Instytut Pamięci Narodowej

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Instytut Pamięci Narodowej – instytucja naukowa o uprawnieniach śledczych.

  • Czy pion śledczy IPN-u może być wylęgarnią esbeków i postkomunistów? Otóż tak, wystarczy, że dostanie do ręki zamówioną przez siebie – w zupełnie innej oczywiście intencji – ekspertyzę medycyny sądowej, stwierdzającą, że Pyjas zginął, spadając ze schodów, a jego ciało nie nosi śladów pobicia. Maleszka nie miał krwi na rękach? Nie w ten sposób? Nie tę? IPN przerażony konsekwencjami własnego odkrycia ekspertyzę utajnił (przed Bronisławem Wildsteinem?), Niestety, wypłynęły plotki.
  • Dżin z butelki został wypuszczony już dawno, zatruwa polskie życie i nie widzę sposobu, żeby go z powrotem do butelki zamknąć. To się prawdopodobnie skończy tym, co mi się w sumie wydaje najrozsądniejsze: zobowiązać IPN, żeby wszystkie papiery pokazać w Internecie.
  • Histeria „Gazety Wyborczej” była o tyle zrozumiała, że bardzo szybko zarówno ja, jak i inni badacze odkryli, że zawartość archiwów IPN jest rzeczywiście niebezpieczna dla idoli środowiska „Wyborczej”. Atmosfera wytworzona wokół Instytutu – że szambo, że fuj – sprawiła, iż za czasów prezesury Leona Kieresa materiały udostępniane były dość niechętnie. Owszem, tam jest szambo, ale szambo pokazujące ogrom upadku polskich elit czasów PRL – nie tylko środowisk politycznych objętych ustawową lustracją, ale także szerzej pojętych: aktorów, pisarzy, tzw. intelektualistów, profesorów wyższych uczelni, działaczy opozycji o niezbyt jak się okazuje, kryształowej przeszłości. Łącznie z takimi ludźmi jak Lesław Maleszka, dawny agent SB, który pracował przecież w „Gazecie Wyborczej” na etacie i miał wpływ na jej linię redakcyjną – między innymi pisał teksty antylustracyjne.
  • IPN trzeba zamknąć. W obecnym kształcie jest to niereformowalna instytucja, która trwale rani i uszkadza polską świadomość historyczną. Archiwa IPN powinno się zachować, ale całą resztę należy po prostu zamknąć. To stosunkowo najprostszy i najbardziej oczywisty krok. Potem czeka nas wielka praca u podstaw – należałoby zmienić programy szkolne, położyć wielki nacisk na edukację wielokulturową. Można zamknąć IPN, ale naprawienie strat wyrządzonych w tej dziedzinie przez PiS potrwa lata. To wielki wysiłek. Moim postulatem jest jak najszybsza ewakuacja państwa z uprawiania historii oraz położenie nacisku na edukację służącą tolerancji.
  • ... IPN od początku był pomyślany jako instrument walki politycznej.
  • Jedyną formą oddziaływania na IPN są więc naciski – tak, właśnie naciski, poprzez publiczną krytykę, także poprzez ograniczanie budżetu. Opinia publiczna ma prawo wymagać, aby instytucja utrzymywana z pieniędzy podatników nie działała w ideologicznym i politycznym interesie jednej partii. Im więcej takich nacisków, tym lepiej. Także dla IPN.
  • „Ministerstwo Prawdy” jest właścicielem archiwów, które tę prawdę zawierają, i decyduje, kto ma do nich dostęp. Zatrudnia historyków, ale ich dzieła nie podlegają wyłącznie kryteriom naukowym, Są oni urzędnikami państwowymi i odpowiadają za propagowanie tej właściwej prawdy.(...) Od setek lat wiadomo już, jakie warunki zapewnić trzeba historykowi, by cieszył się wolnością badań i sądów. Nie ma to nic wspólnego ze statusem urzędnika państwowego.
  • Organizatorzy pracy naukowej w pierwszym pięcioleciu istnienia IPN najwyraźniej nie docenili skutków niewypracowania standardów badania dokumentacji UB i SB. Dowodem na to, jak szybko formatuje ona umysły zafascynowanych nią historyków, jest bezpieczniacki żargon używany przez nich w publikacjach. Takie wyrażenia i terminy jak: „figurant”, „zawerbować”, „zarejestrowany do numeru”, pisane są w nich bez cudzysłowu.
    • Autor: Sławomir M. Nowiński, Historycy czy architekci politycznej wyobraźni?, „Gazeta Wyborcza”, 19–20 marca 2011.
  • Stosując nomenklaturę i siatkę pojęciową bezpieki, oczywiście przy jej odpowiednim objaśnieniu, jeszcze lepiej możemy przybliżyć specyfikę funkcjonowania komunistycznych tajnych służb.
  • Trudno pojąć intencje instytucji i ludzi, którzy podejmują obecnie kampanię oskarżeń i zniesławień wobec Lecha Wałęsy. Instytucja, która miała służyć narodowej pamięci, zamierza teraz podjąć działania niszczące tę pamięć. Wobec ofiary ubeckich prześladowań ci policjanci pamięci stosują pełne nienawiści metody tamtych czasów. Gwałcą prawdę i naruszają fundamentalne zasady etyczne. Szkodzą Polsce.
  • Za czasów PiS IPN był wykorzystywany politycznie. Nawet później tak było jak np. w momencie kiedy Henryka Krzywonos skrytykowała Jarosława Kaczyńskiego i już na drugi dzień znalazła się informacja, że Krzywonos żadnego strajku nie organizowała. Mam nadzieję, że po zmianach IPN nie będzie już tak działał. Mam ogromne zastrzeżenia do pionu śledczego.(...) Na pewno pion śledczy powinien zostać rozwiązany, a jego prokuratorzy powinni zająć się zwalczaniem współczesnej przestępczości. Na materiałach IPN powinni pracować ludzie, którzy się na tym znają, fachowcy. Nie podoba mi się, że archiwa są wykorzystywane do taniej sensacji i opluwania ludzi bez dostatecznych dowodów. Ważne jest, że ludzie, którzy są opluwani przez historyków, czy przez pseudo historyków znaleźli wsparcie.
  • Zamiast zostawić tego tragicznie zmarłego generała, dać mu spokój, to robiono ekshumację, bo jakiś – nie do końca chyba poczytalny człowiek – uparcie twierdzi, że padł ofiarą zamachu, że toporami zamordowano tych, którzy tam wsiadali, między innymi Sikorskiego. I teraz wraca w jakiejś formie ta sprawa. To są trzej generałowie, nie generałowie, trzej oficerowie, w ogóle żadnego sensu w tym nie widzę, najmniejszego sensu, to jest kompromitacja IPN, kolejna.
  • Zamknięcie IPN byłoby dla naszego kraju samobójstwem. Jak bowiem można uderzać w strukturę, która służy badaniu zbrodni przeciwko narodowi polskiemu? Zbrodni, które miały miejsce i z których należy się polskiemu społeczeństwu jakieś rozliczenie. Polacy powinni wiedzieć, kto tych zbrodni dokonywał i jakie są tego konsekwencje. Nie chcę nawet dopuścić do siebie myśli, że taka instytucja jak IPN mogłaby zniknąć z naszego życia publicznego.

Zobacz też: