Marcin Dorociński

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Marcin Dorociński (2007)

Marcin Grzegorz Dorociński (ur. 1973) – polski aktor teatralny, telewizyjny i filmowy.

  • Dobrze o tym mówi prof. Bartoszewski: warto być przyzwoitym. Może się nie opłaca, ale warto.
    • Opis: na pytanie, co to znaczy być dobrym człowiekiem.
    • Źródło: „Gala”, nr 24/2008.
  • Egoistą jestem tylko, grając w piłkę nożną. Wydaje mi się, że wiem najlepiej, jak trzeba zagrać. Natomiast w teatrze czy filmie, choćbym był przekonany, że jakaś rola jest idealna dla mnie, nigdy nie zabrałbym jej koledze.
    • Źródło: „Gala”, nr 24/2008.
  • Fryzura i spiłowany ząb były niczym w porównaniu z rozbieraną sceną. Tu miałem największe opory. Bardzo trudno było mi się rozebrać się przed obcymi ludźmi, czyli aktorką i ekipą. Nie mam natury ekshibicjonisty i nagość uważam za rzecz bardzo intymną. Ze spiłowaniem zęba poszło znacznie prościej. Więcej – to właśnie usunęło blokadę wmyśleniu o postaci Despera.
  • Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Na pierwszym miejscu rodzina, na drugim praca, na trzecim hobby. Przy czym rodzina – żona, syn, córka – to nie jest temat do kolorowych magazynów. Z rodziną wyjeżdża się na wieś, ale gdzie ta wieś, to już jest rodzinna tajemnica.
  • Lubię kilku aktorów za różne rzeczy. Ale nie staram się na nikim wzorować.
  • Można podziwiać czyjeś talenty i umiejętności, ale liczy się jedynie to, czy ktoś jest dobry.
  • Mój plan to nie mieć planów. Nie napinam się na życie. Nie napinam się na karierę.
  • Niektórzy myślą, że jak ktoś jest aktorem, to wszystko ma na sprzedaż. Wtedy włącza mi się blokada, nie chcę zbyt wiele publicznie mówić. Mam przeświadczenie, że muszę chronić swoją prywatność. Aktor obnaża się w rolach. I wtedy powinien widza zaskoczyć. Żeby dostrzegł w nim bohatera filmu, a nie faceta, który fajnie robi jajecznicę.
  • Pamiętam, jak po szkole przyszedłem do Teatru Dramatycznego i w oczach Marka Walczewskiego zobaczyłem cały jego świat: zdziwienie, szaleństwo... To mi się strasznie spodobało. On był niezwykłym facetem. Niemal nie mogłem z nim grać, bo patrzyłem w niego jak w obrazek. Chciałbym tak samo intensywnie przeżywać świat teatru, kina. Żyć nim, cieszyć się nim.
  • Powierzchowność aktora nie ma znaczenia, jeśli reżyser wie, co chce osiągnąć. Ale to ciągle nie jest jasne dla wielu filmowców w naszym kraju.
  • Stosuję niezmiennie zasadę, która mówi „Mój plan to nie mieć planu”. Moi rodzice nauczyli mnie pewnej pokory. Tego, że nie należy w życiu rozpychać się łokciami ani zbyt wiele spodziewać się od losu. Raczej czekać spokojnie na to, co sam przyniesie. Tę zasadę niełatwo stosować akurat w aktorstwie, ale można dzięki niej uniknąć wielu stresów. A zawód, który uprawiam, daje mi wciąż wielką frajdę.
  • Szanuję ludzi, którzy mają niewymuszoną wolę pomagania.
  • W którymś momencie byłem przecież takim sfrustrowanym aktorem serialowym (...). Grałem w kilku tasiemcach, zarabiałem sporo pieniędzy, wynajmowałem mieszkanie, byłem popularny. I myślę, że gdyby trwało to jakieś pięć lat, miałbym siebie dość. Być może nawet zerwałbym z tym zawodem, który tak bardzo kocham. Bo przekonałem się, że taki status aktora nie daje mi żadnej satysfakcji. Na szczęście dla mnie te seriale nie okazały się hitami, więc ich produkcję zakończono. Widocznie tak miało być. Oczywiście nie oceniam aktorów grających w telenowelach, bo różnie w życiu się zdarza. Mnie jednak granie w tasiemcach usypia, nie jestem wówczas w stanie wykrzesać z siebie czegoś nowego, twórczego. I tyle.
  • Wielu wielkich aktorów ma coś takiego, że są przebierani do ról, a cały czas grają tak naprawdę jedną rolę. Mają taką osobowość, wewnętrzny potencjał i energię, którą cały czas operują. Cybulskiemu wszędzie rysują charakterystyczną fryzurę, okulary i uśmiech. Jasne, że szło za tym bardzo głębokie wnętrze i bogate wewnętrzne życie. Ale ja nie żyłem w tamtych czasach, więc mogę sobie tylko wyobrażać. Pan Cybulski jest bardzo znany, a ja nie, więc nie wiem czy mam prawo go oceniać.
  • Wiem, że uprawiam najfajniejszy zawód, jaki mogę uprawiać. I to mnie interesuje. Wielu kolegów szanuję, wielu mnie inspiruje. Ale cała ta otoczka, całe to bycie sławnym jest jedynie biciem piany.
  • Wyznaję zasadę, że świadczyć mogę o sobie tylko tym, co robię i jak to robię – swoją pracą w teatrze, w filmie. Nie interesują mnie wątki poboczne. Jak mawiał Adam Małysz – koncentruje się tylko na oddaniu dwóch dobrych skoków.
  • Zazdroszczę ludziom, którzy umieją walczyć o swoje. Gdybym to potrafił, może byłbym dalej. Ale z drugiej strony, jak się człowiek tak rozpycha, to może mu coś ulatuje?
  • Zła energia wraca. Tak jak na boisku: można kogoś sfaulować, ale trzeba pamiętać, że to samo może się zdarzyć tobie. Że za chwilę ktoś cię sczesze od tyłu przy trawie i będzie po grzybach.
    • Źródło: MaleMEN, nr 1/2010.
  • Zniesmaczają mnie przeciwieństwa słów: „miło”, „uprzejmy”, „człowiek”, „grzeczność”. Czyli bezpodstawna nieuprzejmość, niepotrzebne wywyższanie się.
    • Źródło: MaleMEN, nr 1/2010.
  • Życie jest na to za fajne, żeby się bać. No, może jedynie o zdrowie najbliższych… I bezsilności, jaka mogłaby temu towarzyszyć. Cała reszta nie jest strachu warta.
    • Źródło: MaleMEN, nr 1/2010.

Zobacz też: