C.K. dezerterzy (powieść)

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Sátoraljaújhely,
jedno z miejsc akcji powieści

C.K. dezerterzypolska powieść wojenna napisana przez Kazimierza Sejdę, wydana po raz pierwszy w 1937 roku. Cytaty za wyd. LSW, Warszawa 1988.

Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!

Wypowiedzi postaci[edytuj]

Oberlejtnant Giser[edytuj]

  • Nic pan nie ma… a najmniej rozumu, feldfeblu.
    • Źródło: Nocne alarmy pana oberlejtnanta, s. 42
  • Proszę zarządzić, aby stanęli na zbiórce z… w… (…) ze szczoteczkami do zębów. Zęby muszą być pielęgnowane, feldfeblu (…) – tego nie wolno zaniedbywać, rozumie pan?
    • Źródło: Nocne alarmy pana oberlejtnanta, s. 46
  • Stwierdzam, że hymn jest za krótki, feldfeblu, i czynię pana odpowiedzialnym za to (…) Został skrócony w kompanii, wbrew wszelkim przepisom! Postaram się pana wysłać na front, gdzie pana nauczą śpiewać jak należy… do końca. Hymn państwowy, to nie chy-chy, feldfeblu.
    • Opis: na rozkaz zaśpiewania hymnu tylko jeden żołnierz zaśpiewał początkowy wiersz.
    • Źródło: Nocne alarmy pana oberlejtnanta, s. 49

Generał Grabenau[edytuj]

  • Aha! Madziar. No, tak. (…) To są skutki dwoistości regulaminów i wyszkolenia. Stoi taki kretyn, taki małpi syn i rozmawia ze mną przed nie wyrównanymi szeregami. Dziwię się jeszcze, że nie trzyma fajki w tej swojej głupiej madziarskiej gębie.
    • Źródło: Inspekcja, s. 126
  • Tutaj przychodzi sobie pan oberlejtnant do kompanii o godzinie jedenastej, prosto z burdelu!… Von Nogay… (…) Też pewno jakiś czesko-madziarski mieszaniec, a nadyma się tak, jakby był przynajmniej członkiem dworu cesarskiego.
    • Źródło: Zemsta Baldiniego, s. 131

Stefan Kania[edytuj]

 Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Stefan Kania.
  • Jest mały błąd w rachunku (…). I błąd ten popełnił on. (…) Dał się poznać nam, ale myśmy się nie dali poznać jemu.
    • Opis: o von Nogayu.
    • Źródło: Nowy oberlejtnant, s. 72
  • (…) przy każdej inspekcji zwykle generał wywołuje największego bałwana. Tak to już jest, że taki idiota zwróci na siebie uwagę najprędzej.
    • Źródło: Lekcje cesarsko-królewskiego patriotyzmu, s. 36

Oberlejtnant von Nogay[edytuj]

  • Jestem surowy dla siebie i innych i nie znam litości. Miłosierdzie jest mi obce i nie życzę nikomu, aby się przekonał o tym na własnej skórze. (…) Nie mówię nigdy dużo i dzisiejsze moje słowa niech wam głęboko zapadną w mózgi, bo powtarzać ich nie będę. Prędzej może nastąpić koniec świata, niż ja mógłbym dwukrotnie powtarzać to samo. (…) Przez pierwsze kilka dni będę się z wami zapoznawał z daleka i (…) będę miał wszystko na oku, żeby lepiej poznać ducha, jaki panuje w kompanii. Powiedziałem szczerze to, co pragnąłem, i mam nadzieję, że równie szczerze wy się do mnie ustosunkujecie, przy czym zwracam uwagę, że jest mi całkowicie obojętne, czy stosunek wasz do mnie będzie dobry, czy zły. Przewiduję raczej nienawiść.
    • Źródło: Nowy oberlejtnant, s. 71
  • Jeżeli pan sobie życzy, mogę zeznać, że mnie napadnięto w Singapurze. Co to za lokal? To nie jest lokal, tylko miasto w Indiach… A może panu lepiej dogadza Rio de Janeiro? Jeżeli pan napisze, że mnie porwali piraci chińscy i uwieźli dżonką do Honolulu, też panu podpiszę, łaskawy panie. Zrobiłem się bardzo zgodny i idę każdemu z was na rękę w zdobywaniu awansu, co mi tam… (…) Ja, panie szanowny, wszystko teraz podpiszę i zeznam, jak sobie kto życzy. Mogę zeznawać ogólnie, ze szczególnym podkreśleniem, pierwiastkowo, drobiazgowo, krzyżowo-pytaniowo, z wahaniem, kategorycznie, z sugestią świadomą i w ogóle różnie…
    • Opis: znużony przesłuchiwaniami.
    • Źródło: Śledztwo, s. 114
  • Nie mam słabych stron i jestem z jednej bryły, której ugryźć nie można.
    • Źródło: Nowy oberlejtnant, s. 71
  • Nie obchodzi mnie, co może mówić ta rozwydrzona banda kandydatów na szubienicę. Dla mnie miarodajny jest regulamin (…).
    • Źródło: Oberlejtnant i ordynans, s. 94
  • Z tego, co widzę, stwierdzam, że jesteście opuszczeni i jako żołnierze nie przedstawiacie na razie żadnej wartości. Te wartości, które są wam potrzebne i które w całej pełni określają żołnierza, będę się wam starał wpoić z całą energią i wytrwałością, na jakie mnie stać, a pragnę wam oświadczyć, że stać mnie na wiele. Na więcej niż się spodziewacie!
    • Źródło: Nowy oberlejtnant, s. 71

Szef kompanii[edytuj]

  • Gdyby w tej kompanii były jakieś wiejskie czopy rekruckie, wybrałbym pierwszego z brzegu i jeszcze by mnie za to w rękę pocałował, że mu dałem spokojną funkcję. Ale z wami, politykami, to nie wiadomo co: ambicje, godności osobiste, demokracje i inne bałwaństwa.
    • Opis: nikt nie chciał zostać ordynansem von Nogaya.
    • Źródło: Nowy oberlejtnant, s. 78
  • Pan oberlejtnant kazał ustawić grupami według narodowości, ale oni wszyscy są Austriakami. W naszej kompanii, panie oberlejtnant, mamy wszystkie narody… cały… cały globus…
    • Źródło: Nocne alarmy pana oberlejtnanta, s. 48
  • (…) wolałbym, żebyście w naszej kompanii opowiadali coś więcej wiarygodnego. Następnym razem gotów was pan kapitan kazać odznaczyć aresztem ścisłym z postem co trzeci dzień…
    • Źródło: Lekcje cesarsko-królewskiego patriotyzmu, s. 40
  • Żołnierz nawet nago nie powinien zapominać o szacunku dla starszych!
    • Źródło: Nocne alarmy pana oberlejtnanta, s. 44

Cugsfirer Lajos Szökölön[edytuj]

  • Ja jestem Madziar, filutko, i m n i e na firmowy gulasz nie nabierzesz. Od pięciu dni chodzę po Budapeszcie i ani jednego kota nie spotkałem – mówił patrząc ubawionej kelnerce w oczy – a im mniej kotów na ulicach, tym więcej tego firmowego gulaszu w restauracjach.
    • Źródło: W Budapeszcie, s. 177
  • Na wykładach spałem jak zarżnięty i nie mogli sobie ze mną poradzić. „Was, człowieku, ojciec pewno przez sen zrobił – mówił do mnie komendant kursu – śpicie jak bóbr”. Bardzo im się to moje spanie nie podobało, ale że się raz na jakiejś inspekcji jeden pułkownik uparł, że muszę być żandarmem, bo mam marsowy wygląd, machnęli ręką. Spałem teraz bezpieczniej i kichałem na pana rotmistrza.
    • Źródło: Na dezerterskim szlaku, s. 160
  • Prawdziwy feldfebel austriacki potrafi wymienić w jednym zdaniu połowę arki Noego...
    • Źródło: Na dezerterskim szlaku, s. 159
  • (...) śmiało możesz być feldfeblem. Grunt umieć wymyślać.
    • Źródło: Na dezerterskim szlaku, s. 159

Kapitan Zivancić[edytuj]

  • (...) ci ludzie są politycznie podejrzani i wszelkie próby umoralniania ich w tym stanie rzeczy uważam za bezcelowe. (...) Jestem dowódcą tej kompanii przeszło dwa lata, panie oberlejtnant, i nie widzę możliwości urobienia ich do konsystencji wymaganej przez regulaminy.
    • Źródło: Nowy oberlejtnant, s. 73
  • Jeżeli chodzi o moje dowodzenie tą kompanią, komunikuję panu otwarcie, że jestem dowódcą de nomine, gdyż de facto rządzi arcyzłodziej dinstfirender. Jestem, jak pan widzi, szczery do idiotyzmu. Ludzie znajdujący się w kompanii są najsprytniejszymi na tej szerokości geograficznej łazikami, panie oberlejtnant, i nie przerobi ich żadna propaganda ani szykany…
    • Opis: do von Nogaya.
    • Źródło: Nowy oberlejtnant, s. 74
  • Może zechce mi pan wytłumaczyć, dlaczego kompania wygląda jak stado świń?
    • Źródło: Oberlejtnant i ordynans, s. 93
  • Nie rób, człowieku, i ze mnie wariata, jeśliś sam sfiksował. Nikt mi nie wmówi, że człowiek o zdrowych zmysłach ni z tego ni z owego, wyjmie z kieszeni nóż i pokanceruje sobie pysk. Po was się tego można było spodziewać jeszcze przedtem, kiedyście godzinami wystawali pod wychodkiem i przychodzili do mnie z meldunkami o antypaństwowych rozmowach. Wasz ojciec był notorycznym alkoholikiem. Nie? No to dziadek. Też nie? W takim razie mieliście syfilis… nie zaprzeczajcie! musiał ktoś w rodzinie być obciążony. Pewnie ojciec.
    • Opis: do Ulmbacha.
    • Źródło: Hymn ludów, s. 65
  • Sadysta, patrzący panu z oczu, we mnie jest utajony i rzadko mam go okazję ujawnić… Chciałbym tylko za wszelką cenę mieć do końca tej wojny spokój i pragnę wrócić do normalnego życia bez burzliwych przejść.
    • Opis: do von Nogaya.
    • Źródło: Nowy oberlejtnant, s. 75
  • W tej sali są pchły, feldfeblu. Coś mnie oblazło i gryzie…
    • Źródło: Lekcje cesarsko-królewskiego patriotyzmu, s. 39

Inne postacie[edytuj]

  • A Polaków lubię, bracie. Mam nadzieję, że jak waszego Piłsudskiego wypuszczą z Magdeburga, zabierzecie nam Galicję. Bierzcie sobie, nie mam nic przeciwko temu. A b s o l u t n i e!
    • Postać: cugsfirer Matjas
    • Źródło: Swój między swymi, s. 28
  • Będzie sobie teraz pan kapral śpiewał „Gott erhalte…” (…) – przyda się…
    • Postać: Ivanović
    • Opis: Gott erhalte – niem. „Boże, wspieraj”.
    • Źródło: Hymn ludów, s. 59
  • Jesteśmy w posiadaniu pańskiego oświadczenia, złożonego natychmiast po kąpieli w szpitalu, kiedy pana doprowadzono do przytomności, że schwytali pana Murzyni i chcieli pożreć. Czy nie zechciałby pan łaskawie szczegółowo wyjaśnić, co pan miał na myśli? Skąd tam Murzyni? Czy, pan wiele czytuje powieści podróżniczych? Aha… w dzieciństwie? To nie gra roli, takie rzeczy trzymają się wyobraźni jak rzep psiego ogona, panie kolego. Ja panu wyliczę wszystkich wodzów indiańskich z powieści Karola Maya, a czytałem to dwadzieścia lat temu. To jest sugestia podświadoma, proszę pana…
    • Postać: śledczy
    • Opis: przesłuchując von Nogaya.
    • Źródło: Śledztwo, s. 112
  • Kto śpi, ten nie błądzi (…).
    • Postać: Szönfeld
    • Źródło: Zemsta Baldiniego, s. 144
  • Nie ma większej profanacji, jak wy, politycznie podejrzani zdrajcy! Was powinno się powywieszać, jednego przy drugim! Nie myślcie, że mnie takie opowiadania przejmują, świńska inteligencjo. Jeśli zechcę, będziecie hymn wyli na kniet (klęknij) i nieder! (padnij!) Będziecie śpiewali z pyskami w błocie na jeden mój rozkaz i nawet wtedy żaden z was nie będzie miał prawa mówić o profanacji! Każę wam stać na głowie i będziecie musieli śpiewać, wy bydlęta międzynarodowe (…), małpia bando słowiańska!
    • Postać: kapral Ulmbach
    • Źródło: Hymn ludów, s. 55
  • Niedługo stwierdzą niezbicie, że napadu na tego pijanego oficera dokonała załoga łodzi podwodnej z atlantyckiej eskadry angielskiej, wykreślą trasę tej łodzi na mapie i udowodnią, że łódź ominęła linie blokady, wpłynęła do Dunaju i jakimś dopływem dostała się do nas, potem rurami kanalizacyjnymi podjechała do sr... i zakotwiczyła w oczekiwaniu na pana oberlejtnanta!
    • Postać: dyrektor policji
    • Opis: o śledztwie ws. napadu na von Nogaya.
    • Źródło: Śledztwo, s. 111
  • W tych zupach znajduje się czasami ciekawe rzeczy. Psiakrew! Codziennie ma świństwo inny smak, chociaż ma być ta sama zupa z suszonych jarzyn.
    • Postać: Izydor Haber
    • Źródło: Oberlejtnant i ordynans, s. 87

Dialogi postaci[edytuj]

  • – Chyba śpiewaliście już coś kiedyś, bodaj w dzieciństwie, wy nędzne śmierdziele! Dlaczego beczycie, jak te barany przed zarżnięciem? I dlaczego się wyrywacie? Gdzie wam tak pilno?
    – Chcemy się prędzej nauczyć, żeby panu zaoszczędzić fatygi, panie kapral – uprzejmie rzekł Kania.
    • Źródło: Hymn ludów, s. 52
  • – Co ona z tym pieprzem? – zastanowił się głośno generał. Baldini skwapliwie wyjaśnił.
    – Pan oberlejtnant daje jej zawsze pieprzu, kiedy chce, żeby mówiła…
    – Aha… dam ja mu pieprzu… z papryką! Zepsuję mu podniebienie na długie lata! Już ja go popieprzę!
    • Źródło: Zemsta Baldiniego, s. 134
  • – Dziwny z pana człowiek – po krótkim milczeniu powiedział Włoch. – Zamiast mnie przytrzymać, to pan…
    – Ten pan do ciebie mówi jak człowiek do człowieka, a nie jak wróg. Jestem Polakiem…
    – Ach! Polak…
    • Opis: rozmowa Baldiniego z Kanią.
    • Źródło: W obozie jeńców włoskich, s. 83
  • – Hej, tam! Zjechać na bok!
    – Caaałuuuj psaaa w nos – odśpiewała zwariowana dorożka na nutę marsza artylerii.
    • Źródło: Poskromienie cesarsko-królewskiego patrioty, s. 107
  • – Jak śmiecie mówić bez zapytania?
    – Śmiem, jeżeli mi się każe stać bez spodni dwie godziny na mrozie!
    – Co? jak? Powtórzcie!
    – Mogę nawet dać na piśmie, panie feldfebel, cała sekcja stoi na zbiórce bez spodni.
    • Źródło: Nocne alarmy pana oberlejtnanta, s. 43
  • – Jeden telefonista, któremu granat urwał obie ręce, zębami przegryzł kabel nieprzyjacielskiej linii telefonicznej i w ten sposób uniemożliwił rozpoczęcie ataku. Duży medal złoty.
    – Złotą szczęką sztuczną powinni go byli odznaczyć, a nie medalem, bo sobie na tym kablu pewno zęby połamał. Taki drut jest cholernie twardy.
    • Źródło: Lekcje cesarsko-królewskiego patriotyzmu, s. 31
  • – Jesteście csikosem z cywila, co? Albo koniokradem? A jeżeli nie jesteście ani jednym, ani drugim, jesteście pewno muzykantem, hę? Czym jesteście z zawodu?
    – Mam sklep masarski… jestem rzeźnikiem.
    – Rzeźnikiem? Taki dureń może być rzeźnikiem tylko na Węgrzech. Rzeźnik, hm… fach ma całkiem rozumny.
    • Źródło: Inspekcja, s. 127
  • Kania podsunął rzekomym Arabom otwartą papierośnicę.
    – Mustafa… Achmed… naser mater! – rzekł „po arabsku”.
    (…) Baldini (…) skłoniwszy się przed Kanią głęboko, uprzejmie podziękował:
    – Nagła krew zalałła.
    Słyszał to nieraz od Kani i użył tego celem wykazania swego dobrego wychowania wschodniego. (…)
    – Co on powiedział?
    – (…) to znaczy: Niech cię Ałła ma w swej opiece.
    • Źródło: Na dezerterskim szlaku, s. 173, 174
  • Kapral zaczął się jąkać i przełykał ślinę, jakby się czymś dławił.
    – Pa… pa… pannie gge… nne… ralie… (…)
    – Pa-pa ge-ge – przedrzeźniał wściekle generał. – Będzie mi tu gęgał taki bałwan! Dam ja wam ge-ge, że zzieleniejecie, wy zająknięty kretynie! Najgorsi żołnierze to Madziarzy, moi panowie. Popatrzcie na tę głupią jadaczkę! Wy pewnie jesteście csikosem z zawodu, nie? Albo koniokradem? Jak się nazywacie?
    – Szö… Szö…
    – Szökölön? Brat tego idioty cugsfirera? Kapral przełknął i nabrał powietrza w płuca.
    – Szönfeld Hugo.
    – Jakiej narodowości?
    – Niemiec…
    – Nie przyznawajcie się do tego publicznie, bo to reszcie Niemców nie przynosi zaszczytu. Dlaczego nie umiecie się zameldować i dlaczego stoicie krzywo? (…) Aha… – Generał zauważył brak jednego buta i jadowicie się uśmiechnął. – Służbę pełni się tutaj w jednym bucie.
    • Źródło: Inspekcja, s. 128
  • – Może się ministerstwo pochwalić swoim pomysłem zgromadzenia takiej bandy w jednej kompanii – zauważył Kania. – Rzeczywiście, byli izolowani. Udało im się to.
    – Ta kompania więcej szkody wyrządziła przez ostatni rok niż korpus nieprzyjacielski na froncie – rzekł Ivanović i obejrzał się za siebie. – Masz tu delegatów wszystkich sztabów, ale przysięgę składaliśmy wszyscy.
    • Źródło: Zemsta Baldiniego, s. 155
  • – Niósł go przez dwie linie schützengrabenów, a kiedy go przydźwigał do punktu opatrunkowego…
    – Wyjął mu z kieszeni zegarek i portfel – przerwał jeden ze słuchaczy – z palca ściągnął obrączkę i pierścionek z brylantem, dał mu po mordzie za to, że go szykanował, i poszedł na wino do kantyny…
    • Źródło: Lekcje cesarsko-królewskiego patriotyzmu, s. 31
  • – Oficerski sąd honorowy przekona pana kapitana, że to, co dotąd od pana słyszałem, jest aż nadto wystarczające do żądania przeze mnie satysfakcji! (…)
    – Pan się nawet nie kwalifikuje do sądów ludożerców, panie oberlejtnant. (…) Nie wiem, co pan ma zamiar uczynić, a tymczasem korzystam z wyjątkowych uprawnień, jakie mi przysługują, i zawieszam pana w czynnościach. Zwracaj się pan do swego sądu honorowego, buszmenie! W moich oczach jest pan nędznym gadem, przez omyłkę nazywanym człowiekiem (…)! Niech pan wyjdzie, bo nie mogę na pana patrzeć, bydlaku! Precz!
    • Źródło: Oberlejtnant i ordynans, s. 96
  • – Ostrzegam was, że jeśli mi będziecie robili wstręty, pójdę do pana dinstfirendera, a wtedy zobaczycie…
    – …drugiego bałwana – uzupełniono uprzejmie z koła żołnierskiego.
    • Źródło: Hymn ludów, s. 53
  • – Pannnie ge… gennnerallle mmee… mmee…
    – Drugi mi dzisiaj gęga tutaj… me-me… ge-ge… (…).
    • Źródło: Zemsta Baldiniego, s. 139
  • – Pozwolę sobie zameldować, panie kapitanie, że kompania jest straszliwie rozpuszczona (…).
    – Wiem o tym. (…)
    – Uważam, że taki stan rzeczy nie odpowiada wymaganiom regulaminów.
    – Bardzo pan dobrze uważa, panie Oberlejtnant – sucho przerwał kapitan – ale pragnę panu zwrócić uwagę, że ten stan rzeczy im odpowiada.
    • Źródło: Nowy oberlejtnant, s. 72
  • – Słyszeliście rozkaz (…). Mam was nauczyć hymnu, ludzie. Więc uczę. Hymn bezwzględnie musicie umieć, choćbyście wymyślali nie wiadomo jakie przeszkody. Rozkaz jest wyraźny: kompania ma umieć. Więc będziecie hymn umieli, choćbyście ogłuchli i oniemieli.
    – Niemowy nie śpiewają – zauważył jakiś głos z kręgu żołnierskiego otaczającego stół. – Jeszcze o takim wypadku nie słyszałem.
    • Źródło: Hymn ludów, s. 53
  • – Ten pański frajter, to jakiś chorobliwy zboczeniec, feldfeblu. Skąd on wziął tę barbarzyńską głupotę? Czy jest na świecie taki kretyn, który mógłby podobnie idiotyczny wierszyk ułożyć? (…)
    – Przysłane z referatu prasowego, panie kapitanie (…).
    – A więc okazuje się, że są jeszcze poeci na świecie! Tego referenta prasowego powinno się powiesić głową na dół na gałęzi i postawić przy nim frajtra, żeby mu ten wierszyk wyśpiewywał wraz z całym plutonem na trzy głosy tak długo, dopóki ducha nie wyzionie (…).
    • Źródło: Lekcje cesarsko-królewskiego patriotyzmu, s. 36, 37
  • – W karty grywasz?
    – Grywam, panie cugsfirer.
    – No, to mów mi ty.
    • Źródło: Swój między swymi, s. 27
  • W tym momencie granat urwał mu głowę i wierny, miłujący swego dowódcę kapral upadł bez życia na ziemię. I tak leżeli obaj towarzysze broni obok siebie, bez różnicy stopnia, dając tym dowód, że…
    – Czy głowa wołała: „Niech żyje cesarz”?
    – O tym nie było mowy – z powagą odpowiedział Kania.
    – No, to widać zmienili referenta od przykładów wierności (…). Powinno być, że głowa potoczyła się pod włoskie okopy i tam wznosiła różne patriotyczne okrzyki, aby dowieść zdradliwym Włochom, z jakim przeciwnikiem mają do czynienia…
    – Wtedy Włosi pytają się tej głowy, z jakiego jest korpusu, i kiedy odpowiada, że z piątego, nikczemny wróg, przerażony taką zawziętością, w nocy, w panicznym strachu opuszcza swoje stanowiska, które my zajmujemy…
    • Źródło: Lekcje cesarsko-królewskiego patriotyzmu, s. 32
  • – Wstępujesz na ochotnika, makaroniarzu? Będziesz, bracie, u siebie dyndał po wojnie.
    – Tobie się to prędzej należy.
    – Na dobrą sprawę, po tym, co usłyszałem, powinno się was powiesić związanych razem jak serdelki – pogodził ich Szökölön.
    • Źródło: Zemsta Baldiniego, s. 156
  • – Za co jesteście politycznie podejrzani? Kania przyciągnął lewą nogę do prawej.
    – Za g...., panie feldfebel. Feldfebel groźnie zmarszczył brwi.
    – Przepraszam pana bardzo, panie feldfebel, ale chociaż to wygląda na niegrzeczność, mówię panu szczerą prawdę.
    – Nie rozumiem.
    – Udowodnili mi świadkami, że buntowałem żołnierzy i zostałem przyłapany na agitacji w wychodku…
    • Opis: podczas pierwszego spotkania Stefana z feldfeblem.
    • Źródło: Politycznie podejrzany, s. 22

Cytaty z narracji[edytuj]

  • Adiutant z uszanowaniem skinął głową i zaczął w notesie rysować karykaturę von Nogaya. Przyzwyczajony do służby przy swoim generale, ani myślał pisać tego, co mu tamten kazał. Kiedy z początku, po nominacji na adiutanta, przeczytał raz notatki z inspekcji jednego z batalionów etapowych, poszedł do lekarza, kazał sobie zmierzyć temperaturę i wypytywał go o różne rzeczy z dziedziny metafizyki. Od tego czasu ćwiczył się w rysowaniu karykatur i nie zapisywał niczego, z wyjątkiem nazwisk.
    • Źródło: Zemsta Baldiniego, s. 136, 137
  • Byli bardzo zadowoleni z jego [Stefana] odpowiedzi i nie okazali najmniejszego zdziwienia. Nawzajem nie wdzierał się w ich tajemnice i nie kwestionował nawet oświadczenia Slavika, który powiedział mu, że jest podejrzany o szpiegostwo na rzecz Wenezueli i Hondurasu. W ten sposób zrozumieli się prędko. Kania zauważył, że nieufność do jego osoby znikła od razu i z tego obrotu rzeczy wywnioskował, że służba w takim gronie, gdzie bez wielu słów wszyscy doskonale zgadzają się z sobą, będzie szła przyjemnie.
    • Źródło: Swój między swymi, s. 27
  • Był to jeden z tych przeciętnych zjadaczy kartofli, którzy, powołani do służby w ostatnim roku wojny, robili wszystko, co mogli, aby swoim przełożonym obrzydzić życie absolutnym niezrozumieniem obowiązków, jakie na nich nałożono, i obejmowali służbę mając w walizce kolekcję fajek, ranne pantofle i szlafrok. W mundurze czuli się jak aresztanci w swoich pasiakach. Brali gaże i wyczekiwali końca wojny z nie dającą się wypowiedzieć tęsknotą, a siedząc w kraju korespondencyjnie prowadzili swoje przedsiębiorstwa i robili interesy jak przedtem. Każda czynność służbowa wydawała się im niepotrzebnym utrudnianiem i tak już ciężkiego żywota.
    • Opis: o lejtnancie, zastępcy Zivancicia.
    • Źródło: Inspekcja, s. 122
  • Dinstfirender udał wielkie zdziwienie dowiedziawszy się o tym, o czym przed chwilą słyszał stojąc pod drzwiami.
    • Źródło: Oberlejtnant i ordynans, s. 97
  • Był to młody jeszcze Rusin, Iwan Hładun, którego egzystencja w kompanii nie zwracała jakoś uwagi. Uważamy był ogólnie za nieszkodliwego idiotę i nie używano go do żadnej służby, dzięki czemu łaził po koszarach bez celu i czasami spełniał różne obowiązki nie wymagające wielkiego rozumu. Obowiązki te musiały być bardzo proste i przy wykonywaniu ich musiano go nadzorować. Pewnego razu rozwieszono wypraną bieliznę kompanii na drutach (…), aby wyschła, i posadzono przy niej Hładuna. Miał uważać, żeby wiatr nie strącił jakiejś sztuki bielizny. Nagle zerwała się burza i deszcz lał do wieczora, lecz Hładun nic sobie z tego nie robił i siedział na schodkach magazynu. Zastał go tak jeden z podoficerów i zapytał, co tu robi.
    – Suszę bieliznę, panie cugsfirer.
    – Jakżeż? Nie widzisz, że deszcz pada, cymbale? Nie mogłeś zaraz zebrać?
    Befehl był, żeby suszyć, to suszę.
    • Opis: charakterystyka Hładuna.
    • Źródło: Zemsta Baldiniego, s. 149, 150
  • Dzięki wrodzonemu humorowi i pogodnemu usposobieniu ujął sobie wszystkich tak, że niektórzy podoficerowie wdawali się z nim w rozmowę i częstowali go papierosami.
    • Opis: charakterystyka Giuseppe Baldiniego.
    • Źródło: W obozie jeńców włoskich, s. 84
  • Gdyby w tej chwili przemówił piec stojący w rogu, nie zrobiłoby to na nich większego wrażenia. Aż przysiedli ze zdumienia. Z osłupieniem wpatrzyli się w Hładuna, z którego twarzy znikł wyraz głupoty i ustąpił miejsca zaczajonemu sprytowi.
    • Opis: charakterystyka Hładuna.
    • Źródło: Zemsta Baldiniego, s. 151, 152
  • Kiedy się zetknął z jakimś obcym podoficerem lub oficerem, na wszystko odpowiadał: Ich weiss nicht (Nie wiem). Stał teraz przy zamkniętych drzwiach i smarkał, wodząc oczyma od jednego do drugiego.
    • Opis: charakterystyka Hładuna.
    • Źródło: Zemsta Baldiniego, s. 150
  • Lelko (…) zaprowadził Szökölöna do Kani, potem przetransportował znienawidzonego Schönfelda do celi zajętej przez dinstfirendera, na papugę napluł, po czym poszedł do wartowni, gdzie wypełnił blankiet stanu aresztantów, który brzmiał jak następuje:
    „Stan w areszcie – jeden feldfebel, jeden cugsfirer, jeden kapral, jeden gefrajter i jedna papuga, razem: czterech szeregowych i jeden ptak”.
    W rubryce „liczba ogólna” napisał „pięciu”, potem namyślił się, przekreślił „pięciu” i wykaligrafował: „włącznie z papugą – pięciu szeregowych”.
    • Źródło: Zemsta Baldiniego, s. 146
  • Oberlejtnant głęboko zaczerpnął powietrza i wywalił oczy na wierzch. Niosące go postacie miały twarze osmarowane sadzami i pijany von Nogay wyobraził sobie, że jest w mocy ludożerców. Przekonany w pijackim zamroczeniu, że niosą go do kotła, wydarł się nagle z całych płuc (…). Czarne gęby i dziwaczne nakrycia głów utwierdziły go w przekonaniu, że jest w mocy ludożerców, i zrozumiał, dlaczego go przedtem bili. Żeby mięso skruszało… Dotkliwy ból uświadomił go, że skruszało już doskonale.
    • Źródło: Poskromienie cesarsko-królewskiego patrioty, s. 109.
  • Pierwszą rzeczą, która zwróciła uwagę wpatrzonej w niego kompanii, było jego spojrzenie. Patrzył wnikliwie swymi siwymi oczami, w których czaiło się jakieś straszliwe okrucieństwo. Biła z nich pogarda, i żołnierz, którego oczy napotkały oczy oficera, opuszczał wzrok. Oglądał ich bacznie i przesuwał swoje zimne, stalowe spojrzenie kolejno od prawego skrzydła, gdzie stali podoficerowie, po szeregu, metodycznie i badająco. (…) Głos miał głęboki i miękki, ale z chrapliwym zacięciem.
    • Opis: charakterystyka von Nogaya.
    • Źródło: Nowy oberlejtnant, s. 69, 70
  • Szamocącemu się w więzach oberlejtnantowi odpięli spodnie i opuścili je. Odwrócili go plecami do góry i za chwilę rozległy się na placu głośne uderzenia pasa o gołe ciało. W ten sposób płaciła kompania za doznane udręki.
    • Źródło: Poskromienie cesarsko-królewskiego patrioty, s. 109
  • Wprowadzane przez niego [Nogaya] ćwiczenia polowe dawały mu wiele sposobności do wyładowywania z siebie nagromadzonego bestialstwa; stopniowo, korzystając z rzadkiej obecności kapitan (…), wydał kilka zarządzeń, które miały na celu ukrócenie panującej dotychczas w kompanii swobody. (…) Kompania wykonywała wszystko, czego żądał, ale tak wolno i niedbale, że oberlejtnant coraz częściej zagryzał wargi. Czuł, że walkę, którą rozpoczął, musi doprowadzić za wszelką cenę do końca, ale przeliczył się ze swoimi siłami i nie docenił wytrwałości i cierpliwości kompanii.
    • Źródło: Oberlejtnant i ordynans, s. 90
  • Żołnierze patrzyli na generała i myśleli prawie wszyscy jedno i to samo: Pocałuj mnie, dziadu…
    • Źródło: Inspekcja, s. 126

O powieści[edytuj]

  • Na tle mej służby i dezercji powstała właśnie ta opowieść, która w lwiej części jest aż nadto prawdziwa. Trochę tylko przetasowałem czasokresy, ludzi i miejsca i powiązałem fakty w jedną całość.
    • Źródło: Od autora, s. 9

Zobacz też[edytuj]