Fargo

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Fargothriller kryminalny produkcji brytyjsko-amerykańskiej z 1996 roku, w reż. Joela i Ethana Coenów oraz z ich scenariuszem.

Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!

Wypowiedzi postaci[edytuj]

Carl[edytuj]

  • Mógłbyś otworzyć to jebane okno, stary. Wiesz, dowiedziono, że wdychanie cudzego dymu jest kenco… ee, wiesz, coś związanego z rakiem albo czymś podobnym.
  • O, pierdolić to. Też nie muszę się odzywać, gościu. Zobaczymy, jak ci się spodoba. Totalna, kurwa, cisza. W to można się bawić we dwóch, cwaniaczku. Zobaczymy, jak ci się spodoba. Totalna cisza.
  • Shep, co ty odpierdalasz? Posuwałem tą dziewczynę!
    • Opis: Shep Piękna Stopa wyrzuca Carla z łóżka.

Inne[edytuj]

  • TO JEST PRAWDZIWA HISTORIA.
    Zdarzenia przedstawione w filmie miały miejsce w Minnesocie w 1987.
    Na prośbę tych, którzy przeżyli, imiona zostały zmienione.
    Z szacunku dla zmarłych reszta została wiernie odwzorowana.
    • Opis: plansza tekstowa na początku filmu.
  • Ty mały, jebany cwaniaku! Pierdol się! Ty jebany, skurwysyński sukinsynu! Jebany kutasie! Jezu Chryste! Ty jebany, zasrany skurwysynu!
    • Postać: Shep
    • Opis: bije Carla paskiem od spodni.
  • Więc tam na podłodze leżała pani Lundegaard. I domyślam się, że twój kompan był w rozdrabniarce do drewna. I tych troje w Brainerd. A za co? Za trochę grosza. W życiu liczy się coś więcej, niż trochę grosza, wiesz. Nie wiesz tego? I teraz tu jesteś, to taki piękny dzień. Cóż, po prostu tego nie rozumiem.
    • Postać: Marge

Dialogi[edytuj]

Carl: Byłeś kiedyś w Minneapolis?
Gaear: Nie.
Carl: Stałaby ci się krzywda, gdybyś coś powiedział?
Gaear: Powiedziałem.
Carl: „Nie.” To pierwsze, co powiedziałeś od czterech godzin. To słowotok, kolego. Istny gejzer.

Jerry: Jestem, ee, Jerry Lundegaard.
Carl: Ty jesteś Jerry Lundegaard?
Jerry: Tak. Shep Piękna Stopa powiedział…
Carl: Shep powiedział, że będziesz tu o 7:30. Co to ma znaczyć, gościu?
Jerry: Shep powiedział, że o 8:30.
Carl: Siedzieliśmy tu godzinę. (wskazuje na Gaeara) On już trzy razy był się wyszczać.
Jerry: Naprawdę mi przykro. Shep powiedział mi, że o ósmej trzydzieści. To była pomyłka, tak myślę.
Carl: Masz samochód?
Jerry: No pewnie. Stoi tam na parkingu. Nówka sztuka, Ciera w kolorze podpalanej umbry.
Carl: Taa, okej. Więc siadaj pan. Jestem Carl Showalter, a to jest mój wspólnik Gaear Grimsrud.
Jerry: No, jak ci leci? To jak, jesteśmy gotowi?
Carl: Jasne, Jerry, że jesteśmy gotowi. Czemu mielibyśmy nie być?
Jerry: Tak, nie, na pewno jesteście. Shep za was ręczył. Ufam panom bezgranicznie. (cisza) To już chyba wszystko. Oto kluczyki.
Carl: Nie, to nie wszystko, Jerry.
Jerry: Hę?
Carl: Nowy wóz, plus 40000 dolarów.
Jerry: Tak, ale umowa była, że najpierw samochód, a potem 40000 jako okup. Myślałem, że Shep wam powiedział.
Carl: Shep za dużo nam nie powiedział, Jerry.
Jerry: Cóż, no dobra. To…
Carl: Tylko to, że będziesz o 7:30.
Jerry: To nieporozumienie.
Carl: Już to mówiłeś.
Jerry: Tak. Ale to nie jest robota płatna z góry. Słuchaj, daję wam nowiutki wóz jako zaliczkę, a potem…
Carl: Nie będę się z tobą spierał, Jerry.
Jerry: Okej.
Carl: Nie będę tu siedział i się spierał. Ale i tak to powiem. To co powiedział nam Shep nie miało za dużo sensu.
Jerry: Och, nie, wszystko jest w porządku. Jest dokładnie opracowane.
Carl: Chcesz, żeby porwać twoją żonę?
Jerry: Tak.
Carl: Ty… Chodzi mi o to, że płacisz okup, ile, 80000 dolców? Znaczy dajesz nam jedną połowę, 40000, zatrzymujesz drugą połowę. To tak, jakbyś okradł siebie, żeby spłacić siebie. To nie ma w ogóle sensu.
Jerry: Dobra, słuchaj. To nie ja zapłacę okup. Chodzi o to, że moja żona jest majętna. Jej tata jest naprawdę nadziany. Teraz mam kłopoty…
Carl: Jakie masz kłopoty, Jerry?
Jerry: Cóż, to… to… Nie będę opowiadał. Słuchaj, po prostu potrzebuję pieniędzy. A jej tata jest naprawdę nadziany.
Carl: Więc czemu go po prostu nie poprosisz o pieniądze?
Gaear: Albo swojej, kurwa, żony, rozumiesz.
Carl: Albo swojej, kurwa, żony, Jerry?
Jerry: Cóż… To wszystko się wiąże z… Nie wiedzą, że ich potrzebuję, i tyle. A nawet gdyby wiedzieli, to bym ich nie dostał. To przede wszystkim. Słuchaj, to są sprawy osobiste.
Carl: Sprawy osobiste?
Jerry: Tak, sprawy osobiste nie muszą, ee…
Carl: No dobra, Jerry. Dajesz nam za zadanie wykonać tę misję, a nie chcesz… nie chcesz… A tam, pierdolić to. Chodźmy zobaczyć tą Cierę.

Carl: Kim ty, kurwa, jesteś? Kim ty, kurwa, jesteś?!
Wade: Mam twoją przeklętą forsę – gdzie moja córka?
Carl: Dość pierdolenia się. Rzuć jebaną walizkę!
Wade: Gdzie moja córka?
Carl: Spierdalaj! Gdzie Jerry? Dałem kurewsko proste instrukcje!
Wade: Gdzie, do cholery, jest moja córka? Nie ma Jean, nie ma pieniędzy!
Carl: Rzuć tą jebaną forsę!
Wade: Nie ma Jean, nie ma pieniędzy!
Carl: To jakiś jebany żart? (strzela do Wade’a) Podoba ci się, dupku? Co jest z wami, ludzie? Wy jebane imbecyle! (Wade wyciąga pistolet i strzela Carlowi w twarz)

Carl: (wchodzi do chaty postrzelony w twarz) Powinieneś zobaczyć tamtego gościa. (widzi martwą Jean Lundegaard na podłodze) Co jej się, kurwa, stało?
Gaear: Ee, zaczęła się drzeć, rozumiesz.
Carl: Jezu. Dobra, mam pieniądze. Wszystkie. Całe osiemdziesiąt patyków. Czterdzieści dla ciebie i czterdzieści dla mnie. No to jesteśmy kwita. Możesz wziąć moją furgonetkę. Ja biorę Cierę.
Gaear: Podzielimy się nią.
Carl: Jak, kurwa, można podzielić jebany samochód, debilu? Jebaną piłą łańcuchową?
Gaear: Jeden z nas spłaci drugiemu połowę.
Carl: Czekaj! Nie ma, kurwa, mowy! Zauważyłeś, kurwa, to? Zostałem, kurwa, postrzelony! Zostałem, kurwa, postrzelony w ryj! Pojechałem tam i wziąłem jebane pieniądze, zostałem postrzelony jak je, kurwa, zabierałem! Nie spałem od trzydziestu sześciu jebanych godzin! Zabieram ten jebany samochód! Jest, kurwa, mój! Ty jebany dupku! Wiesz, musiałem słuchać twojego pierdolenia przez cały tydzień! Jesteśmy kwita? (Gaear ogląda telewizję) Jesteśmy kwita? Pewnie, ty jebany niemowo. A jeśli spotkasz swojego kolegę Shepa Piękną Stopę, to powiedz mu, że go, kurwa, zajebię!

O filmie[edytuj]

  • Fargo, zarówno film matka, jak i luźna, choć przerastająca go już dawno rozmachem kontynuacja serialowa, to gatunkowo thriller, ale o tyle specyficzny, że z głupotą jako spiritus movens. Od pierwszej sceny filmu (…) obserwujemy Wielki Peleton Głupców. Ileż to rodzajów i podrodzajów braku pomyślunku wyodrębnili twórcy! Mamy osoby: „głupie i przez to złe”, „złe, ale głupie”, „głupie, ale dobre”, „dobre, ale głupie”, „po prostu bardzo bardzo głupie”.
  • Postacie pozytywne – usiłujący niezbornie pochwycić rwącą lawinę zła gołymi rękami policjanci – to też nie są tytani przemyślności. Makabryczne zbrodnie i dziwią ich, i nie dziwią, gdy tak niespiesznie stoją sobie z kubkiem kawy w śniegu, pogadując o pogodzie. Widać, że znacznie łatwiej byłoby im w to wszystko uwierzyć, gdyby to zobaczyli w telewizji.