Tygodnik Powszechny

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Logo „Tygodnika Powszechnego”

Tygodnik Powszechny – ukazujący się od 1945 r. tygodnik katolicki o tematyce społeczno-kulturalnej.

  • Co gorsza, w jego numerach [„Tygodnika Powszechnego”] pojawiają się wciąż artykuły wyraźnie kolidujące z katolicką ortodoksją. Jeden z nich autorstwa ks. Wacława Hryniewicza, zdawał się solidaryzować ze stanowiskiem synodu anglikańskiego, który zakwestionował wieczność kar piekielnych jako rzekomo obarczających Boga zarzutem sadyzmu. Spotkało się to z rewelacyjną, ale mocną repliką ks. Marka Starowieyskiego – ze względu na to, że taki pogląd narusza dogmat. Zaraz potem ukazał się jednak w „TP” artykuł ks. Piotrowskiego, traktujący wypowiedź Chrystusa o wieczności kar piekielnych jako „metaforę” i powołujący się w tej kwestii na autorytet Orygenesa, którego tezy zostały wszak potępione przez Kościół. Aż wierzyć się nie chce, że istnieją u nas księża o takim „teologicznym” wykształceniu (…). Bardzo też przykro wypadła w „Tygodniku Powszechnym” (ostatni numer z 1996 r.) próba obrony Jacka Kuronia, zajmującego w sprawie aborcji analogiczne do Kwaśniewskiego stanowisko (…). A czyż nie jest niepokojące, że w czasie, kiedy coraz bardziej upowszechnia się model katolicyzmu dowolnie selektywnego, przyjmującego jedne, a odrzucającego inne prawdy wiary, ks. Hryniewicz, pisząc w „TP” (1997 r., nr 8) o „Wierze wzywanych do nawrócenia”, wystąpił w obronie księdza ze Sri Lanki ekskomunikowanego za uporczywe trwanie w herezji.
  • Istnieją także wydawcy i nadawcy, których profil nie jest dla wielu klarowny jak w przypadku Tygodnika Powszechnego, który uznaje siebie jako pismo katolickie. Wg ks. prof. Dariusza Oko, związanego przed laty z Tygodnikiem, promuje on poglądy środowisk liberalnych oraz manipuluje nauczaniem Kościoła, czym czyni ogromne zamieszanie w umysłach czytelników. W 2015 r. odcięła się od Tygodnika jego długoletnia publicystka Józefa Hennelowa, zarzucając mu brak odpowiedzialności za Kościół. Wg niej dla Tygodnika ważniejszy jest szum medialny, promowanie siebie kosztem Kościoła niż troska o jego dobro. W 2016 r. ks. kard. St. Dziwisz wystosował pismo, w którym upomina za głoszenie poglądów niezgodnych z nauczaniem Kościoła w sprawie związków homoseksualnych, których nie można uznać za moralnie dobre. Tygodnik Powszechny w osobie swego redaktora bronił nawet satanisty, który znieważał Pismo św. Brak odpowiedzialności za Kościół dowodzi, że zagościł w nim niezdrowy i niebezpieczny duch.
  • Pismo to dawno już straciło charakter katolicki, co osobiście w 1995 r. wypominał Jan Paweł II w liście do Jerzego Turowicza. Nie ma ono asystenta kościelnego, a po przejęciu pakietu kontrolnego przez koncern ITI i po odesłaniu ks. Adama Bonieckiego na przymusową emeryturę do klasztoru w Warszawie jest ono de facto inicjatywą niczym niezwiązaną z Kościołem
  • Wśród autorów „Tygodnika Powszechnego”, tak gorliwie realizującego politykę „grubej kreski”, znaleźli się również liczni inni byli stalinowcy, m.in. były ubek Krzysztof Wolicki, byli stalinowscy politrukowie literatury Ryszard Matuszewski i Jan Kott.
  • Wytworzył się – bardzo rzecz upraszczając – podział na dwa bieguny. Katolicyzm Radia Maryja i katolicyzm „Tygodnika Powszechnego”. Podejrzewam, że również na szczeblu Episkopatu, choć nawet ci mniej życzliwi dla nas biskupi traktują „Tygodnik” poważnie, powiedziałbym nawet, że z szacunkiem. Co do części księży, to ich rozumiem, bo „Tygodnik” czasem narusza pewne granice uznawane przez nich za nieprzekraczalne, czasem szokuje, czasem wręcz uraża, może niepotrzebnie, pobożną wrażliwość wiernych i księży. Może największym problemem jest to, że nie jesteśmy pismem pobożnym. Chcemy działać według norm etyki dziennikarskiej i zasad sztuki, a nie według różnych kodeksów towarzyskich księży, nawet uznanych za kościelny savoir vivre. „Tygodnik” jest pismem katolickim, ale wydawanym na własną odpowiedzialność.

Zobacz też: