Stanisław Lem

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Stanisław Lem (1966)

Stanisław Lem (1921–2006) – polski pisarz science-fiction, eseista, futurolog i filozof.

Utwory

Astronauci

(Czytelnik, Warszawa 1970)

  • W roku 2003 zakończone zostało częściowe przelewanie Morza Śródziemnego w głąb Sahary i gibraltarskie elektrownie wodne dały po raz pierwszy prąd do sieci północnoafrykańskiej. Wiele już lat minęło od upadku ostatniego państwa kapitalistycznego…
    • Źródło: s. 16
  • Międzynarodowe Biuro Regulacji Klimatów przeszło od skromnych prób lokalnej zmiany pogody (…) do frontowego ataku na głównego wroga ludzkości. Był nim mróz, od setek milionów lat usadowiony wokół biegunów planety. Wieczne lody (…) miały raz na zawsze zniknąć. Dla osiągnięcia tego celu należało ogrzać olbrzymie obszary oceanu i lądów, stopić tysiące kilometrów sześciennych lodu…
    • Źródło: s. 17

Bajki robotów

  • Cóż może się równać z doskonałością nieistnienia? (…) Pomyśl tylko, proszę: żadnych zmagań, trwóg ani lęków, żadnych cierpień ducha ni ciała, żadnych zwykłych przygód, i to w jakiej skali! Choćby się wszystkie złe moce związały i sprzysięgły przeciwko tobie, nie sięgną cię! O, doprawdy, niezrównane jest słodkie bezpieczeństwo umarłego! A jeśli jeszcze dodać, że nie jest ono niczym przelotnym, nietrwałym, przemijającym, że nic nie może odwołać go ani naruszyć, wówczas niezrównany zachwyt…
    – A bodajeś szczezł – doszedł go słaby głos Automateusza, a tym słowom lakonicznym zawtórowało krótkie, lecz dosadne przekleństwo.
    • Źródło: Przyjaciel Automateusza
  • Jam jest robot hartowany,
    zdalnie prądem sterowany,
    nitowany z każdej strony,
    wyklepany, uzwojony,
    stańcie nit przy nicie,
    a zaraz ujrzycie
    czworgiem swych żeliwnych gałek,
    jaki ze mnie zbrojny śmiałek,
    jak lśni mój stalowy duch,
    naprzeciw żeliwnych dwóch,
    natężajcie cewki,
    bo to nie przelewki,
    a jeśli nie usłuchacie,
    elektryczne życie dacie!
    • Źródło: Skarby króla Biskalara
  • – Mój ty poczciwcze – odezwał się znienacka Wuch – i cóż mi zaszkodzi pobyt na dnie morskim? Rozumujesz kategoriami istoty nietrwałej, stąd twoje omyłki. Przecież, zrozum to, albo morze wyschnie kiedyś, albo pierwej całe dno jego wydźwignie się jako góra i stanie się lądem. Czy to nastąpi za sto tysięcy lat, czy za miliony – nie ma dla mnie znaczenia. Nie tylko jestem niezniszczalny, ale i nieskończenie cierpliwy, jak winieneś był zauważyć, choćby po spokoju, z jakim znosiłem objawy twojego zaślepienia.
    • Opis: odpowiedź Wucha na deklarację Automateusza chęci wrzucenia go do morza.
    • Źródło: Przyjaciel Automateusza
  • Nauka nie zajmuje się takimi własnościami bytu, do których należy śmieszność. Nauka objaśnia świat, ale pogodzić z nim może jedynie sztuka.
    • Źródło: Król Globares i Mędrcy
  • Taki, jaki jesteś, nie możesz jednak doświadczyć naraz więcej aniżeli jednego miejsca spośród tych, które wymieniłem i milionów, jakie przemilczałem.
    • Źródło: Przyjaciel Automateusza
  • Wszystko, cokolwiek istnieje, bywa przedmiotem drwin. Nie ostoi się wobec nich żadna godność, wiadomo bowiem, że ten i ów śmie podrwiwać nawet z królewskiego majestatu. Śmiech uderza w trony i państwa. Jedne ludy drwią z innych lub z samych siebie. Bywało, że wyszydzano to nawet, co nie istnieje – czyż nie śmiano się z mitycznych bogów? Nawet zjawiska pełne powagi, ba, tragiczne, bywają przedmiotem żartów. Dość wspomnieć o humorze cmentarnym, o pokpiwaniu ze śmierci i nieboszczyków. (…) A jednak, choć przedmiotem kpin jest zarówno królestwo życia jak i śmierci, zarówno rzeczy małe jak wielkie, jest coś, czego nikt dotąd nie ośmielił się wyszydzić ani wyśmiać. Przy tym owa rzecz nie należy do rzędu takich, o których dałoby się zapomnieć, które ujść mogą uwagi, albowiem idzie o wszystko, co istnieje, to znaczy o Kosmos. Jeżeli zastanowisz się nad tym, królu, pojmiesz, jak bardzo jest Kosmos śmieszny…
    • Źródło: Król Globares i Mędrcy

Bomba megabitowa

  • Internet nadal „nic nie rozumie”, żadnego odkrycia, choćby od niego zależał los świata, ale nadanego w egzotycznym języku, nie odróżni od nieco mniej ważnej wieści, że u ciotki w placku z jabłkami zrobił się w piekarniku zakalec.
  • Internet to sieć, która nic nie rozumie, jeno informacje przesyła i strony ze sobą łączy, zaś wzrastająca na całym świecie ilość „ekspertów”, którzy chcąc się „wykazać”, produkują mało albo nic niewarte wyniki swoich przemyśleń jako „nowe hipotezy naukowe”, jest tym samym, czym piasek i muł, który z wielkich zbiorników wodnych kieruje się ku turbinom i gdyby nie specjalne urządzenia filtrujące, wnet by wszystkie turbiny „zatkało”. Lecz Internet nie może odróżnić informacyjnego ziarna, którego w nim jest mało, od informacyjnych plew.
  • Jeżeli można coś spaskudzić, popsuć, zafałszować, ukraść, sprzeniewierzyć, złudzić, wystrychnąć na dudka, to niezależnie całkiem od tego, czy się taka działalność typu destrukcyjnego i występnego „aktywiście zła” opłaci, czy też dostarczy mu wyłącznie bezinteresownej satysfakcji, że przechytrzył zabezpieczenia, że zniszczył bez osobistego zysku to, co było dla innego cenne, można ze stuprocentową pewnością uznać, iż w nowych formach, nowej technologii, walka Arymana z Ormuzdem, zła z dobrem będzie się toczyła. A to, ponieważ tak było zawsze, ponieważ samoloty oprócz ludzi zrzucały bomby, ponieważ energia atomowa „jaśniejsza od tysiąca słońc” została wiadomo jak użyta, ponieważ tak potrzebny medycynie rentgen Niemcom w Oświęcimiu służył do zabójczego ubezpłodniania kobiet, i tak dalej, i tak dalej – od początku ludzkiego świata.
  • Każda bez wyjątku nowa technologia ma awers korzyści i zarazem rewers nowych, nieznanych dotychczas bied.

Cyberiada

  • Klapaucjusz myślał, myślał, wreszcie zmarszczył się i rzekł:
    – Dobrze. Niech będzie o miłości i śmierci, ale wszystko to musi być wyrażone językiem wyższej matematyki, a zwłaszcza algebry tensorów. Może być również wyższa topologia i analiza. A przy tym erotycznie silne, nawet zuchwałe, i w sferach cybernetycznych.
    – Zwariowałeś chyba. Matematyką o miłości? Nie, ty masz źle w głowie – zaczął Trurl. Lecz zamilkli wraz z Klapaucjuszem, ponieważ Elektrybałt jął deklamować:

    Nieśmiały cybernetyk potężne ekstrema
    Poznawał, kiedy grupy unimodularne
    Cyberiady całkował w popołudnie parne,
    Nie wiedząc, czy jest miłość, czy jeszcze jej nie ma?

    Precz mi, precz, Laplasjany z wieczora do ranka
    I wersory wektorów z ranka do wieczora!
    Bliżej, przeciwobrazy! Bliżej, bo już pora
    Zredukować kochankę do objęć kochanka!

    On drżenia współmetryczne, które jęk jednoczy
    Zmieni w grupy obrotów i sprzężenia zwrotne,
    A takie kaskadowe, a takie zawrotne,
    Że zwarciem zagrażają, idąc z oczu w oczy!

    Ty, klaso transfinalna! Ty, silna wielkości!
    Nieprzywiedlne Continuum! Praukładzie biały!
    Christoffela ze Stoksem oddam na wiek cały
    Za pierwszą i ostatnią pochodną miłości.

    Twych skalarnych przestrzeni wielolistne głębie
    Ukaż uwikłanemu w Teoremat Ciała,
    Cyberiado cyprysów, bimodalnie cała
    W gradientach, rozmnożonych na loty gołębie!

    O, nie dożył rozkoszy, kto tak bez siwizny
    Ani w przestrzeni Weyla, ani Brouwera
    Studium topologiczne uściskiem otwiera,
    Badając Moebiusowi nieznane krzywizny!

    O wielopowłokowa uczuć komitanto,
    Wiele trzeba Cię cenić, ten się dowie tylko,
    Kto takich parametrów przeczuwając fantom,
    Ginie w nanosekundach, płonąc każdą chwilką!

    Jak punkt, wchodzący w układ holonomiczności,
    Pozbawiony współrzędnych zera asymptotą,
    Tak w ostatniej projekcji, ostatnią pieszczotą
    Żegnany – cybernetyk umiera z miłości.
    • Źródło: Wyprawa Pierwsza A, czyli Elektrybałt Trurla
  • Na szczyt można wejść, ale wszystkie drogi ze szczytu prowadzą w dół!
    • Źródło: Altruizyna, czyli opowieść prawdziwa o tym, jak pustelnik Dobrycy kosmos uszczęśliwić zapragnął i co z tego wynikło

Dialogi

  • Ludzie zbudują, mimo wszystkie zawody, klęski i tragiczne omyłki, lepszy świat. Gdybyśmy nie mieli działać z tą myślą, utracilibyśmy wiarę w człowieka i jego możliwości, a wtedy lepiej byłoby nie żyć, przyjacielu.
    • Źródło: Wydawnictwo Literackie, Kraków – Wrocław 1984, s. 287
  • FILONOUS: (…) Ogólny dowód znakomitego matematyka angielskiego Turinga przedstawia nam teoretyczną możliwość zbudowania sieci, która „potrafi absolutnie wszystko”, tzn., rzecz jasna, wszystko, co jest możliwe. W tym sensie da się w przyszłości zaprojektować sieć zdolną do tworzeni symfonii albo do rozważania, jakie m o g ą być odmienne od ziemskiego przebiegi ewolucji życia na różnych od naszej planetach.
    HYLAS: Filonousie, ty drwisz sobie ze mnie!
    FILONOUS: Mój przyjacielu, czyżbyś poczuł się dotknięty w swej ludzkiej godności? Dlaczego nie dotyka cię widok dźwigu 10 000 razy silniejszego od ciebie, a obraża cię obraz machiny 1000 razy od ciebie rozumniejszej?
    • Źródło: Wydawnictwo Literackie, Kraków – Wrocław 1984, s. 163
  • HYLAS: (…) Przez jakiś czas potężniejące elektromózgi będą jeszcze wykonywały działania, które ludzie będą mogli zrozumieć, ogarnąć, pojąć choć w przybliżeniu. Potem jednak ten raz zapoczątkowany rozziew będzie się poszerzał. Machiny myślące będą nam przedstawiały wyniki swoich rozważań teoretycznych, które my potrafimy, być może zastosować, ale których nie będziemy już w stanie zrozumieć. Coraz większa będzie dziedzina zjawisk, nad którymi pieczę roztaczać będą automaty. Na koniec ludzie skarleją do wymiaru bezmózgich sług żelaznych geniuszy i, być może, poczną oddawać im cześć boską…
    FILONOUS: Wyobraź sobie, przyjacielu, że słowa twojego proroctwa w odniesieniu do rodzaju ludzkiego już się spełniły, i to w dość odległej przeszłości.
    HYLAS: Co ty mówisz? Nie rozumiem.
    FILONOUS: Powstanie elektromózgów jest to początek ewolucji środków sztucznego myślenia. Mogą się one potencjalnie uniezależnić od człowiek, a tak jak uniezależniły się od niego w minionych wiekach skutki jego działalności społecznej, produkcyjnej. Wynikający z powstania społeczeństwa podział pracy, specyfika narzędzi wytwórczych, sposób produkowania utworzyły machinę, która uniezależniając się od ludzkiej woli jęła coraz bardziej ciążyć nad życiem jednostek, aż w niektórych epokach, ludzie jęli tej maszynie – państwu – oddawać boską niemal cześć…
    • Źródło: Wydawnictwo Literackie, Kraków – Wrocław 1984, s. 166
  • HYLAS: Uważasz zatem, że maszyny będą w przyszłości wyprzedzać człowieka we wszystkich dziedzinach?
    FILONOUS: Dobryś sobie. Już dziś go wyprzedzają. Byle elektryczna maszyna do liczenia rozwiąże zadanie, któremu przez całe życie nie podoła najlepszy matematyk.
    • Źródło: Wydawnictwo Literackie, Kraków – Wrocław 1984, s. 164

Dyktanda

  • Do naszych przyjaciół domowych należą także pchły i wszy, a na południu skorpiony, których ukąszenie powoduje siność twarzy, wytrzeszcz, ślinotok oraz agonię, której towarzyszy przeciągłe charczenie.
    • Źródło: Tydzień trzeci
  • Jak wiadomo, padalce nie szybują w przestworzach, ponieważ im na tym nie zależy.
    • Źródło: Tydzień pierwszy
  • Jurek, zrozumiawszy opacznie polecenie nauczyciela, zamiast wędki wziął łom, a zamiast siatki siekierę. Gdy więc przyszło do łapania owadów, Jurek, uganiający się za motylami z siekierą, napotkał duże trudności i poślizgnąwszy się na szyszce, uderzył się obuchem w czoło.
    • Źródło: Tydzień trzeci
  • Ku czci Pierwszego Maja zobowiązałem się wraz z kolegami zrobić w czynie społecznym podkop pod bank. (…) Zamiarem naszym było prowadzić życie rozpustnych rozrzutników w lokalach i hotelach najwyższej kategorii, lecz ponura rzeczywistość wydrwiła te marzenia. Z walutą krajową, jakkolwiek w ogromnej ilości, wyrzucano nas zewsząd. Próżno żądaliśmy książek zażaleń i domagaliśmy się równouprawnienia z cudzoziemcami. Zmuszeni byliśmy strwonić zrabowane tysiące na kaszę jaglaną, zjełczałą margarynę, paczkowany makaron jako też krajowe alkohole. W związku z tym ślubowaliśmy powrót na drogę cnoty.
    • Źródło: Tydzień czwarty
  • Kupiec niewolników, sortując towar, krzepkich mężów przeznaczał do kopalni, niewiasty do kuchni, a młodzież nie znającą ortografii na rozkurz.
    • Źródło: Tydzień trzeci
  • Marynarze w tymże czasie oddawali się pijaństwu, iskali się, międlili len i wydobywali zza pazuchy obiekty ze wszech miar przerażające, a mianowicie broszury propagandowe.
    • Źródło: Tydzień pierwszy
  • Ósma żona została usmażona w oleju. Jej młodszy brat miał z tego tytułu pretensje do wdowca i dał im wyraz, zasadziwszy się na niego z dzirytem.
    • Źródło: Tydzień trzeci
  • Po roku na wyspie było pusto. Nie wiadomo, co się stało z ostatnim rozbitkiem. Szkuner, który przybił do wyspy, odnalazł tylko przygarść wykałaczek. Przypuszczano, że rozbitek ostatni zjadł sam siebie. Zastanawiające, że spożył się na surowo i bez soli.
    • Źródło: Tydzień drugi
  • Podkuwanie koni (…) Jeżeli koń będzie kulał, należy się zaopatrzyć w nóż. Nożem tym wycinamy leszczynową pałkę długości dwóch metrów, grubszą niż palec. Pałka ta służy następnie do porządnego zbicia kowala. Jeżeli koń nie przestanie kuleć, należy kupić drugiego konia i drewniany wózek. Wymościwszy wózek sianem, wsadzamy nań kulawego konia, a zdrowego zaprzęgamy jak należy.
    • Źródło: Tydzień drugi
  • Smutny jest żywot tasiemca. Należy on do istot głuchoniemych i ślepych, czyli jest dożywotnim kaleką. Nie ma także rąk ani nóg (…)
    • Źródło: Tydzień trzeci
  • W dzieciństwie cierpiałem na szczękościsk, padaczkę, wodogłowie i czkawkę. Wyleczyła mnie babcia konfiturą z muchomorów, a mój braciszek, żywiący ku mnie serdeczne uczucia, do kaszki dodawał mi skwarków zagniecionych z próchnem, co mi też wyszło na zdrowie.
    • Źródło: Tydzień pierwszy
  • W kałuży krwi leżał trup świeży, lecz sztywny, z wyrazem zasmucenia na twarzy, której niewiele mu zresztą zostało.
    • Źródło: Tydzień pierwszy
  • Wątróbkę, nieboszczykowi niepotrzebną, z wnętrzności wyjmujemy i wkładamy do lodówki. Trupa wyrzucamy lub stawiamy w zbożu jako stracha na wróble.
    • Źródło: Tydzień drugi
  • Wspominając wieczerzę, wykrzykują: „Jakiż to był dobry, delikatny i lekkostrawny człowiek!”
    • Źródło: Tydzień drugi
  • (…) wylazłszy na dach, przyglądałem się zaćmieniu słońca, używając, zamiast dymnego szkiełka, jaśka, uprzednio namaszczonego jeżynową konfiturą.
    • Źródło: Tydzień pierwszy

Dzienniki gwiazdowe

  • Duizm głosi, że każde życie zna dwie śmierci, przednią i tylną, to jest tę sprzed narodzin i tę po agonii. Teologowie dychtońscy za szperklapy brali się ze zdziwienia, słysząc potem ode mnie, że my tak na Ziemi nie myślimy i że są Kościoły interesujące się tylko jednym, mianowicie przednim bytowaniem pośmiertnym. Nie mogli pojąć, czemu ludziom przykro myśleć o tym, że ich kiedyś nie będzie, a nie jest im tak samo przykro rozmyślać o tym, że ich przedtem nigdy nie było.
    • Źródło: Podróż dwudziesta pierwsza
  • Holiści-pluraliści-behawioryści-fizykaliści orzekli, iż jak wiadomo z fizyki, prawidłowość w naturze jest tylko statystyczna. Podobnie jak nie można z zupełną dokładnością przewidzieć drogi pojedynczego elektronu, tak też nie wiadomo na pewno, jak się będzie zachowywał pojedynczy kartofel. Dotychczasowe obserwacje pouczają, że miliony razy człowiek kopał kartofle, ale nie jest wykluczone, że jeden raz na miliard stanie się na odwrót, że kartofel będzie kopał człowieka.
    • Źródło: Podróż dwudziesta piąta
  • Jak można się nie przekształcać, jeżeli można się przekształcać?
    • Opis: hasło z dychtońskiego manifestu transhumanistycznego.
    • Źródło: Podróż dwudziesta pierwsza
  • Kiedy można być każdym i żywić dowolne przekonania, nie jest się już nikim i nie ma się żadnych przekonań.
    • Źródło: Podróż dwudziesta pierwsza
  • Nie ma sprawiedliwości tam, gdzie jest prawo głoszące wolność najwyższą…
    • Opis: Indiota do Tichego.
    • Źródło: Podróż dwudziesta czwarta
  • Przyroda postąpiła z nami jak łotr (…). Im kto bardziej w życiu zmądrzeje, tym bliżej do jamy.
    • Opis: doktryna dychtońskiego filozofa Donderwarsa.
    • Źródło: Podróż dwudziesta pierwsza
  • [Są] trzy zasady pozwalające nieomylnie wykrywać społeczności najwyżej rozwinięte. Są to Reguły Śmieci, Szumu i Plam. Każda cywilizacja w fazie technicznej zaczyna z wolna tonąć w odpadkach, które sprawiają jej ogromne kłopoty, aż wyprowadzi śmietniska w przestrzeń kosmiczną; żeby zaś nie przeszkadzały zbytnio w kosmonautyce, umieszcza się je na specjalnie wyosobnionej orbicie. W ten sposób powstaje rosnący pierścień wysypisk, i właśnie po jego obecności można rozpoznać wyższą erę postępu.
    • Źródło: Podróż dwudziesta pierwsza
    • Zobacz też: cywilizacja
  • Śruba, przykręcona we śnie, nie zmieni sytuacji, jaka panuje na jawie.
    • Źródło: Podróż siódma
  • W jakiś tydzień potem poczułem po raz pierwszy paskudne łupanie w rękach; towarzysze wyjaśnili mi, że ma po prostu początki reumatyzmu, stanowiącego największą plagę Pinty. Nie wolno wszakże mówić, że to choroba, a tylko, że są to objawy bezideowego oporu organizmu przeciw zrybieniu. Teraz dopiero stał się dla mnie jasny powykręcany wygląd Pintyjczyków.
    • Źródło: Podróż trzynasta
  • Wiedza unicestwia stopniowo dyrektywy, zwane przykazaniami objawionymi. Pozwala ona zabijać, nie zabijając, niszczyć, lecz tak, że to niszczenie stwarza, ulatniają się od niej osoby, jakim miała być należna cześć, choćby ojciec i matka, i padają od niej dogmaty, jak nadprzyrodzoności poczęcia niepokalanego i duszy nieśmiertelnej.
    • Źródło: Podróż dwudziesta pierwsza
  • Zauważ, proszę, że świat zniewolony do samego dobra jest takim samym przybytkiem niewoli jak świat zniewolony do samego zła.
    • Opis: mieszkaniec Dychtonii dyskutuje wraz z Ijonem Tichym zawiłości teologii.
    • Źródło: Podróż dwudziesta pierwsza
  • Zgodnie z przyjętą systematyką, występującą w naszej Galaktyce formy anormalne obejmują typ Aberrantia (Zboczeńce), dzielący się na podtypy Debilitales (Kretyńce) oraz Antisapientinales (Przeciwrozumce). Do tego ostatniego podtypu należą gromady Canalicaea (Paskudławce) i Necroludentia (Zwłokobawy). Wśród Zwłokobawów rozróżniamy z kolei rząd Patricidiaceae (Ojcogubce), Matriphagideae (Matkojady) i Lasciviaceae (Obrzydłce, czyli Wszeteki). Obrzydłce, formy już skrajnie zwyrodniałe, klasyfikujemy, dzieląc na Cretininae (Tępony, np. Cadaverium Mordans Trupogryz Bęcwalec), i Horrosrissimae (Potworyjce, z klasycznym przedstawicielem w postaci Mętniaka Bacznościowca, Idiontus Erectus Gzeemsi). Niektóre z Potworyjców tworzą własne pseudokultury; należą tu gatunki takie, jak Anophilus Belligerens, Zadomiłek Zbójny, który nazywa siebie Genius Pulcherrimus Mundanus, albo jak ów osobliwy, łysy na całym ciele egzemplarz, zaobserwowany przez Grammplussa w najciemniejszym zakątku naszej Galaktyki – Monstroteratum Furiosum (Ohydek Szalej), który zwie siebie Homo Sapiens.
    • Źródło: Podróż ósma

Eden

  • Astronautyka to czysty niepokalany płód ludzkiej ciekawości.
  • Na wszystko, co się zdarzy, masz gotowy, przywieziony z Ziemi schemat. Jeżeli jakiś szczegół nie pasuje, to go po prostu odrzucasz.
  • Wiecie czego tu najbardziej brak? Trawy, zwykłej trawy. Nigdy nie przypuszczałem, że jest tak… potrzebna…
  • Zawsze mówiłem, że jesteśmy z lepszego materiału.
    • Opis: Doktor o automatach.

Fantastyka i futurologia

  • Futurolog dokooptuje sobie rzeczoznawców podług własnego uznania, oni zaś – fizycy, socjologowie, urbaniści, ekonomiści – będą dostarczali informacji, którą on kompleksowo scali i na jej bazie powznosi swoje konstrukcje prewidystyczne.
  • Przyszłość jest co najmniej podwójnie indeterministyczna: z jednej strony niedookreślona przez to, co stanowi obszar realnej swobody decyzyjnej wielkich ugrupowań społecznych Ziemi (…); z drugiej strony jest niedookreślona przez to, co wcale nie od nas zawisłe, zależy od nie rozpoznanych jeszcze, obiektywnych własności materialnego Kosmosu.
  • W dziedzinie tej, jak w każdej w ogóle domenie poznania, ważne jest rozpoznanie tego, co stanowi już zdobytą wiedzę o badanym; lecz jeszcze ważniejsze bywa rozpoznanie tego, co stanowi odniesioną do badanego niewiedzę.

Fiasko

  • Gdyby ludzie od jaskiniowej epoki robili tylko to, co wyglądało na możliwe, do dzisiaj siedzieliby w jaskiniach.
  • (…) niekiedy go na widok wspanialszego od innych wytworu tych wiekuistych prac brał żal, lecz one tak się wzajem tłumiły, tak gasiły się nieprzebranym nadmiarem, że go już jedno tylko poruszało do ostatka.
    To mianowicie, jak mu się ta kraina – ale nie jemu jedynemu! – kojarzyła ze snem, z państwem majaków i szaleństwem rażonej urody. Słowa, że to jest strefa, w której natura śni, wcielając swoją wspaniałą grozę, swoje rozpętane koszmary wprost niejako, z pominięciem wszelkiej psychiki, w litą twardość materialnych ukształtowań, te słowa same mu się formowały na wargach.
  • Wysoka technologia nie wyklucza wierzeń religijnego typu.

Filozofia przypadku

  • Gdy głupcy, obdarzeni wielką aktywnością, znajdują – w ułożyskowaniu określonych antagonizmów klasowych i narodowych resentymentów – posłuch głupców mniej aktywnych, gotowych pójść za tym, „kto poprowadzi” – może się zrodzić z takiego „wzmocnienia” zło, nie piekielne co prawda, bo czysto ludzkie, lecz nie mniej przez to zgubne.
  • Kultura umożliwia to, co biologicznie niemożliwe: tworzenie strategii zarazem rewolucyjnych i odwracalnych, to jest dających się rewidować i przekształcać w tempie nieosiągalnym dla plazmy dziedzicznej.
  • Poznanie jest zdobyciem pewności w jakiejkolwiek kwestii; otóż nie ma żadnego sposobu, który by mógł głód pewności zaspokoić, jeśli jest on tylko odpowiednio nieposkromiony.

Głos Pana

 Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Głos Pana.
  • Była to jedna z typowych sytuacji uczonego naszych czasów (…). Najłatwiej jest, dla zachowania czystych rąk, metodą strusi – piłatową nie mieszać się do niczego, co – choćby w odległych konsekwencjach – zahacza o potęgowanie środków zagłady. Lecz to, czego nie chcemy robić, zawsze zrobią za nas inni. Powiada się, że nie jest to moralnym argumentem – zgoda. Można odpowiedzieć przypuszczeniem, że ten, kto zgodził się na udział w takiej pracy, będąc pełnym skrupułów, zdoła je w krytycznej chwili uruchomić, a jeśli nawet mu się nie uda, to i szansy podobnej nie będzie, gdy zastąpi go człowiek pozbawiony skrupułów.
    • Opis: rozmyślania Hogartha przed zgodą na wzięcie udziału w Projekcie.
  • Jednakowoż wiemy teraz na pewno, że gdy po planetach będą się przechadzali pierwsi wysłannicy Ziemi, inni jej synowie nie o wyprawach takich będą marzyć, lecz o kawałku chleba.

Kongres futurologiczny

  • Istniał aerozol – krypto­bellina – o radykalnym działaniu wojennym; kto go łyknął, sam biegł za postronkiem i wiązał się jak baran. Na szczęście okazało się podczas testów, że na kryptobellinę nie ma antidotum, filtry też nie pomagały, więc wiązali się bez wyjątku wszyscy i nikt z tego nic nie miał. Po manewrach taktycznych 2004 roku czerwoni i niebiescy jednako zalegli pokotem pobojowisko – co do nogi, w sznurach.
    • Opis: notka z dziennika, który Tichy zaczął prowadzić po swoim odmrożeniu.
  • (…) jeśli ktoś sobie roi, że sobie roi, że sobie nic nie roi – albo na odwrót…
  • Jeżeli nie można odmienić prawdy, trzeba ją zasłonić, to ostatni jeszcze humanitarny, jeszcze ludzki obowiązek.
  • Kryterium zdrowego rozsądku nie jest do historii ludzkiej stosowalne. Czy Averroes, Kant, Sokrates, Newton, Voltaire uwierzyliby, że w wieku dwudziestym plagą miast, trucicielem płuc, masowym mordercą, przedmiotem kultu stanie się blaszany wózek na kółkach? I że ludzie będą woleli ginąć w nim, roztrzaskiwani podczas masowych weekendowych wyjazdów, aniżeli siedzieć cało w domu?
    • Opis: profesor Trottelreiner w czasie spotkania z Tichym.
  • Pamięta pan słowa francuskiego myśliciela: Nie wystarczy, byśmy byli szczęśliwi – trzeba jeszcze, by nieszczęśliwi byli inni!

Niezwyciężony

  • Rohan (…) szedł prosto na dwudziestopiętrowy statek, który stał w powodzi świateł, na tle blednącego nieba, tak majestatyczny w swym nieruchomym ogromie, jakby naprawdę był niezwyciężony.
  • Niezwyciężony, krążownik drugiej klasy, największa jednostka, jaką dysponowała baza w konstelacji Liry, szedł fotonowym ciągiem przez skrajny kwadrant gwiazdozbioru.

Okamgnienie

  • Odległy musi być czas, w którym kandydatów na najwyższe stanowiska jakichkolwiek państw będzie się kierowało na egzaminacyjne filtry, ażeby umysłowości wielostronnie marne bez wszelkiego miłosierdzia kierować do robót publicznych.
    • Znaczenie: o politykach.
  • Starożytni mawiali: „mundus vult decipi, ergo decipiatur”. Świat łaknie oszustw, więc jest oszukiwany.
  • Wszystko jest znacznie bardziej skomplikowane, aniżeli zdolny byłby pojąć umysł człowieka, który stroniąc od eksperymentalnej nauki, pragnie się schronić w królestwie filozoficznego myślenia.

Opowieści o pilocie Pirxie

 Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Opowieści o pilocie Pirxie.
  • Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
    • Opis: Burns w rozmowie z Pirxem.
    • Źródło: Rozprawa
    • Zobacz też: kobieta
  • Rzekomy trening był nieodwołalną rzeczywistością; wstęp – treścią właściwą; nadzieje – mrzonkami; nie obowiązujące zaś, prowizoryczne, tymczasowe i byle jakie – jedyną zawartością życia.

Pokój na ziemi

(Wyd. Literackie, Kraków 1987)

  • Dobrobyt, rozszalały po przeprowadzce zbrojeń na Księżyc, miał, w połączeniu z automatyzacją przemysłu, dość ponure skutki. Russell zwał je epoką jaskiniowej elektroniki. Szerzył się analfabetyzm, tym bardziej, że nawet czeku nikt już nie musiał umieć podpisać, skoro wystarczał odcisk palca, a resztą zajmowały się komputerowe czytniki. (…) W większości przodujących państw zniesiono przymus szkolnej oświaty. „Dzieckiem być” – głosiła doktryna deskolaryzacji – „to tyle, co być skazanym na codzienne uwięzienie w celi tortur psychicznych przezwanych nauczaniem”. Tylko wariatowi potrzebna jest wiedza, ile koszul męskich można uszyć z osiemnastu metrów perkalu, jeśli na jedną koszulę wychodzi 7/8 metra… Tak samo zbędne są wiadomości o królach, wojnach, podbojach, wyprawach krzyżowych i wszelkich innych świństwach prehistorii. Geografii najlepiej uczą podróże. Trzeba tylko orientować się w cenach odpowiednich biletów oraz w rozkładzie lotów. Po co obce języki, skoro dość wetknąć do ucha minitranslatorek? Nauki przyrodnicze deprymują i deprawują młodociane umysły… Zresztą kto jako rodzic ma przemożną chętkę kształcenia dziatwy, załatwia to swoim domowym terminalem. Lecz odkąd Sąd Najwyższy orzekł, iż dzieciom tak staroświecko myślących osób przysługuje prawo apelacji od taty i mamy, rodzinno-domowe nauczanie, również terminalowe, zeszło do podziemi…
    • Źródło: s. 240
  • Do zagłady nie jest wcale potrzebna wojna, atomowa albo i nieatomowa, skoro doprowadzą do niej eskalacyjne koszty dalszych zbrojeń.
    • Źródło: s. 35
  • Kiedy stawka jest dostatecznie wysoka, prawo przestaje się liczyć.
    • Źródło: s. 205
  • Kiedy technicy nie wiedzą co się dzieje, bogactwem słownictwa dorównują lekarzom przy konsylium nad beznadziejnym przypadkiem.
    • Źródło: s. 125
  • Kto sieje ewolucję, ten zbiera rozum. A rozum nie chce nikomu służyć.
    • Źródło: s. 120
  • Nie ma dobrej odpowiedzi na źle postawione pytanie.
    • Źródło: s. 18
  • Normalny człowiek jest istotą wysoce nielogiczną i w tym jego człowieczeństwo. To rozum, owszem, ale silnie zanieczyszczony uprzedzeniami, emocjami i przeświadczeniami wyniesionymi z dzieciństwa czy z genów ojca i matki. Dlatego robot, podający się (na przykład przez telefon) za człowieka, dość łatwo może zostać zdemaskowany przez specjalistę.
    • Źródło: s. 51
  • To ja wykryłem Prawo Tichego, powiadające, że jako pierwsza zaczyna świerzbić i łaskotać ta część ciała, w którą żadnym sposobem nie można się podrapać.
    • Źródło: s. 126

Powrót z gwiazd

(Wyd. Literackie, Kraków-Wrocław 1985)

  • Była to cywilizacja pozbawiona lęku. Wszystko, co istniało, służyło ludziom. Nic nie miało wagi, prócz ich wygody, zaspokojenia potrzeb oczywistych i najbardziej wyszukanych. (…) Był to świat zamknięty na niebezpieczeństwo. Na grozę, walkę, na wszelki gwałt – nie było w nim miejsca; świat łagodności, form i obyczajów miękkich, przejść nieostrych, sytuacji niedramatycznych…
    • Źródło: s. 230–231
  • Całe popołudnie spędziłem w księgarni. Nie było w niej książek. Nie drukowano ich już od pół wieku bez mała. (...) Księgarnia przypominała raczej elektronowe laboratorium. Książki to były kryształki z utrwaloną treścią. Czytać je można było przy pomocy optonu. Był nawet podobny do książki, ale o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu. Ale optonów mało używano, jak mi powiedział robot-sprzedawca. Publiczność wolała lektony – czytały głośno, można je było nastawiać na dowolny rodzaj głosu, tempo i modulację. (...) Garść krystalicznego zboża – tak wyglądały książki.
    • Źródło: s. 88
  • Myślę, że oni zrobili okropną rzecz. Oni zabili w człowieku – człowieka.
    • Opis: Olaf Staave do Hala Bregga.
    • Źródło: s. 170
  • Najbardziej niepokoił mnie brak opracowań krytycznych czy wręcz paszkwilanckich z ducha, jakiejś analizy podsumowującej wszystkie ujemne skutki zabiegu, bo o tym, że musiały istnieć, ani przez chwilę nie wątpiłem; nie dla braku szacunku wobec badaczy, ale dlatego po prostu, że taka jest istota wszelkich ludzkich poczynań: nigdy nie ma w nich dobrego bez złego.
    • Opis: bohater (Hal Bregg) o współczesnej literaturze naukowej służącej nowej ideologii globalnej.
    • Źródło: s. 135
  • Pana zainteresowania, to, z czym pan wrócił, są wysepką w morzu ignorancji. Wątpię, czy wielu ludzi chciałoby słuchać tego, co ma pan do opowiedzenia.
    • Opis: doktor Juffon do Hala Bregga o umysłowym upadku postępowej ludzkości.
    • Źródło: s. 75
  • Słodycze. Jedna cukiernia, mówię ci. Żebyś był łagodny, żebyś był grzeczny. Żebyś się pogodził z każdą przykrością, jeśli cię ktoś nie zrozumie albo nie chce być dla ciebie dobry – kobieta, uważasz – to jest twoja wina, a nie jej. Że najwyższym dobrem jest społeczna równowaga, stabilizacja, i tak dalej… (…) Cała masa rzeczy jeszcze tam była: że nie można nigdy używać siły ani agresywnego tonu wobec nikogo, a już hańbą jest uderzyć kogoś, zbrodnią nawet, bo to powoduje straszny szok. Że bez względu na okoliczności nie wolno walczyć, bo tylko zwierzęta walczą, że…
    • Opis: szkolenie do życia w nowym społeczeństwie globalnym w relacji Olafa Staave.
    • Źródło: s. 171
  • Tak więc uzyskanie prawa do dziecka było teraz szczególnym wyróżnieniem, nie przyznawanym byle komu; dalej, rodzice nie mogli izolować dzieci od ich rówieśników – tworzono specjalnie dobierane, dwupłciowe grupy (…), a uczenie wszystkich rozpoczynano niezwykle wcześnie. Nie była to nauka pisania i czytania, ta przychodziła daleko później; osobliwe kształcenie najmłodszych polegało na wprowadzaniu ich – poprzez specjalne zabawy – w funkcjonowanie świata, Ziemi, w bogactwo i rozmaitość życia społecznego; już cztero-, pięcioletnim wpajano, właśnie w taki, niejako naturalny sposób, zasady tolerancji, współżycia, poszanowania innych przekonań i postaw, nieistotności najbardziej odmiennych, zewnętrznych cech fizycznych dzieci (więc ludzi) różnych ras.
    • Opis: wizja globalnego kształcenia dzieci wg informacji przekazanych przez Eri Halowi Breggowi.
    • Źródło: s. 228
  • Zlikwidowaliśmy piekło namiętności, a wtedy okazało się, że za jednym zamachem i niebo przestało istnieć. Wszystko jest teraz letnie, Bregg.
    • Opis: doktor Juffon do Hala Bregga.
    • Źródło: s. 80
  • … Zrozumie pan, jakie są dziś kryteria erotycznego doboru. Najważniejszym jest młodość. Dlatego tak wszyscy o nią walczą. Zmarszczki, siwizna, przedwczesna zwłaszcza, budzą takie niemal uczucia, jak przed wiekami – trąd…
    • Opis: doktor Juffon do Hala Bregga.
    • Źródło: s. 80

Solaris

  • Człowiek może ogarnąć tak niewiele rzeczy naraz; widzimy tylko to, co dzieje się przed nami, tu i teraz; unaocznienie sobie równoczesnej mnogości procesów, jakkolwiek związanych ze sobą, jakkolwiek się nawet uzupełniających, przekracza jego możliwości. Doświadczamy tego nawet wobec zjawisk względnie prostych. Los jednego człowieka może znaczyć wiele, los kilkuset trudno jest objąć, ale dzieje tysiąca, miliona nie znaczą w gruncie rzeczy nic.
  • Kiedy chodziłem do szkoły, Solaris – za sprawą poznanych później faktów – powszechnie już była uznana za planetę obdarzoną życiem – tyle że posiadającą jednego tylko mieszkańca…
  • (…) szansa zredukowania „problemu Solaris” do nonsensu czy do zera, sąd, że nie mamy do czynienia z żadną Istotą, a tym samym przegrana nasza nie jest bynajmniej przegraną – wszystko to upadało raz na zawsze. Czy chcieli tego, czy nie, ludzie teraz musieli przyjąć do wiadomości sąsiedztwo, które, choć za bilionami kilometrów próżni, oddzielone przestrzenią całych świetlnych lat, legło na drogach ich ekspansji, trudniejsze do ogarnięcia od pozostałego Wszechświata.
    Jesteśmy, być może, w punkcie zwrotnym całych dziejów – myślałem. Postanowienie rezygnacji, odwrotu, aktualnego lub w niedalekiej przyszłości mogło wziąć górę, nawet zlikwidowania samej Stacji nie uważałem za rzecz niemożliwą czy choćby nieprawdopodobną. Nie wierzyłem jednak, aby w ten sposób dało się ocalić cokolwiek. Samo istnienie myślącego kolosa nigdy już nie da ludziom spokoju. Choćby przemierzyli Galaktyki, choćby związali się z innymi cywilizacjami podobnych do nas istot, Solaris będzie wiecznym wyzwaniem, rzuconym człowiekowi.
  • Wyruszamy w kosmos, przygotowani na wszystko, to znaczy, na samotność, na walkę, męczeństwo i śmierć. Ze skromności nie wypowiadamy tego głośno, ale myślimy sobie czasem, że jesteśmy wspaniali. Tymczasem, tymczasem to nie wszystko, a nasza gotowość okazuje się pozą. Wcale nie chcemy zdobywać kosmosu, chcemy tylko rozszerzyć Ziemię do jego granic. Jedne planety mają być pustynne jak Sahara, inne lodowate jak biegun albo tropikalne jak dżungla brazylijska. Jesteśmy humanitarni i szlachetni, nie chcemy podbijać innych ras, chcemy tylko przekazać im nasze wartości i w zamian przejąć ich dziedzictwo. Mamy się za rycerzy świętego Kontaktu. To drugi fałsz. Nie szukamy nikogo oprócz ludzi. Nie potrzeba nam innych światów. Potrzeba nam luster. Nie wiemy, co począć z innymi światami. Wystarczy ten jeden, a już się nim dławimy.
    • Opis: Snaut w rozmowie z Kelvinem.

Szpital Przemienienia

  • – Nie myśl. – szepnęła. – Nie myśl nic. Czuł na twarzy jej piersi, jej ręce. Nie było właściwie światła, tylko mętne pełganie dogasającej latarki, która wtoczywszy się miedzy kłosy, rzucała spośród nich rozczesany smugami cienia blask. Słyszał powolny, spokojny rytm jej serca, jakby ktoś do niego przemawiał w starym, najlepiej zrozumiałym języku. Wciąż jeszcze zwidywały mu się tamte twarze, gdy słabo, jakby bez tchu, pocałowała go w usta. Potem zacisnęła ich ciemność. Był szorstki chrzest słomy pod włochatym kocem i kobieta, która dawała mu rozkosz, ale nie tak, jak się to czyni zawsze. W każdej chwili panowała nad sobą i nad nim. Dlatego później, znużony, trzymając jej piękne ciało bez cienia namiętności, ale całą siłą rozpaczy, rozpłakał się na jej piersiach. Potem uspokoił się i spojrzał na nią. Leżała na wznak, trochę wyżej, a w ostatnim świetle jej twarz byłą taka spokojna. Nie śmiał spytać, czy go kocha. Tak ofiarować się, jakby się dawała obcemu ostatni kęs – to było więcej niż miłość. A wiec i jej nie znał. Nagle przemknęło mu przez głową, że nie wie o niej nic, że nie pamięta nawet jej imienia. Cichutko szepnął: – Słuchaj… Ale zamknęła mu usta dłonią miękką, choć pełną stanowczości. Potem uniesionym rąbkiem koca zaczęła wycierać jego łzy i pocałowała go lekko w policzek. Wtedy opadła odeń nawet ciekawość, tak że w ramionach tej obcej kobiety stał się jedno mgnienie biały i niezapisany, jak w chwili narodzin.
    • Opis: Stefan i Nosilewska.
  • – No taki chabaźnik, specjalista od mchów i porostów – mimo to objaśnił Sekułowski. – Taki strach na wróble, konopiasty łeb. Umiał tyle łaciny, żeby sklasyfikować, tyle fizjologii, żeby móc pisać artykuły, i tyle znał się na polityce, żeby swobodnie rozmawiać ze swoim woźnym. Kiedy się w dyskusji wyszło za grzyby, tumaniał. Nasz światek roi się od takich genialnych rachmistrzów, tylko oni wykształcili swą biedna umiejętność w kierunku pożytecznym społecznie, wiec się ich toleruje. Literatura pełna jest takich, którzy pisząc do praczki, stylizują z myślą o pośmiertnym wydaniu listów… no, a lekarze?
    • Opis: rozprawka Sekułowskiego.
  • Widział wprawdzie dalej wszystkie roślinne znaki jej życia: delikatne podbijające dołek szyi tętno, spokojny mrok źrenicy, drżenie rzęs, ale pewny był, że malujący się na jej twarzy daleki zachwyt jest rozkoszą drętwoty, bezmyślnego, całkowitego nieistnienia.
    • Opis: o doktor Nosilewskiej.
  • – Z czasów mojej terminatorki pamiętam kilka ciekawych, po prostu czystych form, wyhodowanych na pożywkach różnych środowisk literackich. Był tam pewien młody pisarz. Tak mu wszystko lekko szło. Fotografie w gazetach, przekłady, wywiady, drugie wydania. Zazdrościłem mu tego do utraty tchu, Umiałem kontemplować nienawiść, jak Budda nicość. Kiedyś poznaliśmy się po pijanemu. Był już zupełnie rozhamowany; wyjawił mi z płaczem, że zazdrości mi tego elitaryzmu, kameralności. Że jestem taki zamknięty, skąpy w słowa wiersza. Że moja samotność jest taka wydolna, taka niezawisła. Na drugi dzień nie znaliśmy się dalej. Napisał niedługo esej o moich rzeczach; eine Spottgebrut aus Dreck Und Feuer. Istne arcydzieło stosowanego sadyzmu. Jeżeli pan chce słuchać dalej, to proszę do łazienki, bo mam kąpiel.
    • Opis: Sekułowski o koledze pisarzu.

Śledztwo

  • Pomału można doprowadzić nawet konklawe do kanibalizmu. Byle postępować stopniowo, krok za krokiem.
    • Opis: profesor Sciss w rozmowie z porucznikiem Gregorym.
    • Zobacz też: konklawe
  • Perfekcja, pełnia, doskonałość – to rzadki wyjątek, zdarzający się tylko dlatego, że wszystkiego jest tak niesłychanie, niewyobrażalnie wiele!
    • Opis: porucznik Gregory w rozmowie z Głównym Inspektorem Sheppardem.
    • Zobacz też: doskonałość

Wysoki Zamek

  • Jakże nie nadaje się ciało ludzkie do nieskończoności, jakie bezradne się w niej staje, każdym poruszeniem swoim objawia swój bezsens, pozbawione zbawczych ograniczeń i usprawiedliwiającego oporu ziemi, ścian, stropów.
  • Utyskuje się dziś na powszechne obniżenie lotu sztuki, tkniętej trądem bezideowości, skazanej niewiadomymi wyrokami na miałkość przemijających eksperymentów i jednodniowej mody. Czujemy to zwłaszcza wobec trwających w potędze dzieł przeszłości, katedr Florencji i Sieny, misteriów starego dramatu chińskiego, uwędzonych w dymie bożków murzyńskich, opuszczamy wystawy sztuki wieku kamiennego czy Kaplicę Sykstyńską pełni niespokojnego pytania, co się stało właściwie z duchem, że przestał być zdolny do koncentracji tak eruptywnych i zniewalających zarazem, które mają w sobie moc konieczności jakby naturalnej, domagając się przyjęcia nie inaczej aniżeli drzewa, chmury, ciała zwierząt i ludzi – więc w sposób bezapelacyjny i ostateczny. Opowiadają nam, że artysta przestał być przewodnikiem, konduktorem sił piorunowych przychodzących z zewnątrz, które kumulował w sobie, ale których nie rodził. Że sztukę zabija swoboda nieograniczonego wyboru, wiedza o umowności konwencji – ten, kto wie, że można napisać książkę dowolnym sposobem na każdy temat, nie napisze żadnej wielkiej. Kto pojął, że wolno malować, co i jak się tego zechce, znajdzie w tak odkrytej wolności grób potencji twórczych.

Inne

  • Fantomatyka zdaje się stanowić swoisty szczyt, ku któremu zmierzają liczne techniki rozrywkowe współczesności. Są nimi „wesołe miasteczka”, „iluzjony”, „pałace duchów”, wreszcie jednym wielkim prymitywnym fantomatem jest cały Disneyland. Oprócz takich technik, dozwolonych prawem, istnieją nielegalne.
    • Źródło: Summa technologiae
  • Ignorancja nasza (ludzka) jest oceanem ogólnoświatowym, zaś wiedza pewna – pojedynczymi wysepkami na tym oceanie.
  • Istnieją dwa rodzaje faktów. Jedne mogą stać się użyteczne, na przykład takie, jak ten, że woda wrze przy stu stopniach i zamienia się w parę podległą prawom Boyle’a-Mariotte’a i Gay-Lussaca; dzięki temu można było kiedyś zbudować maszynę parową. Inne fakty nie mają takiego znaczenia, bo dotyczą wszystkiego i nie ma od nich ucieczki. Nie znają wyjątków ani zastosowań, i w tym sensie są na nic. Czasem mogą mieć nieprzyjemne dla kogoś konsekwencje.
  • Jak wiadomo, wydawcy nie boją się niczego tak jak wydawania książek, gdyż w pełni już działa tak zwane prawo Lema („Nikt nie czyta; jeśli czyta, nic nie rozumie; jeśli rozumie, natychmiast zapomina”), ze względu na powszechny brak czasu, nadmierną podaż książek oraz zbytnią doskonałość reklamy
    • Źródło: (ONE HUMANE MINUTE) Prowokacja
  • Joachim Fersengeld jest Niemcem, który napisał swą Perykalipsę po holendersku (języka tego prawie nie zna, co sam we wstępie przyznaje), a wydał ją we Francji, słynącej z podłych korekt. Piszący te słowa też właściwie nie zna holenderskiego, lecz podług tytułu książki, angielskiego wstępu i nielicznych zrozumiałych w tekście wyrażeń uznał, że się na recenzenta przecież nadaje.
    • Źródło: Doskonała próżnia
  • Kiedy wszyscy są wariatami, nikt nie jest wariatem.
    • Źródło: Pamiętnik znaleziony w wannie
  • Świadomość jest jak wiatr, o którym można powiedzieć, iż wieje, ale nie ma sensu pytać, gdzie jest wiatr, kiedy nie wieje.
  • Wydelikaciła nas cywilizacja jak jagódki cieplarniane: pulchniśmy, rumiani, nie zahartowani dostatecznie, nie uwędzeni w dymie diabelskim!
    • Opis: konstruktor Yrjöla do głównego bohatera.
    • Źródło: Obłok Magellana

Listy

Sława i Fortuna

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013

  • Co do mnie, nie umiem tłumaczyć nawet samego siebie. Przekonałem się o tym z prawdziwym osłupieniem. Proszono mnie, żebym opublikował w kraju kilka rzeczy, które napisałem dla Niemców, po niemiecku, i nie mogłem tego zrobić! Każdy język ma siłę oraz zwięzłość wyrazu umiejscowioną gdzieś indziej! Musiałbym napisać po polsku na nowo na ten sam temat, ale wtedy to by nie było już żadne tłumaczenie, rzecz oczywista, więc w końcu zrezygnowałem. Co do Cyberiady, nie wyobrażam sobie rzeczy trudniejszej w prozie. Oczywiście co innego z poezją. Leśmian jest zupełnie nieprzetłumaczalny poza kręgiem języków słowiańskich, a Rilke nie daję się wyciągnąć z niemczyzny. Namorduje się Pan z tą Cyberiadą.
    • Opis: list z 26 kwietnia 1972 roku.
    • Źródło: s. 41.
  • I jakże mogę w tej sytuacji kryzysowej nie zaproponować Panu podjęcia się trudu odredagowania istniejących angielskich przekładów, skoro jest Pan jedynym na horyzoncie człowiekiem po temu w pełni kompetentnym? Piszę Panu wprawdzie jeszcze bez porozumienia z wydawcą, ale jedyna obiekcja z jego strony, natury finansowej, jest nieistotna, ponieważ z największą chęcią podzieliłbym się z Panem moimi autorskimi honorariami, tymi kwotami, które Herder ma mi w roku bieżącym przekazać. W tym właśnie duchu do niego piszę.
    • Opis: list z 13 stycznia 1972 roku.
    • Źródło: s. 16.
  • Oczywiście, proszę Pana, że należę do tradycji Oświecenia i że jestem racjonalistą, tyle że nieco zrozpaczonym. Zrozpaczony Racjonalista jest to niekiedy bliski krewny wariata.
    • Opis: list do tłumacza Michaela Kandla z 1 sierpnia 1972 roku.
    • Źródło: s. 79.
    • Zobacz też: racjonalizm, oświecenie

Listy 1956–1978

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011

  • Mrogi Drożku!
    kartka Twoja, którą w sepecie, aby ją pod całun wziąć, zachowam – doszła, burzę uczuć przychylnych wznieciła i dowodem list niniejszy, którym pozwól, że Cię w krąg (wąski!) epistolantów włączę, z którymi myśli wymieniam, przerzucając tym samym po 60 gr most między samotnościami trwającymi w tym bezludnym jakże świecie.
    • Opis: list ze stycznia 1959 roku.
    • Źródło: s. 21

Inne

  • Ateistą jestem z powodów moralnych. Uważam, że twórcę rozpoznajemy poprzez jego dzieło. W moim odczuciu świat jest skonstruowany tak fatalnie, że wolę wierzyć, iż nikt go nie stworzył (…)
  • Być może rzeczy pójdą lepszym i równiejszym biegiem za lat kilkadziesiąt. Na razie jesteśmy skazani na taką elitę polityczną, która wywołuje u przyzwoitego człowieka rumieniec wstydu.
    • Opis: 14 czerwca 2005 r.
  • Ci, którzy teraz opluwają Kwaśniewskiego, przekonają się kiedyś, że nie mieli racji. Oczywiście, on nie był aniołem, ale znał języki, godnie nas reprezentował, pełnił swój urząd tak, jak należało.
  • Człowiek jest małpą, która potrafi zrobić najprecyzyjniejszą brzytwę, aby poderżnąć gardło drugiej małpie.
    • Opis: wywiad z 14 listopada 1998 roku.
    • Źródło: Katarzyna Janowska, Zawsze byłem niewidzialny, „Polityka.pl”, 26 marca 2006.
  • Filozoficzny bies kusi z latami coraz bardziej.
  • Fizyka nie wyklucza metafizyki. A jednak pewnych granic, które dane są naszemu myśleniu, przekroczyć się nie da i niewątpliwie może to rodzić jakieś poczucie smutku.
  • Im bardziej zaawansowane technicznie (doskonalsze!) medium, tym bardziej prymitywne, błahe i bezużyteczne wiadomości są przy jego pomocy przekazywane.
  • Jak wiadomo, Pan Bóg jest wszechmocny i wszystko wie, a świat stworzył doskonały i nawet guzik od gaci nie może nikomu spaść bez woli Bożej. (…) Nie można prosić o nic: ani o zdrowie, ani o pomyślność, ani o niepodległość ojczyzny. Gdyby bowiem Bóg naprawił coś cudem, oznaczałoby to, że rzeczywistość jest niedoskonała. Stan doskonały jest wtedy, gdy niczego nie trzeba naprawiać.
    • Źródło: Stanisław Bereś, Rozmowy ze Stanisławem Lemem
    • Zobacz też: Bóg
  • Jedyną dobrą rzeczą, jaką można powiedzieć o Polsce, jest to, że mamy bardzo przystojne dziewczęta. Zła zaś to ta, że wolimy pójść w niedzielę do kościółka, a po mszy zapomnieć o wszystkim. Tak jest bezpieczniej. Polacy są, jak to powiedział Norwid, wspaniałym narodem i bezwartościowym społeczeństwem.
  • Jestem niewierzący. Nie wierzę w sprawy poza doczesne, w życie pozagrobowe itd.
  • Jesteśmy jak na krze, która jest unoszona prądami technologii. Nie panujemy nad nią, nie wiemy dokąd nas niesie, nie wiemy jak nią sterować.
  • Komputer? Sam? Już panu tłumaczyłem, że on jest głupi.
  • Nauka nad religią ma tę przewagę, że się myli, ale potrafi jednak swoje błędy skorygować, mimo że fizycy wodzą się za łby. Wyznań jest wiele, ale każde chce udowodnić, że jest jedno.
  • Niech pan zada Netscape’owi na przykład hasło „szczęście” w paru podstawowych językach – do końca życia nie przeczyta pan tego, co panu wyrzuci. Czy zbliży się pan do szczęścia?
    • Źródło: Małpa w podróży, rozmowa Stanisława Lema z Jackiem Żakowskim, „Gazeta Wyborcza”, 2010/105 s. 8
    • Zobacz też: szczęście
  • Nie ma snów śnionych wspólnie.
    • Zobacz też: sen
  • Nie ma takich bredni, w które ludzie nie byliby w stanie uwierzyć.
    • Źródło: Sklonowana głupota, „Gazeta Wyborcza”, cyt. za: Złote myśli, „Reader’s Digest. Przegląd – edycja polska”, 4/2003, s. 29
  • Nie można uwierzyć w Pana Boga tylko od wiedzy, że to nam dobrze zrobi.
    • Źródło: Stanisław Bereś, Rozmowy z Lemem, „Odra” 1984/11
  • Nikt nic nie czyta, a jeśli czyta, to nic nie rozumie, a jeśli nawet rozumie, to nic nie pamięta.
    • Źródło: „Życie Gospodarcze”, wydania 1–18, Polskie Wydawn. Gospodarcze, 1996, s. 52.
  • Religia jest ludziom potrzebna, tak jak potrzebna jest nadzieja na życie wieczne, na spotkanie drogich zmarłych, wiekuiste szczęście itd.
  • Rzeczywistość zresztą jest zawsze ciekawsza od fikcji, ponieważ obciążona jest wagą realności. Jest to taka różnica, jak między jawą a snem. Śnić się nam może Bóg wie co. Natomiast na jawie jesteśmy przykuci do naszego bytu.
  • Świadomość jest to taka cecha systemu, którą poznaje się, będąc samemu tym systemem.
    • Źródło: Jarosław Gronert, Astrologia od początku, Pabianice 2007, s. 17.
  • Tylko w chwilach umysłowej słabości mogę pomyśleć, że Dobro i Zło to nie są lokalne jakości, współistniejące z ludźmi i obracające w nicość, kiedy ludzi nie stanie, lecz że są to jakieś byty przez lub poza ludźmi.
    • Źródło: Stanisław Bereś, Rozmowy ze Stanisławem Lemem
  • W skali geologicznej człowiek żyje jak motyl – jednodniówka.
    • Źródło: LemNET
  • Większość technologii ma świetlisty awers, ale życie dało im rewers – czarną rzeczywistość.
  • Zawsze, jak magnes opiłki żelaza, przyciągałem wariatów.
    • Źródło: „Polityka”, wydania 37–44, Wydawn. Prasowe „Polityka”, 2001, s. 45.
  • Żyjemy w tempie nieprawdopodobnego przyspieszenia.
    • Źródło: „Odra”, tom 41, wydania 7–12, Wrocławskie Wydawn. Prasowe RSW Prasa, 2001, s. 42.

O Stanisławie Lemie

  • Ciężka sytuacja tego Lema, bo jest niewierzący!
  • Lem powiedział kiedyś, że swej powieści Solaris do końca nie rozumie, a kiedy indziej – że zaczynając pisanie nowej książki, nie wiem nigdy, do czego jej akcja doprowadzi.
    • Źródło: Jerzy Jarzębski, Emocje i opowieści w: Stanisław Lem, Solaris
  • Na Lemie uczyłem się SF. Był pierwszym autorem, którego czytałem. Miałem szczęście mieć tak wspaniałe wprowadzenie do tego gatunku. Myślę, że twórczość Lema należy do największych osiągnięć światowej fantastyki naukowej. Kto nie czytał Lema, nie może uważać, że zna ten gatunek.
  • Rzadko spotyka się kogoś, kto jak Stanisław Lem tak wnikliwie przenikał świat, którego my nie rozumiemy. Mimo że jego powieści dotykały poważnych tematów, zachował poczucie humoru i dystansu do tego, co dopiero miało się wydarzyć.
  • Stanisław Lem to był jeden z niewielu twórczych umysłów filozoficznych XX wieku, umysł wizjonerski.
    • Autor: Bogusław Wolniewicz
    • Źródło: Tomasz Sommer, Wolniewicz zdanie własne, Warszawa 2010, s. 87.
  • Ta komórka partii zza żelaznej kurtyny – Lem jest najprawdopodobniej wieloosobowym komitetem, a nie pojedynczym osobnikiem, gdyż pisze wieloma stylami i raz zna niektóre obce języki, a raz nie – dąży do zdobycia monopolistycznej pozycji pozwalającej kontrolować opinię poprzez krytykę i artykuły pedagogiczne, stanowiąc zagrożenie dla całej naszej dziedziny science fiction z jej swobodną wymianą poglądów i myśli.
    • Autor: Philip Kindred Dick
    • Opis: w donosie do FBI, 1974.
    • Źródło: Wojciech Orliński, Lema nie ma?; posłowie w: Stanisław Lem, Dzienniki gwiazdowe, Biblioteka Gazety Wyborczej, Warszawa 2008, s. 374.
  • Twierdzę, że gdyby nie Lem, nie byłoby zmian w Europie Wschodniej. Bo polityczne dzieła opozycji czytywała zazwyczaj opozycja – podczas gdy Lema czytali wszyscy: partyjni i bezpartyjni, wojsko i bezpieka, opozycja lewicowa – i prawicowa. I uczyli się od Niego, że o wszystkim decyduje człowiek, że rządy technokratów to szkodliwa ułuda, że największym wrogiem człowieka jest biurokracja… (…) sądzę, że to jego książki rozłożyły cały obóz socjalizmu. Ostatecznie to idee się liczą. (…) Lem nigdy nie otrzymał Nobla – bo zdaniem Czerwonych Weteranów ze Szwedzkiej Akademii Literatury „literatura SF to nie literatura” – a ponadto anty-socjalistyczna… Gdyby nie to – byłby murowanym noblistą. Ale nie narzekał.