Krzysztof Zanussi

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Krzysztof Zanussi (2010)

Krzysztof Zanussi (ur. 1939) – polski reżyser i scenarzysta filmowy.

  • Artysta nie należy do nikogo, jego sztuka musi stanowić własność wszystkich.
  • Artystą jest się dopiero wtedy, gdy umie się coś zrobić dobrze na pięć sposobów i umie się wybrać ten, który jest najlepszy.
  • Broniąc ich, nie musimy się z nimi zgadzać. Od trzech lat zapraszam Sławomira Sierakowskiego i ludzi z Krytyki do Świnoujścia na forum dyskusyjne, które nazwaliśmy Karuzela Kultury. Zapraszamy tam często właśnie tych, z którymi się nie zgadzam. Ale nasze dyskusje nie przypominają telewizyjnych debat, gdzie stają naprzeciw siebie kompletne skrajności, i właściwie nie ma o czym rozmawiać. Katolicyzm reprezentują tam często doktrynerzy z „Frondy”, którzy wytykają innym katolikom, że myślą nie tak, jak trzeba.
  • Gdy zaczynałem studia w Filmówce, przychodziłem tam ze świata akademickiego, więc czułem się lepszy i miałem wobec środowiska artystycznego różne uprzedzenia. Z biegiem czasu one niemal całkowicie zanikły. Powiem wręcz panu, że – wbrew pozorom – artyści są dużo bardziej moralni niż na przykład naukowcy, politycy czy przemysłowcy. Rywalizacja pomiędzy nimi jest bardziej fair, czuć większą wspólnotę. A że niby artyści łatwo się zakochują, rozwodzą czy poświęcają swój talent dla pieniędzy? To prawda, ale w innych zawodach wygląda to tak samo, jeśli nie gorzej.
    • Źródło: Piotr Czerkawski, Drżące kadry. Rozmowy o życiu filmowym w PRL-u, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019, 978-83-8049-917-1, s. 173
    • Zobacz też: Artysta
  • Gdyby nie był sławny [o Romanie Polańskim], to fakt, że ponad 30 lat temu w Los Angeles, mieście szczególnie swobodnych obyczajów, skorzystał z usług jakiejś nieletniej prostytutki, nie miałby dzisiaj przedłużenia.
  • Gdybyśmy się odwoływali do jakichś wartości, to konflikt mógłby zostać przedmiotem debaty. Dziś jest on raczej przedmiotem bezpośredniego starcia, czyli wojny plemiennej. To jest wielkie sprymityzowanie naszych relacji, to musi w końcu doprowadzić do nieszczęścia. Społeczeństwo podzielone się rozsypie. W debacie publicznej trzeba starać się opanować zwierzęce instynkty. Nawet, jeśli moi przeciwnicy mają inne poglądy ode mnie, to przypisywanie im nędzy moralnej jest po prostu głupie.
  • Historia oskarżenia o gwałt na nieletniej nie mieści się w ramach tabloidalnej opowieści o rozpustniku i niewinnej dzieweczce. Przypominałem, że dziewczynka była w rękach matki stręczycielki. A zarazem nie podpisałem listu filmowców w obronie Polańskiego, bo potępiam jego czyn. Padłem ofiarą języka, jakim o tym mówiono, wykluczającego wszelkie subtelności. Kiedy przyznano mi w Opolu doktorat honoris causa na wydziale teologii, odbyła się manifestacja uliczna przeciwko mnie. Chciano udowodnić na moim przykładzie, że katolik to świnia, w dodatku hipokrytyczna, bo jak może być inaczej?
  • Jak dwuznaczny jest w dzisiejszym świecie stosunek do ludzi głęboko wierzących. Z jednej strony muszą się kryć, płacić światu frycowe. Z drugiej strony są przedmiotem fascynacji. Ci, co ich prześladują, w gruncie rzeczy oczekują od nich świętości. I rozczarowują się, gdy jej nie widzą.
  • Jeśli o pewnych artystach mówimy z przekonaniem, że są rozwojowi, to do takich osób z pewnością można zaliczyć panią Dorotę. (…) Ona w fascynujący sposób oscyluje między wulgarnością a niewinnością. (…) Nie jest to osoba skazana na styl, który publicznie uprawia.
  • Kiedyś [Kazimierz Kutz] napisał o mnie: „Zanussi – ten koń paradny polskiej kinematografii”. Niby nic, ale ja wyrosłem przy stajni, więc doskonale wiem, że koń paradny to taki, który wcale niekoniecznie jest najlepszy, ale i tak wystawia się go na pokaz. O cóż miałem się obrażać, jeśli w jakimś sensie strzelił celnie?
    • Źródło: Piotr Czerkawski, Drżące kadry. Rozmowy o życiu filmowym w PRL-u, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019, 978-83-8049-917-1, s. 177
  • Miliony ludzi z całego świata uwierzyły, że nowy kontynent jest miejscem spełniania marzeń, równych szans i sprawiedliwej nagrody za zaradność i dobrą pracę. Ameryka to adres, pod którym mieści się raj na ziemi. Wierzy w to wielu i to nie tylko ci, którzy podejmują próbę sforsowania bram raju, ale także ci, którzy nigdy nie ruszą palcem, aby wyrwać się z bezruchu. Dla nich wystarczy, że za oceanem jest raj, do którego można udać się w marzeniach, a skoro jest już o czym marzyć, to można pogodzić się z życiem szarym i bez perspektyw. Amerykańskie marzenie najlepiej sprzedaje się w kinie i przypuszczam, że właśnie dlatego amerykańskie kino zawojowało świat.
  • Moje kino wywodzi się przede wszystkim z literatury, jest rodzajem ludzkiej mowy. Idea wizualności kina zawsze budziła moje wątpliwości.
    • Źródło: „Film” nr 17, 1992
  • Można narzekać na festiwale filmowe jako targowiska próżności, ale trzeba sprawiedliwie odnotować, że bez nich kontakt pomiędzy ambitnym filmem a wymagającym widzem byłby niesłychanie utrudniony.
    • Źródło: „Zwierciadło” nr 5/1951, maj 2009
  • [Na kryzys twórczy receptę mam] bardzo prostą – nie tworzyć. Jeśli czuję, że nie mam nic do zakomunikowania światu, to zamiast siedzieć nad białą kartką i zmuszać się do napisania paru zdań, zostawiam to i zajmuję się moimi psami. Potrzeba, żeby coś stworzyć, powinna być stanem łaski, czymś wyjątkowym, a nie codziennym obowiązkiem. Dlatego właśnie reżyser, który kręci film autotematyczny, często jest dla mnie nudziarzem i arogantem. Co mnie obchodzi, że jakiś artysta przeżywa twórcze rozterki? Skąd pomysł, że ktokolwiek miałby czekać na jego dzieło?
    • Źródło: Piotr Czerkawski, Drżące kadry. Rozmowy o życiu filmowym w PRL-u, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019, 978-83-8049-917-1, s. 168
  • Nie jestem w stanie oglądać więcej niż jednego filmu Tarantino – raz się udało, wyszło świetnie i w porządku, ale powielanie tego w kółko wydaje się bezsensowne. Dekonstrukcja jest pewnym aktem twórczym, ale kiedy staje się programem, zostaje po niej już tylko destrukcja.
  • Nie ma prostej recepty na życie. Gdybyśmy ją znali to byśmy ją sobie przesyłali SMS-em.
    • Źródło: Krzysztof Zanussi. Sylwetka artysty, Warszawa 2008, s. 103.
  • O marzeniach na przyszłość, to powiem coś takiego, co pan sobie za 80 lat przypomni. To Goethe napisał. „Chwilo trwaj”. Trzeba się cieszyć każdą chwilą życia. A im mniej tych chwil zostało, tym bardziej człowiek chce się nimi cieszyć. Mnie tak życie cieszy. Chciałbym zrobić parę filmów jeszcze, wyreżyserować parę spektakli, wypuścić kilka roczników studentów. Ale to wszystko polega na tym, żeby chwila po prostu trwała dłużej. „Verweile doch, du bist so schön”, to mam w pamięci.
  • Takimi niepodważalnymi wartościami są ludzka dzielność oraz zdolność do pokonywania trudności. To przecież zasady na których stoi również kapitalizm. To właśnie te pozytywistyczne wartości inteligencja ceniła bardziej niż romantyczne pustosłowie. Przyswojenie sobie zasad trochę bardziej cywilizowanego ubierania się i wiązanie krawatu stanowi dopiero pierwszy krok. Najtrudniejsze jest natomiast zrozumienie, po co człowiek pracuje i gdzie kończy się dzielność, a zaczyna wyścig szczurów.
  • To jest film mi przykry, jako katolikowi, ale nie widzę w nim fałszu, nie widzę w nim żadnej obrazy boskiej, a na to tylko mógłbym być wrażliwy. Natomiast z postaci występujących na ekranie Kleru wielu rozpoznaję, wiem kto tak się zachował, kto tak powiedział. To jest oczywiście zlepek nieżyczliwy, który eksponuje najgorsze strony Kościoła. Wiem, że są też inne i proporcja złych księży do tych dobrych nie jest tak miażdżąca jak w Klerze. Nikt artyście nie może narzucić cudzego obrazu. Jeżeli Smarzowski zrobił to w taki sposób, a Kler widziały już miliony widzów to katartyczne działanie filmu być może sprawi, że zadufani w sobie przedstawiciele Kościoła zastanowią się nad własną odpowiedzialnością za taki obraz instytucji, którą reprezentują. To przecież jest z życia wzięte.
  • To nauka się starzeje, dezaktualizuje. Mistyka – nie. Fascynuje mnie, jak fizyka i proponowane przez nią nowe sposoby opisu rzeczywistości zmieniają, ułatwiają rozumienie Biblii. Chodzi mi o teorię światów równoległych, o wielowymiarowość świata. Ewangeliczne terminy w rodzaju „świętych obcowania” przyjmujemy na co dzień w kluczu emocjonalnym albo literacko-metaforycznym jako piękne przenośnie. Tymczasem fizyka współczesna pozwala traktować te prawdy wiary bardziej dosłownie.
  • Umiejętność obserwowania świata, umiejętność dramatyzowania tego co się widzi. Nie żadne obrazki migające, nie żadne specjalne efekty. Wszystko jedno jaka jest kamera. Tylko o czym opowiadacie, na kim skupicie wzrok, jaką historię umiecie zaobserwować, jakie zdarzenie jest natchnieniem. To na tym polega. Jak ktoś umie opowiadać, to będzie robił filmy.
  • Wiadomo, że duszy sprzedać nie warto. Zarżnąć się dla pieniędzy też nie ma po co.

O Krzysztofie Zanussim[edytuj]

  • Mnie się zdaje, że Krzysztof Zanussi ma tak szlachetny obraz świata, że jak sobie wyobraził obcowanie pozamałżeńskie, to temu szlachetnemu człowiekowi przyszło do głowy, że jest to możliwe tylko za pieniądze.
    • Autor: Jerzy Pilch, wywiad Wojciecha Szackiego, „Duży Format”, 11 marca 2010
    • Opis: na temat kontrowersyjnej próby obrony Polańskiego, w której nazwał Samanthę Gailey prostytutką.
  • We wszystkich filmach Zanussiego czuje się szczególnie mocno obecność autora. Nie tylko w wywodach i beletrystyce (…) lecz także, a może przede wszystkim, w manipulowaniu planami, obrazami, które często wynikają nie z logiki opowieści, lecz z logiki myślenia autora. Chodzi mi o te momenty, gdzie – między wierszami, między obrazami – słyszy się jego głos, widzi się bieg jego myśli, czuje puls emocji.

Zobacz też[edytuj]