Masz wiadomość

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Meg Ryan,
odtwórczyni jednej z głównych ról (2009)

Masz wiadomość (ang. You’ve Got Mail) – amerykańska komedia romantyczna z 1998 roku, w reżyserii Nory Ephron. Scenariusz napisały Nora i Delia Ephron.

Wypowiedzi postaci[edytuj]

  • Jeśli o mnie chodzi, Internet to kolejny sposób, żeby zostać odrzuconym przez kobietę.
    • As far as I’m concerned, the Internet is just another way to be rejected by a woman. (ang.)
    • Postać: George

Kathleen Kelly[edytuj]

  • Chciałam, żebyś to był ty. Tak bardzo tego chciałam.
    • I wanted it to be you. I wanted it to be you so badly. (ang.)
    • Opis: do Joe, gdy okazało się, że to z nim rozmawiała przez Internet.
  • Czasami zastanawiam się nad swoim losem. Wiodę skromne życie. Niepozbawione wartości, ale skromne. I pytam sama siebie, czy żyję tak, bo lubię, czy może brak mi odwagi? To, co widzę wokół, przypomina mi przeczytane kiedyś książki, a może powinno być odwrotnie? Nie musisz odpowiadać. Chcę tylko wysłać to kosmiczne pytanie w przestrzeń. A więc dobranoc, pustko.
    • Sometimes I wonder about my life. I lead a small life. Well, valuable, but small. And sometimes I wonder, do I do it because I like it, or because I haven’t been brave? So much of what I see reminds me of something I read in a book, when shouldn’t it be the other way around? I don’t really want an answer. I just want to send this cosmic question out into the void. So goodnight, dear void. (ang.)
    • Opis: w e-mailu.
  • Czytałam kiedyś opowiadanie o motylu w metrze i dziś jednego zobaczyłam. Wysiadłam przy 42, żeby kupić u Bloomingdale kapelusz, którego i tak nigdy nie włożę. Taki już los kapeluszy.
    • Once I read a story about a butterfly in the subway, and today I saw one. I couldn’t believe it. It got on at 42nd – and got off at 59th, where I assume it was going to Bloomingdale’s to buy a hat that will turn out To be a mistake. As almost all hats are. (ang.)
    • Opis: w e-mailu.
    • Zobacz też: kapelusz
  • Drogi przyjacielu… Lubię zaczynać te listy tak, jakbyśmy przed chwilą przerwali rozmowę. Jak starzy kumple, a nie ludzie, którzy nawet nie znają swoich imion, bo poznali się przypadkiem na czacie. Ciekawe, co dziś napiszesz. Włączam komputer. Niecierpliwie czekam na połączenie. Wchodzę do sieci i wstrzymuję oddech, aż usłyszę te dwa słowa:Masz wiadomość… Nic już nie słyszę, nawet ulicznego gwaru, tylko bicie własnego serca. Mam wiadomość. Od ciebie.
    • Dear Friend… I like to start my notes to you as if we’re already in the middle of a conversation. I pretend that we’re the oldest and dearest friends, as opposed to what we actually are, people who don’t know each other’s names, and met in a Chat Room where we both claimed we’d never been before. "What will he say today?" I wonder. I turn on my computer. I wait impatiently as it boots up. I go on line, and my breath catches in my chest until i hear three little words: You’ve got mail. I heat nothing not even a sound on the streest of New york, just the beat of my own heart. I have mail. From You. (ang.)
    • Opis: w e-mailu.
  • Idą święta, już ścinają choinki. Joni Mitchell śpiewała kiedyś: „Chcę odjechać na łyżwach w dal”. To smutna piosenka i nie o świętach, ale przypomniała mi się, gdy ubierałam choinkę. Wieszałam bombki i nagle strasznie zatęskniłam za mamą. W święta zawsze o niej myślę, ale w tym roku jest gorzej, bo potrzebuję jej rady. Chcę, żeby zrobiła mi kakao i powiedziała, że wszystko będzie dobrze.
  • Ludzie mówią, że zmiany to coś dobrego, ale tak naprawdę to znaczy, że zdarzyło się coś, czego nie chciałeś. W tym tygodniu likwiduję sklep. Mam sklep, mówiłam ci? To uroczy sklepik, a za tydzień będą tam sprzedawać pieluchy. Wkrótce będziemy tylko wspomnieniem. Pewnie jakiś dureń uzna, że to normalne, że miasto musi się zmieniać i nie ma w nim nic stałego. Sama to sobie wmawiam, ale tak naprawdę serce mi pęka. Jakby coś w nim umarło, jakby znów odeszła mama. Tego nikt nigdy nie naprawi.
    • Opis: w e-mailu.
  • Myślałam o tobie. Czekałam, ale nie przyszedłeś. Chciałabym wiedzieć dlaczego. Było mi głupio. Zamiast ciebie zjawił się ktoś, kto rujnuje mi życie. I wtedy zdarzyło się coś dziwnego. Pierwszy raz w życiu byłam w stanie powiedzieć to, co chciałam, i wtedy, kiedy chciałam. Oczywiście potem czułam się okropnie, tak jak mówiłeś. Byłam okrutna, a przecież taka nie jestem. Nie sądzę, żeby zrobiło to na nim wrażenie. Dla niego jestem robakiem, którego trzeba rozdeptać. A jeśli się mylę? Nieważne, co zrobił, nie powinnam się tak zachować. Mniejsza z tym, tak bardzo chciałam z tobą porozmawiać. Musiało ci wypaść coś naprawdę ważnego, bo nie mógłbyś mi zrobić świństwa. Najdziwniejsze w sieci jest to, że ludzie najczęściej rozmawiają o bzdurach, a dla mnie te bzdury znaczą więcej niż wszystkie ważne sprawy. Dziękuję.
    • Opis: w e-mailu.
  • Nie rozmawiamy o sprawach osobistych. Nie wiem, jak się nazywa, co robi, gdzie mieszka, więc łatwo mogę przestać się z nim widywać, bo się nie widujemy.
  • Przeczytałam Dumę i uprzedzenie ze 200 razy. Urzeka mnie ten język, słowa takie jak: owo miejsce, tragedia, elokwencja. Zawsze umieram z ciekawości, czy Elizabeth i pan Darcy się pokochają. Przeczytaj to, na pewno ci się spodoba!
  • Świat to nie tylko wyprzedaże. Od dawna pracuję w tej branży. Pomagałam mamie od szóstego roku życia. Ona nie tylko sprzedawała książki. Pomagała ludziom kształtować osobowość. To, co czytamy w dzieciństwie, tworzy nasze „ja”, coś niepowtarzalnego.
    • I started helping my mother after school here when I was six years old. And I used to watch her. And it wasn’t that she was just selling books, it was that she was helping people become whoever it was (that) they were going to turn out to be. Because when you read a book as a child it becomes part of your identity in a way that no other reading in your whole life does… (ang.)
    • Opis: w księgarni do Joe, nie wiedząc, kim on jest.

Joe Fox III[edytuj]

  • Brinkley to mój pies, jak ja uwielbiam nowojorskie ulice. Zjada kawałki pizzy z chodnika, ja wolę kupować świeżą. To świetny łapacz. Metysi chcieli go do treningów, ale wolał zostać ze mną i spać po 18 godzin dziennie na poduszce wielkości opony. Lubisz Nowy Jork jesienią? Ja mam wtedy ochotę na szkolne zakupy. Gdybym znał twój adres, wysłałbym ci wiązankę nowiutkich ołówków… ale to, że nie znam adresu, też ma swój urok.
  • Droga Przyjaciółko, nie mogę ci powiedzieć, co się stało, ale z całego serca proszę: wybacz, że nie przyszedłem. Wybacz mi. Czuję się okropnie, bo naraziłem cię na dodatkowe cierpienie. Jestem pewien, że powiedziałaś to wszystko, bo cię sprowokowano. Zasłużył na to. W takich sytuacjach mówimy rzeczy, których potem żałujemy. Czekałaś na kogoś, komu ufasz, a zamiast niego zjawił się wróg. To moja wina. Kiedyś ci wszystko wyjaśnię, a na razie wciąż tu jestem, odzywaj się.
    • Opis: w e-mailu.
  • Kafejka Starbucks to miejsce, gdzie ludzie, którzy nie umieją podjąć decyzji, muszą ich podjąć kilka tylko po to, żeby kupić zwykłą kawę. Duża, mała, słaba, mocna, z kofeiną, bez, z niską zawartością tłuszczu, bez tłuszczu i tak dalej. Ci, którzy nie wiedzą, co robią na tym świecie, mogą za jedyne 2,95 nabyć nie tylko kawę, lecz także poczucie własnej wartości. Duża. Bez kofeiny. Cappuccino.
    • The whole purpose of places like Starbucks is for people with no decision-making ability whatsoever to make six decisions just to buy one cup of coffee. Short, tall, light, dark, caf, decaf, low-fat, non-fat, etc. So people who don’t know what the hell they’re doing or who on earth they are, can, for only $2.95, get not just a cup of coffee but an absolutely defining sense of self: Tall! Decaf! Cappuccino! (ang.)
    • Opis: w e-mailu.
  • Posłuchaj, co wieczór do pobliskiej piekarni podjeżdża ciężarówka i ładują z niej do magazynu tony mąki. W powietrzu unosi się biała chmura, która nigdy nie opada. Dlaczego?
    • Opis: w e-mailu.
  • Wsiadłem dziś do windy, żeby wjechać na swoje piętro. Po godzinie z niej wyszedłem i wyprowadziłem się z Brinkleyem. Nagle wszystko stało się jasne. To długa historia, pełna osobistych szczegółów, których unikamy. Powiem tylko, że w windzie utknął ze mną facet, który wiedział, czego chce. Zazdroszczę mu tego.
    • Opis: w e-mailu.

Dialogi[edytuj]

Frank Navasky: A ty masz kogoś?
Kathleen Kelly: Nie, nie, ale jest ktoś, o kim marzę…
  • Opis: chwilę po zerwaniu.

Kathleen Kelly: Czy to zdrada, jeśli zwiążesz się z kimś przez e-mail?
Christina: Uprawialiście seks?
Kathleen Kelly: Nie, nawet go nie znam.
Christina: Cyberseks.
Kathleen Kelly: Nie.
Christina: Nie rób tego. Gdy będzie po wszystkim, przestanie cię szanować.

Kathleen Kelly: Dlaczego faceci mają świra na punkcie Ojca chrzestnego?
Joe Fox: Ojciec chrzestny to wyrocznia. Zbiór wszelkich mądrości. Odpowiedź na każde pytanie. Co zabrać na wakacje? „Zostaw broń, weź pierożki.” Jaki dziś dzień? „Poniedziałek, wtorek, czwartek, środa.”

Joe Fox: Jakiej rady potrzebujesz, mogę pomóc?
Kathleen Kelly: Czy możesz mi pomóc? Bardzo bym chciała… chciałabym…
  • Opis: rozmawiając przez Internet.

Joe Fox: Nie czujesz się czasem jak swoje najgorsze wydanie? Jakby puszka Pandory, pełna najbardziej znienawidzonych cech – arogancji, złośliwości – otworzyła się na oścież. Ktoś cię prowokuje, a ty zamiast się uśmiechnąć i wycofać, atakujesz. Oto ja, zgryźliwiec. Pewnie nie wiesz, o czym mówię?
Kathleen Kelly: Wiem i zazdroszczę ci. Gdy mnie ktoś napada, zapominam języka w gębie, mam w głowie pustkę. Potem nie mogę zasnąć i myślę, co powinnam była powiedzieć. Jak należało przygadać łajdakowi, który potraktował mnie jak śmiecia… I nic, nawet teraz. Nawet po paru dniach nie umiem nic wymyślić.
Joe Fox: Fajnie by było, gdybym mógł ci przekazać moją złośliwość. Ja bym był już grzeczny, a ty byś się odgryzała. I oboje bylibyśmy szczęśliwi, ale ostrzegam… Gdy już będziesz mogła powiedzieć, co myślisz, w chwili kiedy to myślisz, pojawią się wyrzuty sumienia.
  • Opis: w e-mailach.

Birdie: O czym rozmawiacie?
Christina: O cyberseksie.
Birdie: Próbowałam raz, ale linia była zajęta.

Schuyler Fox: Twój ojciec znów się żeni.
Joe Fox: Naprawdę? Winszuje.
Nelson Fox: Dziękuję.
Joe Fox: A po co?
Nelson Fox: Nie wiem.
Joe Fox: Z miłości?
Nelson Fox: Możliwe.
Schuyler Fox: Raczej z głupoty.

Frank Navasky (do Joe): Twórca superksięgarni. Wróg niepopularnych powieści. Niszczyciel City Books. Możesz spokojnie spać?
Patricia Eden: Ja używam świetnego środka na sen. Ultra-dorm. Wystarczy pół pastylki i rano budzisz się bez kaca.
– The inventor of the superstore. Of course. The enemy of the Mid-list Novel. The destroyer of City Books. Tell me something really, how do you sleep at night?
– I use a wonderful over-the-counter drug. Ultra-dorm. Don’t take the whole thing. Just half. You’ll wake up without even the tiniest hangover. (ang.)

Kathleen Kelly: Uwielbiam margerytki.
Joe Fox: Mówiłaś mi.
Kathleen Kelly: Są takie miłe. Nie uważasz, że to najsympatyczniejsze kwiatki…
Joe Fox: Tak.

Kevin Jackson: Zaręczyłeś się z Patricią.
Joe Fox: Ja, zwariowałeś?
Kevin Jackson: Przecież ją lubisz.
Joe Fox: Lubię. Uwielbiam Patricię. Jest cudowna. Wkurzy nawet świętego.

Zobacz też[edytuj]