Janina Krechowicz

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Janina Krechowicz (potem Ogorzałka, zwana Kreską; ur. 1968) – postać fikcyjna, bohaterka powieści Małgorzaty Musierowicz.

Wypowiedzi Janiny-nastolatki[edytuj]

Małgorzata Musierowicz,
autorka Jeżycjady
  • Jeżeli chcemy (…), żeby nas traktowano jak ludzi z godnością – to miejmy ją (…), to zachowujmy się godnie. Z poczuciem godności moje nieuctwo i twoje wygłupy jakoś się nie godzą.
  • Kultura dzisiaj rzecz bezcenna.
    • Źródło: Opium w rosole, op. cit., s. 27.
    • Zobacz też: kultura
  • (…) może zbyt często lubimy wszytko zwalać na jakąś, no, siłę wyższą, która nam uniemożliwia to czy owo… podczas gdy wiele rzeczy, a już na pewno to, jacy jesteśmy, zależy głównie od nas samych.
    • Źródło: Opium w rosole, op. cit., s. 115.
  • Najwspanialszym prezentem [od życia] jest miłość (…).
    • Źródło: Małgorzata Musierowicz, Noelka
  • Nie martw się, bo nie jest źle. Po prostu – nie jest dobrze.
    • Źródło: Opium w rosole, op. cit., s. 83.
  • Nikogo nie wolno nienawidzić i nikim nie wolno pogardzać. Dlatego (…), że nienawiść i pogarda są niszczące – niszczą tego człowieka, którym pogardzam, bo nie zostawiają mu już szansy na odmianę. I niszczą też mnie – bo skoro jest we mnie miejsce na nienawiść, to znajdzie się i miejsce na zło.
  • Nikt nie ma prawa do nienawiści.
    • Źródło: Opium w rosole, op. cit., s. 149.
  • Rygle, zamki, łańcuchy – co jest, rewizji się spodziewasz?
    • Źródło: Opium w rosole, op. cit., s. 26.

Wypowiedzi dorosłej Janiny[edytuj]

  • Dziadek mi pomaga ze wszystkich sił. Jest taki szczęśliwy, że może być potrzebny! Już nawet zapomniał, że jest chory. I dzięki temu naprawdę czuje się lepiej!
    • Źródło: Małgorzata Musierowicz, Dziecko piątku, wyd. Signum, Kraków 1993, s. 101
  • Przypomina mi się (…) taka opowiastka o kobiecie, która znalazła czterolistną koniczynkę. Zawołała swego męża i dzieci, i przyjaciół, wszyscy siedzieli razem całą noc, pełni nadziei i nasłuchiwali, kiedy nadejdzie szczęście. Ale nic się nie działo, tylko drzewa szumiały, dziecko się śmiało, świecił księżyc. Rano rozeszli się zawiedzeni, że szczęście nie przyszło.
    • Źródło: Dziecko piątku, op. cit., s. 102.

O Janinie Krechowicz[edytuj]

  • (…) była to rzeczywiście świetna dziewczyna, tylko że Maciek nie przepadał za jej towarzystwem. Raził go w Kresce całkowity brak poetycznej zadumy i tego tchnienia romantyzmu, który cechować winien dziewczynę – zwłaszcza ładną. Kreska była, niestety, przeraźliwie rzeczowa, odpychająco koleżeńska, i w ogóle zachowywała się jak kapral.
    • Źródło: Opium w rosole, op. cit., s. 26.
  • Głupie serce zachowywało się jak zwykle. Powodowane zapewne odruchem warunkowym, zatłukło jak szalone, raptem zwolniło akcję, na zakończenie ścisnęło się boleśnie. Kresce odpłynęła z głowy cała krew, zabrakło jej tchu. Stała cicho i nieruchomo, w bladej twarzy ciemniały jej oczy jak błyszczące kamyki i bielał cienki nosek (…).
    • Opis: reakcja Kreski na widok Maćka.
    • Źródło: Opium w rosole, op. cit., s. 85.
    • Zobacz też: miłość, serce
  • Kreska była delikatnym, miłym i zbzikowanym stworzeniem o promiennych burych oczach z wielkimi rzęsami i burych włosach obsmyczonych na Izabelę Trojanowską. Była ładna – której to cechy nie zdołała jeszcze całkowicie zniweczyć przez swój sposób ubierania się. Nosiła jakieś dziwaczne płaszcze, jakby ze starej ciotki, długie kamizele własnej roboty, pozszywane z łatek, kolorowe getry z włóczki oraz takież czapki-uszanki, swetry-olbrzymy i parometrowe szale z frędzlami. Posuwała się nawet niekiedy do własnoręcznego wykonywania butów i torebek. Wszystko to wyglądało raczej biednie, ale zabawnie i modnie, a Maćkowi podobało się przede wszystkim dlatego, że wiedział, co się kryje za tym nieustającym festiwalem pomysłowości: Kreska chronicznie nie miała forsy.
    • Źródło: Opium w rosole, op. cit., s. 25, 26.
  • Kreska często się boi (…). Ale oprócz tego, że jest zwyczajnie dzielna, ma jeszcze wiele odwagi.
  • Ledwie tylko otworzyła oczy, ledwie się podniosła, ledwie ujrzała różowy, świetlisty prostokąt okna na błękitnawym tle ściany – już poczucie bezmiernego szczęścia chlusnęło w nią jak morska fala!
    – Ha!
    Zakochana z wzajemnością!
    Z WZA-JEM-NO-ŚCIĄ!!!
    • Źródło: Opium w rosole, op. cit., s. 207.
  • Na widok Maćka Kresce mdlało serce i oczy zachodziły łzami wzruszenia. Żeby nic nie pokazać po sobie, w obronnym odruchu stawała się szorstka i rzeczowa, chociaż sama świetnie wiedziała, jak go to drażni i złości.
    „To się musiało skończyć jakąś Matyldą” – pomyślała (…) z rozpaczliwą jasnością.
    • Źródło: Opium w rosole, op. cit., s. 45.

Zobacz też[edytuj]