Kabaret Potem
Kabaret Potem – zielonogórski kabaret działający w latach 1984–1999. Autorami tekstów są Władysław Sikora oraz Klub Literatów „Zeppelin”.
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
Pierwszy program, 1984–87[edytuj]
Bardzo sentymentalna piosenka (Bardzo smutna piosenka)[edytuj]
- Liście z drzew już pospadali
I z wiatrem odfrunęli w dal.
- Mój śpiew to cierpienie. Ja śpiewam, wy cierpicie.
- Opis: wstęp do piosenki.
- Nigdy cię nie zapomnę przez miesiąc.
- Autor: Władysław Sikora
Chłop i baba[edytuj]
- Policjant: A skąd ta fasola?
Baba: A wyrosła!
Policjant: A przecież nie sialiście…!
Chłop: A grzyba na ścianie sialim?!
Policjant: A w mordę chcesz?
- Policjant: A w worku co?
Baba: Fa sol la…
Narrator: Kłamała jak z nut.
- Jazgot był w chałupie, bo też bieda piszczała jak stu Paganinich, a i babie kiszki marsza grały.
- Na domiar złego była właśnie klęska nieurodzaju. A przed wojną klęski nie zdarzały się co roku.
- Oj, nie lubią mnie ludzie.
- Postać: Policjant
- Autorzy: Władysław Sikora i Andrzej Kłos
Czerwony autobus[edytuj]
- Czasem dziewczę spojrzeniem…
… dudni basem ponad mostem.
Indianie (Przepraszam, Szalony Pączku)[edytuj]
- Wódz Wielki: Do ataku!!! Dokąd, Tchórzliwy Bizonie?
Tchórzliwy Bizon: Obiegnę kulę ziemską i zajdę ich od tyłu!
- Wódz Wielki wbiega z przepychaczem do zlewów.
Szalony Pączek: Wodzu, co trzymasz w ręku?
Wódz Wielki: Przyrząd do skalpowania łysych.
- Szalony Pączek: Wodzu, jest wiadomość dla ciebie.
Wódz Wielki: To przeczytaj, bo mam okulary tylko do skalpowania.
- Wódz Mały: Wodzu, widzę bitwę!
Wódz Wielki: Czy ten z krzywym nosem to Złamana Strzała?
Wódz Mały: Nie, to Urlyk von Jungingen!
Wódz Wielki: Ja gut, to nie nasza bitwa.- Autorzy: Władysław Sikora, Dariusz Kamys i Andrzej Kłos
Myśliweczek[edytuj]
- Chór drzew: Ćwir, ćwir, kwa, kwa, kuku, kuku.
Dzieweczka: O, kukułka! Wykukaj mi, kukułko, za ile lat wyjdę za mąż…
Drzewo kukułkowe: Zwariowało dziewczę! Zakukałbym się na śmierć!
- Myśliweczek: Nie ględź! Powiedz, czy nie masz chleba z masłem! Głodny jestem!!!
Dzieweczka: Miałam ci ja chleba z masłem, alem go zjadła.
Myśliweczek: Aha… Masz, babo, placek.
Dzieweczka: A dziękuję, ja już się najadłam.
- Dzieweczka: Oooo, szyszka!
Chór drzew: Nie szyszka!
Dzieweczka: Grzybek?
Chór drzew: Nie grzybek!
Dzieweczka: Nie grzybek?
Chór drzew: Kupa!- Autor: Władysław Sikora.
Napad na bank[edytuj]
- Zamaskowany bandyta (bardzo zły): Bo ja pociągnę za spust!
Kasjer: I co?
Zamaskowany bandyta (wskazując na lufę pistoletu): I STĄD WYLECI KULKA!
Kasjer: Stąd?… Wyleci? Oj, to słabo przymocowana.
- My tu gadu gadu, a inflacja galopuje.
- Postać: Zamaskowany bandyta.
- Zamaskowany bandyta: To jest napad!
(Rzuca na ladę worek).
Kasjer: To jest worek. Pan po suchy chleb?- Autor: Władysław Sikora
Wiosenna pieśń radości[edytuj]
- Idzie sobie wiosna,
Słychać świergot ptaka,
Ładna to piosenka,
Tylko głupia taka.- Zobacz też: wiosna
- Mówią, że prawdziwa sztuka obroni się sama. Ale nie przede mną.
- Opis: wstęp do piosenki.
- Pisać głupie teksty
nawet ja potrafię!
- (…) przyroda jak zwrotka
– niedorozwinięta!- Autor: Władysław Sikora
Z Kolbergiem przez świat, 1989[edytuj]
Baba Jola[edytuj]
- Czary-mary, hokus-pokus, Janusz Gerard Pyciak-Peciak…!
- Zobacz też: Janusz Pyciak-Peciak
- Baba Jola: Pałka, zapałka, dwa kije, niech w rurach tylko wiatr wyje. Gotowe. Wodociągi nie działają! Hi, hi, hi, hi…
Wredny typ: Czy to możliwe? Od tych paru słów?!
Baba Jola: Na słowo działały – na słowo przestały!
- Wredny typ (wpycha swój wredny nos w nie swoje sprawy): Przepraszam, czy mam przyjemność z Baba Jagą?
Baba Jola: Nie! Ja jestem Baba Jola i ze mną nie ma przyjemności. Czego szukasz w mojej chatce na kurzych łapach?
Wredny typ (lekko zdezorientowany): Chatka na kurzych łapach?
Baba Jola: Nie! Ty na kurzych łapach…
Wredny typ (wyjmuje czekoladę nadziewaną żabami): Przyszedłem cię prosić, żebyś sprowadziła do miasta jakąś zarazę.
Baba Jola (podejrzliwie): Czy masz na myśli piosenkarkę estradową?
- Wredny typ: Żeby ich pokręciło!
Baba Jola: Pokręciło…? To ma być zaraza czy wesołe miasteczko?- Autor: Władysław Sikora
Dancing patriotyczny w Bronowicach[edytuj]
- Mój ojciec walczył o Polskę, mój dziad walczył o Polskę i ja też będę walczył jak dziad!
- Krakowiaczek Jeden: Tańczyć to każdy głupi potrafi.
Krakowianka Jedna: No to można prosić…?
- To jest mój kraj. Tu się urodziłem. Tu się urodziłem i tu umrę…. Więc lepiej gdzieś wyjadę, bo nie ma co ryzykować.
- To jest mój kraj. Wierzby dookoła, w górze bocian, a w sercu coś mi gra.
- Głos Ojczyzny: Władek, Władek!!!
Polak (z rodowodem): Słyszycie? Ojczyzna mnie woła…
Głos Ojczyzny: Zrób coś dla mnie, zrób!- Autor: Władysław Sikora
Na oddziale[edytuj]
- A Joanna d'Arc zgłupiała,
Mówi, że odejdzie stąd,
Że góralem jest z Podhala,
Porypało ją!
- Gordon-Benet mnie stresuje,
Wdycha z zapalniczki gaz,
Boję się, że eksploduje
I pochlapie nas.
A Mickiewicz wybił szybę,
Jak się ze Słowackim bił,
Przez to z okna wypadł Ikar
I rozwalił ryj!
- Wszyscy jacyś nienormalni
I ja źle się czuję tu.
Nie chcę być już Marilyn Monroe,
Tylko Winetou…- Inna wersja zwrotki:
- Wszyscy jacyś nienormalni
I nikt nie podziwia mnie,
Nie chcę być już Marilyn Monroe,
Tylko Papa Dance!
- Wszyscy jacyś nienormalni
- Autor: Władysław Sikora
- Inna wersja zwrotki:
Nie zapominajcie o ZAIKS-ie[edytuj]
- Kto w radiu lub telewizji
piosenkę niniejszą puści,
powinien niezwłocznie w Zaiksie
stosowną opłatę uiścić!
- Piosenka oprócz tytułu posiada jeszcze autorów.
- Autor: Władysław Sikora
- Zobacz też: piosenka
Trzech twardych facetów[edytuj]
- Pierwszy twardy: Ładny dziś wieczór, Majk. Prawda?
Drugi twardy: Masz słuszność, Dżon. Dawno nie widziałem takiego księżyca…
Pierwszy twardy: Bo to lampa, Majk. Dawno nie widziałeś takiej lampy.
Drugi twardy: Przestań Dżon, bo znów będę musiał cię zastrzelić!
Pierwszy twardy: O kei. Niech będzie księżyc.
Drugi twardy: Senks, dziękuję. Musiałbym kupić sobie nowy nabój.
Trzeci twardy (jak to obcy, pojawia się nieproszony): Hau du ju du, chłopcy… (Żaden z twardych facetów ani nie drgnął). Powiedziałem: Hau du ju du!
Pierwszy twardy (drgnął): Hau!
- Pierwszy twardy: Mamy robotę.
Trzeci twardy: Mokrą…
Drugi twardy: Skąd wiesz?
Trzeci twardy (przyglądając się wyposażeniu dwóch twardych): Poznałem po ręcznikach.
Drugi twardy: Bystry jesteś. Pewnie pracujesz dla tych cholernych glin. Będziemy musieli cię załatwić.
Trzeci twardy: Sam się załatwię. Gdzie tu jest toaleta?
Drugi twardy: Tu nie ma toalety! Tu jest szambo. Cholerne szambo…
- Znałem paru takich dupków jak ty. Wszyscy nazywali się Smis.
- Znałem paru takich zezowatych dupków jak ty. Wszyscy nazywali się Łeic.
- Znam tylko jednego takiego nudnego dupka jak ty, i on właśnie nazywa się Borewicz.
- Autor: Władysław Sikora
Umarł Staszek[edytuj]
- Kiedyś wszyscy znajdziemy się tam, gdzie jest Staszek, Kochanowski z Urszulką, ojciec Hamleta i dobry Indianin. Wszyscy spotkamy się tam – w niebie, i powiemy: „O kurde, ale wysoko zaszliśmy”.
- Obudziłem się dziś rano i stwierdziłem, że życie nie ma najmniejszego sensu.
- Spójrz: mgła zasnuła jego oczy, chłód ogarnął jego ciało, a serce bić przestało. Strona sto trzydzieści podręcznika medycyny: zgon.
- Kolega: Tyle możliwości miał przed sobą! Dlaczego wybrał postać nieboszczyka?
Ona: Wydaje mi się, że upraszczasz. Przecież on nie jest postać, tylko poleżeć…- Autor: Władysław Sikora
Bajki dla potłuczonych, 1991[edytuj]

- Pisał autor, pisał, bajek dziwne zlepki.
Teraz odpoczywa ucieszony.
Czego brak tym bajkom, chyba piątej klepki,
Bo to bajki dla potłuczonych.
- Kopciuszek jak co dzień była zajęta oddzielaniem maku od popiołu i grochu od kapusty. Poza tym szyła, sprzątała, gotowała… słowem była sprawniejsza i ładniejsza od pralki automatycznej – miała więcej guziczków. Natomiast siostry Kopciuszka były brzydsze, bo nie miały guziczków, tylko zamki błyskawiczne, przez co nie lubiły Kopciuszka strasznie.
- Narrator – człowiek z dykcją.
- Zobacz też: dykcja
15 sztuk, 1993[edytuj]

- Ból brzucha minie sam, ale taka twarz bez operacji plastycznej MOŻE ZABIĆ!
- Proszę o spokój, bo każę opróżnić państwo!
- Ścięty?… No masz! A tak chciałem umrzeć na syfilis!
Kraina snów im. sierżanta Zdyba[edytuj]

- Chory jest chory na zanik rentgena.
- Sny są takie nierealne. Wszystko się dzieje tak szybko. Tak szybko się zmienia.
- W swoich marzeniach niejeden jest bohaterem. Ale bohaterowie umierają młodo i krótko śpią. Więc muszą się śpieszyć.
Różne takie story[edytuj]
Antygona[edytuj]
- A jak się nie podoba, to I love you.
- Postać: Kreon
- Antygona: Bogowie cię pokarzą!
Kreon: A niech mnie pokazują!
- Kreon: Grzebałaś?
Antygona: Grzebałam.
- Kiedy jest trup, to trzeba go pochować, ale trzeba uważać, żeby krety nie wywlekły prawdy na wierzch.
- Kreon: O, Jezu!
Zeus: Ja ci dam „Jezu”!
- Pójdziecie sprawdzić, czy ktoś przypadkiem nie grzebie zdrajcy. Jeśli grzebie, to złapać tę Antygonę i parlando.
- Postać: Kreon
- Szybciej, szybciej, bo tracę aparycję!
- Postać: Kreon
- Uczony czy co? Ciekawe, skąd u służby taka elewacja.
- Postać: Kreon
- Autor: Władysław Sikora
Carmen (Menażka, muleta i miłość)[edytuj]
- Carmen – don Juan w spódnicy.
- Kapral Jose: Jak ci na imię, mała?
Carmen: Carmen.
Kapral Jose: A my jesteśmy Extra Mocne!
- Niech żyje nam rezerwa przez szereg długich lat, gdy rezerwiści piją, w Hiszpanii wódki brak.
- Teraz ty się schowaj do szafy, a ja cię zdradzę z torreadorem.
- Kapral Jose: Wino, rozumiesz?
Szeregowy: Rozumiem!
Kapral Jose: Kobiety, rozumiesz?
Szeregowy: Kobiet nie rozumiem!
- Wojsko nie „ucieka”, tylko „wycofuje się na z góry upatrzone pozycje”.
- Autor: Władysław Sikora
Niepogoda dla bogaczy – Robin Hood[edytuj]
- Kurde flaszka, za miękki jestem! Czuję, że postępuję szlachetnie, ale bez sensu.
- Milcz! Uciskałeś? Wyzyskiwałeś? Okradałeś?… Nie, nie, nie! Nie musisz odpowiadać. To oczywiste. Jesteś przebrzydły!
- Robin Hood: Stój! Pieniądze albo życie!
Bogacz: Ależ, cholera, wybór!
Robin Hood: Dobra. Poszerzam: palenie albo zdrowie, być albo nie być, kawa albo herbata…
Bogacz: Z zestawu wybrałem: życie, zdrowie, być i herbata.- Autor: Władysław Sikora
Otello[edytuj]
- Ale durne to duszenie!
- Otello: Desdemono, jaka ty musisz być ze mną szczęśliwa.
Desdemona: Tak, Otello, muszę.
- Dzień dobry, że tak pozwolę sobie skłamać.
- Fajny chłopak ten mój Otello, tylko zazdrosny diabeł. Jak coś sobie ubzdura, zaraz za duszenie by się brał.
- Otello. Pieczarki se uduś.
- Autor: Władysław Sikora
Robótka z ogródka[edytuj]
- Jak mili są chłopcy, lalalalala,
A zwłaszcza po śmierci, lalalalala,
Śpią spokojnie w kwiecistych grobowcach
I nikt w swojej grządce się nie wierci.
- Stefan, Henio, Leszek, wśród zieleni,
Jacy wszyscy dobrze ułożeni.- Autor: Władysław Sikora, pomysł Andrzej Kłos
Spotkanie z ciekawym człowiekiem – Einstein[edytuj]
- Ja mam pytanie. Czy ta mucha wie, na co nabrudziła? Bo to bardzo ciekawa kupa.
- Jaki ja jestem genialny! Jaki mądry! Tak nieraz spojrzę do lustra i myślę: Albert, jak ten czas leci, jak to światło leci, jakie to lustro brudne! W genialności swojej wymyśliłem parę wzorów, które zrewolucjonizują naukę. To wielkie odkrycie. Nie co dzień się dokonuje takich odkryć. Na przykład: wczoraj nie dokonałem, przedwczoraj też. Wytłumaczę wam to na przykładzie. Przykład, chodź!
- Kiedy ktoś jest głupi, to nie rozumie świata. Kiedy ktoś jest mądry, to świat go nie rozumie.
- Autor: Władysław Sikora
Spotkanie z inkwizycją – Kopernik[edytuj]
- Jak przeczytają książkę, to jestem spalony.
- Wielki Inkwizytor (pozdrawia w ówczesnym stylu): Mori!
Mały Inkwizytor: Mori!
Kopernik (w ukłonach): Memento mori. Czym mogę służyć?
Mały Inkwizytor: Święta Inkwizycja!
Kopernik: No, no, nie taka znów święta.
- Wielki Inkwizytor: Podobno ruszyłeś Ziemię…
Kopernik: Jak Boga kocham, ogródek tylko skopałem.
Wielki Inkwizytor: Kręcisz Kopernik. Napisałeś książkę O obrotach ciał niebieskich.
Kopernik: To kryminał. O policjantach w lunaparku.
Śmierć u lekarza[edytuj]
- Śmierć (ciągnie pacjenta za policzki): No… (Zamyka mu oczy). Ach, śpij, kochanie…
Lekarz (otwiera mu oczy): Panie Janie, niech pan wstanie!- Autor: Władysław Sikora, współpraca Dariusz Kamys
Wal głową w ścianę[edytuj]
- Takie małe jebudu…
Cię ukoi bez trudu.
- Wal głową w ścianę!
To pomoże każdemu.
Wybierz miękki kawałek
I uderz z rozbiegu!
Na problemy i smutki
Wal w ścianę do skutku.
Masz problem z rozbiegiem…?
To poproś kolegę.- Autor: Władysław Sikora
Serca jak motyle, 1996[edytuj]
Amorek[edytuj]
- Komisarz: Dobry wieczór. Proszę Państwa, miesiąc temu tu, na tej ławce, zostali nieszczęśliwie zakochani Mirosław N. i Aneta W. Według świadków w okolicy kręcił się podejrzany osobnik uzbrojony w łuk i szczały. Nooo, w toku czynności śledczych zatrzymaliśmy domniemanego sprawce. Powiedzcie, jak to było…
Amorek: Jak, jak?? Normalnie. Tu na ławce siedział facet i facetka. Nie rozmawiali z sobą. Taa… albo się nie znają, albo się znają! Tu wiosna w koło! Kwiaty czuć! Ptaki drą ryje! A oni nic!
Komisarz: Proszę używać ogólnie przyjętych sformułowań: Słychać ptasie trele, a kwiaty pachną oszałamiająco!
- Od drzewa, do drzewa za łuk i sru! Wysłałem strzałę miłości.
- Postać: Amorek
- (…) zdziczałe amory nadal niebezpieczne.
- Postać: Komisarz
- Autor: Władysław Sikora
Bom subtelny[edytuj]
- Kobieto na ławce, możesz sobie posiedzieć koło mnie, ale żadnego padania do nóg, żadnego sapania, żadnych pisków.
- Casanova: Jak pani na imię?
Nieznajoma: Nabuchodonozor.
Casanova: Oryginalne imię dla kobiety.
- Casanova: O nie! Pani nie jest kobietą, proszę pana!!!
Nieznajoma: Jestem kobietą od zawsze. Jestem kobietą, wodą, ogniem, burzą, perłą na dnie.
- Ja?… Casanova się nie podoba…?! Kobieto, nie kompromituj swojej płci!
- Autor: Władysław Sikora
Cierpienia Gregora[edytuj]
- Służąca: Bo stryj Leon miał zawał i się bardzo męczył, ale chyba już nie, bo umarł.
Ojciec: Od razu wiedziałem, że to będzie nie na temat!
- Gregor: Kocham kobietę.
Matka: Och.
Ojciec: Kobietę? To straszne! Masz w domu tatę, mamę, misia, a wywlokłeś uczucie na miasto.
Służąca: Można się wtrącić?
Matka: Nie.
Ojciec: Kim jest ta zdzira?!
Matka: Powiedziałeś „zdzira”?
Ojciec: Tak.
Matka: Och!
Narrator: Matka pogrąża się w zadumie.
Matka (z namiętnością): Dum, dum, dum.
- Gregor: O Boże! Nie czuję napięcia!!!
Matka: Och!
Ojciec: Gregor, ty zawsze byłeś dupowaty!
- Gregor: Odchodzę z tego domu. Tu obrażają moją zdzirę!
Ojciec: Gregor… Przeklinam cię na drogę: Psiakrew!- Autor: Joanna Kołaczkowska
Dziura w sercu[edytuj]
- Bo w sercu mam dziurę wielkości miłości,
Której nic nie zatka
Ani wódka, ani sałatka,
Tylko uczucie gorące.
- Nie kocha mnie nikt,
Nie lubi mnie nikt,
Może nieładny jestem,
Zosia nie kocha mnie,
Kasia nie kocha mnie,
Wiele mnie nie kocha jeszcze.- Autor: Władysław Sikora
Fortepianista[edytuj]
- Nie musi być ładny zbyt
Byle znał na fortepian chwyt
Ani bogaty nie musi być
Ani książę, ani szycha,
byle był fortepianista
i pomykał.- Autor: Władysław Sikora
Jaki piękny wieczór[edytuj]
- Tak to spadło na mnie jak… Jakbym przechodził pod gałęzią, na której siedzi ptak… i nagle!… marynarka do prania.
- To przy tobie tak powietrze się ożwawiło. Nigdy wcześniej nie spotkałem żwawego powietrza.
- Zakończmy to romantycznie, jak prawdziwa kobieta i prawdziwy mężczyzna. Ty się otruj, a ja się upiję.
- Autor: Władysław Sikora
Tak się umiera[edytuj]
- Jestem rozczarowany. Tyle gadania, a on się zwyczajnie obalił!
- Niby przyjaciel, a kobietę mi wychapał.
Zięć wawelski[edytuj]
- Tato: „Kotusiu”! To co? Już ze sobą spali.
Narzeczony: Ja przepraszam. My z Lolą tylko za rękę.
Brat: No masz. Niezdara!
- Narzeczony zaraz przyjdzie się oświadczyć, a tu mi z rodziny świnie wychodzą.
- Tato: Słyszałeś, że Lola ma narzeczonego…?
Brat: Phi, ja miałem grypę. Przeszło. Jej też przejdzie, musi jeść czosnek, dużo czosnku!
Dzikie muzy[edytuj]
Aktorzy to świnie[edytuj]
- Aktor: A mama pani to chyba nie lubi artystów?
Fanka: Nie lubi! Znała kiedyś takiego, ale jej nakłamał, pieniądze ukradł i wszystkie biżuterie i uciekł. I później to go tylko we filmie widziała, jak w pociągu przejeżdżał.
Aktor: Wszystko ukradł… ?
Fanka: Mnie zostawił. Ale mama mówiła, że to normalne i zaczęła mnie wychowywać!
- Mama ostrzegała, że artyści to świnie!
Dokąd zmierza narrator[edytuj]
- A więc niech stanie się skecz!
- Narrator: Do dupy to.
Aktor: I to było jedyne, co Narrator miał do powiedzenia OD SIEBIE.
- Teatr jest nieograniczoną swobodą wcieleń. Ja, aktor, odkrywam siebie w teatrze. To fascynujące, jaki jestem fajny!
- Autor: Władysław Sikora.
Hitler[edytuj]
- Co ja ludziom powiem? Wygrałem wojnę! Oj, jak się Goebels dowie!.. Będzie bił trzcinką.
- Goebels, Goebels – głupi mebel.
- Hańba! Donner Wetter! Obelga! Ein, zwei! Wstyd! Hańba! Niemcy! Eine kleine Maedchen! RMF FM!!!
- Johan (podnosząc rękę do góry): Myłem!
Hitler (podnosząc rękę do góry): Myłem!
- Wojna jest jak serial: ma trwać!
- Postać: Hitler
- Opis: do Kronenberga.
Monolog[edytuj]
- Proszę państwa. Przyszła pora na monolog. Monolog jest starą formą sceniczną, gdzie mówi jedna osoba. Ja, będąc przykładem jednej osoby, wygłaszam właśnie monolog. Mój monolog zaczyna się słowami: „Proszę państwa. Przyszła pora na monolog. Monolog jest starą formą sceniczną, gdzie mówi jedna osoba. Ja, będąc przykładem jednej osoby wygłaszam właśnie…” itd. Zaś monolog mój skończy się słowami: „ojej, zdarza się”. Zostaje oczywiście cały środek. I ten środek wypada właśnie teraz. Więc w środku monologu mam tekst: „Zostaje oczywiście cały środek. I ten środek wypada właśnie teraz.” Zauważyliście, że wszystko się już w tym monologu zapętliło…(…) Z powodu tych zapętleń nie starczyło miejsca na treść. Ojej, zdarza się.
Nie mów do mnie „misiu”[edytuj]
- Kiedy cię poznałam to nie byłeś taki,
Byłeś taki silny, świeży,
Podziwiali cię chłopaki,
A dziewczynom włos się jeżył.
Teraz na twój widok, misiu,
Żadna już nie zrobi siusiu.
- Nie mów do mnie „misiu”,
Nie mów do mnie „misiu”!
Mów do mnie „tygrysie”!!!
Mów do mnie „tygrysie”!!! Łaaał!!!- Autor: Władysław Sikora
Panna Viola[edytuj]
- I co wieczór kilku panów,
A wieczorów wiele było,
Coraz bardziej poszczypana
Panna Viola puchnie z tyłu,
A więc apel
W imieniu Violi:
Nie szczypcie w talent,
To boli.- Autor: Władysław Sikora
Raz w Paryżu[edytuj]
- Trzeba było mnie tworzyć z wierszy Goethego, a nie swoich.
- Poetka Ara: Wy, malarze, to tylko pędzel, paleta i maziać! Namaziaj mnie!
Malarz Stefanjo: Nie, tego faceta maziam.
Poetka Ara: Ech, wy. Nie widzicie piękna wewnętrznego.
Malarz Stefanjo: Widzę. Tylko piękno wewnętrzne maluję pod spodem, a na wierzchu tego faceta.
Poetka Ara: My, poeci, jesteśmy eteryczni, a wy to metry i kilogramy. Układ SI. My jesteśmy nienamacalni… Obcujemy z eterem.
Malarz Stefanjo: My z terpentyną. Też można się nawąchać.
Scenariusz dla trzech aktorów, aktorkę i reżysera[edytuj]
- Boże! Załamał mnie! Jednym zdaniem wysłał mnie do dupy!
- Pomyślałam, że autor chciał to napisać, tylko odwagi nie miał… ale już tak nie myślę.
- Rozważając istotę teatru, dochodzę do wniosku, że to ułuda, mara jakaś.
Stado Learów[edytuj]
- Z pana Otello jak z gazety firanki!.. Można, ale biedą jedzie!
Trąbka dla gubernatora[edytuj]
Julia przekonuje gubernatora do Nowego[edytuj]
- Julia: Bo miłość jest jak poranek, jak pierwszy promyk słońca…
Gubernator: To na początku. Później jest jak południe, jak 40 w cieniu.
- Kurde, miałam prowadzić tu edukację, a na razie wypożyczyłam tylko jedną książkę i to obcemu.
- (…) przed edukacją trzeba się bronić błyskawicznie.
- Przyjechałam tu edukować. Miało być dużo małych niewykształconych dzieci, a jest mało dużych niechętnych ignorantów. Pojechałam, zobaczyłam i zostałam zmarginalizowana. Veni, vidi, marginelli.
- Żadne wykształcenie nie hańbi.
- Postać: gubernator
Przybywa Rudolf (Rozmowa Rudolfa z Nowym)[edytuj]
- Nie pijesz – znaczy anarchista.
- Ściemniamy razem, ale konsumpcją zajmuję się sam. Ty mi wypożyczysz te twoje gadane. Ma być nastrojowo. Wiesz, Szekspir, Goethe i inne uru-buru.
- Żadnych kobiet! Kobiety to Judasze!
- Autor: Władysław Sikora
Rudolf napada na gubernatora i Julię[edytuj]
- Julia: Nie zabijaj mnie!
Rudolf: Nigdy bym nie zabił pięknej kobiety.
Julia: Przysięgasz?
Rudolf: Przysięgam!
Julia: To ja przysięgam, że jestem piękna.
- Tak pięknej urody nie wolno kalać myśleniem. Książki pasują do ciebie jak wół do karety.
- Ty, widzę w żałobie, a ja nie lubię podrywać na smutno.
- Autor: Władysław Sikora
Spotkanie Artura i Rudolfa[edytuj]
- Co się tak patrzysz? Zobacz, czy cię nie ma za kulisami…
- Musiałbym się z koniem na głowy zamienić.
Różne[edytuj]
Co na to policja[edytuj]
- Bo mnie forsa jakoś się nie trzyma,
Wczoraj zgubiłem 20 złotych.
- Co na to policja?
Czemu nic nie robi?
Niech mi da pieniądze!
Niech mnie przyozdobi!
Jeśli ma być równość,
Tak jak mówi się,
Niech mi zrobi dobrze
Albo innym źle!
Dokąd to leci (Kretyni)[edytuj]
- Jedzie kretyn, jedzie
W wagonie sypialnym
I ma skośne oczy,
Bo jest orientalny.
- Leci, leci drugi,
Cały w kropki bordo,
Jeżeli nie zwolni,
Zaryje gdzieś mordą!
- Płynie kretyn, płynie,
Płynie krytą żabką,
Jeśli nie wypłynie,
Znajdą go pod Rabką.
- Tak kretynów stano krąży,
A za nimi morał dąży,
Morał – jak najgłupszy w świecie,
Że kretynów nie złapiecie!
Jaki jestem mądry[edytuj]
- Szkoła niepotrzebna,
kiedy mądra głowa,
ani Oxford, ani Cambridge,
ani podstawowa…
- Taki jestem mądry i inteligentny,
taki rozum w głowie mam,
że się ledwie mieści.
Ja na rozum mam dowody:
rozwiązałem rebus!
Coś takiego w głowie mam…
Doktor mówi… że…
… mózg…
Ludzie, lepiej się prowadźcie[edytuj]
- Chłop zalał się w trupa.
Jak wypił – tak upadł.(…)
A gdyby zjadł sera,
La, la, la, la, la,
Nie leżałby teraz.
- Choć miejsca dość w łóżku (…)
I dwie są poduszki (…),
Nie trzeba się tłoczyć,
Nie, nie, nie, nie!
A oni się tłoczą!
- Człek czuje się lepszy,
Jak innych opieprzy (…).
Moja największa miłość[edytuj]
- (…) wbity w jezioro, nieczuły jak boja.
- Nie będzie pod jesień listów listonosz,
nie będzie listonosz przynosił pod jesień.
Ty nawet wiosłaś nie zmoczył, by do mnie
przypłynąć. Nie będziesz miał, chamie, wspomnień!
Mucha[edytuj]
- Ale przyszedł czas najwyższy
Muchom rzec: „Go home!
Wracać, muchy, tam – skąd przyszły!
Won na drzewo, won!”
- Mucha to jest zwierzę głupie,
Co siada na kupie.
- Nie dla muchy nasze mury,
Nasza miłość do natury,
Nieprzyjemnym trzeba być,
Czas skończyć z umiarem.
Muchę trzeba zajść znienacka
I ją przekonywać packą,
Żeby opuściła miasto
Pierwszym autokarem.
- Taka mucha w domu lata,
Na nie swoich lampach siada,
Na komorne się nie składa, owad zły!
Nie lubię wampirów[edytuj]
- Ja wstaję codziennie na 7.00 do pracy,
z siekierą się w nocy nie pętam,
ja wyspać się muszę, lecz kiedyś się wkurzę:
wytłukę w niedzielę i święta!
- Nie lubię wampirów jak jasna cholera,
jak spotkam, natrzaskam po ryju!
To straszna hołota, bo brzydsza od błota,
a rzuca się wszystkim na szyję.
Nie lubię wampirów, bo ryje to brzydkie,
a zęby ma gorsze od zwierzy:
te zęby wystają, zahaczy w tramwaju
i robią się dziury w odzieży.- Zobacz też: wampir
Prawdziwych Cyganów już nie ma…[edytuj]
- Cygan mieszkał tam, gdzie chciał.
- I gdy pytam cicho siebie,
czego żal ci szczerze…
Gdy przez okno sąsiad wypadł -
żal! Że mieszkał na parterze…!
- I koni nie ma raczej,
i czort wie jeszcze czego,
co wyliczę, to wyliczę…
lecz mi jakoś nie żal tego…
Przybyła rodzina[edytuj]
- Dzieciom kły rosną i futro.
- Fajnie jest mieć rodzinę na wsi. Fajnie jest mieć rodzinę w mieście. Fajnie jest mieć rodzinę w Ameryce. Im dalej, tym fajniej.
Umarł grabarz[edytuj]
- A ludzie teraz chodzą
I się dziwią teraz (…),
Że pan grabarz fachowiec,
A jednak umiera.
Zasbarkada apokalipsa[edytuj]
- Ma niedola się zaczęła
W samym środku lata,
Na przeciągu jadłem loda
I złapałem katar.
Moja mama mi zrobiła
Napar z różnych ziółek,
Jak po ziołach tych kichnąłem,
Książki zwiało z półek.
- Od kichania lecą szyby,
Stąd przeciąg co chwilę,
Od przeciągu katar rośnie:
Perpetuum mobile…
- Tak się szczęśliwie składa, że amatorsko jestem katem. Dzień dobry, nazywam się Tadziu Mazur, będziemy razem pracować.
- Autor: Władysław Sikora, Koszmar prześladowczy z programu Paskudy i Wywłoki