O sobie samej Chylińska
Wygląd
O sobie samej Chylińska – biografia Agnieszki Chylińskiej autorstwa Marty Szekichowskiej-Kiziniewicz z 1998 roku.
Od autora
[edytuj]- Przyznam, że słuchając opowieści Agnieszki wielokrotnie czułam się tak, jakbym była świadkiem opowiadanych przez nią wydarzeń – tak świetną jest aktorką i tak trafnie wciela się w postaci, o których opowiada.
- Silny głos, ekspresyjna, charyzmatyczna osobowość, niekonwencjonalne, szokujące wypowiedzi, oraz niecodzienna wrażliwość – to osoba, obok której nie sposób przejść obojętnie. Sama o sobie mówi, że jest zlepkiem wielu różnych postaw, nie można więc zamknąć jej w żadne ramy.
- W słowach Agnieszki, zamknięta jest jej osobowość.
Biografia
[edytuj]Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
A B C Ć D E F G H I J K L Ł M N O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż |
A
[edytuj]- Artysta powinien być wolny, a miłość krępuje.
- Zobacz też: artysta
- Autorytetem i ideałem w dziedzinie śpiewania jest dla mnie Janis Joplin. Jeśli ktoś mówi mi, że śpiewam zupełnie jak Janis Joplin, to czuję się zawstydzona i myślę, że Janis, słysząc to, przekręca się w grobie. Dla mnie jest tak niedoścignionym ideałem, że nawet nie patrzę w jej stronę. Słucham jej i moim marzeniem jest śpiewać choć w jednej milionowej tak doskonale, jak ona.
- Zobacz też: Janis Joplin
B
[edytuj]- Byłam dość otwartą osobą choć zawsze stałam z boku i nie miałam zbyt wielu przyjaciół. To ludzie sprawili, że stałam się agresywna, powierzchownie twarda, obrazoburcza.
C
[edytuj]- Chcę założyć rodzinę, chcę otaczać się ludźmi, których będę kochać.
- Często chodzę do antykwariatów i kiedyś w jednym znalazłam książkę Aleksandra Świętochowskiego „Aforyzmy” i tam natrafiłam na bardzo mądry fragment, który jest mottem mojego życia: „My – ja tu dopiszę: >>artyści<< – nie jesteśmy nigdy rozumiani. Jesteśmy tylko dobrze albo źle postrzegani i oceniani”. O mnie mówią: „Agnieszka Chylińska – zajebiście albo kiepsko śpiewa”, ale nikt nie powie: „Rozumiem, o co jej chodzi”.
- Zobacz też: Aleksander Świętochowski
D
[edytuj]- Dostaję kopniaka, bo ludzie bez pośrednio tłumaczą sobie moje teksty. Jak śpiewam, że mnie gwałcił, myślą: Aha, Chylińską ktoś zgwałcił”. Śpiewam: „Kiedy powiesz sobie dość” – „Aha, Chylińska chce się zabić, bo śpiewa, że to już niedługo”. Zaczęły przychodzić listy: „Agnieszka, nie umieraj”. Bez sensu!
G
[edytuj]- Gdybym miała żyć z takim mężczyzną, jak Agnieszka Chylińska, nie wytrzymałabym nawet tygodnia. Zdaję sobie sprawę z moich wad.
J
[edytuj]- Jakaś głupia dziennikarska pizda spytała się mnie: „Czy ty się kiedyś wzruszasz? Co cię wzrusza?” Wkurzyłam się... Uważam, że podczas pierwszych wywiadów za bardzo się otwierałam, za bardzo manifestowałam swoją szczerość, starałam się przekonać do siebie ludzi.
- Jednego dnia mogę być kochana i cudowna, a innego dnia wszystko się zmienia. Jestem pojebana na punkcie szczegółów – mam genialny nastrój, świetny humor, ale kiedy otworzę okno i zobaczę szare niebo, to mnie totalnie zdołuje.
- Jestem Bliźniakiem, a to szczególny znak. Jednego dnia staję przed lustrem i myślę: „Chylińska, jak ty wyglądasz. Nie masz w sobie kobiecości – że cyc, że noga... Jesteś brzydka”. Nazajutrz staję przed tym samym lustrem i mówię: „Ty, Chylińska, ty dzisiaj dobrze wyglądasz... Wiesz powiem ci, jest cyc, jest noga” – nagle się okazuje, że wszystko ma dwie strony.
- Jestem osobą strasznie niecierpliwą. Muszę mieć wszystko od razu. Nigdy nie umiałam powiedzieć sobie, że mam jeszcze czas, jeszcze mogę poczekać.
- Jestem przeciwniczką ruchów typu wyzwolenie kobiet. Nigdy nie byłam osobą zniewoloną, by poczuć się wyzwoloną.
- Zobacz też: feminizm
- Jestem strasznie chimeryczna. Czasem ktoś powie coś na luzie, a ja wszystko biorę na poważnie. To jest straszne – dlatego w zespole wszyscy sobie ze mnie żartują.
- Jim Morrison nie dlatego się nawalał, żeby odczuć, tylko dlatego, że odczuwał. Janis ćpała, bo się bała ludzi, bała się wyjść na scenę. A jak się nawaliła, to było jej wszystko jedno. Ale to nie był rock’n’roll, to był kanał. Nie chcę żyć w kanale, bo najpiękniejszą sprawą jest odczuwanie życia na trzeźwo. Ty to ty, a nie diabeł, potwór czy cokolwiek innego. Jesteś u mnie, jest dzisiaj niedziela, ja to odczuwam swoimi zmysłami i to jest właśnie rock’n’roll.
- Zobacz też: Jim Morrison
K
[edytuj]- Kiedyś, jak chciałam kogoś przeprosić albo coś wyjaśnić, to od razu płakałam – nabawiłam się wrzodów żołądka i strasznej nerwicy.
L
[edytuj]- Ludzie dojrzali, starsi, starają się brać z życia tylko to, co najlepsze – ja absorbuję wszystko.
M
[edytuj]- Madonna – lubię ją do dziś. Uważam, że jest świetnie produkowana, choć nie ma super głosu. Dopiero w 1996 roku nauczyła się śpiewać. Podoba mi się jako kobieta, lubię jej sposób bycia. Jest prawdziwą kobietą: potrafi mieć pazura i być słodką idiotką. Potrafiła nagrać tak różne numery jak „Justify My Loye” i „Cherish”. Zachwyca mnie jej elastyczność, zmienność – nie można powiedzieć, że Madonna jest zła albo dobra – Madonna jest nie do podrobienia.
- Zobacz też: Madonna
- Mimo że zmieniła się muzyka, której słucham, nie odżegnuję się od dawnych idoli. Nadal uważam, że Michael Jackson jest genialny.
- Zobacz też: Michael Jackson
- Moim marzeniem jest napisać genialną książkę, która byłaby kamieniem milowym w literaturze i nagrać płytę, która zaliczałaby do klasyki. Słowem zostawić po sobie coś rozpoznawalnego przez wszystkich.
- My nie sprawdzamy, czego ludzie chcieliby podsłuchać, tylko dajemy im propozycję. Zawsze jest ryzyko, co ludzie na to powiedzą.
N
[edytuj]- Najgorszym momentem będzie dla mnie chwila, w której stwierdzę, że nie mam już nic do powiedzenia. Że już wszystko zaśpiewałam i napisałam. Nie chcę być dinozaurem – jak Stonesi czy Sex Pistolsi. Chcę ich pamiętać jako buntowników, a jak się może buntować facet, który ma pięćdziesiąt lat?
- Zobacz też: Rolling Stones
- Narkotyki pokazały mi swoją złą stronę. Nie potrafiłam wyciągnąć z nich nic dobrego. Zawisły nade mną i miały nade mną władzę. Pokazały mi syf śmierć.
- Zobacz też: narkotyki
- Nie cierpię, gdy ktoś bije dzieci.
- Nie interesuje mnie to, co sądzą o mnie ludzie. Jednego dnia jestem opisywana jako spokojna romantyczna Agnieszka, a drugiego jako wulgarna i prosta jak but dziewczyna. Czasami się zastanawiam, czy oni o sobie wszystko wiedzą. Ja sama nie znam siebie, więc tym bardziej śmieszą mnie opinie ludzi postronnych, którzy mnie na oczy nie widzieli.
- Nie ma czegoś takiego jak „artystyczne spełnienie”. Jak się spełnię, to umrę.
- Zobacz też: spełnienie
- Nie podkładam się publiczności: „Come on, a teraz wszyscy razem”. Staram się być szczera wobec ludzi. Jeśli stoją jak pipy, to nie klaszczę i nie wołam: „No skacz, skacz!!!,”. To nie jest w moim stylu, ja robię swoje. Śpiewam, drę się, tak jak na każdym koncercie. Kiedy publiczność się już rozkręci, wołam: „Tak, tak, skaczesz, stary!” Nie staram się nikogo namawiać: „klaszczcie i śpiewajcie ze mną” – to wiocha. Ludzie i tak zrobią to, co chcą.
- Nie wiem, czy chcę, żeby ludzie wiedzieli, że ja tak bardzo czuję. Nie chcę ludziom pokazywać, że się czasami boję, że mam swoje strachy, słabości, bo mogą powiedzieć – aha, to ty jesteś zwyczajna... I machną na mnie ręką. Więc czasami lepiej nie mówić – niech sobie myślą że jestem „stalową damą”. Najważniejsze, żeby przed sobą nie udawać. Bo ja po koncercie mogę sobie powiedzieć, no Chylińska, chujowo było, albo zwierzyć się mojemu chłopakowi, Krzyśkowi, ale nauczyłam się nie zwierzać postronnym, a szczególnie fanom. Jak powiem: „Łeb mnie boli”, to oni tego nie skumają. „Boli Cię głowa, naprawdę?” Ja powiem: „Stary, po pięćdziesięciu koncertach...” A oni powiedzą: „To zajebiście. Ale ty masz fajne życie”. Popełniam jeszcze takie błędy i ludzie się wtedy gubią.
- Nie wyobrażam sobie życia bez rodziny.
- Nigdy nie umiałam powiedzieć sobie, że mam jeszcze czas, jeszcze mogę poczekać.
- Niektórym się wydaje, że rock’n’roll to chlanie, ćpanie i udawanie, że miało się sto dup. Wchodzisz w świat rock’n’rolla i myślisz, że skoro oni wszyscy jarają to ty też musisz to robić. Masz ambicję, żeby wypić pół litra z gwinta, dopasować się do grupy. Ja zawsze starałam się kogoś naśladować, a potem mówiłam sobie: „No nie, chwileczkę, ja jestem Agnieszka. Jestem kimś innym”.
- Nienawidzę bibliotek. Książka z biblioteki, jest jak facet, który miał mnóstwo kobiet. Przychodzi do ciebie i czujesz, że pachnie kimś innym. Niby go kochasz, chcesz z nim być, chcesz to wszystko pojąć, ale wiesz, że był dotykany przez inne. Najgenialniejsza książka odpada, kiedy jest poplamiona, popisana. Ktoś ją miał, ktoś ją czytał i ktoś swoim tłustym wzrokiem próbował skumać, o co w niej chodzi.
- Zobacz też: biblioteka
O
[edytuj]- Obecnie z nikim się nie utożsamiam. Co więcej, moja kariera pokazała mi, że ja też mogę być autorytetem. Ale jakim ja jestem autorytetem? Przecież znam swoje wady i zalety. Ani siebie, ani nikogo innego nie uważam za wzór do naśladowania.
- Zobacz też: autorytet
- Obrałam sobie dość ciężką drogę. Nie mówię, że wszystko jest ładnie i miło, że tę piosenkę dedykuję cioci, a tę babci, a ta jest o kwiatkach – mówię o tym, co naprawdę czuję.
P
[edytuj]- Prasa jest wszechmocna. Jak chce, to może mnie przedstawić w pozytywnym świetle, strzelić dobre zdjęcie, sprzedać fajnie moją wypowiedź, ale jak chce, to może mnie zjechać jak psa. Nie mogę odciąć się od prasy, ale mogę unikać konkretnych pism i ludzi, którzy nie mają wpływu na moje losy.
- Zobacz też: prasa
- Przyznaję się, że jako przyjaciel jestem bardzo trudną osobą. To ja nawalam.
S
[edytuj]- Scena to jest show. Przychodzisz, żeby zagrać. Ja przychodzę, żeby zaśpiewać. Chcę czadu. Zachowuję się naturalnie. Kiedy schodzę ze sceny, chcę mieć święty spokój. To jest naturalna reakcja. Wywrzeszczałam się, spociłam. Chcę się wykąpać, bo jestem zmęczona. Ludzie oczekują ode mnie, że będę chodziła po ulicy i wrzeszczała.
- Zobacz też: scena
- Staram się być pesymistką choć w głębi ducha jestem optymistką. Mówię sobie, że coś mi nie wyjdzie i jestem mile zaskoczona, jak się uda. Kiedy się nastawiam, że będzie OK, to wszystko się pieprzy.
Ś
[edytuj]- Śmieję się z młodych muzyków undergroundowych, którzy mówią — stara, robisz komercję. Oni, występując w małych klubach i sprzedając ludziom kasety, też uprawiają komercję — przecież komercja to chęć sprzedania się. Chcą, żeby tych ludzi było więcej, żeby kupowali ich płyty, żeby o nich pisali — to właśnie komercja. Zabieganie o słuchacza to komercja.
- Zobacz też: komercja
T
[edytuj]- To nieprawda, że zawsze trzeba dać szansę. Morderca będzie zawsze mordercą. Nie wierzę w to, że recydywistę można wyedukować. Człowiek, który raz zabije, zabija zawsze. To jest tak jak z alkoholizmem. Można wyjść z nałogu, nie pić, ale całe życie jesteś niepijącym alkoholikiem. Nie ćpasz, ale jesteś ćpunem. Tak samo z prostytucją: puściłaś się raz za pieniądze, potem już się nie puszczasz, ale jesteś dziwką...
U
[edytuj]- Uważam, że kobieta jest w pełni kobietą wtedy, gdy urodzi dziecko.
- Zobacz też: macierzyństwo
- Uważam, że rock’n’roll to nie tylko rozrywka, ale i kawał sztuki.
- Zobacz też: rock'n'roll
W
[edytuj]- W głębi duszy jestem bardzo małym dzieckiem.
- W jakimś wywiadzie powiedziałam, że dziewięćdziesiąt procent społeczeństwa to czarna masa i ludzie się obrazili... Gdybym ja usłyszała w telewizji, że dziewięćdziesiąt procent społeczeństwa to motłoch, to bym pomyślała, że, na szczęście, nie mówią o mnie. Jeżeli ktoś się obraża, to znaczy, że czuje się częścią motłochu.
- W pewnym momencie moim nałogiem był tatuaż. Początkowo myślałam, że zrobię sobie tylko jeden tatuaż. Ale spodobał mi się proces jego tworzenia, pielęgnacja świeżego rysunku, a później satysfakcja z tego, że się go ma. Przez siedem dni trzeba go czyścić mydełkiem, zmieniać opatrunek. Na początku widzisz tylko strup. Potem ten strup odpada i wyłania się tatuaż. Najpiękniejszy jest tuż po zrobieniu, świeży, błyszczący krwią.
- Zobacz też: tatuaż
Z
[edytuj]- Z dzieciństwem kojarzy mi się radość z prezentów. Nigdy później nie potrafiłam się nimi tak cieszyć. Nie chodziło o sam prezent, ale o tajemnicę.
- Zobacz też: dzieciństwo
- Zarzucano mi, że moje teksty emanują agresją. Ja nie namawiam do niczego, nie stwarzam podziałów. Opowiadam, a to jest różnica, której ludzie nie zauważają. Opowiadam, że jedna się puściła i nie wyszło, że gość wziął kwas i ledwo to przeżył, że dziewczyna siedziała w domu i chlała przez cały dzień. Mówię: „nienawidzę cię”, ale nikogo nie namawiam do nienawiści...
Ż
[edytuj]- Żyję dzięki temu, że tworzę. Najgorszym momentem będzie dla mnie chwila, w której stwierdzę, że nie mam już nic do powiedzenia. Że już wszystko zaśpiewałam i napisałam.