Kabaret Ani Mru-Mru
Wygląd
Ani Mru-Mru – polski kabaret tworzony przez Michała i Marcina Wójcików oraz Waldemara Wilkołka.
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
Chińska restauracja
[edytuj]- Dobzie, zie diupa nie biła gorąca!
- Inna wersja: Strach pomyśleć, co by było, jakby diupa była gorąca.
- – Kocham cję.
– Ale ja nie potrzebuję twojej małej, skośnookiej, żółtej miłości. Tylko chcę coś normalnego do jedzenia.
- Notieti nać pan!… Hmmm… Notieti nać pan!! Aaaaaaa… Nasz klient nasz pan!! Aaaaa… nasz klient nasz pan!! Nasz klient…
- Nie rozumie, nie rozumie. Się uczy, to rozumie.
Cyrk
[edytuj]- No to jak cały czas siedzisz w kiblu, to życie też ci przecieknie między palcami.
- Jaki talizman, jak ja się czuję jak para gaci wrzuconych do pralki w czasie wirowania?!
- To wyślij do niego człowieka-gumę, on nie spęka.
- – (…) w tym numerze to ja jestem gwiazdą!
– Taa, a ja rozgwiazdą…
Skecz Golf
[edytuj]- – Co to było?
– Co?
– Coś upadło!
– Piłka.
– Skąd ona się tu wzięła?
– Nie wiem. Może przyleciała z sąsiedniego pola…
- – Widzisz, synu, uderzenia golfowe dzielimy na cztery grupy. Łatwe, trudne, udane i do dupy.
Skecz Maciej i smok
[edytuj]- – Ja tam słyszał, kiedy kto mówił… kto poczwarę ubije, ten dostanie rentę królewny…
– Rękę…
– Rentę!
– Rękę, Macieju, rękę!
– Rękę, rękę, a na co mnie ręka? Jakby to żniwa były, to każda ręka w polu się przyda… Ale teraz?!
– Macieju: dostaniesz rękę królewny! Inaczej mówiąc – dostaniesz królewnę za żonę.
– Aaaaa… to taka zamiana. Królewnę za żonę… Patrz, miłościwy panujący. Nigdy bym nie przypuścił, że mi się uda tak korzystnie wymienić moje stare…
- No jak zabiłeś smoka?
– Niechcący.
– Macieju, niechcący to można dziewkę z czworaków zbrzuchacić.
- Widzisz, Macieju, dziwny jest ten świat – trzeba naprawdę kogoś wielkiego w dupę kopnąć, żeby się los do ciebie uśmiechnął.
- – Więc nie jesteś Wilhelmem z Zarzecza?
– Jam jest Maciej.
– A skąd?
– Z zadupia.
Skecz Ojciec
[edytuj]Ojciec
[edytuj]Dziadek
[edytuj]- Ile twoja babka musiała śniegu zeżreć, żeby takiego bałwana urodzić…
- Jeszcze powinieneś sobie kupić dom nad Bugiem we Włodawie. (…) To wejdziesz do Unii jako ostatni, baranie.
- Zobacz też: Bug, Unia Europejska
- Oj, ojcze, każdy termin, tylko nie dziś po południu – nie mogę, do Dziewulskiego idę dzisiaj na czwarte piętro, będzie mi laskę robił.
- Opis: po chwili pokazuje drewnianą laskę.
Inne
[edytuj]- Sylwester: A dziadek ma coś przeciwko Niemcom?
Dziadek: Nie. Tylko mnie we wojsku nauczono, że są jakieś granice.
- (…) dzieciątko jest jeszcze do zrobienia.
- Postać: Sylwester
- Ojciec tak siorbie, że nie słyszę, jak zupę nalewam…
- Postać: syn dziadka
- Zobacz też: zupa
- Sylwester: Ona się boi wirusa milenijnego.
Dziadek: Jakiego?
Sylwester: Milenijnego.
Dziadek: Nie znam człowieka.
- Syn dziadka: Sylwek, ty jesteś fachowiec. Kto po naszym papieżem zostanie?
Sylwester: Cóż… ja jako duchowny mogę tylko mieć nadzieję, oby był solidny i długowieczny.
Dziadek: Jak mercedes.
- Dziadek: Ty już nie ucz ojców dzieci robić! Dobrze?
Syn dziadka: A niech ojciec przestanie do niego mówić „ojciec”!
Dziadek: A ja do księdza zawsze z szacunkiem.
Sylwester: A co ojcu nie pasuje?
Syn dziadka: Synku, ty dla mnie zawsze Sylwek zostaniesz.
Dziadek: No, dla ciebie Sylwek, a dla mnie ojciec Sylwester.
Skecz Podkop (Kolęda)
[edytuj]Cytaty
[edytuj]Szef akcji (ksiądz)
[edytuj]- Nie mam pojęcia, gdzie się u ciebie wodę spuszcza, to se tam przy okazji spuścisz.
- Opis: gdy się pojawił, wracając z toalety, do pomocnika II.
- Musisz pojechać parzyście, jak pojedziesz nieparzyście, to pojedziesz tam-tu, tam. A jak pojedziesz parzyście, to pojedziesz tam-tu, tam-tu. (…) Tak właśnie kombinuję.
- Opis: do pomocnika II.
- Kiedy zapala się światło, ja już spokojnie siedzę na krześle w salonie. I, jak gdyby nigdy nic, mówię: „Bardzo się cieszę, że jednak w tym roku zdecydował się pan przyjąć (zdejmuje szalik, pokazując koloratkę) księdza po kolędzie”.
- Opis: na koniec skeczu.
Pomocnik I
[edytuj]- Słuchajcie, ja tam (na przejeździe kolejowym) zaobserwowałem bardzo dziwną rzecz: te szlabany… one zamykają się… nieco wcześniej, zanim jeszcze pojawi się pociąg!
- Opis: o pociągu towarowym z Otmuchowa.
- Na mnie nie patrz, ja-"Yyy-yyy-yyy!”.
- Opis: do pomocnika II, gdy ten chciał podpowiedzi.
Pomocnik II
[edytuj]- (…) wrócę na swoje miejsce, gdyż posiadam rower.
- Opis: o swojej części akcji.
- (…) jadę raz-dwa-trzy, jestem u siebie.
- Na mnie nie patrz, ja-podkop.
- Opis: do pomocnika I, gdy ten chciał podpowiedzi.
- Dam radę, mam rower!
- Kopię szeroko, bo mam rower!
- Zobacz też: rower
Dialogi
[edytuj]- Szef akcji: Czy są pytania?
Pomocnik I: Wszystko jasne, nie ma pytań.
Pomocnik II: Nie, ja jedno, dla pewności…
Szef akcji: Śmiało.
Pomocnik II: Ja wyłanczam prąd.
Szef akcji: „Wyłączam”.
Pomocnik II: Czyli to ty wyłanczasz?
- Pomocnik II: Muszę dokupić sobie jedną perukę, bo mnie rozpoznają.
Szef akcji: Musisz dokupić sobie jeszcze dwie peruki, jakbyś tą pierwszą, co sobie dokupisz, zgubił.
Pomocnik II: Dobra. Idę trenować.
Szef akcji: Gdzie?
Pomocnik II: Przejazdy.
Szef akcji: No chyba zwariowałeś. Dzisiaj będziesz trenował przejazdy? Przecież cię rozpoznają!
Pomocnik II: To… dzisiaj mnie mogą rozpoznać, ważne, żeby mnie jutro nie roz… (wraca na miejsce)
- Szef akcji: I teraz uwaga. Bo to, co powiem, jest dość ważne, a jeszcze o tym nie mówiłem: otóż dziś w nocy zmienia się czas, z zimowego na letni. Więc zapamiętajcie sobie, że wszyscy śpimy godzinę krócej.
Pomocnik II: A nie dłużej?
Szef akcji: Nie dłużej! Wszyscy śpimy godzinę krócej.
Pomocnik I: No pewnie, że krócej, booo… czas się cofa.
Szef akcji: No co ty za bzdury zaczynasz opowiadać, no jak czas się cofa? No jak czas się cofa!? Czas się tylko zatrzymuje, więc śpimy godzinę krócej.
Pomocnik II: No to to… jak się zatrzymuje…, to dłużej.
Szef akcji: No właśnie nie, to jest ten paradoks: jak się zatrzymuje, to śpimy krócej.
Pomocnik I: A czekaj, a tam nie jest tak, że jest godzina do przodu albo do tyłu?
Szef akcji: No właśnie jest: godzina jest do przodu, tylko czas się zatrzymuje, więc śpimy godzinę krócej. (po chwili) Znaczy, teoretycznie, bo wiadomo, że śpimy tyle samo, ta? (po chwili) To też zależy, kto się o której położy, ale (zdenerwowany) chodzi o to, że czas się zmienia z zimowego na letni. Godzina jest do przodu, czas się zatrzymuje, więc śpimy godzinę krócej, bo się jaśniej robi później! Czy to jest takie trudne?!- Zobacz też: czas zimowy, czas letni
- Pomocnik I: Ja muszę precyzyjnie wiedzieć, która jutro będzie o 18:50!
Szef akcji: Więc cię teraz precyzyjnie informuję, że jutro o 18:50 będzie dokładnie 18:50! (…) Tyle tylko, że o drugiej będzie trzecia. (po chwili) Czy tam pierwsza…
- Szef akcji: Ja na posesję dostaję się przez podkop.
Pomocnik II: Podkop… N-no, ja-podkop!
Szef akcji: No, ty-podkop.
Pomocnik II: No, ja-podkop!
Szef akcji: Ty-podkop.
- Pomocnik I: Przejeżdżając obok stacji Trafo, trąbię… trzy razy.
Szef akcji: Trąbisz raz!
Pomocnik I: Nie no, trzy razy.
Szef akcji: Trzy razy ci mówiłem, że trąbisz raz!
Pomocnik II: Czyli trzy.
- Szef akcji: Jak ten podkop?
Pomocnik II: (zakładając nogę na nogę) Okej.
Szef akcji: Hmm. Ale co „okej”? Jest, nie ma, jest okej?
Pomocnik II: Jest okej.
Szef akcji: Jest okej?
Pomocnik II: Kopie się.
Szef akcji: Kopie się. Sam się kopie, z koniem się kopie, teraz się kopie…?
- Pomocnik I: Czekaj… (wstaje i podchodzi do Pomocnika II) A mógłbyś mi łaskawie… wyjaśnić, co ma rower do podkopu!?
Pomocnik II: (do szefa) Słyszałeś barana? (wstaje i odwraca się do kolegi) Otóż, drogi kolego, jak mi nie będzie szło, to se wsiądę na rower i pojadę po szpadel! (szef wstaje załamany) He! I kto jest głupi?
Szef akcji: Ja! (sarkastycznie) Ja jestem głupi, na szczęście się otoczyłem inteligencją!
- Szef akcji: 19:06?
Pomocnik II: 19:06 – ja wyłanczam prąd.
Szef akcji: „Wyłączam”! Ile razy to można tłumaczyć!? Tłumaczę i tłumaczę, „wyłączam”!
Pomocnik II: Ja widzę, że są nerwy, ale mamy mało czasu. Ustalmy raz na zawsze, kto wyłancza pieprzony prąd, bo nam się cała akcja posypie!
- Szef akcji: 19:07?
Pomocnik II: 19:07 – ja włanczam prąd.
Szef akcji: Tak?! Czym?! „Włancznikiem”?!
Pomocnik II: A czym, grabiami?!- Zobacz też: grabie
Inne
[edytuj]- – A co ty robiłeś przez cały dzień?
– Zbierałem poziomki na kompot…
– A ty?
– A ja zbierałem mak, też na kompot.
– A ty co robiłeś?
– Zbierałem grzyby.
– Nie masz halucynacji?
– Wydaje mi się, że mam metr dziewięćdziesiąt… (Mówi to Przemysław Borkowski, który istotnie ma prawie dwa metry wzrostu).
– A ty?
– Cały dzień spałem.
– A co robiłeś w nocy?
– Całą noc słuchałem Radia Marysia.
– À propos – znalazłem dziś w lesie pięknego rydzyka!- Źródło: skecz Sierotka Marysia, wykonany razem z Kabaretem Moralnego Niepokoju, Formacją Chatelet i Piotrem Bałtroczykiem
- Zobacz też: Przemysław Borkowski
- – Ale przecież nie zagramy Czerwonego Kapturka we dwóch!
– Dyrektor powiedział, że jak nam zależy na robocie, to zagramy…- Źródło: skecz Czerwony Kapturek
- Ale Tofik… nie wydurniaj się, normalnie idź!
- Źródło: skecz Tofik
- – Gratuluję. Bliźniaki.
– Wie pan, ma się tę dwururkę!
– No, ma pan, ma. Tylko niech pan ją sobie porządnie przeczyści, bo obydwaj czarni.- Źródło: skecz Porodówka
- I biegaj, bo jak stoisz, to doły robisz!
- Źródło: skecz Film przyrodniczy
- – Kylo…
– Tak?
– Co to jest bank nasienia?
– Nie wiem, jakiś zbożowy, czy coś…- Źródło: skecz Bank nasienia
- Nie wiem, bo go coś boli – kolana albo jelita…
- Źródło: skecz Film przyrodniczy
- – Romku, a ile masz lat?
– Hmmmm… osiem!
– Osiem, hmmmm… to dużo jak na lalkę.
– E, niedużo. Nie liczy się wiek, liczy się to, co się ma w środku.
– To bardzo mądre, Romku. A co ty masz w środku?
– Powietrze i watolinę, jak wszyscy.- Źródło: skecz Brzuchomówca
- Taki duży, taki mały może śmiesznym być…
- Źródło: piosenka Taki duży, taki mały
- – To stąd masz to honorowe obywatelstwo Wodzisławia!
– Miłosz! Miłosz! Milcz! Milcz!
– (do drugiego liniowego) Ty, a on do mnie „w chipsach znalazłem, w chipsach znalazłem”.- Źródło: skecz Sędziowie
- – Zostałam wezwana w związku z postępami mojego syna w nauce.
– Oooo… jak nazwisko syna?
– Takie jak moje…
– To znaczy?
– To znaczy Babuch.
– Babuch?
– Tak.
– Pani jest matką Romka Babucha?
– Tak.
– No by się pani wstydziła…- Źródło: skecz Gimnastyka