Pacyfikacja wsi Sochy: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Usunięta treść Dodana treść
dodano cytat
cytat
Linia 18: Linia 18:
** Opis: wiersz pt. ''Wojny'', fragment o pacyfikacji wsi Sochy na Zamojszczyźnie 1 czerwca 1943.
** Opis: wiersz pt. ''Wojny'', fragment o pacyfikacji wsi Sochy na Zamojszczyźnie 1 czerwca 1943.
** Źródło: [https://poezja.org/wz/Ferenc_Teresa/5736/Wojny ''Wojny''], poezja.org
** Źródło: [https://poezja.org/wz/Ferenc_Teresa/5736/Wojny ''Wojny''], poezja.org

* Moja matka wysrebrnieć<br />nie zdążyła<br />od ziemskich ciężarów<br />spęcznieć jak ziemi bryła<br /><br />Moja matka nie popęka<br />nigdy po twarzy<br />wniebowzięta młodziusieńka<br />ogniem niebo parzy<br /><br />Moja matka jak wisienka<br />jak listek zielona (…)<br /><br />Moja matka<br />postarzeje się<br />na boskim progu<br />z kulą w ustach zaniesioną<br />dar od ludzi Bogu
** Autor: [[Teresa Ferenc]]
** Opis: o zamordowanej w czasie pacyfikacji wsi Sochy przez okupantów [[Niemcy|niemieckich]] swojej [[Matka|matce]], 1 czerwca 1943, podczas [[II wojna światowa|II wojny światowej]].
** Źródło: Teresa Ferenc, ''Poezje wybrane'', wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1984, ISBN 8307010314. s. 208.


* Najpierw zastrzelili mi ojca. Potem próbowali zbliżyć się do mamy. Z bratem siedzieliśmy przy drodze. Mama z siostrą na ręku stała na polu. Kiedy i ją zabili, wzięłam rodzeństwo i za namową stryjenki ruszyłam do Terespola. Do dalekich krewnych. Miałam 9 lat i tego dnia natychmiast wydoroślałam. Przygarnęłam młodsze, stałam się dla nich mamą.
* Najpierw zastrzelili mi ojca. Potem próbowali zbliżyć się do mamy. Z bratem siedzieliśmy przy drodze. Mama z siostrą na ręku stała na polu. Kiedy i ją zabili, wzięłam rodzeństwo i za namową stryjenki ruszyłam do Terespola. Do dalekich krewnych. Miałam 9 lat i tego dnia natychmiast wydoroślałam. Przygarnęłam młodsze, stałam się dla nich mamą.

Wersja z 00:54, 27 kwi 2020

Pacyfikacja wsi Sochy na Zamojszczyźnie

Pacyfikacja wsi Sochy – mord dokonany przez wojska niemieckie z użyciem samolotów na około 200 kobietach, dzieciach i mężczyznach we wsi Sochy na Zamojszczyźnie 1 czerwca 1943 r.

  • 1 czerwca 1943 r. na skraju zwierzynieckich lasów
    rozstrzelano moją wieś.
    Sochy – jak we Francji Oradour,
    Sochy – jak w Czechach Lidice,
    Sochy – jak we Włoszech Mezzinote.
  • Dla prawie wszystkich mieszkańców – skończyło się życie, a wieś przestała istnieć. Dla tych nielicznych, którzy przeżyli – skończył się jeden świat, bezpieczny, przytulny i pełen miłości, a zaczęło się trwanie na pustkowiu. 1 czerwca 1943 r. o świcie rozpoczęła się w Sochach tzw. karna ekspedycja, czyli pacyfikacja połączona z eksterminacją. To było kilka apokaliptycznych godzin. Najpierw Niemcy schodzili ze wzgórz (Sochy leżą w niewielkiej dolinie na Roztoczu), strzelali kulami zapalającymi w zabudowania, a z karabinów maszynowych do mieszkańców wsi, którzy wybiegali z domów. Następnie Niemcy zeszli na podwórka i dobijali tych, którzy jeszcze nie zginęli, podpalali te domy, które dotąd nie spłonęły. A potem nadleciały samoloty w liczbie dziewięciu, które tę wioskę po prostu wbiły w ziemię bombami. Huk był podobno tak wielki, że wyrywał głos z płuc, wszyscy mieli poczucie, że to naprawdę koniec świata. A kiedy odleciały samoloty, taka cisza zapadła, że wydawało się, że nikt w ogóle nie przeżył. Potem ci nieliczni, cudem ocaleni, podnosili się powoli, sprawdzali, czy świat w ogóle jeszcze istnieje.
  • Dzień przed tą tragedią byłam jeszcze w Terespolu na naukach przygotowujących do Pierwszej Komunii. Rano obudziła mnie mama, opowiedziała o strzelaninie i o tym, że najprawdopodobniej we wsi pojawili się Niemcy i że będą nas zabierać do obozów. Wyskoczyłam z łóżka, miałam zająć się dzieciakami, ale zachowywałam się kompletnie irracjonalnie. Próbowałam zabezpieczać naszą murowaną piwnicę, żeby jednak coś z pożaru uratować. Niestety nie wszystko udało się ocalić. To, co zostało z puchowej pościeli, przypominało przypalone od żelazka rzeczy. Płomień ich nie strawił, tylko pokurczyły się od gorąca.
  • Maj
    tak
    to był pierwszy czerwca
    Kwitły drzewa 1943 roku
    Z pąków rozwijały się
    ptaki w pochodnie
    • Autor: Teresa Ferenc
    • Opis: wiersz pt. Wojny, fragment o pacyfikacji wsi Sochy na Zamojszczyźnie 1 czerwca 1943.
    • Źródło: Wojny, poezja.org
  • Moja matka wysrebrnieć
    nie zdążyła
    od ziemskich ciężarów
    spęcznieć jak ziemi bryła

    Moja matka nie popęka
    nigdy po twarzy
    wniebowzięta młodziusieńka
    ogniem niebo parzy

    Moja matka jak wisienka
    jak listek zielona (…)

    Moja matka
    postarzeje się
    na boskim progu
    z kulą w ustach zaniesioną
    dar od ludzi Bogu
  • Najpierw zastrzelili mi ojca. Potem próbowali zbliżyć się do mamy. Z bratem siedzieliśmy przy drodze. Mama z siostrą na ręku stała na polu. Kiedy i ją zabili, wzięłam rodzeństwo i za namową stryjenki ruszyłam do Terespola. Do dalekich krewnych. Miałam 9 lat i tego dnia natychmiast wydoroślałam. Przygarnęłam młodsze, stałam się dla nich mamą.

Zobacz też: