Madagaskar 2

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Madagaskar 2 (ang. Madagascar: Escape 2 Africa) – druga część filmu Madagaskar wyprodukowana w 2008 roku przez studio DreamWorks. Autorem scenariusza jest Etan Cohen.

Wypowiedzi postaci[edytuj]

Alex[edytuj]

  • My dawać wasza szczęście… i dobra wola.
  • Nie, raczej Alex. „Ex”, tak jak "klin-ex".
    • Opis: do swojej mamy.

Nana[edytuj]

  • Co powiecie na gulasz z kota?
  • Myślisz, że jak emerytka, to sobie nie poradzi, tak?!
    • Opis: do Alexa, bez szczęki.
  • Nie będę czekać, aż mnie zeżrą dzikie zwierzęta. Ja za stara jestem, żeby umierać.
  • To był niegrzeczny… bardzo kotek.
    • Opis: w telewizji.
  • Wracaj! To nasza kolacja.
    • Opis: na widok ekipy ratunkowej, która przyleciała samolotem uratować Aleksa i jego tatę.
  • Zaraz, ja cię znam! (…) Kotek jest znowu niegrzeczny!
    • Opis: na ponowny widok Alexa w Afryce.

Gloria[edytuj]

  • Czy mi się zdaje, czy tu jest BOSKO?
  • Jesteś z kolegą, czy to Twój tyłeczek?
    • Opis: do Moto Moto.

Król Julian[edytuj]

 Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Król Julian.
  • A jak ja lubię się śmiać… to takie ciekawe doświadczenie: śmiech!
  • Daruj, ale czy mógłbyś stąd wyjść, bo to jest biznesklasa? Naprawdę, to nic osobistego, po prostu jesteśmy od ciebie lepsi.
    • Opis: do Melmana w samolocie.
  • Dopóki nie wrócę obwieszony łupami z kraju mięczaków, Stefan będzie sprawował władzę. (…) Stefan rzecze: (w języku lemurów) „Niech więc jedzą ciastka!”.
  • Patrzcie! Jestem kobitką, jestem kobitką, co nie? Jestem kobitką… Nie do końca. To ja, król Julian! (do lemurów) Gadać, kto do mnie odczuwał pociąg?
  • A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
    • Opis: po tym jak Melman zgłosił się na ochotnika do wskoczenia do wulkanu po to żeby wodopój zapełnił się wodą.
  • Wiesz, Maurice, wzruszyła mnie ta mała trupia główka.
    • Opis: gdy Melman wyszedł z „umieralni”.

Mason[edytuj]

  • A może najpierw spróbuje mnie pan przekonać, że te fotki nie powinny zostać upublicznione, hmm?
    • Opis: do Skippera, o zdjęciach, na których całuje lalkę.
  • Edziu! Bo będę musiał ci wyszorować ręce mydłem.
    • Opis: gdy Edzio mówił coś niemiłego do pingwinów w języku migowym.
  • Jestem niepocieszony, ale szach mat.
    • Opis: grając z Edkiem w szachy.
  • No dobrze, tylko że jesteś brzydki jak noc.
    • Opis: do Skippera, gdy ten powiedział, że "dałby mu pyska".

Makunga[edytuj]

  • Bo jestem przystojny, mam gęste włosy, nieprzeciętny intelekt, no i… chcę, żeby wszyscy się mnie słuchali.
  • Jest jeszcze lepiej, niż się spodziewałem.
  • No dobra! Zgoda! Dla świętego spokoju skonsultuję się z Zubą.
  • To my się polubimy? No nie wiem. Na pewno przyda mi się szczególnie na nocny spacer.
  • To takie przykre, kiedy dziecko nie rozwija się prawidłowo.

Marty[edytuj]

  • (gdy wszystkie zwierzęta były dziećmi) A ja wam powiem, że to zwykły szpaner. (parę lat później) Uuu! A ja nadal wam mówię, że to jest zwykły szpaner.
    • Opis: o Alexie.
  • Stary, co za jakaś chora reakcja?
    • Opis: po tym jak zobaczył jak Alex pomylił go z inną zebrą.
  • Wiecie co? Przydałyby się nam wakacje.
  • Prosto w ogniwa!
    • Opis: o Nanie kopiącej Alexa w krocze.

Melman[edytuj]

  • Kocham Cię, Gloria! Zawsze kochałem! (Gloria śpi, Alex i Marty patrzą na Melmana). No, tak jak się kocha balet albo, yyy… teatr, a… albo… balet?
    • Opis: w samolocie.
  • Słuchaj, Mototo… Masz ją traktować jak prawdziwą księżniczkę! Bo tak się składa, że trafiła ci się kobieta IDEAŁ! Gdybym miał szczęście i to mnie trafiłaby się taka kobieta, to codziennie dawałbym jej kwiaty, ale nie jakieś przypadkowe! Okej? Najbardziej lubi orchidee. Białe. I śniadanie do łóżka. Sześć torebek białych tostów z masłem po obu stronach. Bez skórki, po skórce ma gazy! I byłbym ramieniem, w które mogłaby płakać, i najlepszym przyjacielem. I spędzałbym całe dnie, zastanawiając się, jak ją mogę rozśmieszyć, bo nikt się nie śmieje… tak pięknie jak ona. Znaczy… znaczy tak właśnie… właśnie bym robił, jakbym był tobą… Ale nie jestem, więc ty tak rób.

Skipper[edytuj]

 Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Skipper.
  • A mówią, że pingwiny nie umieją latać.
  • Linie lotnicze Pingwin polecają się na przyszłość.
  • Mam dobrą i złą wiadomość. Dobra jest taka, że lądujemy. A zła… (samolot zatrzymuje się w powietrzu) …że awaryjnie.
  • Teraz delikatnie, niech to będzie muśnięcie… Ledwo-ledwo, jakbyś całował siostrę… (Rico uderza samolotem o ziemię) SWOJĄ siostrę!!!
  • Wiemy, że nie mieliście najmniejszego wyboru, ale i tak dziękujemy, że wybraliście nasze linie.

Zuba[edytuj]

  • Cóż, jesteś przywódcą stada, Makunga. Co zamierzasz zrobić?
  • Czasami mówi się, że miłość jest ślepa. Zebraliśmy się tu dzisiaj w imię właśnie takiej miłości.
  • Moja krew! Nie idzie na łatwiznę.
    • Opis: gdy Alex wybrał Teetsi do pojedynku.
  • Mój syn jest królem! Królem Nowego Jorku.
  • Mówiłeś nam, że jesteś królem, a królowie nie pozwalają się lać.
  • Nie potrzeba nam przy tym wodopoju więcej gęb do napojenia.
  • Synu, co ty znowu robisz?
  • Zanim złoję ci grzywę, mógłbyś mi powiedzieć, co ci tak strasznie zależy na tej władzy, co?
    • Opis: do Makungi.

Inni[edytuj]

  • Kochanie, bo się spocisz.
    • Postać: mama Alexa
    • Opis: gdy tata Alexa zaczął kaszleć.
  • Bo oni mówią, że są spoza rezerwatu.
    • Postać: słoń
  • Te pląsy to były o katastrofie lotniczej?
    • Postać: mała hipopotamica
  • W sytuacji przymusowego wodowania, najpierw zakładamy kamizelkę, a potem mamy prze… (wybuch kamizelki) …ane. (…) Jeżeli w kabinie spadnie ciśnienie, proszę włożyć maskę, (zakłada maskę na głowę) żeby ukryć wykrzywioną grozą twarz przed resztą pasażerów.
    • Postać: Szeregowy
    • Opis: przed startem samolotu, jako steward.
  • Jasne szefuńciu.
    • Postać: lewek
    • Opis: do Alexa przed rytuałem przejścia.

Dialogi[edytuj]

Ta sekcja ma chronologiczny układ cytatów.
Król Julian: Gdzie się podziały podziały klasowe, Maurice, no gdzie?
Maurice: Eeech, jak dla mnie to ta cała demokracja to ściema.

Kowalski: Szefie, tu. (wskazuje na migające czerwone światełko)
Skipper: Opis zjawiska.
Kowalski: Prawdopodobnie mała świecąca bulwa, mająca sygnalizować jakiś istotny fakt, na przykład awarię.
Skipper: A moim zdaniem jest w niej jakieś hipnotyzujące piękno.
Kowalski: To też, sir.
Skipper: Dobra. Rico, instrukcja! (Rico rzuca mu instrukcję a on ją chwyta…) Mhm… (…i rozbija nią czerwoną żarówkę) I problem z głowy.
Kowalski: Sir, chyba skończyło się paliwo.
Skipper: Skąd wam to przyszło do łba?
Kowalski: Bo prawy silnik zgasł. (widok na prawy silnik, który przestaje działać; następnie płynne przejście do lewego silnika, niepalącego się i niedziałającego) Ale najgorsze, że lewy przestał się palić.
Skipper: Pasy, panowie. (Kowalski i Rico zapinają pasy, Skipper zakrywa oczy laleczce) Nie patrz, laleczko. Finał może być mroczny. (przez interkom do pasażerów) Uwaga! Będzie mówił kapitan, czyli ja. Mam dobrą i złą wiadomość. Dobra jest taka, że zaraz lądujemy. A zła… (samolot zatrzymuje się w powietrzu) …że awaryjnie. (samolot zaczyna spadać, Alex, Marty i Melman reagują krzykiem) Wiemy, że nie mieliście najmniejszego wyboru, ale i tak dziękujemy, że wybraliście nasze linie.

Alex: To chyba koniec, Marty, ale chcę, żebyś wiedział, że taki przyjaciel jak ty trafia się raz na milion!
Marty: Dzięki, stary! Jesteś najlepszym, jakiego miałem.
Alex: Teraz już wiem, że mogę ci powiedzieć…!
Marty: Mnie możesz wszystko powiedzieć, co!?
Alex: Zepsułem ci iPoda!
Marty: Co?!
Alex: Przyciski były takie małe, no myślałem, że oszaleję!
Marty: To potworne!
Alex: Przepraszam!
Marty: Zabiję cię, ty Dupogryzie!
Melman: Kocham Cię, Gloria! Zawsze kochałem! (Gloria śpi, Alex i Marty patrzą na Melmana). No, tak jak się kocha balet albo, yyy… teatr, a… albo… balet?
  • Opis: w samolocie, podczas awaryjnego lądowania.

Alex: (do pingwinów) Hej! Za co ten aplauz? Niby co was tak cieszy, co? Rozbiliście samolot!
Skipper: To go naprawimy.
Alex: Naprawicie?! A można wiedzieć, jak?
Skipper: Głównie na ślinie. (Szeregowy pluje) I parę ładnych rolek skocza. (Rico wyciąga kawałek taśmy klejącej z rolki) Będziemy w pełni operacyjni za jakieś… (patrzy na wyniki liczenia na liczydle Kowalskiego) …sześć-dziesięć miesięcy.
Alex: Sześćdziesiąt miesięcy?!
Skipper: Nie. Sześć, góra dziesięć, jasne?

Melman: O żesz… (Gloria wyciąga mu maskę tlenową z buzi) Jaaaaa…!
Gloria: Oooch… Ja mam zwidy?
Marty: Matko, ile zebr… Setki…! Słuchajcie, co to za miejsce?
Melman: San Diego. Tym razem mam czterdziestoprocentową pewność.
Alex: Ja skądś znam to miejsce…
Marty: To chyba jest Afryka.
Melman: Afryka?
Marty: No poważnie. Nasza… kolebka normalnie! Mamy ją w genach, to nasze dziedzictwo!
Alex: Nie, nie, to-to… to coś więcej, zupełnie jak… deja vu, tak jak… jakbym tu kiedyś już był.
Marty: Jak te… jak korzenie!
Alex: Nie, nie, raczej jak… deja vu, jak… jakbym tu kiedyś już był.
  • Opis: po wylądowaniu, gdzieś w Afryce.

Alex: Ja, Alex… Ja i… moi bracia… (pokazując latanie) Frrrr! Frrrrr! Wielki, blaszany ptak…! A potem bezwładnie… (pokazuje niczym spadek bomby na ziemię, potem spada twarzą na trawę) Plask ziemia. (wstając) I bum! Lecz tu my… nadchodzić. My dawać wasza szczęście… i dobra wola.
Hipopotamica: Te pląsy to były o katastrofy lotniczej?
Alex: Tak, bo… Yyy, tak… Yyy, chciałem, yyy… Sorry.
Żyrafa: Zaraz, to wy jesteście spoza rezerwatu?
Alex: No, i to całkiem. Z zoo w Central Parku, konkretnie.
  • Opis: Alex próbuje dogadać się ze spotkanymi zwierzętami.

Moto Moto: Cześć, słoninko. Ale cię dużo.
Gloria: Jesteś z kolegą, czy to twój tyłeczek?
Moto Moto: E, a… Lubię, jak słoninka ma bystre gadanie.
Gloria: Więc nazywasz się Moto Moto?
Moto Moto: Bo na takie ciało, jeden raz to mało.
Gloria: To jakiś argument, tłuścioszku.
Moto Moto: Będę cię miał na oku. To będzie proste, bo wypełniasz cały kadr.

Obok wraku samolotu widać samochody terenowe które pingwiny ukradły turystom.
Kowalski: Szefie, zebraliśmy wszystkie części. Ale niestety, mamy nieznaczny poślizg.
Skipper: Nieznaczny, to znaczy?
Kowalski: Jakieś sześć-dziesięć lat.
Skipper: Sześćdziesiąt lat?!
Kowalski: Nie! Sześć, góra dziesięć lat.
Skipper: (przez interkom) Szeregowy! Gdzie wcięło człekokształtnych!?
Szeregowy: Ostatni raz widziałem ich wczoraj, szefie. (wyślizguje mu się śrubokręt) Przeklęty Darwin! (pokrywa silnika od jeepa, pod którą się znajduje, spada mu na głowę i go zatrzaskuje)
Skipper: Nie będzie samowolnych oddaleń na mojej wachcie. (przez interkom) Szeregowy! Idziecie ze mną! (silnik jeepa, którym zajmował się Szeregowy, wybucha) (przez interkom) No to Rico! Idziecie ze mną! (widać, jak Rico przepołowił swojego jeepa na pół palnikiem) Dorwiemy drani i postawimy przed sądem polowym.
Mason: Wnoszę, że się bez tego obejdzie. A w dodatku przeciwstawnych kciuków ci u nas dostatek.
widać za nimi całą armię szympansów.
Skipper: (przez interkom) A niech mnie małpa iska!
Mason: No, na pewno nie ja.
szympansy zaczynają skakać, tańczyć i hałasować.
Skipper: (przez interkom) Starczy tych pląsów! Robota czeka! Dzielimy się na trzy oddziały. Oddział Alfa - selekcja, odzysk materiału. Oddział Bronson - montaż i testy. Oddział Chuck Norris - cathering i rozrywka. Jakieś pytania? (Mason chce coś powiedzieć, ale Skipper mu przerywa) Świetnie. A teraz wszyscy do roboty. (małpy ruszają do jeepów)
Skipper: Aż dałbym ci pyska małpo jedna!
Mason: No dobrze, tylko że jesteś brzydki jak noc. (po czym całuje Skippera a gdy kończy Skipper ma zdruzgotaną minę)

Gloria (do Melmana): Wiesz, co to znaczy „Moto Moto”?
Melman: Bliźniaki?
Zebra, która nie jest Martym: To znaczy „Ciacho Ciacho”.
Melman: "Ciacho Ciacho"?
Gloria: Aaa, nieźle. Od kiedy ty nawijasz po afrikaans?
Zebra, która nie jest Martym: Eee, to kwestia genów.
Melman: A proszę bardzo, możesz sobie flirtować ze swoim cukiernikiem, jak mnie zabraknie!

Zebra, która nie jest Martym (do Melmana i Glorii): Ej, ale ja myślałem, że wy się lubicie!
Alex: No poważnie, no, Marty ma absolutną rację!
Zebra, która nie jest Martym: Marty?
Marty (pojawiając się): "Marty"?!
Alex: Marty?
Marty: Stary, co to za jakaś chora akcja?!
Alex: To ty nie…? O, bo on, no… Nie, myślałem, bo ty… (wskazując na drugą zebrę) nie jesteś… yyy… nim? O, he, he…
Marty: Myślałeś, że ten koleś… to ja?
Alex: Nie, nie, nie… Skąd. Znaczy… tak, nie… Tak jest, no, to duże, prawda…
Zebra: Zaraz, ty mnie wziąłeś za niego?!
Alex: No, jesteście dość, niekiedy… No, trochę nawet mocno… tacy sami… No, jesteście tacy sami, no, stary, no! No, tak samo się śmiejecie, tak samo mówicie, macie taką samą, no… składnię, to jest aż trochę… straszne, no serio, moglibyście, no… Marty…!
Marty: To znaczy… że nie jestem jedyny w swoim rodzaju, tak…? Nie różnię się niczym od innych zebr?
Alex: Skąd! Oczywiście, że się wyróżniasz!
Marty i zebra: Jak?
Alex (po chwili ciszy, spowodowanej brakiem odpowiedzi): Okej. Oookej, nie rozróżniam was. Może zaczniesz nosić, yyy, dzwonek… na przykład… albo coś…
Marty: Dzwonek?!
Alex: No dobra, nie dzwonek, nie, nie, dzwonek to słaby…
Marty: Nie, nie, nie, a może koszulkę z napisem „Mój kumpel to idiota”!
Zebra: Nie jestem idiotą!
Marty: Nie ty, idioto! (o Alexie) Ten idiota!
Alex: Wiesz co?! Jak ty beztrosko brykałeś po łące ze swoją nową rodzinką, ja miałem prawdopodobnie najgorszy dzień w swoim życiu, okej?!
Marty (wzdychając): A ty oczywiście o sobie. Jak zwykle.
Alex: Powiedzmy, że ja mam trochę większe problemy od ciebie, Marty. O rany, no, pomyliłem Cię z inną zebrą. No i co z tego? (widząc, że zebra niebędąca Martym odchodzi) A, jasne. Jasne, obraź się, Marty! Obraź się! To wszystko, na co cię stać! Najłatwiej się odwrócić i odejść!
Marty (stojąc przy Alexie): Przecież tu stoję! A może to inna zebra, co?! (odchodzi; Alex wzdycha, warcząc) Taki przyjaciel jak ja trafi się raz na milion, tak?! Nie no, idę, bo nie mam takich wielkich problemów jak ty, cześć!!!
Alex: I świetnie! Cześć! A ze swoimi problemami poradzę sobie sam! I wesz co?! Jesteście identyczni! A ja nie wiedziałem, który z Was to Marty! "O Boże, który to Marty? O mój Boże, o mój Boże!". Mam to gdzieś!
Marty (z oddali, o koronie hańby na głowie Alexa): Fajna korona, szpanerze!
Alex: Marty… Oj, weź, no…

Król Julian: O, zobacz, ktoś wyrzucił całkiem świeżą głowę.
Maurice: Marnotrawstwo!
  • Opis: o Melmanie w „umieralni”.

Król Julian: Więc… Do kobiety trzeba się pofatygować… tak? Potem patrzysz jej w oczy… przysuwasz się… tak? Tylko troszeczkę, ale najlepiej prawie do końca… a potem czekasz, aż ona się też troszeczkę przysunie, prawdaż? Teraz… teraz wasze wargi praktycznie się już stykają… A potem po prostu jej mówisz, jak bardzo jej nienawidzisz.
Melman: Raczej, yyy… raczej… kocham? Ale…
Król Julian: A to pies na baby! Szczek, szczek! Ostry z ciebie zawodnik, wiesz?

Moto Moto: Tak czy siak, na czym stanęło?
Gloria: (grobowym głosem) Że mnie dużo…
  • Opis: po prośbie Melmana do Moto Moto.

Król Julian (do zwierząt poszukujących wody): W górę serca! Ja was ocalę! Jest tylko jeden sposób, żeby znów popłynęła woda. Ja, wasz uwielbiany król Julian, w swej łaskawości złożę skromną ofiarę swoim dobrym znajomym, czyli bogom wody. Gdzie? (po chwili ciszy) We wulkanie! (rzuca swą laską w stronę wulkanu i słychać dramatyczną muzykę)
Zwierzęta milczą.
Nosorożec: A co to da?
Król Julian: No jak to "co"!? Doskonałe pytanie. Kiedy wrzeszcząca ofiara trafi już do wulkanu, to moi znajomi, bogowie, ją zjedzą. Mówię o ofierze. „Mmm, bardzo smaczna, dziękuję za tę ofiarę”. „Mmm, a może jeszcze jedną?”. „Nie, jedna dziennie wystarczy”. „Poważnie? Poczuję się bardzo dotknięty, jeżeli nie zjesz jeszcze”. „Ale ja nie chcę kolejnej ofiary, okeeeej?!”. "No, ale zobacz, jaki ty jesteś chudy!". "NIE BĘDĘ NIC WIĘCEJ JADŁ, JASNE?!". (wszystkie zwierzęta patrzą ze zdziwieniem na Juliana) Bogowie zjadają moją ofiarę, są mi wdzięczni, więc dają mi trochę swojej wody. A ja ją wam.
Gloria: Co?!
Samica dik-dika: Och… I to działa?
Król Julian: Nie…! A nawet tak! Eee, eee… odpowiedz, Maurice?
Maurice: Eee… no, jakieś… pięćdziesiąt procent. (zwierzęta reagują entuzjastycznie)
Król Julian: Doskonale! No. To pozostaje ustalić, kto chciałby wskoczyć do wulkanu i dać się pożreć bogom wody. Kto się zgłasza? Śmiało, śmiało, kochani! Poważnie, potrzebny mi ochotnik! Może jakaś dziewica? Co bez lęku spojrzy śmierci w oczodół. Taki archepetyczny bohater.
Melman: Ja to zrobię.
Gloria: Melman?! (zwierzęta znów reagują entuzjastycznie i zabierają Melmana do wulkanu)
Król Julian: A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!

W tle widać strajkujące szympansy z transparentami.
Mason: Nie będzie żadnych lotów, dopóki nie spełnicie naszych postulatów. A teraz pomówmy o macierzyńskim.
Skipper: Urlop macierzyński? (spogląda pod stół na części intymne małp) Dla samców?
Marty: Stary, potrzebny nam samolot. To misja ratunkowa!
Skipper: Nic nie poradzę, bo związki torpedują pracę komisji.
Gloria: (agresywnie uderza w stół, na którym prowadzana jest rozmowa) Sama zaraz coś wam storpeduję, jak nie odpalicie tej kupy złomu!
Skipper: Nie widzisz, że mi związkowcy skutecznie wiążą ręce?! (agresywnie odpowiada małpom) Nie będzie macierzyńskiego! (Kowalski agresywnie coś przekreśla w notesie czerwoną kredkom pastelową)
Mason (pokazując z Edkiem zdjęcia, na których Skipper całuje się z laleczką) A może najpierw spróbuje mnie pan przekonać, że te fotki nie powinny zostać upublicznione, hmm? (Kowalski i Marty patrzą na nie z uśmiechem, a potem z powagą, widząc, że Skipper się na nich patrzy, podczas gdy Gloria i Melman są zdziwieni a potem udają że nic nie widzieli)
Skipper (z rezygnacją): No trudno, już se miejcie ten macierzyński.
Słychać odgłos klaksonu roboczego i szympansy wracają do pracy.
Marty: No wreszcie! (patrzy się z Glorią i Melmanem na szympansy biegnące w stronę prawie-dokończonego samolotu)

Zobacz też[edytuj]