Urszula Grabowska
Wygląd
Urszula Grabowska-Ochalik (ur. 1976) – polska aktorka.
- Cieszę się tym, co mam. Nadal walczę z napadowym pesymizmem, ale widzę szansę na wyleczenie. W panikę wpadam zwłaszcza przed premierą. Dramatyzuję. Potem się z tego zbieram. Najbardziej nie lubię siebie po północy, kiedy moje czarnowidztwo się uaktywnia. Mąż wie, że wtedy na poważne tematy lepiej nie rozmawiać. Rano świat wydaje mi się już kolorowy.
- Źródło: onet.pl, 2007
- Jestem typem eterycznej blondynki, a nie „łokciowca”, który z tupetem przebija się przez życie. Poza tym od tak zwanej aparycji nie ucieknę. I przyznam, że lubię postaci z „pęknięciem”, mam słabość do ról o potencjale dramatycznym.
- Źródło: Marta Paluch, Ze św. Józefem w torebce, „Polska Gazeta Krakowska” nr 157, 8 lipca 2011
- Kiepski ze mnie materiał na celebrytkę (…). Zero skandali na koncie. Nawet nie mieszkam w Warszawie. Trudny orzech do zgryzienia,
- Mam mocną potrzebę prywatności i integralności związków rodzinnych, które są dla mnie tak samo ważne, o ile nie ważniejsze, jak życie zawodowe. Nie widzę żadnego powodu, aby epatować opinię publiczną swoim życiem (choć i tak czasem mówię za dużo), bo inaczej pojmuję swój zawód. Papka komercyjna, która wciąga aktora w swoje tryby, gonitwa za sukcesem – to nie dla mnie.
- Marzę o chwili, w której telefon nie będzie dzwonił dłużej niż przez cztery godziny.
- Myślę, że w ogóle trudniej mi jest w tym zawodzie od początku, z różnych powodów, choćby z tego, że w mojej rodzinie nie ma żadnych korzeni artystycznych, a więc także wsparcia, przetartych szlaków. Nie mam męża reżysera ani producenta, który gwarantowałby mi szerokie kontakty. Nie kończyłam też szkoły łódzkiej czy warszawskiej, które są w centrum dziania się wszystkiego, których profesorowie pomagają w starcie. Wchodziłam w ten zawód bez ułatwień.
- Na pewno jest to legenda, w ogóle postać, o której istnieniu myślę, że każdy aktor dobrze wie. (…) był to aktor wykształcony dramatycznie, a przy tym aktor wszechstronny. Przy tym nie stronił niemal od żadnych propozycji. Przynajmniej na początku swojej kariery. Sam też był bardzo twórczy i samodzielny, jeśli chodzi o swoje artystyczne wypowiedzi. Cybulski bardzo długo pozostawał również aktorem drugiego planu. (…) Z całą pewnością to wybitny aktor, który był obecny na wielu płaszczyznach pracy zawodowej. Doczekał się wreszcie roli o takim ładunku, że później trudno mu ją było powtórzyć w kolejnych realizacjach. Dzięki niej stał się zresztą aktorem pierwszoplanowym.
- Tak jest w tym zawodzie, że nie zawsze rządzi się on regularnym rytmem. Albo dzieje się wszystko na raz, albo przez długie miesiące nie dzieje się nic.
- (…) występowałam w telewizyjnych Marzeniach Marcina Dańca jeszcze w szkole średniej, ale jako ozdobnik. A wzięło się to stąd, że wcześniej brałam udział w pokazach mody w krakowskiej telewizji i ktoś mnie polecił Marcinowi Dańcowi. Moja rola polegała na odgrywaniu na scenie różnych wcieleń, byłam rzucana na głęboką wodę, i radź sobie, dziewczyno! Nie wiem, na ile zaważył brak świadomości tego, czego się podejmuję, na ile odwaga. Ale teraz wspominam to doświadczenie z rozrzewnieniem. Miało ogromny wpływ na decyzję o zdawaniu do szkoły teatralnej.
- Źródło: Rośnie we mnie spokój, „Zwierciadło” nr 3, 11 marca 2011
- Zobacz też: Marcin Daniec
- Za pierwszym razem się nie dostałam [do PWST]. I wtedy część rodziny gratulowała mamie mojego niepowodzenia – że będzie święty spokój, bo aktorstwo to niemoralny i zdeprawowany świat.
Zobacz też: