Dzieje Tewji Mleczarza
Wygląd
Dzieje Tewji Mleczarza (także Dzieje Tewjego Mleczarza; jid. Ganc Tewje der Milchiker) – powieść Szolema Alejchema; tłum. Anna Dresnerowa.
- A samemu jest się też nie więcej niż grzesznym człowiekiem i chciałoby się na stare lata dać odpocząć złamanym gnatom, poczuć wreszcie, że jest się człowiekiem, a nie bydlęciem. Dosyć tej gonitwy! Dosyć myślenia wciąż tylko o tym świecie! Czas pomyśleć już trochę i o tamtym świecie, wielki czas!
- Baba zawsze zostaje babą; nie darmo rzekł król Salomon, że pośród tysiąca kobiet ani jednej możliwej nie znalazł. Całe szczęście, dalibóg, że nie ma dziś mody na kilka żon.
- Człowiek – prawię – to tak jak ten stolarz: stolarz żyje, żyje i umiera, a człowiek tak samo: żyje, żyje i w końcu umiera.
- Źródło: wyd. Wrocław 1994, s. 57.
- Dziwne jest tylko jedno: dlaczego Kasrylewka odczuwa wszystkie bóle całego świata, a nikt na całym świecie nie współczuje cierpieniom Kasrylewki.
- Kiedy serce jest przepełnione, oczy zachodzą łzami.
- Ma (...) bardzo przyzwoitego ojca, a już dziadka miał istne cacko! Nawet będąc ślepym siedział dzień i noc nad Torą.
- Źródło: wyd. Wrocław 1989, s. 53.
- Mądremu wystarczy mrugnięcie, a głupiemu potrzeba kija...
- Mamy wielkiego Boga, potężnego Boga, a jednak oby tyle błogosławieństw Stwórca raczył mi zesłać, ile razy tenże Pan Wszechświata spłata człowiekowi takiego figla, że...
- Na, masz ci los! Czy ja ci coś złego powiedziałem? Czy ja mam zamiar przeciwstawiać się, broń Boże, temu, co czyni Najwyższy? Albowiem skoro On tak ładnie rządzi swoim światem i sprawia, że dzieci nie są dziećmi, a rodzice tyle znaczą, co to błoto, to pewno on chyba wie lepiej, jak należy postępować?...
- Nie gniewajcie się, jeśli wypsnęło mi się nieodpowiednie słowo. Koń o czterech nogach się potknie, a co dopiero człowiek o jednym języku...
- Nie ma takiego wrzodu na świecie, ażeby się w końcu nie zagoił, i takiego nieszczęścia, o którym by się nie zapomniało.
- Nie ma, słyszycie, nic gorszego na świecie od tego, jak wy kogoś besztacie, mieszacie z błotem, a ten milczy. Was żółć zalewa, a tamten siedzi i uśmiecha się!
- Nie powinnaś zapominać, „skąd przybyłeś i dokąd zdążasz” – czyli kto jesteś ty, a kim jest on.
- No, idźcie tu i gadajcie z dzisiejszymi dziećmi! Wychodzi tak, jak wam na początku powiedziałem: „Synów wychowałem i wywyższyłem” – czyli pracuj dla dzieci, bij głową o ścianę, „a oni mną wzgardzili” – czyli: a oni powiadają, że rozumieją więcej od was.
- Otóż jadę sobie furmanką do domu pogrążony w smętnych dumaniach i myślach, zadając pytania Panu Wszechświata i sam sobie na nie odpowiadając... I nie tak już wielki jest mój żal do Stwórcy, z Bogiem już się jako tako przeprosiłem, mam tylko żal do ludzi. Dlaczego ludzie są tacy źli, skoro mogliby być dobrzy? Po co zatruwać życie i sobie, i komuś, jeśli jest się w stanie życie umilić i być szczęśliwym? Czy może być tak, iż Pan Bóg stworzył człowieka po to jedynie, ażeby się męczył na tym świecie?... Po co Mu to było?...
- Patrzę sobie w górę, w niebo, a myśli moje pętają się tu, po ziemi. „Niebiosa są niebem dla Pana”, czyli – niebiosa są dla Pana Boga, „a ziemia” – czyli ziemię – tak sobie myślę – oddał On „ludziom” – czyli śmiertelnikom, ażeby tłukli łbami o ścianę, darli się między sobą z wielkiej „rozkoszy”, bili się o funkcję gabaja, o sziszi, o mafir...
- Pieniądze to błoto! Najważniejsze to sam człowiek, znaczy się, żeby człowiek był człowiekiem.
- Rozum i skrucha to zawsze dwie rzeczy, które zjawiają się zawsze zbyt późno.
- Sami jesteście ojcem, macie dzieci, tak samo jak ja rozumiecie znaczenie słów Pisma świętego: „Jak lituje się ojciec nad dziećmi swymi”, a uczucie, gdy dziecko, które choćby nie wiem jak zgrzeszyło, patrzy prosto w duszę wołając: „tato!” jest wam także znane... No, proszę, bądźcie wy wtedy mędrcem i odepchnijcie je od siebie.
- Skruchę? Za późno! Gałązka raz zerwana z drzewa musi uschnąć! Liść, który spadł z drzewa, musi zbutwieć.
- Słowem, jeśli w świętych księgach powiedziane jest: „Wbrew swej woli żyjesz” – czyli że człowiek własnoręcznie życia sobie nie bierze, nie jest to pewno powiedziane ot, tak sobie.
- Te baby, wiecie, to wam nie bagatelka! Byle co – już płaczą! Tanie łzy mają!
- – Twoja siostra Hodł – mówię – nie zrobiłaby tak... – A ona przerywa mi, Bejłkie znaczy się, i mówi tak:
– Przecież ci już nieraz mówiłam – powiada – ażebyś mnie, tato, z Hodł nie porównywał. Hodł – mówi – żyła w czasach Hodł, a Bejłkie – powiada – żyje w czasach Bejłkie. A od czasów Hodł – ciągnie dalej – do czasu Bejłki jest tak daleko – powiada – jak stąd do Japonii...
Zobacz też: