Przejdź do zawartości

Edward Stachura

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Edward Stachura

Edward Stachura (1937–1979) – polski poeta, prozaik i tłumacz.

Cała jaskrawość (1969)

[edytuj]
 Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Cała jaskrawość.

(wyd. Czytelnik, Warszawa 1969)

  • Byli tacy, co rodzili się. Byli tacy, co umierali. Byli też i tacy, którym to było mało.
  • Chciał dla mnie dobrze. Ale wyszło inaczej. Wyszło na moje. I to jest zawsze lepiej, choćby było najgorzej.
  • Kto modlił się, do kogo, jakimi słowami, czy mógłby też pomodlić się za nas?

Dziennik. Zeszyty podróżne 1

[edytuj]
  • Albo się pomyliłeś, albo jesteś pomylony.
  • Bardziej niż umrzeć, chciałem tylko jednego: żyć.
  • Bo krew na razie jeszcze mi się nie zmęczyła nigdy.
  • Czas postawić kropkę nad ipsylonem.
  • Czy pozwolisz, że się roześmieję z szacunkiem?
  • – Dałem ci mój adres? Dałem. To odwiedzisz mnie?
    – Jasne, że odwiedzę.
    – Kiedy?
    – Zawsze wtedy, kiedy będzie zaćmienie słońca, bo wtedy nie mam nic do roboty.
  • Jak powiedział pewien milicjant – smutek jest jak pochód – przemija.
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
  • Kobiety są setki tysięcy razy silniejsze od nas. Kobieta przylgnie do ziemi i nic ją nie ruszy. Kręci się razem z planetą i nic ją nie ruszy. Żadne burze, ni huragany, sztormy i tak dalej. Nie mówić nawet o łagodnych powiewach, które niejednego z nas zbijają z nóg. Ma wszystko w dupie, inaczej mówiąc.
  • – Mały mózg, średnie serce i wielkie biodra, oto jest kobieta – powiedział facet.
  • Można się oprzeć o światło, o słoneczne promienie.
  • Na głupotę nie zawsze pomaga mądrość. Na głupotę często pomaga głupota.
  • Na pewno jest tak, że to, co przeżywa się z kimś, wspólnie z kimś – przeżywa się podwójnie.
  • Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.
  • Nie ma nic bardziej tragicznego niż żebranie o gest, o uśmiech od ukochanej Istoty. Przy tej tragiczności blednie wielka inna tragiczność, tragiczność cielesnego kalectwa, tragiczność duchowego kalectwa… wielka tragiczność blednie przy tragiczności żebrania o miłość.
  • Nie można zmartwychwstawać, nie doznawszy najwyższych upokorzeń, czyli w górę nie trzeba być ciśniętym, rzuconym, kopniętym na samo dno, żeby móc ulecieć w górę. Żeby zmartwychwstać. To jest warunek sine qua non. Kto przetrwa wszystkie upokorzenia, aż do najwyższego, ten może się dźwignąć z grobu.
  • Niektórzy rodzą się przeznaczeni żyć w straszliwym smutku i zwanej tragedii. Tylko miłość wielka, większa od ich przeznaczenia, może ich uratować.
  • Niektórzy to tak chodzą, jakby się sami nieśli pod pachą.
  • O miłości się nie mówi. Miłość się wyraża. Słowem również, ale to jest tylko jedna z rozlicznych manifestacji, manifestacja słowna, i nie powiedziałbym, że najlepsza.
  • Odkrycie jednego z najbardziej przekonywających dowodów na płynięcie czasu: to, że miłość między dwoma ludźmi gaśnie.
  • Pamiętaj chłopcze, zapisz to sobie mocno w pamięci, scyzorykiem narysuj to sobie na dłoni i zamknij pięść mocno, ściśnij mocno, mocno pięść i nigdy jej nie otwieraj i pamiętaj to, co tam wyryłeś: ten świat nie jest wart ciebie. Nie jest wart tego, żebyś przezeń miał odebrać sobie życie. Twoje życie.
  • Patrzę, siedzi taka sierota, z wierzchu ładna, jak pobielony grób, a w środku rupiecie i zgnilizna.
  • Pobrudziłem sobie ostatnie ręce – powiedział facet.
  • PRZEBIĆ SIĘ PRZEZ OBŁĘD DO SENSU.
  • Rozdzierający jak tygrysa pazur antylopy plecy – jest smutek człowieczy.
  • Są takie zjawiska nazwane jak życie, śmierć, wieczność obejmująca to wszystko w dwóch słowach: cała jaskrawość, ale są zjawiska nienazwane jeszcze. Jakie? No właśnie.
  • Są też ludzie, z którymi, gdy się żyje, to nie ma żadnego życia, bo oni rozmazują życie. Rozmazują istnienie. Wszystko zostaje niemożebnie pomniejszone.M. in. dlatego, że brak im powagi, dumy, dostojności, tego straszliwego i cudownego napięcia. Humoru również.
  • To, co zyskuje człowiek cichym płaczem po nocach, to tylko to, że serce bestii jeszcze bardziej twardnieje. Zatem więc nie trzeba płakać. Nie trzeba!
  • Trudno zostawić w wodzie odciśnięty ślad.
  • W kolejce po mięso:
    – Ja tylko 30 deko.
    – A ja to co? Samochód?
    – Ja z pracy.
    – A ja co? Z baletu?
  • Zdechnę, ale jak człowiek.

Dziennik. Zeszyty podróżne 2

[edytuj]
  • Byłem buntownikiem łagodnym, najłagodniejszym z możliwych, ale krańcowym. Poszedłem do końca. Czy za daleko? Chciałem unieść wszystkie nieszczęścia świata ludzi. I zwariowałem.
  • Książki się teraz na świecie wydaje, jak w sklepie resztę z drobnego banknotu. Większość z nich można sobie śmiało darować.
  • Naprawdę i niezależnie od innych rzeczy, cóż to za niesamowita, cudowna przygoda – to życie, moje życie.

Fabula rasa (1979)

[edytuj]
 Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Fabula rasa.
  • Każda książka jest zawsze tylko książką; (…) wszystkie słowa są zawsze tylko słowami, nigdy nie są tym, co – z mniejszym lub większym popisem – usiłują opisać.
  • Nie zna smaku prawdziwego życia, kto przez tunel samotności się nie przeczołgał.
  • Prawdziwy przyjaciel to nie ten, który odwala za ciebie całą robotę, lecz ten który uświadomi ci, że wszystko masz zrobić sam

Oto

[edytuj]
  • Cokolwiek pomiędzy ludźmi kończy się – znaczy: nigdy nie zaczęło się. Gdyby prawdziwie się zaczęło – nie skończyłoby się. Skończyło się, bo nie zaczęło się.
    Cokolwiek prawdziwie się zaczyna – nigdy się nie kończy.
  • Dorośli naprawdę są dziećmi, a tylko udają dorosłych. I to jest ich całe, jedyne nieszczęście.
  • Przez poznanie siebie człowiek staje się czysty. Przez zobaczenie brudu. Nie przez pranie brudu. Albowiem brudu psychicznego nie da się wyprać. (…) Brud można zobaczyć czystymi, nieoceniającymi, niesądzącymi oczami – i to jest to. Spojrzenia czystych oczu żaden psychiczny brud nie wytrzymuje. Znika doszczętnie. Roztapia się, Rozmywa. Rozwiewa. Puff! I nie ma go.
  • Za nieznanym tęsknij, ale nieznanego nie wyobrażaj sobie.

Pogodzić się ze światem

[edytuj]
Ta sekcja ma chronologiczny układ cytatów.
  • Byłem buntownikiem łagodnym, najłagodniejszym z możliwych, ale krańcowym. Poszedłem do końca. Czy za daleko? Chciałem unieść wszystkie nieszczęścia świata ludzi. I zwariowałem. Ale czy od tego? Nie wiem.
    • Opis: napisane 30 maja 1979.
    • Zobacz też: buntownik
  • Ta choroba ma to do siebie, że daje się zauważyć totalna bezradność lekarzy wobec niej. Sprowadza się to do „Jak się pan czuje?” i takiej czy innej grzecznościowej odpowiedzi na to pytanie.
    • Opis: o swojej chorobie psychicznej; napisane 19 czerwca 1979.
  • Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie myślę często o samobójstwie jako o wyzwoleniu się z mojego piekła. Ale nie jest to dla mnie oczywiste. Nie ma w mojej biednej głowie ani jednej oczywistości.
    • Opis: napisane 22 czerwca 1979.
  • Oto błogosławieństwo ludzi prostych. Dla nich jest tak, jak jest. Jak powinno być, jak mogłoby być – tym sobie głowy nie zawracają. Także nie zawracają sobie głowy tym, dlaczego tak jest, jak jest. Jest tak, jak jest, i to wszystko. Absurdu nigdzie nie widzą. Samo to pojęcie jest im nie znane. Nie znają nawet tego słowa. Są jak drzewa: żyją i umierają.
    • Opis: napisane 26 czerwca 1979.
    • Zobacz też: absurd
  • Umarł ktoś we wsi i matka dzisiaj wybiera się na pogrzeb. Nawet pogrzeb jest sprawą tego świata. Wszystko tu jest z tego świata. Pogrzeb i chrzciny, wesele i imieniny. Wszystko. I żeby móc żyć w tym świecie, trzeba uczestniczyć w jego rytuałach.
    • Opis: napisane 4 lipca 1979.
    • Zobacz też: rytuał
  • Trzeba być specjalnej konstrukcji, żeby móc tak żyć, jak żyje większość ludzi. Praca, dom, spanie. Praca, dom, spanie. Tak można przetrwać życie. Chrzciny, wesele, pogrzeb.
    • Opis: napisane 5 lipca 1979.
    • Zobacz też: życie
  • Ale po co człowiek ma świadomość? Czy po to, żeby jej nie używać, żeby ją w kółko, bez ustanku zagłuszać? Błogosławieństwem człowieka czy przekleństwem jest świadomość?
  • Jak ciężko jest dać ten jeden krok. Od paru dni wstaję i mówię sobie: „Gdybym to zrobił wczoraj, dzisiaj już nie musiałbym się męczyć”. Gdybyż to było dla mnie oczywiste! Ale ciągle do końca nie jest…
    • Opis: napisane 14 lipca 1979.
  • Czwartek 19 lub 20 lipca
    Wczoraj byłem z panem Fedeckim w u lekarki w szpitalu w Drewnicy
    • Opis: ostatni zapis.
    • Źródło: Marian Buchowski, Edward Stachura. Biografia i legenda, Opole 1993, ISBN 8385971009, s. 199.

Siekierezada albo Zima leśnych ludzi (1971)

[edytuj]
 Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Siekierezada albo Zima leśnych ludzi.
  • I niech sobie będą wszyscy mądrzy ze swoimi rozumami, a ja z moją miłością niech sobie będę głupi.
  • Ludzi coraz więcej, a człowieka coraz mniej.
  • Nie jest chyba ciężko umierać, kiedy się nie umiera samemu.

Się

[edytuj]

(Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1977)

  • Ach, pomóż wspomóż dopomóż ty – jedyny jedyniutki wyjątku czuły – odeprzeć tłumne pospolite armie reguły, i ach, cudne manowce, dźwignąć się, powstać, z-podeptanych-przez-demony-powstać, z fatalnego opętania się odpętać (…) i naprzód iść, naprzód zawsze i niesłychanie.
  • Bo to tak jest, że dla siebie, owszem, można coś tam zrobić, ale dla drugiego człowieka to już można coś niesamowicie pięknego zrobić, wszystko. Wszystko.
    • Źródło: Się (1977), Pokocham ją siłą woli, s. 165.
  • Czas umarł na czas. Ja umarło na ja. Nie ma ja. Się jest. Się jest się. Się jest duch. Się jest nikt.
    • Źródło: Się (1977), Się, s. 197.
    • Opis: ostatnie zdania zbioru opowiadań.
  • (…) czy wolno taką wiarę i tyle wiary, całą taka wiarę w kimkolwiek pokładać? Chyba nie wolno. Chyba na pewno. Bo jakim prawem? Jeżeli już, to tylko w sobie można całą taką wiarę pokładać. W nikim więcej.
  • Jesteś mężczyzną; ja, jak widzisz, jestem kobietą. I uśmiechnęła się. Miękko, ale nie kocio. Kobieco, ale nie zalotnie. Choć może zalotnie, ale jakoś nieprzewrotnie. I nieznacznie. Bardzo delikatnie.
    • Źródło: Się (1977), Pokocham ją siłą woli.
  • Patrzyła w okno, a ja patrzyłem na nią, na jej profil i myślałem: sercem nie mógłbym, bo serce miałem kiedyś jedno i mi się potrzaskało straszliwie i doszczętnie, i nie udało się pokleić skorupek tego dzbanka, ani łzami – tym klejem białym, ani krwią – tym klejem czerwonym, i tak nie mam serca, nie mam, więc sercem nie mógłbym, ale mógłbym taką istotę pokochać SIŁĄ WOLI. SIŁĄ WOLI pokochać istotę taką mógłbym. Pierwszą dziewiczą i wielką i wolną miłością wolnej mojej woli. Skąd ona wzięła się, ta dziewczyna, tu, przede mną, prawie na wyciągnięcie ręki, ona, co jest taka, jak gdyby ją stworzyła jakaś niewysłowiona rozdzierająca tęsknota, już nie serca tęsknota, ale czegoś innego, nie wiem czego… Ducha tęsknota. Moja tęsknota.
    • Źródło: Się (1977), Pokocham ją siłą woli, s. 166.
  • Rozdzierający
    Jak tygrysa pazur
    Antylopy plecy
    Jest obłęd człowieczy.
    • Źródło: Się (1977), El condor pasa, s. 43.
  • (…) są różne szkoły, ale jedna z nich mówi, że nigdy nie jest za późno. Mnie się podoba ta szkoła. Co mówi, że nigdy nie jest za późno.
  • Szkoły są po to – się pomyślało – żeby było łatwiej żyć. Do szkoły chodzi się po to, żeby się samemu za dużo nie nauczyć. Bo gdyby nie chodzić do szkół, to można by dużo więcej samemu się nauczyć, za dużo więcej, i wtedy już zupełnie nie można by żyć wśród ludzi i ich szkolnych problemów. Szkoły są dobre. Mądre nie są, ale dobre są.
    • Źródło: s. 9
    • Zobacz też: szkoła
  • (…) w życiu tym dwie są dla człowieka sprawy jedyne do których wszystko powinno schodzić się zbiegać zlatywać jak wszechświat do nowego początku albo jak ptaki na sejmik do dalekiej za morza wędrówki a te dwie sprawy jedyne to: starać się zawsze i wszędzie pomóc drugiemu człowiekowi ale delikatnie nie nachalnie nie brutalnie nie wulgarnie więc to jedno a drugie to: odnaleźć siebie i podać sobie samemu rękę i uśmiechnąć się do siebie.

Wszystko jest poezja. Opowieść – rzeka (1975)

[edytuj]
  • Bałem się zawsze i bałem się wszystkiego, ale przecież jednak niemniej szedłem w noc, w każdą noc, jeżeli tak trzeba było.
  • Co to jest droga? To jest to, co masz na ustach: co krok i wieczne odkładanie samobójstwa.
  • Dokąd idę? Do słońca. To chyba jasne.
  • Dopomóż mi, Boże, żebym się dzisiaj nie wpakował w jakąś historię, która mnie raczej nie obchodzi.
  • Gdzie nas powiedzie skrajem dróg zygzakowaty życia sznur.
  • I inni, co pomarli lub co zginą z nami, bracia, kamraci, kumple i kompani. Ech, spotka tam w raju nas się kupa luda! Ech, od tupania zadudni niebieska tancbuda!
  • Kto nie śpi, ten już coś robi.
  • Można skonać pod drzwiami ludzi, którzy za ludzi się mają.
  • Niech nie nadejdzie dzień, gdy przejdziemy ulicą, jeden mimo drugiego, nie spojrzawszy na siebie, ocierając się łokciami jak dwaj spieszni przechodnie.
  • Przypomniał mi się ten pan z Polonii norweskiej, który mi niedawno w Oslo opowiadał tak: – Ja, proszę pana, byłem w Polsce dwa lata temu i chciałem we Warszawie kupić pomidory. Handlarka kładzie mi pomidory do torebki, ale, proszę pana, same zgniłe. Ja rozumiem, że oni mają rozkaz od Rządu sprzedawać zgniłe pomidory, ale ja nie muszę kupować. I nie kupiłem. – Jasny gwint – mówię – to pan mieszka w Norwegii już trzydzieści lat, a ja mieszkam w Polsce już dwadzieścia pięć lat i pan wie więcej ode mnie, okazuje się. Ja, jej Bohu, nie wiedziałem tego, że sprzedawcy mają rozkaz od Rządu pakować klientom zgniłe pomidory. – No widzi pan. To jest tak: oni mają na straganach pomidory zgniłe i dobre, ale sprzedają te zgniłe, i  zanim sprzedadzą te zgniłe, to te zdrowe przez ten czas zgniją, i tak to, proszę pana, cały czas w kółko sprzedają zgniłe.
    • Opis: o sytuacji w PRL, 1973.
    • Źródło: Edward Stachura, Wszystko jest poezja. Opowieść – rzeka, wyd. PIW, Warszawa 1975, s. 133–134.
  • Stojąc w miejscu też można zabłądzić.
  • Trzeba pisać. Żeby zarobić na chleb. I na podróż do Patagonii. Albo na Alaskę. (…) O czym pisać? O wszystkim. O poezji zatem więc. Bo wszystko jest poezją, każdy jest poetą. (…) Wszystko jest poezją, a najmniej poezją jest napisany wiersz; każdy jest poetą, a najmniej poetą jest piszący wiersze.
  • Ty się nie przejmuj tym szpitalem. To jest taki smutny szpital. Tu wszyscy wiedzą, że muszą umrzeć, i nic nie robią, tylko bez przerwy umierają. Ja tu nie mam z kim gadać… A z kim teraz gadasz? Masz z kim gadać? Ja tu, wśród tak zwanych żywych, muszę się ciężko naszukać, żeby znaleźć kogoś do gadania. Bo też bardzo dokładnie jesteśmy rozproszeni. I nawet kiedy tych dwóch jest w tym samym miejscu, w tym samym czasie – też mogą się minąć.
  • W Bełżcu, w gospodzie „Roztocze”, stałem jakiś czas w kolejce do bufetu. Po piwo. Owo wypiwszy, wyszedłem na rynek. Nieopodal przedwojennego Domu Polskiego baby rozłożyły na ziemi krajowy i zagraniczny towar rozmaity. W zgodnym współistnieniu leżą obok siebie rosyjskie socjalistyczne perfumy, adiekałon „Maki” za siedemdziesiąt złotych, i tutka amerykańskiej kapitalistycznej maści na jakieś dolegliwości. Też za siedemdziesiąt złotych. Chłopi sprzedają ogórki po piętnaście złotych kilogram (nie po złotówce za kilo, jak któregoś roku nie tak odległego), kalafiory po cztery i  pięć złotych sztuka i  pomidory. Pomidory marne są. Wyglądają jak resztówka sezonu warzywniczego. Ô, saisons, ô, chateaux, ô, Rimbaud.
    • Opis: o pobycie w Bełżcu, w drodze na grób muzyka jazzowego Mieczysława Kosza w Tarnawatce, 1973.
    • Źródło: Edward Stachura, Wszystko jest poezja. Opowieść – rzeka, wyd. PIW, Warszawa 1975, s. 133–134.
  • Wódka, jak mówi Edmund Szerucki, to jest człowiek, z którym można porozmawiać. Od czasu do czasu.
  • Wszystko jest poezją, każdy jest poetą.
  • (…) wypalić się do szczętu. Wszystko oddając życiu. Żeby śmierci, tej zwyczajnej wariatce, nic nie pozostawić w spadku; niech odziedziczy po nas popiół wygasły i niech go sobie rozdmucha, jeżeli chce, na siedem stron, i niech ma przy tym iluzję, że nie jest bezrobotna.

Inne

[edytuj]
  • Ach, kiedy ona cię kochać przestanie:
    Zobaczysz!
    Zobaczysz obcą własną twarz,
    Jakie wielkie oczy ma strach;
    Zobaczysz wszystko to samo,
    Co ja.
    • Źródło: Zobaczysz, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 225.
    • Zobacz też: miłość, strach
  • A w serce moje wstąpił wiatr
    I tam on zamieszkał, i szumi.
    • Źródło: Banita, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 219.
  • Bo już nie jestem z tego świata i może nigdy z niego nie byłem
    Bo wygląda że nie ma tu dla mnie żadnego ratunku. Bo już nie potrafię kochać ziemską miłością
    Bo noli me tangere
    Bo jestem bardzo zmęczony nieopisanie wycieńczony
    Bo już wycierpiałem
    Bo już zostałem choć to się działo w obłędzie najdosłowniej i najcieleśniej ukrzyżowany i jakże bardzo i realnie mnie to bolało
    Bo chciałem zbawić od wszelkiego złego ludzi wszystkich i świat cały i jeżeli tak się nie stało to winy mojej w tym nie umiem znaleźć.
    • Źródło: List do pozostałych
  • bo kto śpi nikomu krzywdy nie czyni
    bo rozumiem nie-bycie i nie-czynienie
    bo kocham braci moich: Lao-tse, Buddę i Jezusa
    i kocham wszystkich ludzi i nie potępiam za [tekst nieczytelny]
    Bo w szpitalu
  • Bo wygląda że już nic tu po mnie
    Bo nie czuję się oszukany co by mi pozwoliło raczej trwać niż umierać trwać i szukać winnego może w sobie ale nie czuję się oszukany
    Bo kto może trwać w tym świecie niechaj trwa i ja mu życzę zdrowia a kiedy przyjdzie mu umierać niechaj śmierć ma lekką
    Bo co do mnie to idę do ciebie
    Ojcze pastewny żeby może wreszcie znaleźć uspokojenie zasłużone jak mniemam zasłużone jak mniemam
    Bo nawet obłęd nie został mi zaoszczędzony
    Bo wszystko mnie boli straszliwie
    Bo duszę się w tej klatce
    Bo samotna jest dusza moja aż do śmierci
    Bo kończy się w porę ostatni papier i już tylko krok i niech Żyje Życie
    Bo stanąłem na początku bo pociągnął mnie Ojciec i stanę na końcu i nie skosztuję śmierci.
    • Źródło: List do pozostałych
  • Człowiek człowiekowi wilkiem!
    Lecz ty się nie daj zwilczyć!
    • Źródło: Człowiek człowiekowi, czyli dziesięć wskazań i dziesięć przeciwwskazań dla ciebie, sieroto nieboża, Zygmusiu K., w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 255.
    • Zobacz też: człowiek, człowiek człowiekowi wilkiem
  • Czy jest coś na świecie potworniejszego niż pijana kobieta? Jest. Pijana arystokratka.
    • Źródło: Księga toastów i humoru biesiadnego, wybór i oprac. Leszek Bubel, wyd. Zamek, Warszawa 1995, s. 151.
  • Dla wszystkich starczy miejsca
    Pod wielkim dachem nieba
    Na ziemi, którą ja i ty też
    Zamieniliśmy w morze łez
    • Źródło: Missa pagana. Introit (pieśń na wejście), w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 183.
  • Do okna podszedłem i nawet nie uderzyłem Jurka, nic nie powiedziałem, tylko do okna podszedłem i tak bym sobie popłakał. Tak bym sobie popłakał, ale nawet one — łzy — były przeciwko mnie: jak małe liski pochowane w swych norach lękały się wyjrzeć, chociaż myśliwy dawno już odszedł, chociaż już dawno byłem odszedłem, tak dawno mnie tam nie było, i stałem przy oknie, i tak bym sobie popłakał.
    • Źródło: Listy do Olgi
  • Gdybym tak mogła
    Wydrzeć sobie serce
    I być bez serca,
    Byłoby mi lepiej,
    Dużo lepiej,
    Byłoby najlepiej.
    • Źródło: Smutno
  • … i żaden patriota lokalny nie chce być patriotą globalnym, patriotą świata, patriotą wszechświata, bo to trochę za duże, żeby się z tym utożsamiać, sąsiadzi, i przecież „będę nie zauważony w tłumie ludzkości, i jak tu takim wielkim jak kosmos sztandarem wymachiwać? i komu wymachiwać? Panu Bogu przed nosem? Nie, nie! Precz z kosmopolityzmem! Niech żyje nasz fyrtel, co go tak pięknie opiewał nasz znakomity fyrtlowski poeta, a ten, kto twierdzić się ośmieli, że jego fyrtel jest piękniejszy, tego wezwiemy na pojedynek krasomówczy albo na białą broń, albo na pistolety, albo na bombę atomową”.
    • Źródło: Nocne popołudnie, w: Opowiadania, wyd. Czytelnik, Warszawa 1984, s. 303.
    • Zobacz też: kosmopolityzm, patriotyzm
  • jak lizać rany celnie zadane
    jak lepić serce w proch potrzaskane
    • Źródło: Missa pagana. Jak, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 190.
  • Jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć,
    Tęskność zawrotna przybliża nas.
    Zbiegną się wreszcie tory sieroce naszych dwu planet,
    Cudnie spokrewnią się ciała nam.
    • Źródło: Jest już za późno, nie jest za późno, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 249.
  • Ludzi można podzielić na dwa rodzaje: tych, którzy są wytworem świata, w którym żyją, i tych, którzy są wytworem samych siebie, którzy, choć świata nie zmienili, nie dali się zmienić światu. Oni chodzą po świecie, a nie świat po nich.
    • Źródło: Miłość czyli życie, śmierć i zmartwychwstanie Michała Kątnego zaśpiewana, wypłakana i w niebo wzięta przez edwarda stachurę, w: Fabula rasa. Z wypowiedzi rozproszonych, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 347.
    • Zobacz też: człowiek
  • Mądrość jest przeważnie bardzo okrutna. Najokrutniejsza jest mądrość snu. Ty śpisz, a tam płaczą ludzie, giną ludzie.
    • Źródło: Miłość czyli życie, śmierć i zmartwychwstanie Michała Kątnego zaśpiewana, wypłakana i w niebo wzięta przez edwarda stachurę, w: Fabula rasa. Z wypowiedzi rozproszonych, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 331.
    • Zobacz też: sen
  • Mówiłaś: nigdy nigdy nikt i nic
    Rozdzielić w życiu nas nie zdoła
    Mówiłem: zawsze zawsze będę żyć
    Potężnie zawsze żyć bo kocham
    Skończyło się
    Miało wiecznie trwać
    Skończyło się

    Już nie ma cię
    Ach jak szkoda nas
    Już nie ma mnie
    • Źródło: Odezwij się, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 239.
  • Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc,
    Swoją miłością musisz mi pomóc,
    Musisz pokochać mnie mocniej,
    Żebym się nie mógł w głęboką wodę
    Rzucić!
    • Źródło: Musisz mi pomóc, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 277.
  • Nie jestem zatwardziałym urazowcem. Tyle że po każdym urazie serce jest mniej spontaniczne dla danej osoby i to jest chyba naturalne.
    • Źródło: Listy do pisarzy, wyd. Iskry, 2006
  • Nie myśl, że nie kocham
    Lub że tylko trochę kocham.
    Jak cię kocham, nie powiem, no bo nie wypowiem -
    Tak ogromnie bardzo, jeszcze więcej może
    I dlatego właśnie żegnaj,
    Zrozum dobrze, żegnaj, żegnaj.
    • Źródło: Z nim będziesz szczęśliwsza, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 280.
    • Zobacz też: miłość
  • Nieprzebrana jest chwila wiersza (…).
    • Źródło: Uspokojenie
  • Pomóż sobie, bo tylko jedynie wtedy pomożesz sobie w tym sensie, że będziesz w stanie nie potrzebować pomocy.
  • pomóż wspomóż dopomóż wyjątku czuły
    odeprzeć tłumne armie reguły
    • Źródło: Kropka nad ypsylonem, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 168.
    • Zobacz też: reguła, wyjątek
  • Pomyślałem, że gdybym Cię miał przy sobie w tej chwili, to bym Cię po nogach całował ze szczęścia, a potem bym wstał i bym Cię bił. Tak bym Cię bił.
    • Źródło: Listy do Olgi
  • Przysięgam wam, że płynie czas!
    Że płynie czas i zabija rany!
    • Źródło: Czas płynie i zabija rany, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 232.
    • Zobacz też: czas
  • Ruszaj się, Bruno, idziemy na piwo;
    Niechybnie brakuje tam nas!
    Od stania w miejscu niejeden już zginął,
    Niejeden zginął już kwiat!
    • Źródło: Nie rozdziobią nas kruki, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 203.
  • Skąd wzięła się w krainie śmierci
    Ta żywa zjawa istny cud
    Tu pośród pustych marnych wierszy
    Tu gdzie już tylko czarny kurz
    Biała lokomotywa
    • Źródło: Biała lokomotywa, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 241.
    • Zobacz też: kurz, lokomotywa
  • Skocz w pudło gitary,
    Ratunkowym ona kołem.
    • Źródło: Piosenka dla juniora i jego gitary, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 253.
  • Starałem się zawsze, by mój ostatni wiersz był lepszy od najpiękniejszego wiersza świata, tzn. od mojego poprzedniego wiersza (…). Z początku porównywałem siebie do Największych. Myślę teraz, że dobrze jest ustawiać siebie od razu najwyżej.
    • Opis: wypowiedź narratora.
    • Źródło: Która jest jak oliwa na wodę, „Kamena” nr 23/1986.
  • Swoją ciekawość świata trzeba umieć doskonalić.
  • Trzeba być tak szybkim, jak nadchodząca chwila.
  • Ty i ja – teatry to są dwa.
    • Źródło: Życie to nie teatr, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 209.
  • Umieram
    • Opis: incipit ostatniego wiersza Stachury, któremu potem nadano tytuł List do pozostałych
    • Źródło: Marian Buchowski, Edward Stachura. Biografia i legenda, Opole 1993, ISBN 8385971009, s. 191.
  • Wielkie ci dzięki, ciszo wieczysta, za twoje piosenki.
    • Źródło: Missa pagana. Dziękczynienie, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 195.
  • Wszystko jest poezją, ale pieniądz nie jest poezją. Ale też pieniądz jest niczym, sam z siebie immanentnie nie istnieje, został wymyślony, jest niczym, choć w tym świecie do tego doszło, że pieniądz jest wszystkim, wszystko można kupić, najgenialniejsze dzieła sztuki, ludzi nawet można kupić, oczywiście tych sprzedajnych, ale poezji się nie kupi.
    • Źródło: Miłość czyli życie, śmierć i zmartwychwstanie Michała Kątnego zaśpiewana, wypłakana i w niebo wzięta przez edwarda stachurę, w: Fabula rasa. Z wypowiedzi rozproszonych, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 348.
    • Zobacz też: pieniądze
  • Wyspy można kupić na Morzu Jońskim czy Egejskim, zamki nad Loarą, wielkie tereny w Brazylii, ale nie kupi się poezji: tego sposobu bycia, który między innymi, zupełnie bezwolnie, mimochodem, fantastycznie ośmiesza pieniądz, a jego siłę nabywczą sprowadza do zera lub, mówiąc raz brutalnie, do dwóch zer.
    • Źródło: Miłość czyli życie, śmierć i zmartwychwstanie Michała Kątnego zaśpiewana, wypłakana i w niebo wzięta przez edwarda stachurę, w: Fabula rasa. Z wypowiedzi rozproszonych, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 348.
    • Zobacz też: poezja
  • Z nim będziesz szczęśliwsza,
    Dużo szczęśliwsza będziesz z nim.
    Ja, cóż –
    Włóczęga, niespokojny duch,
    Ze mną można tylko
    Pójść na wrzosowisko
    I zapomnieć wszystko.
    • Źródło: Z nim będziesz szczęśliwsza, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 280.
    • Zobacz też: szczęście
  • Zawsze jak jestem w mieście i patrzę na ten wielki ruch, na ten naród, co się ciągle gdzieś śpieszy i pędzi, to myślę, że ten wielki ruch miastowy to nie jest właściwie żaden prawdziwy ruch, tylko tak zwana iluzja. Wszyscy gdzieś biegną, podążają, pędzą, byle prędzej i oto. I oto wieczorem wszyscy znajdują się tam, skąd rano wyskoczyli ze swoich pudełek.
    • Źródło: Poranek, w: Opowiadania, wyd. Czytelnik, Warszawa 1984, s. 116.
  • Ze wszystkich kluczy do domów najważniejszy jest wędrownych ptaków klucz.
    • Źródło: Leksykon złotych myśli, wyboru dokonał Krzysztof Nowak, Warszawa 1998.
  • Zginąć by można jak nic: Do żył
    Jest nóż. Lub w dół
    Na bruk
    Z wysoka. Ale czy warto? Może nie warto? Chyba nie warto... Nie, nie - nie warto.
    • Źródło: Czy warto
  • Życie to jest teatr, mówisz ciągle, opowiadasz;
    Maski coraz inne, coraz mylne się nakłada;
    Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra
    Przy otwartych i zamkniętych drzwiach.
    To jest gra!
    • Źródło: Życie to nie teatr, w: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, s. 209.
    • Zobacz też: teatr, życie

O Edwardzie Stachurze

[edytuj]
  • Biała Lokomotywa to oksymoron, poetycka metafora. W czasach, kiedy lokomotywy były po prostu czarne, pisanie o białej lokomotywie było wyrażeniem tęsknoty za innym, mniej szarym światem. Wiersz Edwarda Stachury odwraca mit Orfeusza i Eurydyki. To Eurydyka wysyła Orfeuszowi będącemu w piekle Białą Lokomotywę, która z krainy cieni, mroków, martwych, pustych wierszy ma zawieść go do żywego świata. Dla nas, pokolenia ludzi wędrujących po polskiej zapyziałej prowincji, jeżdżących czarnymi parowozami, Biała Lokomotywa była smugą światła. Mam wrażenie, że to określenie bardzo długo miało takie właśnie znaczenie dla młodych ludzi. Kolejne pokolenia pisały do tego tekstu swoją muzykę. Stała się symbolem.
    • Autor: Jerzy Satanowski
    • Źródło: „Gazeta Wyborcza”, Warszawa, 6 listopada 2002
  • Był postacią natchnioną i niepokojącą: poprzez swoją bezkompromisowość i szukanie ostatecznego trzonu egzystencji ludzkiej – poezji i prawdy, zdawał się zawstydzać nas wszystkich, tak ciągle zakrzątanych i zababranych codziennymi sprawami.
    • Autor: Henryk Skolimowski
    • Źródło: „Wiadomości” 2/1980, Londyn; cyt. za: Marian Buchowski, Edward Stachura. Biografia i legenda, Opole 1993, ISBN 8385971009, s. 241.
  • Byłem uczniem liceum, kiedy sam dla siebie odkryłem twórczość Stachury. Autor Całej jaskrawości był pierwszym pisarzem, którego nikt mi nie polecał: przeglądając kolejny numer „Twórczości” natknąłem się na podpisaną nie znanym mi nazwiskiem prozę; była to Siekierezada. Wspominam o tym, by wyjaśnić fakt bardzo ważny dla mojego odbioru twórczości Stachury; mój pierwszy z nią kontakt był kontaktem najsilniejszym. Siekierezada była po prostu książką, która kilkunastoletniego czytelnika, jakim wówczas byłem, usatysfakcjonowała w pełni.
    • Autor: Piotr Bratkowski
    • Źródło: „Literatura” 9/1981, cyt. za: Marian Buchowski, Edward Stachura. Biografia i legenda, Opole 1993, ISBN 8385971009, s. 248.
  • Gardził pogonią za pieniędzmi. Ojciec nie mógł mu długo darować, że nie uczy się na lekarza czy inżyniera. Przez rodzinę był traktowany jako nieudany egzemplarz. Po jego śmierci zaczęły się spory, bo pozostały tantiemy. Jadwiga Stachurowa rozdzielała honoraria, kierując się matczyną intuicją, ale rodzina nie uniknęła o to awantur.
  • Itd. – „i tak dalej”, ulubiony idiom Edwarda Stachury – od literackiej roboty do rewelacji i od rewelacji do literackiej roboty. Itd., między blaskiem jedynej prawdy a ozdobnym mówieniem. Aż do Listu do pozostałych – który oczywiście nie jest listem do kogokolwiek określonego, tylko rozpaczliwym powrotem do całożyciowej, całym sobą robionej artystycznej kreacji.
  • Jedno jest pewne: Stachura nie zostawił na ziemi śladu dosadnego, śladu namacalnego. Mimo to zostawił ślad w duszach młodego pokolenia lat siedemdziesiątych. Swą postawą moralną i swą postawą etyczną. To znaczy chciał, żeby swoboda wewnętrzna ducha nie była wyniszczana przez trywializm, małostkowość i totalitarność.
    • Autor: Wincenty Różański
    • Źródło: reportaż radiowy Barbary Miczko Stachura – los gzygzakowaty, cyt. za: Marian Buchowski, Edward Stachura. Biografia i legenda, Opole 1993, ISBN 8385971009, s. 250.
  • Jego odmienność polega na bezgranicznej wierności samemu sobie, był nieprzystosowany, chciał żyć tak, jak nakazywało mu jego prawo moralne, a tak się nie da (…) Przechodził krótki okres dręczenia głosami, wykładnik mistycznych ciągot do doskonałości.
    • Autorka: lekarka ze szpitala psychiatrycznego „Drewnica”, w którym leczył się Stachura.
    • Źródło: Marian Buchowski, Edward Stachura. Biografia i legenda, Kamerton, Opole 1993, ISBN 8385971009, s. 188.
    • Zobacz też: perfekcjonizm
  • Naprawdę życie Stachury jest życiopisaniem.
    • Autor: Henryk Bereza
    • Źródło: słowo wstępne wygłoszone podczas wieczoru poświęconego twórczości Stachury, 2 grudnia 1970, Dom Literatury w Warszawie, cyt. za: Marian Buchowski, Edward Stachura. Biografia i legenda, Opole 1993, ISBN 8385971009, s. 273.
  • Poszukiwał w życiu piękna. Edek z tego pierwszego dziesięciolecia (1961–71) to postać, którą nazwałbym platończykiem (mając na uwadze te trzy nadwartości platońskie: Dobro, Piękno, Prawdę). Wszystko, co Sted napisał, jest prawdą, tam nie ma tzw. fikcji literackiej, np. nie ma groteski – tak przecież w tym czasie modnej. W prozie są to zdarzenia, które przeżył na własnej skórze, to jest proza autentyczna.
  • (…) słowa bez wartości poetyckiej (zaimki, spójniki itd) nabierają tutaj takiej muzyki (…).
    • Autor: Tadeusz Kłak
    • Źródło: Do Edwarda Stachury list prywatny, „Kamena” 15–16/1960, cyt. za: Marian Buchowski, Edward Stachura. Biografia i legenda, Opole 1993, ISBN 8385971009, s. 40.
  • Song ma swoją tradycję odrębną. Żywioł, spontaniczność jest jego, jeśli się tak można wyrazić, modelem. U nas za jedyną świadomą próbę nawiązania do tego gatunku uważam twórczość piosenkarską Edwarda Stachury. Stachura pisze właśnie songi. (…) Przy pierwszej lekturze tego zbiorku nieświadom zrazu zamiaru poety, sam tę książeczkę odebrałem, mało powiedzieć, niechętnie. Ani to wiersze, ani to piosenki. Jeśli wiersze, to złe, jeśli piosenki – niezręczne. (…) Estetyczne prawidła poezji czy piosenki nie przystają do tych utworów, bo są to bardzo interesujące i przekonywujące próby uzyskania spontaniczności prymitywu, gdzie nie o doskonałość wyrazu chodzi, ale o zapisanie nie zafałszowanej przez żadną konwencję emocji.
    • Autor: Zbigniew Bieńkowski o tomiku Piosenki.
    • Źródło: „Kultura” 3/1974, cyt. za: Marian Buchowski, Edward Stachura. Biografia i legenda, Opole 1993, ISBN 8385971009, s. 115.
  • Stachura, jak można sądzić, nie prowadził jakiejś autentystycznej gry z czytelnikiem, a w kolejnych książkach realizował praktykę pisarską w zgodzie z własną intuicją i uzewnętrzniał postawę artysty stawiającego sztuce najwyższe wymagania. Ten maksymalista pełen niezgody na oczywistość tysiącletnich doświadczeń ludzkości (jego bohater próbuje nawet wygrać ze śmiercią), szybko dochodził do pytań o sens i cel pisania, stąd autotematyzm i niechęć do „zawodowego” uprawiania literatury, stąd próby naruszania konwencji.
  • (…) szkoda, że zamienia się to chwilami w zwykłe klituś-bajduś.
    • Autor: Krzysztof Mętrak
    • Opis: o tomie Falując na wietrze.
    • Źródło: „Współczesność” 15/1966, cyt. za: Marian Buchowski, Edward Stachura. Biografia i legenda, Opole 1993, ISBN 8385971009, s. 73.
  • (…) żył zgodnie z neoromantycznym przekonaniem, że człowiek racjonalny to człowiek niekompletny, że należy kontemplować świat poza zasłoną pozorów, wracać do natury i docierać do prawdy, która jest, tkwi gdzieś we mnie i tkwi gdzieś w nieruchomym świecie. Oto przedpole jego panteistycznej metafizyki. Wymagało to – ten rodzaj manifestowanej jedności życia i literatury – sposobu życia, który wykluczał fałsz, i pisania, które by fałszu było wyzbyte. Wymagało szacunku dla pierwotnych olśnień, moralnej czystości, męskich wyznań, łaknących liryzmu i czułości. Ale wymagało też konfliktu z życiem codziennym, praktycznym, mieszczańskim, domeną Heideggerowskiego „Się”; bo krzątanina codzienna, bo wszechwładne konwencje oddalają od prawdy i uwłaczają istocie istnienia.
    • Autor: Krzysztof Mętrak, Mowa wygłoszona w dniu Zaduszek 1979 roku.
    • Źródło: „Literatura” 30/1981, cyt. za: Marian Buchowski, Edward Stachura. Biografia i legenda, Opole 1993, ISBN 8385971009, s. 255.

Zobacz też

[edytuj]