Przejdź do zawartości

Droga do El Dorado

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Droga do El Doradoamerykański film animowany z 2000 roku, w reżyserii Dona Paula i Davida Silvermana. Autorami scenariusza są Ted Elliott, Henry Mayo i Terry Rossio.

Wypowiedzi postaci

[edytuj]
  • To wasz głaz? My… oglądamy go sobie. My… turyści. Tu-ryś-ci. My… zgubiliśmy naszą grupę. Właśnie. Możemy już iść?
    • Hello, is this your rock? Sorry, we were just looking. We’re tourists. Tou-rists. We lost our group. May we go now? (ang.)
    • Postać: Tulio
    • Opis: do tubylców.

Dialogi

[edytuj]
Miguel: A ten taki słup, co tam stoi…
Wódz: Maszt?
Miguel: Tak, maszt, w rzeczy samej. Spójrz tylko, tam jest za mało tego...
Wódz: Sznura?
Miguel: Tak! Z ust mi to wyjąłeś. Pionowe wzniesienie wymaga więcej sznura!
Opis: na nowej łodzi.

Tulio: Czekaj, najpierw zobaczymy, ile jest warta.
Chel: Och, czyli może chcesz to z powrotem? (Trzyma w ręce kości do gry Tulia).
Tulio: Co?! Kiedy je rąbnęła?
Miguel: I gdzie je trzymała?

Tulio: Czy… Czy uratowało się jakieś żarcie?
Miguel (patrząc, jak Altivo zjada zapasy): Eee, i tak, i nie.
Tulio: O, ekstra! (Siada i łapie się za głowę).
Miguel: Tulio, spójrz na to z drugiej strony, nie może już być… (Zaczyna padać deszcz).
Tulio: Chciałeś może powiedzieć gorzej?!
Miguel: Nie.
Tulio: Nie?
Miguel: Nie.
Tulio: Na serio?
Miguel: Pewnie, że nie. Nie ma żadnej drugiej strony!
– Did any of the supplies make it?
– Well, um, yes and no.
– Oh… great!
– Tulio, look on the positive side. At least things can’t get…
– Excuse me, were… were you going to say „worse”?
– No.
– No?
– No.
– You sure?
– No. Absolutely. I’ve revised that whole… thing.
  • Opis: na łodzi, po ucieczce ze statku Corteza.
  • Zobacz też: jedzenie

Miguel: Hej, Altivo! Chcesz jabłuszko? Chodź, weź sobie. Ale najpierw musisz coś dla mnie zrobić.
Altivo parska i się cofa.
Miguel: Nic trudnego. Spróbuj znaleźć łom. To taki pręt metalowy na końcu trochę zakrzywiony. (pokazuje mu jabłko dla zachęty)
Tulio: Miguel! Ty gadasz do konia!
Miguel: Cii… (Koń odchodzi). Dobrze, Altivo, znajdź mi jakiś łom.
Tulio (przedrzeźnia): Taaak, znajdź mi łom. Przecież on nie zna słowa „łom”! To durny koń, skąd on może… (Spadają klucze). No… ale na łom to mi nie wygląda.
– Altivo! Hey, Altivo! You want the nice apple? Come and get it! But, you have to do a trick for me first! All you have to do, is find a pry bar. It’s a long piece of iron with a hooky thing at the end.
– Miguel, you’re talking to a horse!
– Yes, that’s it Altivo. Find the pry bar!
– Yes, „find the pry bar”. He doesn’t understand „pry bar”! He’s a dumb horse, there’s no way he’d.
– Well. It’s not a pry bar. (ang.)

Miguel: I to jest! Naprawdę jest mapa El Dorado! (Ściska mapę szczęśliwy i podniecony swoim odkryciem).
Tulio (przygląda się mu uważnie): Piłeś słoną wodę – tak czy nie?
Miguel: O, weź przestań!
Tulio: Nie wezmę i nie przestanę! Nie zmusisz mnie, żebym wlazł w te krzaki nawet za milion peset!
Miguel (odwraca się w kierunku Tulia): A wleziesz… za sto milionów?
Tulio: Co?
Miguel: Tak mi przyszło do głowy, że El Dorado to miasto ze złota. (Chowa mapę pod koszulę).
Tulio: I co z tego?
Miguel: No wiesz… Pył, bryłki, cegły… Całe budowle, z których złoto złazi płatami… Ale skoro nie chcesz iść, to wracajmy do łodzi i wiosłujmy do Hiszpanii. Cóż, jak do tej pory szło nam nieźle, ale…
Tulio (przerywa gwałtownie): Czekaj! Momencik! Nowy plan! Znajdziemy złote miasto… Złoto sobie weźmiemy i wtedy wrócimy do Hiszpanii.
Miguel: Żeby ją kupić!
– Even those mountains! You said it yourself, it could be possible, and it is! It really IS the map to El Dorado!
– You drank sea water, didn’t you? (…) (ang.)

Tulio: Miguel, wstawaj. To tutaj.
Miguel: Naprawdę?!
Tulio: O tak. Naprawdę.
Miguel (podrywa się z ziemi): To w dechę! Ale gdzie to jest? Daleko?
Tulio: Tutaj.
Miguel: Gdzie?!
Tulio: Tu.
Miguel: Za głazem? (Patrzy za głaz).
Tulio: Nie, nie, to jest…
Miguel : Ale… Dawaj to! (Wyrywa mapę).
Tulio: Jak widać „El Dorado” oznacza tu wielki, ciężki… głaz! (krzyczy) Postanowiłem dzisiaj mieć gest, dlatego mogę ci oddać swoją część!
Miguel: Ale… nie uważasz, że Cortez mógł tu przyjechać przed nami i…
Tulio (cynicznie): I? I co? Zabrał stąd jeszcze większe głazy? To drań.
Opis: przed głazem.

Cortez: Moja załoga jest tak starannie dobrana jak uczniowie Chrystusa. I nikt tu nie chce widzieć pasażerów na gapę. Każę was wychłostać. A gdy dopłyniemy do Kuby po zapasy, jak Bóg da, wychłoszczą was jeszcze raz. Resztę życia spędzicie jako niewolnicy na plantacji trzciny cukrowej. Zabrać ich.
Miguel: No nieźle. Kuba!
– My crew was as carefully chosen as the disciples of Christ, and I will not tolerate stowaways. You will be flogged. And when we port into Cuba to re-supply, God willing, you will be flogged some more. And then enslaved on the sugar plantations for the rest of your miserable lives.
– My only wish is to serve the gods.
– Tulio! The hip, the hip! (ang.)

Miguel: Słuchaj, kończysz już obmyślanie planu ucieczki?
Tulio (przestaje na chwilę uderzać głową w ścianę): Zaraz, czekaj… coś mi świta… tak… (Znów uderza głową w ścianę; po chwili przestaje): Słuchaj, plan jest taki. Zaraz po północy ty i ja zagarniemy trochę żarcia. Weźmiemy jedną z tych ich długaśnych łodzi i powolutku odpłyniemy do Hiszpanii, jak gdyby nigdy nic.
Miguel: Do Hiszpanii, tak?
Tulio: Taaak.
Miguel: Zwykłą łodzią?
Tulio: Właśnie.
Miguel: Ekstra, genialnie, i to, to cały plan, tak?
Tulio: No tak jakby.
Miguel: … Całkiem w dechę! A jak wyjść na pokład?
Tulio: Zaraz po północy ty i ja zagarniemy trochę żarcia. Zwiniemy jedną z tych długaśnych łodzi…
Miguel (przerywa): Ech, ekstra.
Tulio: No dobra, a jaki ty masz plan, cwaniuro?!
Miguel: Cz-czego ty chcesz? Mnie nie pytaj, od planów jesteś ty!
– (…) All right. In the dead of night, you and I grab some provisions, hijack one of those… longboats… and then, we… row back to Spain like there’s no mañana!
– Back to Spain?
– Yeah.
– In a rowboat?
– You got it!
– Oh, great. Sensational. And that’s your plan, is it?
– That’s… pretty much it.
– Well, I like it! So, how do we get on deck?
– In the dead of night, you and I grab some provisions, hijack one of those… longboats…
– Oh, great…
– Well, then, what’s your idea, smart guy?!
– Wha-wha-what do you mean? You’re the one who comes up with the plans! (ang.)

Podczas obrzędu składania ofiary z człowieka.
Tulio: Stop! To nie jest najodpowiedniejsza ofiara.
Tzekel-Kan: Nie chcecie mojej ofiary?
Miguel: Nie, nie, chcemy ofiary, tylko… Tulio, powiedz!
Tulio: Gwiazdy… Nie są w odpowiedniej konfiguracji na tę ofiarę.
Miguel: Zgadza się. Gwiazdy. Ofiara nie. Nie dzisiaj.
Tzekel-Kan: Och. Najwyraźniej źle zrozumiałem wolę najwyższych.
Miguel: Nic się nie stało. Mylić się rzecz ludzka, wybaczać…
Wódz: Bogowie! Może w takim razie przyjmiecie ofiarę od moich poddanych? (Wychodzą kobiety z misami pełnymi złota).
Wódz: Czy to was ucieszy?
(Tulio i Miguel patrzą zachwyceni na złoto; za chwilę opamiętują się i starają się sprawić wrażenie znudzonych.)
Miguel: Może być.
Tulio: Tak, jakoś ujdzie.
– Stop! This is not a proper tribute!
– You do not want the tribute?
– No no, we want tribute. It’s just that, um… Tulio, tell him.
– The stars are not in position for this tribute!
– Like he said! Stars!… Can’t do it… Not today. (…) (ang.)

Chel: To kapłan! Co on sobie pomyśli, kiedy zobaczy cię na podłodze ze mną?
Tulio: Eee… Że mam fart?

Miguel: Tulio, czy w wyobraźni widziałeś kiedyś swoją śmierć?
Tulio: Konia tam nie było. (Altivo parska urażony).
Miguel: Wkurza… cię coś?
Tulio: Poza agonią? Taa… Że nigdy… nie zdobyłem… złota.
Miguel: A… A mnie wkurza, poza agonią, że… nasza największa przygoda się kończy zanim się zaczęła i nikt nie będzie o nas pamiętać.
Tulio: Jeżeli cię to jakoś pocieszy, ty, zmieniłeś przygodę, moje życie! (Skowyt).
Miguel: A jeśli to pocieszy jakoś ciebie, Tulio. Uczyniłeś moje życie… bogatszym. (Altivo parska zniesmaczony).
Opis: na łodzi.

Tulio (przebierając się): Wychodzisz?
Chel: Nie… O tak, tak. (Spogląda i po chwili). Eee… to pa.
Opis: w świątyni.

Zobacz też

[edytuj]