Przejdź do zawartości

Kościół katolicki w Polsce

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Kościół katolicki w Polsce – największa katolicka wspólnota wyznaniowa w Polsce, będąca pod zwierzchnictwem biskupów należących do Konferencji Episkopatu Polski.

A B C Ć D E F G H I J K L Ł M N O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż

Jan Matejko, Zaprowadzenie chrześcijaństwa R.P. 965 (z cyklu Dzieje cywilizacji w Polsce)
  • A to, że Kościół jest wrogiem wolności, jest jakimś szczególnym chyba nonsensem tu, w tym kraju i na tej ziemi, wśród tego narodu, gdzie Kościół tyle razy dowiódł, jak bardzo jest stróżem wolności!
  • Apelujemy więc w pierwszy dzień roku 2020 do Ministerstwa Edukacji Narodowej o zmianę istniejących regulacji prawnych – tak, aby młode pokolenie wychowywać do pokoju na lekcjach religii bądź etyki, które powinny być obowiązkowe dla wszystkich – oczywiście z zachowaniem możliwości wyboru zgodnego z sumieniem. Najwyższy czas tę sprawę uporządkować i wrócić do zamysłu organizatorów powrotu nauczania religii do szkoły: albo religia, albo etyka, ale jako zajęcia obowiązkowe.
  • Biskupi czują się tak utwierdzeni na swoich tronach, że wizja Kościoła soborowego nie jest im potrzebna. Bo mają władzę. I uważają, że lepiej myślą niż wszyscy ci, którymi rządzą, bo… sam nie wiem – myślą, że mają natchnienie? Trzeba bić na alarm: biskupstwa to w Polsce dwory. A dwór i służba to fałszywa wizja Kościoła.
    • Autor: Tadeusz Pieronek
    • Źródło: Katarzyna Wiśniewska, Biskupowi wstyd za Episkopat, „Gazeta Wyborcza”, 8 czerwca 2011.
  • Bez ciebie ojcze dyrektorze nie byłoby tego zwycięstwa. Ojciec dyrektor skromnie siedzi, a powinien wstać. Nie byłoby tego zwycięstwa bez Rodziny Radia Maryja. Nie byłoby. Fundamentem polskości jest Kościół i jego nauka. I że nie może być Polski bez Kościoła. Radio Maryja i Rodzina Radia Maryja są potrzebne także dziś, kiedy przed nami trudna droga pod górę. Musimy ją przejść razem. I przejdziemy ją, wbrew wszystkiemu. Przejdziemy wiedząc, że służymy Polsce. Wiedząc, co jest istotą polskości. Wiedząc, że nie ma Polski bez Kościoła. Wiedząc, że każdy, choćby nie miał łaski wiary, musi to przyjąć (…). Każda ręka podniesiona na Kościół to ręka podniesiona na Polskę.
  • Cała kultura, dusza narodu polskiego zakorzeniona jest w Bogu, w krzyżu, w źródle miłości, bo stanowi prawdę o Polsce, która nie chce być pawiem narodów i papugą, kłaniać się okolicznościom, modom, trendom, pozwalać na rozpowszechnianie się ducha nihilizmu, serwilizmu, duchowej bylejakości, a także – trzeba powiedzieć, w niektórych sektorach – narodowego zaprzaństwa.
  • Chłopak, zapewne wrogi wyznawcom islamu i bojący się ich, rzucił petardą w stronę baru prowadzonego przez Arabów. Jeden z nich zabił go nożem. Na to dziesiątki innych chłopaków, tak samo nauczonych wrogości do muzułmanów, zebrało się w miejscu tragedii, by wyrazić swoją nienawiść do islamu i Arabów. Czy mogłoby dojść do linczu? Może tak, może nie. Na szczęście była policja – ponad dwudziestu chuliganów zatrzymano. Zatrzymano też mordercę nożownika. Bilans: jeden chłopak nie żyje, drugi – ten, który zabił – ma złamane życie. Przyczyna? Antyislamizm sączony do uszu Polaka przez władzę i przez Kościół.
  • Cóż by ci przyszło z wolnej ojczyzny, gdyby Kościół miał na tym stracić?
  • Do Kościoła w Polsce żadne normalne kryteria państwa prawa, transparencji, demokracji, dobra publicznego się nie odnoszą. Jako obywatel nie mogę nawet zadać pytania o finanse tej instytucji, a są one zupełnie nieprzejrzyste. Słynna Komisja Majątkowa zwracająca majątki Kościołowi, gdy obywatelom II RP wmawia się, że nie mogą odzyskać swej własności, jest daleko posuniętą nieprzyzwoitością.
  • Drogi Kościoła i polskiej wolności rozejść się nie mogą, gdyż albo Kościół musiałby porzucić swą wieczną misję wyzwalania człowieka, albo Polska musiałaby ostatecznie wyrzec się swej tożsamości – czyli: przestać być sobą, albo wreszcie wolność, wpisana także, razem z chrześcijaństwem, z Kościołem w tę tożsamość – musiałaby zamienić się w swoją karykaturę.
  • Dzieci księży i ich matki żyją w bańce samotności. Nie mają z kim porozmawiać, nie otrzymują wsparcia: ani od Kościoła, ani od rodziny księdza, czy swoich bliskich. A dzieci nie dość, że mają ograniczony kontakt ze swoim ojcem, to jeszcze nie mogą publicznie o nim mówić. Bo jak powiedzą, to ich ojciec zostanie przeniesiony na drugi koniec Polski i w ogóle nie będą się z nim widywać.
  • Gdy nie wiadomo o co chodzi, wiadomo, że chodzi o pieniądze. Podobnie jest z konkordatem, który dla finansów państwa okazał się istną czarną dziurą. Pochłania coraz więcej pieniędzy z państwowej kasy, a duchowni wynajdują różne sposoby, by zapewnić finansowanie z niej Kościoła.
  • Gdyby wnioskować z tych „Wiadomości Parafialnych” – jak i z wielu innych objawów – trzeba by dojść do przekonania, że katolicyzm w Polsce jest zaledwie w jakich 20% religią, a w 80% przemysłem, znakomicie zorganizowanym przedsięwzięciem finansowym.
  • Ignorancja i brak empatii wśród księży to norma w polskim Kościele.
    • Autor: Stanisław Obirek
    • Źródło: Agata Jankowska, Anna Szulc, Dzieci gorszego Boga, „Przekrój”, 9 maja 2011, s. 6.
  • Interesujące, że ilekroć krytykuję w prasie głupotę, wąskość horyzontów, zaściankowość sposobu myślenia, czy mity obciążające świadomość Polaków – przypisuje mi się „walkę z Kościołem”. Czyżby jego obrońcy utożsamiali Kościół z głupotą?
  • Ja miałem dobre notowania w Kościele. Dużo spraw załatwiliśmy dla Kościoła. (…) Bardzo dużo spłonęło. Kiedy doszło do normalizacji stosunków państwo – Kościół, trzeba było te zaszłości zniszczyć. Niszczyliśmy je w 1989 r. Nie wszystko, ale bardzo dużo. Część dokumentów przekazaliśmy Kościołowi na jego wyraźną prośbę.
  • Jako dziejowa wspólnota Polaków – mamy za co dziękować Bogu. Mamy za co dziękować Kościołowi katolickiemu i jego sługom, którzy swoim życiem, a czasem ofiarą z tego życia, tak tragicznie częstą w czasie XX-wiecznych totalitaryzmów – służyli zarazem polskiej odpowiedzialnej wolności. Czy ponad trzy tysiące ofiar w sutannach, w habitach, jakie padły, żebyśmy byli, jak kiedyś pisał Norwid, „wyżsi, szczęśliwsi” – może być zapomniane? I czy jesteśmy dzisiaj rzeczywiście, „wyżsi i szczęśliwsi” od nich? Bardziej wolni? Lepiej wolni?
    • Autorzy: Andrzej Nowak, Martyna Deszczyńska, Kościół na straży polskiej niepodległości, wydawnictwo Biały Kruk, Kraków 2018, ISBN 9788375532500, s. 301.
  • Jest bezradny, bezbronny. Kościół jest ogromnie w Polsce przeceniany. Podziwiam biskupa Pieronka, ale to, co on mówi, nie wyraża głosu tej instytucji. Kościół nie chce nowoczesności. Jak w XIX wieku, kiedy potępiał nie tylko powstanie listopadowe, ale też latarnie na ulicach i koleje żelazne. Który biskup bronił narodu polskiego wówczas? Księża nawet walczyli, ale biskupi? Żaden. Konserwatyści bronili narodu polskiego, ale instytucjonalny Kościół nie.
    • Autor: Marcin Król, Na pustyni idei musimy budować oazy. Z Marcinem Królem rozmawia Maciej Stasiński, „Gazeta Wyborcza” 27–28 stycznia 2018, s. 11.
  • Jesteśmy katolikami nie tylko dlatego, że Polska jest katolicka, bo gdyby nawet była muzułmańska, prawda nie przestała by być prawdą, tylko trudniejszy i boleśniejszy byłby dla nas, Polaków dostęp do niej. Jesteśmy katolikami nie tylko dlatego, że doktryna katolicka lepiej rozstrzyga trudności a dyscyplina konflikty, ani dlatego, że imponuje nam organizacja hierarchiczna Kościoła zwycięska przez stulecia, ani dlatego wreszcie, że Kościół ocalił i przekazał nam w spuściźnie wszystko to, co w cywilizacji antycznej było jeszcze zdrowe i nie spodlone, ale dlatego, że wierzymy, iż jest Kościołem ustanowionym przez Boga.
  • Jest faktem, że czasowe połączenie pamięci religijnej i modlitwy za ofiary katastrofy z marszem pamięci, tzw. miesięcznicą, budzi coraz więcej wątpliwości i staje się źródłem protestów, a w konsekwencji coraz głębszych podziałów społecznych. Ale comiesięczne marsze pamięci organizowane na Krakowskim Przedmieściu przez środowisko związane z PiS noszą znamię manifestacji narodowo-politycznej. Posługiwanie się w czasie tych obchodów symbolami i znakami religijnymi ma charakter czysto instrumentalny. Mnie osobiście bulwersuje niespokojne pytanie: czy śp. pan prezydent Lech Kaczyński akceptowałby formę obchodów żałoby, która zamiast jednoczyć, dzieli ostro społeczeństwo?
  • Jesteśmy katolikami i zagadnienia, które świat cały szarpią, załatwione są dla nas w symbolu wiary.
  • Jesteśmy niby przyzwyczajeni, że państwo polskie spełnia żądania Kościoła. Chciał Kościół, by lekcje religii odbywały się w środku innych zajęć tak, by uczniowie nie rezygnowali z katechezy zbyt łatwo? Dało się to załatwić. Chciał Kościół, by pensje katechetów, duchownych i świeckich wzięło na swe barki państwo? Tak też się stało. Chce Kościół religii jako przedmiotu na maturze? Pewnie tak będzie. Ale na tym nie koniec. W mniejszych miejscowościach jest tak, że często ksiądz w szkole ma więcej do powiedzenia niż nauczyciel, a czasami i dyrektor placówki edukacyjnej. I to również wiemy. Sęk w tym, że to, co stało się w Suchej Beskidzkiej, zdumiewa chyba nawet tych, którzy są zwolennikami nauczania religii w szkole. Otóż w Suchej Beskidzkiej zorganizowano trzydniowy program rekolekcji w szkołach średnich. Nauki rekolekcyjne prowadzono oczywiście w gmachu szkoły. Nowość polega na tym, że w szkole zorganizowano także spowiedź. I to, jak się okazuje, wzburzyło również wierzących i praktykujących nauczycieli. Ale, co ciekawe: nikt nie ma odwagi powiedzieć tego głośno. Nikt nie chce postawić się proboszczowi.
  • Jeżeli dłużej Kościół w Polsce będzie taki jak dzisiaj, czyli prymitywnie sięgający po dawno zdawałoby się odrzucony sojusz tronu i ołtarza i flirtujący z, Boże, jak bardzo grzeszną władzą, Kościół unikający prawdziwej ewangelizacji, nie dość mocno broniący imponderabiliów chrześcijaństwa, wierności przykazaniu „miłości bliźniego jak siebie samego”, tolerujący, bo wszak niepiętnujący otwarcie, karygodny stosunek rządzących do uciekinierów od śmierci, do uchodźców, tolerujący faszystowskie zgromadzenia w katedrach, tolerujący łamanie prawa w najczystszej postaci – ten Kościół nie przetrwa.
  • Jeżeli Sienkiewicz w Potopie porównał Rzeczpospolitą do postawu czerwonego sukna, które sobie wydzierają królewięta, to dziś można by powiedzieć, że wszystkie bez wyjątku partie wydzierają sobie czarną połę sutanny.
  • Katolicyzm deklarowany przez pana prezydenta pozostaje jedynie w sferze deklaracji, gdyż wszystkie jego działania na urzędzie zupełnie odbiegają od nauczania Kościoła. Ten jego katolicyzm można porównać do postawy wegetarianina, który zajada się stekiem. Nie jest to ocena powierzchowna, ale wypływa z głębokiej analizy jego dotychczasowych „dokonań”. Trzeba tu jego deklaracje katolicyzmu skonfrontować ze stosunkiem jaki przedstawia wobec in vitro, wobec tzw. konwencji przemocowej, która uderza w chrześcijańskie wartości, wobec modelu małżeństwa, a także wobec aborcji. Nie mam więc żadnych wątpliwości, że nie jest to aksjologia katolicka.
  • Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu.
  • Każdy biskup czy kapłan, kiedy głosi homilie, musi mieć świadomość, że zwiastuje Słowo Boże, a w kościele są osoby należące do różnych partii i opcji politycznych. Nam zaś nie wolno dzielić, poprzez opowiadanie się po jednej ze stron. Powinniśmy zapraszać i łączyć. Często ludzie – w atmosferze sporu – zapominają o tym, że łączy nas człowieczeństwo, wspólna Ojczyzna i historia; jeden chrzest, jedna wiara! Opinie na temat sposobu urządzania i porządkowania świata mogą nas różnić, ale rozwiązujmy te trudne problemy w duchu dialogu, a nie wśród wzajemnych potępień. Troszczmy się o dobro wspólne, a punktem wyjścia powinien być zawsze szacunek dla człowieka.
  • Kościelna filantropia ma prawie zawsze źródło w dotacjach państwowych i zwolnieniach podatkowych.
  • Kościół jest, co było widać po katastrofie smoleńskiej, maszynką do przerabiania tragedii narodowych. I w ogóle do przejmowania państwa, nie tylko przez rosnący areał ziem i powszechną katechezę   –  przejmuje reprezentacyjne, symboliczne, kulturotwórcze funkcje państwa.
  • Kościół milczał nie dlatego, że nie wiedział, co zrobić, tylko dlatego, że tak mu było wygodnie. Jest przecież elektorat Rydzyka  –  po co go drażnić? I jest partia-hegemon, która ma jeszcze trochę szkół, kamienic i hektarów do rozdania. I wreszcie jest silna instytucja polityczna i gospodarcza, zwolniona z podatków i obficie finansowana  –  pośrednio i bezpośrednio  –  ze środków publicznych, która musi jakoś lawirować między ludem a władzą. Więc lawiruje, tzn. stoi z boku  –  niech się dzieci bawią w piaskownicy a Komorowski martwi, czy jest bardziej konserwatystą czy liberałem.
  • Kościół rozumiany jest przez mnie jako ponura, skostniała instytucja, która coraz bardziej trzęsie naszym państwem. I która coraz mniej ma wspólnego z ogromną rzeszą normalnych, dobrych, wierzących w Boga Polaków. Oni powoli przestają być dla tego Kościoła „owieczkami”. Powoli zmieniają się w dojną krowę, która jak już nie może dawać mleka to można ją jeszcze zarżnąć i zeżreć. Dawno temu, też byłam wierząca. Ale przestałam. Moje ideały to dobro i miłość. Szukam ich wokół i staram się je także rozdawać. Staram się być dobrym, jak najlepszym, człowiekiem. I niepotrzebne mi są do tego modlitwy. Ani wiara w ogóle. Szanuję ludzi prawdziwie wierzących, bo są to ludzie dobrzy. Nie szanuję zakłamańców.
  • Kościół rzymskokatolicki stanowi bez wątpienia potężną siłę polityczną w Polsce, która ukształtowała się jeszcze w czasach PRL. Wbrew temu, co obecnie głosi propaganda, budowano w tamtych czasach bardzo wiele kościołów i obdarzono katolicki Kościół wieloma przywilejami. Wiadomo o tym, że Kościół miał wpływ na zapisy Konstytucji RP, która obecnie obowiązuje. (…) Najwyższy czas, by w XXI wieku Kościół zajął się wyłącznie sprawami natury religijnej, do czego mogliby doprowadzić mądrzy politycy. To oni odpowiadają za klerykalizację Polski – a nie Kościół.
  • Kościół wymusił na parlamencie uchwalenie niektórych przykazań. Stąd zakazy prawne dotyczą sfery obyczajowości i moralności.
  • Kto wie, ile starego polskiego romantyzmu tkwi u źródeł przyznawania się do katolicyzmu – „wiary ojców naszych”, a nie ortodoksji, nie doktryny i nie ideologii.
  • Martwi mnie milczenie Kościoła (w tym przypadku: głównie Episkopatu) tam, gdzie jego głos powinien wyraźnie i stanowczo zabrzmieć. Obecnie rządząca partia wielokrotnie wyraża solidarność z doktryną społeczno-moralną Kościoła katolickiego. Można się z tego cieszyć ale to nie zwalnia Kościoła z misji sprawowania życzliwie krytycznej refleksji nad tym, co się w Polsce dzieje, nad tym, jak rozumieją i realizują swą misję politycy. W kontekście podjętego przez nas tematu: wyraźny głos Kościoła nawołujący do dialogu i szukania dróg prowadzących do zgody uważam za bardzo pilną misję Kościoła w Polsce dziś.
  • Marzę też o polityce wolnej od bezpośredniej obecności w niej Kościoła. Nie tylko od patologii w rodzaju finansowo-medialnych gier ojca Rydzyka z rządem. Bo nie rozumiem też np. Eucharystii w roli okrasy państwowych obchodów. Nie rozumiem Mszy na inaugurację kadencji prezydenta – Kaczyńskiego, Komorowskiego czy Dudy – czy tych przeróżnych pompatycznie oprawianych pielgrzymek.
  • Mieszanie się Kościoła do polityki jest mitem pochodzącym z arsenału propagandy bolszewickiej. Jest rzeczą zrozumiałą, że wpływami ewangelizacji Kościół powinien obejmować także świat polityki. Trzeba podkreślić, że zarówno ojcowie redaktorzy (z Radia Maryja), jak i osoby zaproszone do dyskusji są zawsze na bieżąco w sprawach szeroko pojętej polityki. W Radiu w sposób konsekwentny promuje się wartości chrześcijańskie i patriotyczne.
  • (…) musi być napięcie między Ewangelią, która jest wezwaniem do doskonałości, a polityką, która zawsze jest rozczarowaniem, bo z natury jest naznaczona niedoskonałością. Kościół ma być znakiem, a nie organizacją w szkołach, w wojsku, w policji. Myślę, że Kościół nie musi dzisiaj święcić „rosomaków” i czołgów, które jadą na wojnę do Afganistanu czy Iraku.
  • Musimy znać tę historię, którą zapisały heroiczne ofiary polskiego Kościoła i jego praca dla Polski, żebyśmy umieli tej historii bronić, żebyśmy umieli bronić naszej wolności – tak jak o to Jan Paweł II upominał się na Westerplatte w 1987 roku. W perspektywie tej historii lepiej, głębiej zobaczyć możemy naszą obecną sytuację; bardziej wnikliwie możemy ocenić stan dzisiejszy naszej wspólnotowej i indywidualnej wolności.
    • Autorzy: Andrzej Nowak, Martyna Deszczyńska, Kościół na straży polskiej niepodległości, wydawnictwo Biały Kruk, Kraków 2018, ISBN 9788375532500, s. 301.
  • Na świecie, w żadnym z krajów, Kościół sam z siebie się nie oczyścił. Zawsze musiało pomóc państwo i instytucje świeckie. U nas jest jeszcze do tego daleka droga, ale już precedensowy wyrok zapadł w sprawie jednego księdza. Kościół musi zapłacić dość dużą sumę ofierze. Oczywiście będzie odwołanie, ksiądz nie jest już pracownikiem Kościoła. Ale ruszył proces.
  • Na Zachodzie (pozwólcie, że wspomnę, skoro nikt prawie tego nie czyni) – największe pobojowisko księży polskich – nawet nie w Maksymilianowym Oświęcimiu, lecz w Dachau. (11 listopada minęła rocznica wypełnienia tam tymi księżmi w 1942 r. stacji doświadczalnej, gdy już na niej wyginęli Żydzi i zawodowi przestępcy.)
  • Nasz polski katolicyzm nie jest podbudowany głębszą refleksją etyczną. Jest płytki i płaski jak naleśnik.
  • Nie bardzo wierzę, że znajdzie w sobie na tyle odwagi i prawości, by się z wielu podłości, których jest powodem lub świadkiem, oczyścić. Uważam, że polski Kościół w XXI wieku jest schizmatyczny i nie ma już prawie nic wspólnego z kościołem powszechnym. Z jego duchem miłości do człowieka. Polski Kościół – myślę tu o klerze – coraz silniej zamyka się w twierdzy kościoła narodowego, jest endemiczny i wsobny. Zainteresowany wyłącznie władzą polityczną, sferą materialną, wpływami, znalezieniem skutecznych metod kontrolowania społeczeństwa. Posługa wobec ludzi czy transcendencja nie interesują go już zupełnie. Owszem, są wyjątki, gdzie księża są prawi i naprawdę wierzący, ale to są już niestety, wyjątki.
  • Nie ma śladu żadnego zainteresowania losem Żydów ze strony biskupów (…). Nie ma (…) nawet mowy o sytuacji konwertytów, która była przedmiotem troski hierarchów katolickich innych krajów okupowanych, wzywających Watykan, aby interweniowano w ich sprawie. Najważniejszym, a właściwie jedynym kościelnym źródłem informacji z Polski o tragicznej sytuacji Żydów są listy wysyłane do Stolicy Apostolskiej przez metropolitę Kościoła greckokatolickiego Andrzeja Szeptyckiego. On też w odróżnieniu od biskupów Kościoła rzymskokatolickiego, wydał polecenie, aby ukrywano Żydów w klasztorach greckokatolickich i w budynkach kościelnych.
    • Autor: Jan Tomasz Gross, Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach Zagłady Żydów, współpraca I. Grudzińska-Gross, wyd. Znak, Kraków 2011.
  • Nie mam do powiedzenia o Kościele w Polsce ani jednego dobrego słowa. Jego bierność to dramat. Od czasów „Solidarności” Kościół nie stanął po dobrej stronie. Nie pomaga ani demokracji, ani sprawiedliwości społecznej. W ostatnich 30 latach nie mówił o biedzie, niedoli, nierównościach. Wszyscy politycy po 1989 r., włącznie z Tadeuszem Mazowieckim, choć był „ich”, byli mu obcy.
    • Autor: Marcin Król, Na pustyni idei musimy budować oazy. Z Marcinem Królem rozmawia Maciej Stasiński, „Gazeta Wyborcza” 27–28 stycznia 2018, s. 11.
  • Nigdzie chyba na całym świecie stosunki pomiędzy katolicyzmem, jako religią ludową, a katolicyzmem jako głęboką dyscypliną moralną, obejmującą całe życie człowieka, pomiędzy katolicyzmem maluczkich, a katolicyzmem doktorów, nie ułożyły się w sposób tak straszliwie demoralizujący jak u nas. (…) I tak nie wiedząc, czym jest ta wiara, nie chcąc o tym myśleć, lub lekceważąc ją, o ile idzie o nią samą, nasza inteligencja ochrania w „katolicyzmie” jakiś skarb ludowy.
  • Nikt, kto nie przeżył tamtych czasów, nie jest w stanie docenić, jak wiele odwagi i bezinteresownej życzliwości okazywały klasztory i ludzie Kościoła, pomagając prześladowanym, głodnym, biednym, bezradnym.
    • Opis: o pomocy Kościoła katolickiego ofiarom II wojny światowej w Polsce, w tym i Żydom
    • Źródło: Śmierć spóźnia się o minutę. Trzy rozmowy Teresy Torańskiej. Bristiger, Głowiński, Rotfeld, Warszawa 2010, s. 162.
    • Zob. też: Holocaust
  • Nowa, wolna Polska miała być jedną wielką teokratyczną parafią, w której wójt pije herbatkę z plebanem i wszystko załatwia się na plebanii. Tymczasem biskupi dostali w sumie zeświecczone państwo, w którym przydzielono im rolę jednego z uczestników gry. To – jak widać po zachowaniach Kościoła – zdecydowanie za mało jak na ambicje kleru. (…) Niezadowolenie, które wyniosło PiS do władzy, zaczęło się w Kościele. Dewocja połączyła się z trucizną polityczną i zbiera w wyborach żniwo. Radio Maryja działa nie tylko w eterze.
  • Oto na naszych oczach umiera w Polsce chrześcijaństwo. I nie jest to wynik propagandy libertyńskiej, zabiegów kół masońskich czy międzynarodowych spisków. Chrześcijaństwo wykorzeniamy my sami, duchowni i najgorliwsi członkowie Kościoła, własnymi rękami i na własne życzenie.
  • [Państwo pierwszych Piastów] było to państwo o charakterze patrymonialnym, w którym władca był właścicielem wszystkiego, łącznie z Kościołem. W początkach państwa polskiego – tak było w XI, a nawet w XII w. – Kościół podlegał państwu, a konkretnie władcy. To władca wyznaczał uposażenie biskupów, dawał to, co było im potrzebne do prowadzenia działalności, budował świątynie, wyposażał je. Rozwarstwienie zaczęło się pojawiać wraz z rozwojem struktur państwa. Chrzest był posunięciem elit i objął nieliczną grupę – władcę i jego najbliższych współpracowników. Społeczeństwo jednak było pogańskie jeszcze w XII w. W 1038 r. doszło do potężnego oporu przeciwko nowej wierze.
  • Państwo polskie jest państwem katolickim. Nie jest nim tylko dlatego, że ogromna większość jego ludności jest katolicką, i nie jest katolickim w takim czy innym procencie. Z naszego stanowiska jest ono katolickim w pełni znaczenia tego wyrazu, bo państwo nasze jest państwem narodowym, a naród nasz jest narodem katolickim. To stanowisko pociąga za sobą poważne konsekwencje. Wynika z niego, że prawa państwowe gwarantują wszystkim wyznaniom swobodę, ale religią panującą, której zasadami kieruje się ustawodawstwo państwa, jest religia katolicka, i Kościół katolicki jest wyrazicielem strony religijnej w funkcjach państwowych. Mamy w łonie naszego narodu niekatolików, mamy ich wśród najbardziej świadomych i najlepiej spełniających obowiązki polskie członków narodu. Ci wszakże rozumieją, że Polska jest krajem katolickim i postępowanie swoje do tego stosują. Naród polski w znaczeniu ściślejszym, obejmującym świadome swych obowiązków i swej odpowiedzialności żywioły, nie odmawia swoim członkom prawa do wierzenia w co innego, niż wierzą katolicy, do praktykowania innej religii, ale nie przyznaje im prawa do prowadzenia polityki, niezgodnej z charakterem i potrzebami katolickimi narodu, lub przeciw katolickiej.
  • PiS funduje Polsce koszmar. Narasta fala nacjonalizmu, wrogości wobec otoczenia, narasta polityka izolacjonizmu. Władze chcą powrotu do XIX wieku. Chcą narzucić Polakom model kraju fundamentalizmu religijnego, gdzie prawa Kościoła staną się prawami państwowymi. Dotyczy to nie tylko aborcji, lecz także tego, kiedy i jak długo mamy pracować, jak spędzać dzień wolny, jaka ma być organizacja życia społecznego, jakie programy mamy oglądać w telewizji i jakie gazety czytać. Co mają grać w teatrach i jakie mają być scenariusze wystaw muzealnych. Generalnie mamy „po bożemu” płodzić dzieci, zapominając o antykoncepcji, rodzić dzieci zdrowe, chore i niezdolne do życia, poczęte z gwałtu i innego przestępstwa, mamy wielbić Polskę, nawet taką, której wielbić się nie da, ale Polska jest jak Matka Boska, Niepokalana Dziewica. A o matce tylko dobrze. Nie wolno też zbytnio nastawać na Kościół katolicki, bo to może obrazić uczucia religijne innego Polaka, Polaka katolika, i można narazić się na problemy prawne.
  • Polityka narodu katolickiego musi być szczerze katolicka, to znaczy, że religia, jej rozwój i siła musi być uważana za cel, że nie można jej używać za środek do innych celów, nic wspólnego z nią nie mających.
  • Polska jako państwo i Polacy jako naród w swej przytłaczającej większości są w stanie odczytać (czyli zrozumieć) nakazy i porządek płynący jedynie z chrześcijaństwa. Z tego też powodu to moralność chrześcijańska, kodyfikowana przez Kościół katolicki, jest jedynym dostępnym powszechnemu doświadczeniu Polaków zbiorem zasad, które mogą regulować sferę publiczną. Tu nie ma miejsca na żadne dywagacje. Nie chodzi o fundamentalizm, ale o zdrowy rozsądek.
  • Ponieważ w Polsce rządzi Kościół, który narzuca swoje prawa całemu krajowi i ten kraj okrada. (…) To jest okradanie na kilku poziomach. Jednym z nich są pieniądze–14,5 miliarda kosztował nas Kościół w zeszłym roku. To są oficjalne dane, a nie wiemy nic o darowiznach na rzecz Kościoła, z których państwo nic nie ma. Jesteśmy wszyscy zmuszeni do płacenia na tę instytucję z naszych podatków, na co obecnie większość Polaków już się nie godzi.
  • Pozostający w Warszawie biskup piński Karol Niemira, który przebywał w parafii św. Augustyna, był w kontakcie z organizacją „Korpus Bezpieczeństwa” i ułatwiał Żydom przejście z getta na stronę aryjską (…). Biskup łucki Adolf Szelążek popierał kolportaż „Protestu” Zofii Kossak-Szczuckiej, w którym autorka odwoływała się do sumień ludzkich w sprawie pomocy Żydom, a czego wynikiem było powołanie konspiracyjnej Rady Pomocy Żydom (…). O pomoc dla Żydów zwracał się do duchowieństwa biskup kielecki Czesław Kaczmarek, podobnie abp Antoni Szelągowski w Warszawie czy biskup częstochowski Teodor Kubina ze swymi sufraganami. W Łomży bp Stanisław Łukomski, jego sufragan Tadeusz Zakrzewski (…) kontaktowali się z organizacjami żydowskimi poprzez siostry zakonne. Biskup sandomierski Jan Kanty Lorek za interwencje na rzecz Żydów w getcie i za okazaną im pomoc materialną uzyskał po wojnie specjalne podziękowanie (…). Administrator apostolski w Tarnowie, bp Edward Komar (…) zwracał uwagę (…) duchownych, by pomagali Żydom.
  • Przeraża mnie przejście od państwa ateistycznego do państwa, w którym dominuje Kościół jednego z wyznań.
  • Publikacja książki Księża wobec bezpieki autorstwa ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego diametralnie zmienia sposób dyskusji o sprawach kościoła w Polsce i znacznej części życia publicznego. Będzie hołdem wobec niezłomności zdecydowanej większości duchowieństwa.
  • Pytają ludzie o „Kościół Franciszka”, z kogo się składa, jakie są głoszone przez ten Kościół idee? W Polsce „Kościół Franciszka” to o. Rydzyk, abp. Hoser, minister Michał Królikowski, abp. Sławoj Głódź – i głoszone prze nich idee, zamieszkiwane przez nich pałace, hodowane przez nich daniele, a wreszcie księża, którymi pomiatają i zakonnice, których używają jako służących (taki „kobiecy charyzmat”). Innego „Kościoła Franciszka” w Polsce nie widzę, innego „Kościoła Franciszka” w Polsce nie słyszę, bo w ogóle w Polsce żaden inny Kościół nie jest widzialny ani słyszalny.
  • Radziłbym na spokojnie przeanalizować termin „państwo wyznaniowe”. Mnie się wydaje, że wielu osobom pomyliło się państwo laickie z państwem neutralnym światopoglądowo. Zarówno w zapisie konstytucyjnym, jak i konkordatowym Polska nie jest państwem laickim, w rozumieniu laickości jako „nowej religii”. W państwie laickim nie wolno używać żadnych znaków religijnych, ze sfery publicznej znikają krzyże, gwiazdy i muzułmańskie chusty. My nie jesteśmy i chyba nie chcemy być takim państwem. Jesteśmy krajem neutralnym światopoglądowo, w którym religia ma prawo być obecna na zasadach ustalonych w konstytucji i konkordacie.
  • Robienie z Kościoła najważniejszej siły, która uratowała Polaków przed komunizmem, jest powielaniem legendy.
  • Rozdzielenie Kościoła od państwa to konieczność; w Polsce w tej chwili zaczynają rządzić już nie hierarchowie, ale proboszczowie, uprawiający politykę skrajną.
  • To jest wieki ból i wyrzut sumienia, za który to ból wszystkich braci i siostry narodu żydowskiego przepraszamy. Jak czas pokazuje, kiedy serce ludzkie ogrania zło i nienawiść, kiedy paraliżuje ona człowieka wewnętrznie, prowadzi ku śmierci: prowadzi ku śmierci fizycznej dotyczącej ofiar i prowadzi do śmierci duchowej, która dotyka oprawców. Gorącą modlitwą ogarniamy wszystkie ofiary, które doznały tego mordu tutaj, w tym miejscu. Ogarniamy też modlitwą wszystkich, którzy do tego mordu się przyczynili.
  • To również trzeba powiedzieć pełnym głosem: Radio Maryja, Telewizja Trwam i „Nasz Dziennik” sączą od lat truciznę, nazywając to ewangelizacją. Ta trucizna jest tym bardziej jadowita, że jej rozprzestrzenianie popiera wielu biskupów. Tylko nieodżałowany abp Józef Życiński miał odwagę publicznie powiedzieć, że te dzieła są dalekie od chrześcijaństwa i wypędzają ludzi z Kościoła. Jestem przekonany, że wielu biskupów podziela stanowisko abp. Życińskiego, ale milczą.
  • To, że Polak został papieżem, dało Kościołowi w Polsce olbrzymi wiatr w żagle, który sprawił, że w najgorszych latach PRL był oazą wolności. Ale po 1989 r. apetyt na panowanie nad polskimi duszami jeszcze wzrósł, Kościół na pełnych żaglach dalej pędził z przekonaniem, że wszyscy muszą zejść mu z kursu. A jeśli się ma za dobry wiatr w żagle, to człowiek zaczyna się upajać tym i wymagać od innych, żeby schodzili z kursu.
  • Trudno sobie wyobrazić formację duchową bardziej niezgodną z katolicyzmem niż nacjonalizm. Toteż jest dla mnie jedną z największych zagadek w historii duchowej Polaków, jak mogło dojść do tego, że pod opiekuńczymi skrzydłami katolicyzmu znajdowała sobie u nas schronienie formacja głosząca otwarcie amoralne zasady narodowego egoizmu i wnosząca ferment nienawiści i pogardy we współżycie Polaków z mniejszościami narodowymi oraz z narodami ościennymi. Sądzę, że zdumiewające to zjawisko częściowo należy tłumaczyć tym, że począwszy od czasów Oświecenia cały Kościół katolicki – z różnych stron atakowany i poniżany – znajdował się w wielkim skurczu obronnym, a to nie sprzyjało pełnemu ujawnianiu się tak właściwego mu uniwersalizmu. Przede wszystkim jednak, jak mi się wydaje, zjawisko to świadczy o niezadowalającym stopniu katolickości naszego polskiego katolicyzmu.
    • Autor: o. Jacek Salij, Czyżby odrębny gatunek?, „Znak” nr 390–391, listopad-grudzień 1987.
    • Zobacz też: nacjonalizm
  • Tym, co mnie zdumiewało wówczas (…) jest powszechny rozpad potencjalnej wspólnoty i pojawienie się konfliktów na wszystkich możliwych frontach. Dzisiaj często o tym nie pamiętamy, ale do 1994 roku jednym z czynnik aktorów uczestniczących w tych konfliktach był także Kościół, który nawet w wyborach 1993 roku jednoznacznie i otwarcie poparł jedną z partii politycznych – Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe. Rola Kościoła polegała nie tylko na tym, gdyż Kościół nie umiał pomóc jednoczeniu rozbitej Polski, lecz sam się do dalszego rozbicia przyczyniał. Przyczyniał się, wymuszając na Tadeuszu Mazowieckim decyzję o wprowadzeniu nauczania religii do szkół, przyczyniał się, podnosząc w dramatyczny sposób problem prawnego zakazu aborcji, czy też przyczyniał się, domagając się zwrotu mienia. We wszystkich tych przypadkach Kościół być może ze swojego punktu widzenia miał rację, jednak z publicznego zachowywał się egoistycznie czy co najmniej stronniczo. Oczywiście wszystkie partie starały się przy tej okazji upiec swoją pieczeń (…).
  • (…) u nas pokutuje tradycja, by Kościół traktować inaczej, by go nie tykać.
    • Autor: Kazimierz Kutz, Bunt zmiecie Kaczyńskich, „Przegląd” nr 23 (335)
    • Opis: o Polsce.
  • W dobie otwartych ataków na obecność Kościoła Katolickiego w życiu publicznym naszego kraju, narodowe podmioty jakimi są spółki Skarbu Państwa, mają szczególny obowiązek wspierania wspólnoty chrześcijańskiej. Zdaniem Zarządu PWPW S.A. na menadżerach spółek skarbu państwa spoczywa dziś szczególny moralny obowiązek włączania się w dzieła, służące rozwojowi i pielęgnowaniu wartości chrześcijańskich. (…) Zarząd PWPW S.A. chce zapewnić Państwa i wszystkich, dla których ważne są wartości chrześcijańskie i moralność w ekonomii, o pełnym poparciu dla inicjatyw które nas do tego celu przybliżają. Za takie uznajemy działania Zarządu Energa S.A. powierzające firmę Opatrzności Bożej. Każda próba wykluczenia osób wierzących z życia publicznego powinna zostać napiętnowana. Jako narodowe podmioty, jesteśmy odpowiedzialni w sferze wspierania każdego kto chce i buduje wspólnotę chrześcijańską.
  • W Kościele powinna obowiązywać zasada: obroną przeciwko antyklerykalnym atakom jest cnota, a gdy jej zabraknie – prawda.
  • W mojej ocenie na głupka wyszedł Kościół katolicki, który poparł PiS. Dzisiaj, nawet gdyby się zgłosił na mediatora, to wszyscy go wygwiżdżą. I to mnie bardzo boli, że Kościół tak strasznie się skompromitował. I powinien, moim zdaniem, odbyć teraz jakąś głęboką pokutę, żeby stał się wiarygodny. (…) Stał się zakładnikiem PiS, że gdy zaczęła się sprawa Trybunału Konstytucyjnego, nie zabrał głosu. A to nie jest zwykły spór partyjny. Jan Paweł II mówił, że podstawą demokracji są wartości. Kiedy się uderza w wartości, to się uderza w rzecz najcenniejszą. I wtedy należało upomnieć PiS, należało bronić demokracji. Kościół jest współtwórcą polskiej demokracji, ale to dzięki działalności Jana Pawła II. Natomiast biskupi ani wtedy, ani dzisiaj się nie spisali. Nie rozumieją, czym jest demokracja. Przez to, że dali się wciągnąć w PiS-owską politykę, stali się częścią stronnictwa politycznego, nie broniąc podstaw demokracji. To wielka strata dla mnie, jako człowieka wierzącego i księdza. Myślę o sytuacji Kościoła, który nigdy nie popierał komunizmu – przynajmniej oficjalnie. Natomiast teraz poparł partię, która jest autorytarna, która niszczy polską demokrację.
  • W Polsce Kościół katolicki jest forowany w każdej dziedzinie. W dziedzinie ekonomii choćby, poprzez zwolnienie z podatków od działalności gospodarczej, stanowi nieuczciwą konkurencję dla przedsiębiorców. A w ogóle – jako instytucja – jest 5xB. Bezduszny, bezczelny, bogaty, bezideowy i bezkarny.
  • W przedstawieniu nie było żadnego ukrzyżowania, nie było ono brutalne, nie lała się krew. W Jezusa wcielił się uczeń gimnazjum, który został ukrzyżowany tylko symbolicznie. Nikt w wyniku przedstawienia nie doznał uszczerbku na zdrowiu psychicznym, nikt nie zareagował na nie płaczem. Rodzice nie mieli nic przeciwko całemu przedsięwzięciu, wręcz przeciwnie, otrzymaliśmy dużo słów wsparcia, że to, co robimy, robimy dobrze. Tradycyjnie w szkole wystawiamy jasełka, jest więc też przedstawienie z Drogą Krzyżową. Zrobiła się z tego afera medialna, która nie ma nic wspólnego z codzienną pracą szkoły i prowadzoną przez nas edukacją.
  • W reportażu wyemitowanym przez TVN mocno obecna była symbolika międzynarodowej, neonazistowskiej organizacji Krew i Honor, której hasłem jest „walka ze zdrajcami rasy”. Tak się składa, że symbolika tej organizacji od lat jest obecna podczas dorocznych pielgrzymek kibiców na Jasną Górę, więc to jest tolerowane i legitymizowane przez instancję kościelną. A podczas Światowych Dni Młodzieży, gdy do Polski przyjechał papież Franciszek, służbę porządkową na Wawelu pełnili członkowie Młodzieży Wszechpolskiej w strojach z symbolami tej organizacji. Mamy więc tendencję do akceptacji czy legitymizacji rasizmu i nacjonalizmu również w najbardziej nieoczekiwanych miejscach.
  • Wielki plan Adama Michnika i dawnej „lewicy laickiej”, by polski Kościół „ucywilizować”, wspierać jego nurt liberalny, dowartościować nowoczesnych personalistów w miejsce przedsoborowego betonu  –  legł w gruzach. Nie ma żadnego dialogu ani debaty, bo polscy biskupi głowy mają wprawdzie mocne, lecz niekoniecznie od myślenia, a postępowi teolodzy nie zmieniają Kościoła tylko z niego odchodzą. „Tygodnik Powszechny” jest równie interesujący intelektualnie, co nieznaczący politycznie.
  • Wojtyła wywodził się prawdopodobnie z najbardziej reakcyjnego bastionu Kościoła katolickiego, gdzie rzewnemu kultowi Maryi towarzyszyły nacjonalistyczny ferwor i zażarty antykomunizm. Lata kontaktów z polskimi władzami komunistycznymi sprawiły, że tak jak inni polscy biskupi przyszły papież stał się wytrawnym politycznym kombinatorem. Owo podejście przekształciło polski Kościół w strukturę czasami trudną do odróżnienia od stalinowskiej biurokracji. Obie instytucje były zamknięte, dogmatyczne, skłonne do potępień i hierarchiczne, a przy tym przesiąknięte mitem i kultem jednostki. Tak się jednak złożyło, że  –  jak wielu wrogów, będących w istocie swoimi lustrzanymi odbiciami  –  uwikłały się one w śmiertelną walkę toczoną o duszę polskiego ludu.
  • Wprowadziliśmy w naszą religijność element, który ją rozsadza: wrogość. Jesteśmy nią nie tylko zarażeni, ale przyzwyczailiśmy się do niej: stała się do pewnego stopnia wręcz naszym znakiem rozpoznawczym. (…) Można więc pluć, drwić i deptać ludzi, można bezpodstawnie oskarżać ich o niegodziwości, a nawet zbrodnie, i równocześnie powoływać się na Ewangelię, stroić się w piórka obrońcy chrześcijańskich wartości i Kościoła, odbywać pielgrzymki na Jasną Górę, składać świątobliwie ręce do modlitwy i ukazywać w mediach rozmodloną twarz.
  • „Wyborcza” potrzebuje księży. Oczywiście takich, którzy nie znoszą PiS-u, a szczególnie Kaczyńskiego. Takich księży, którzy wobec liberalno-lewicowych idei urządzania świata odnoszą się zasadniczo ze zrozumieniem, jeśli nie z sympatią. Był ks. Wojciech Lemański, od pewnego czasu jest ks. Alfred Wierzbicki. Niedawno pojawiła się nowa „gwiazda”, a mianowicie ks. Stanisław Walczak, emeryt podlegający biskupowi Paderborn.
  • Za osobliwe zrządzenie Opatrzności Bożej, że Niemcy, obok mnóstwa krzywd, jakie wyrządzili i wyrządzają naszemu krajowi, pod tym jednym względem dali dobry początek, że pokazali możliwość wyzwolenia polskiego społeczeństwa spod żydowskiej plagi i wytknęli nam drogę, którą mniej okrutnie oczywiście i mniej brutalnie, ale konsekwentnie iść należy. Jest to wyraźne zrządzenie Boże, że sami okupanci przyłożyli rękę do rozwiązania tej palącej kwestji, bo sam naród polski miękki i niesystematyczny, nigdy nie byłby się zdobył na energiczne kroki w tej sprawie niezbędne.
    • Źródło: fragment Sprawozdania kościelnego z Polski za czerwiec i połowę lipca 1941, cyt. za: Jan Tomasz Gross, Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach Zagłady Żydów, współpraca I. Grudzińska-Gross, wyd. Znak, Kraków 2011, s. 187–188.
  • Zdrowe i z prawego łoża przyjmą Pierwszą Komunię Świętą. Niepełnosprawne lub nieślubne mogą usłyszeć, że mają zakaz zbliżania się do ołtarza, bo są zwierzętami. Proboszczów o takich poglądach nie brakuje. W polskim Kościele panuje głęboki kryzys intelektualny.
    • Autorki: Agata Jankowska, Anna Szulc, Dzieci gorszego Boga, „Przekrój”, 9 maja 2011, s. 6.
    • Zobacz też: Pierwsza Komunia Święta

Zobacz też

[edytuj]