Patton

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Patton – dramat wojenny produkcji amerykańskiej z 1970, reż. Franklin J. Schaffner. Autorami scenariusza są Ladislas Farago i Francis Ford Coppola.

George Patton[edytuj]

  • Czuję, że moim przeznaczeniem jest wielki czyn, nie wiem – jaki.
  • Jego dewiza: tylko atak, nigdy obrona.
  • Każdy na początku się boi.
  • Kocham to. Boże, dopomóż, kocham to. Kocham to bardziej niż własne życie.
    • I love it. God help me, I do love it so. (ang.)
    • Opis: patrząc na pole po bitwie.
  • Mam dobre układy z Bogiem.
  • Mam wiele wad. Ale nie jestem niewdzięczny.
  • Nie muszą mnie kochać, mają walczyć.
  • Nie walczę o to samo dwa razy.
  • Pamiętaj: najgorszy wróg to twoje usta.
  • Pamiętajcie, żaden głupi bękart nie wygrał żadnej wojny umierając za swój kraj, wojny można wygrać tylko zabijając innego głupiego bękarta za jego kraj.
    • I want you to remember that no bastard ever won a war by dying for his country. He won it by making the other poor, dumb bastard die for his country.
    • Opis: do rekrutów w pierwszej scenie filmu.
    • Źródło: Patrick Coby, Machiavelli’s Romans: liberty and greatness in the discourses on Livy, Lexington Books, 1999, s. 312.
  • Przez wieki całe toczyłem dziesiątki bitew. Potykałem się, walczyłem, ginąłem – niezliczoną ilość razy. Patrzę jak przez ciemne szkło i oglądam wojen wiek, walczę pod różnymi imionami, lecz to nadal ja.
    • Through the travail of ages,
      Midst the pomp and toils of war,
      Have I fought and strove and perished
      Countless times upon a star.
      As if through a glass, and darkly
      The age-old strife I see –
      Where I fought in many guises, many names –
      but always me.
      (ang.)
  • Świat się zestarzał, wstyd. Nienawidzę dwudziestego wieku.
  • Teraz bycie żołnierzem nic nie znaczy. Będziemy urzędnikami i dyplomatami. Zmiłuj się, Panie.
  • Wyczuwam walkę z dala…
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
  • Chcę, żebyście zapamiętali, że żaden skurwiel nie wygrał wojny, umierając za swoją ojczyznę. Wygrywa się ją, sprawiając, by tamci skurwiele umierali za swoją.
    Cała ta gadka, którą słyszeliście o tym, że Ameryka nie chce walczyć, że chce trzymać się z dala od wojny, to stek bzdur. Amerykanie tradycyjnie uwielbiają walczyć. Wszyscy prawdziwi Amerykanie uwielbiają bitwy.
    Kiedy byliście dziećmi, wszyscy podziwialiście najlepszych strzelców, najszybszych biegaczy, najsilniejszych pięściarzy. Amerykanie kochają zwycięzców i nie tolerują przegranych. Amerykanie zawsze grają, by wygrać. Nie zagwizdałbym nawet na człowieka, który by przegrał i śmiał się. Dlatego Ameryka nigdy nie przegrała i nigdy nie przegra wojny, ponieważ sama myśl o przegranej jest dla Amerykanów nie do zniesienia.
    Armia to drużyna. Żyje, je, śpi i walczy jako drużyna. To całe gadanie o indywidualności to bzdety. Ci obrzydliwi skurwiele, którzy je wypisują w „Saturday Evening Post”, nie mają pojęcia o prawdziwej bitwie.
    Mamy najlepszą żywność, wyposażenie, najlepsze morale i najlepszych ludzi na świecie. Wiecie, Bóg mi świadkiem, tak naprawdę szkoda mi tych biednych drani, z którymi będziemy walczyć, naprawdę. Nie zastrzelimy skurwieli tak po prostu, ale wyprujemy im flaki i użyjemy do naoliwienia naszych czołgów. Zabijemy tych parszywych Hunów.
    Wiem, że część z was, chłopcy, zastanawia się, czy nie stchórzy pod ostrzałem. Nie martwcie się o to. Mogę was zapewnić, że spełnicie swój obowiązek.
    Naziści to wróg! Atakować ich! Przelewać ich krew! Strzelać im w brzuch! Kiedy włożycie rękę w bezkształtną masę, która przed chwilą była twarzą waszego najlepszego kumpla, będziecie wiedzieli, co robić.
    Jest jeszcze jedna rzecz, którą chcę, byście zapamiętali: Nie chcę otrzymywać raportów o tym, że utrzymujemy nasze pozycje. My niczego nie utrzymujemy. Zostawmy to Hunom. Będziemy stale posuwać się naprzód i nie będziemy trzymać niczego z wyjątkiem wroga. Będziemy go trzymać za nos i kopać w tyłek. Będziemy to robić cały czas i przejdziemy przez niego.
    Jest coś, co będziecie mogli powiedzieć, gdy wrócicie do domu. Dziękujcie za to Bogu. Za 30 lat, gdy będziecie siedzieć przy kominku z wnukiem na kolanach i on was spyta: „Co robiłeś podczas II wojny światowej?”, nie będziecie zmuszeni odpowiadać: „Cóż, przerzucałem gówno w Luizjanie.”
    Dobrze, sukinsyny, wiecie, co czuję. Będę dumny z tego, że poprowadzę was, wspaniałych gości w bitwę zawsze i wszędzie.
    To wszystko.
    • I want you to remember that no bastard ever won a war by dying for his country. He won it by making the other poor, dumb bastard die for his country.
      Men, all this stuff you’ve heard about America not wanting to fight, wanting to stay out of the war, is a lot of horse dung. Americans, traditionally, love to fight. All real Americans love the sting of battle. When you were kids, you all admired the champion marble shooters, the fastest runners, big league ball players, the toughest boxers. Americans love a winner and will not tolerate a loser. Americans play to win all the time. I wouldn’t give a hoot in hell for a man who lost and laughed. That’s why Americans have never lost and will never lose a war, because the very thought of losing is hateful to Americans.
      Now, an army is a team. It lives, eats, sleeps, fights as a team. This individuality stuff is a bunch of crap. The bilious bastards who wrote that stuff about individuality for the Saturday Evening Post don’t know anything more about real battle than they do about fornicating.
      Now, we have the finest food and equipment, the best spirit, and the best men in the world. You know, by God I, I actually pity those poor bastards we’re going up against, by God, I do. We’re not just going to shoot the bastards; we’re going to cut out their living guts and use them to grease the treads of our tanks. We’re going to murder those lousy Hun bastards by the bushel.
      Now, some of you boys, I know, are wondering whether or not you’ll chicken out under fire. Don’t worry about it. I can assure you that you will all do your duty.
      The Nazis are the enemy. Wade into them. Spill their blood. Shoot them in the belly. When you put your hand into a bunch of goo that a moment before was your best friend’s face, you’ll know what to do.
      Now there’s another thing I want you to remember: I don’t want to get any messages saying that we are holding our position. We’re not holding anything. Let the Hun do that. We are advancing constantly and we’re not interested in holding onto anything except the enemy. We’re going to hold onto him by the nose and we’re going to kick him in the ass. We’re going to kick the hell out of him all the time and we’re going to go through him like crap through a goose.
      Now, there’s one thing that you men will be able to say when you get back home. And you may thank God for it. Thirty years from now when you’re sitting around your fireside with your grandson on your knee, and he asks you: "What did you do in the great World War II?" You won’t have to say, "Well, I shoveled shit in Louisiana."
      Alright, now, you sons-of-bitches, you know how I feel. Oh… I will be proud to lead you wonderful guys into battle anytime, anywhere.
      That’s all.
      (ang.)

Zobacz też[edytuj]