Edmondo De Amicis
Wygląd
Edmondo De Amicis (1846–1908) – włoski pisarz i dziennikarz.
Serce
[edytuj](wyd. pol. Serce, tłum. Maria Konopnicka)
- Kto ma złe sumienie, ten nie może być zdrów.
- Źródło: Mały pisarczyk z Florencji, wyd. Gebethner i Wolff, Warszawa 1938, s. 83.
- Zobacz też: sumienie
- Wtem jeden z oficerów rzucił mu swój medal zasługi. Inny znów pochylił się i ucałował zimne czoło chłopca. A kwiaty padały ciągle, na bose nożyny, na piersi skrwawione, na jasną główkę jego. A on jak gdyby spał na trawie, otulony w sztandar, z tą białą twarzą, cichy, uśmiechnięty… właśnie jak gdyby czuł biedny chłopczyna tę pośmiertną sławę i jak gdyby był rad, że życie oddał za Lombardię swoją.
- Źródło: Mała wideta lombardzka, wyd. Gebethner i Wolff, Warszawa 1938, s. 57–58.
- Pozdrawiaj tak, synu, ojczyznę w dnie jej uroczyste:
Włochy, ojczyzno moja, starodawna i droga ziemio, na której urodził się ojciec mój i urodziła się matka moja, a zaś oboje w tobie pogrzebani będą; ziemio, na której ja sam żyć i umrzeć się spodziewam, a dzieci moje też wzrosną i poumierają. Italio piękna, wielka i od wieków sławna, a od niedawna wolna i zjednoczona, ty, któraś tyle promieni światła geniuszów rzuciła na świat cały, za którą tyłu mężnych zginęło na połach bitew, a tylu bohaterów w kaźniach i na szubienicach – matko trzystu grodów i trzydziestomilionowego potomstwa – oto ja, dziecko twoje, które cię nie znam jeszcze w całej piękności twojej i w całej potędze, czczę cię i kocham z całej duszy mojej i dumny jestem, żem się z ciebie narodził i że się synem twoim zowię!
- Praca – nie brudzi. Nie mów nigdy o robotniku wracającym od pracy: Jest brudny – ale mów: Ma na swojej odzieży ślady swojej pracy.
- Szanuj, synu i kochaj nauczyciela swego. Kochaj go, bo twój ojciec kocha go i szanuje; bo życie jego poświęcone jest dobru setek dzieci, które kiedyś zapomną o nim; kochaj go, bo on rozwija i oświeca twój rozum, bo on kształci duszę twoją. Kochaj go, bo gdy zostaniesz człowiekiem, a nas już nie będzie na świecie, ani mnie, ani jego, obraz jego często ci przed oczami stanie przy moim obrazie, a wtedy spostrzeżesz ten wyraz bólu i znużenia w jego szlachetnym obliczu, na które dziś nie zważasz, i przypomnisz je sobie tak żywo, że nawet po trzydziestu latach jeszcze zabolą. A wtedy uczujesz żal i wstyd, żeś go nie kochał, żeś się źle zachowywał względem niego. (...) Kochaj go więc tak, jakbyś brata mego kochał; kochaj go zarówno czy cię pochwali, czy zgani; czy jest sprawiedliwy, czy ci się niesprawiedliwym wydaje; kochaj go, gdy jest pobłażliwy i wesół, a więcej jeszcze, gdy go smutnym widzisz. Kochaj go zawsze mój synu! I zawsze z czcią wymawiaj to słowo: nauczyciel. Ono bowiem, po słowie: Ojciec – jest najszlachetniejszą i najmilszą nazwą, jaką człowiek człowiekowi dać może.
- Zobacz też: nauczyciel