Przejdź do zawartości

Łukasz Simlat

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Łukasz Simlat, 2020

Łukasz Simlat (ur. 1977) – polski aktor.

  • Gdy musiałem to zrobić do Rojsta ‘97 zajęło mi tydzień. Redagowałem tekst, wymyślałem jakieś urządzenie z patyków i drutu, żeby zamontować telefon w samochodzie i zagrać dwie czy trzy samochodowe sceny w prawdziwych realiach, a potem siedziałem dzień w piwnicy, krzycząc „Wypierdalaj ty stara lesbo!”, podczas gdy sąsiedzi zastanawiali się, co tam się dzieje. Dwa dni próbowałem to przyciąć i wysłać, myślałem, że wyrzucę komputer przez okno.
  • Jest coś takiego w aktorstwie Zbyszka Cybulskiego, co za każdym razem, sprowadza mnie do poziomu „zero”. To, co on zaproponował, to był jakiś taki nowy kierunek wyznaczony w polskim aktorstwie, pewna rewolucja. Aktorstwo od tamtego czasu oczywiście ewoluuje, ale sposób grania idzie tą drogą, którą on wyznaczył. Za każdym razem jak go oglądam, to jest to jakiś „magnes”, który mnie przyciąga. To dla mnie zawsze przyjemność i duża nauka. Wracamy do niego, wracaliśmy i będziemy wracać. To jest legenda, legenda kina polskiego i moim zdaniem powinniśmy wracać – jest taka potrzeba przynajmniej dla nas aktorów. Oczywiście podejrzewam, że są osoby, którym się nie podoba aktorstwo Cybulskiego, bo jest ono w pewien sposób kontrowersyjne i zdaję sobie z tego sprawę – takie granie bez grania.
  • Jest wiele filmów, których wybrzmienie w jakiś sposób zmienia się z czasem.
  • Jeśli ktoś myśli, że jest spełnionym aktorem, to wydaje mi się, że jest to jego gwoździem do trumny.
  • (…) jeżeli mam okazję pracować w teatrze, to z niej korzystam, ponieważ tylko to uczy warsztatu, który potem wykorzystuje się w filmie.
  • Mało robi się filmów, w których można wchodzić w głębię siebie. To jest taka bolączka polskich aktorów. Wszystko jest z przypadku, wszystko jest na szybko. A tak naprawdę na nic nie poświęca się odpowiedniej ilości czasu. I to jest mój prywatny ból, że jednak czegoś brakuje w tym kraju.
  • Moim zdaniem ten zawód nie istnieje bez pracy w teatrze. Szkoła nas uczy warsztatu, który potem można w różnoraki sposób wykorzystywać, ale ja jakoś przez te parę lat wyrobiłem sobie indywidualne uczucie do teatru – nie wyobrażam sobie uprawiania mojego zawodu bez niego i na pewno praca w nim bardzo dużą radość mi przynosi. Praca w filmie tak samo. Natomiast w serialu oczywiście również przynosi pewne emocje i radości, ale niestety jest to zupełnie inny rodzaj pracy – nie ma czasu na wykreowanie czegoś do końca. Do filmu można się przygotowywać, jest okres prób i więcej czasu na samym planie. Można porozmawiać, można sobie zrobić przerwę, coś przemyśleć, przepróbować, a w serialu są ściśle wyznaczone sceny i ramy czasowe.
  • (…) my nie potrafimy się bawić tak, jak bawią się w Hiszpanii, jak bawią się we Włoszech. Nie mamy takiej natury. Też klimat ku temu sprzyja, że jesteśmy bardziej zamknięci niż otwarci.
  • [Sentyment] potworny. Taki, który tylko potęguje świadomość, że to już nigdy nie wróci. Że pewnych ludzi, pewnych rzeczy już nie dotkniesz, nie dotkniesz pewnej aury. Już nigdy nie będzie tak, że po klatce schodowej latają dzieci i krzyczą „imieniny” i pół bloku schodzi się do jednego mieszkania świętować. Już nie będzie tej analogowości, tego, że trudno się znaleźć, że trzeba przyjść, zapytać. No i ludzie, ważni ludzie, których już nie ma, a za którymi tęsknię.
  • Trudno później przezwyciężyć skutki: trzeba udowadniać, że mimo że jest się Jadzią z jakiegoś serialu, potrafi się coś zagrać.
  • Z nami aktorami jest tak, że bardzo rzadko chodzimy do teatru. Jakoś tak obecna kondycja naszego teatru mnie zniechęca do chodzenia na spektakle, bo ja nie wiem, czy to będzie zła rzecz, czy nie. Boję się wyjść z teatru i stwierdzić, że popełniłem błąd, idąc na tę sztukę. Natomiast jeżeli mam okazję i mam ochotę na coś pójść, to tak robię, ale nie zdarza mi się to często.

Zobacz też: