Przejdź do zawartości

Tonton Macoute

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
François Duvalier (1968)

Tonton Macoute – haitańskie oddziały milicji, pozostające pod bezpośrednią kontrolą Françoisa Duvaliera podczas jego dyktatorskich rządów, lepiej znane jako Tontonts Macoutes.

  • Być może najbardziej ponurym przedsięwzięciem Duvaliera, wskazującym na lekceważenie wszelkich tradycji, było powołanie (…) tajnej policji liczącej według różnych ocen od 9000 do 15 000 funkcjonariuszy. Oficjalnie byli to Ochotnicy Służby Bezpieczeństwa Narodowego (…), ale zazwyczaj nazywano ich Tontons Macoutes (nazwa ta pochodzi od kreolskiego określenia mitycznego złego ducha, który w nocy rzuca się na ludzi, w wyniku czego znikają oni na zawsze). W opinii wielu badaczy w niespełna dwa lata od dojścia Papy Doca do władzy Tontons Macoutes byli już dwukrotnie silniejsi niż armia i wzbudzali postrach w całym kraju nie tylko z powodu swych morderczych metod działania, ale również dlatego, że wielu z nich było wyznawcami voodoo, a zatem mogło liczyć na pomoc ze strony „czarnych mocy”. W istocie rzeczy Tontons Macoutes wywodzili się głównie z olbrzymich, stołecznych slumsów, a wyposażeni byli wyłącznie w staroświeckie strzelby. Ponieważ od państwa nie otrzymywali żadnej pensji, by zarobić na życie, uciekali się do wymuszania, łapówkarstwa, korupcji, a to z kolei prowadziło do popełniania niezliczonych aktów przemocy.
    • Autor: Shelley Klein, Najgroźniejsi dyktatorzy w historii, tłum. Jolanta Sawicka, wyd. Muza, Warszawa 2008, ISBN 9788374953238, s. 108
  • Lekarz-morderca i baletmistrz przydługiego tańca śmierci wie, że musi umocnić zdobycze. Zdaje się na ochotników, z których tworzy własną policję znaną jako Tonton Macoute. Żołdaków, zwanych pieszczotliwie „wujaszkami” (tonton) łatwo było rozpoznać po macoute (jutowy worek), maczecie, strzelbie, czarnych okularach, arogancji i okrucieństwie. Aby przerazić ludność, często zostawiali po sobie odciętą głowę na stole targowym albo dyndającego na stryczku trupa. „Wujaszkowie” bili, gwałcili, rabowali, żądali haraczu, konfiskowali ziemię.
    • Autor: Vincent Hugeux, Łagodna śmierć „Papy Doca” w: Ostatnie dni dyktatorów, tłum. Anna Maria Nowak, wyd. Znak Horyzont, Kraków 2014, s. 86.
  • „Tontonts Macoutes”, przerwał główny steward ze złośliwym uśmieszkiem. „Ludzie prezydenta, postrach Haiti. Noszą ciemne okulary, a swym ofiarom składają wizyty po zmroku.”
    • Autor: Graham Greene, Komedianci, cyt. za: Shelley Klein, Najgroźniejsi dyktatorzy w historii, tłum. Jolanta Sawicka, wyd. Muza, Warszawa 2008, ISBN 9788374953238, s. 103.
  • Tyle się mówi o Tontons Macoute. Tyle kłamstw, żeby ich zdyskredytować. Ale to oni obronili Haiti w 1958 roku – rok po wyborze mojego ojca na prezydenta – kiedy kraj został zaatakowany przez zagranicznych najemników opłaconych przez byłego prezydenta, Paula Magloire’a. Tak, tymi ludźmi dowodził pierwszy teść Michèle. Potem, po zwycięstwie, kiedy ludzie mieli jakieś problemy, to właśnie Tontons Macoute je rozwiązywali. Jeśli jakaś rodzina była bez środków do życia, to oni zapewniali jej utrzymanie. Jeśli matka potrzebowała pieniędzy, żeby posłać dziecko do szkoły, zwracała się do nich. Jeśli ktoś był bezrobotny, to ich prosił o pomoc. Przy braku odpowiednich instytucji spełniali funkcję pośredników między rządem a społeczeństwem. Ja ich nazywam „rzemieślnikami rewolucji społecznej”.