Życie, wszechświat i cała reszta
Wygląd
Życie, wszechświat i cała reszta (ang. Life, the Universe and Everything) – trzecia powieść z humorystycznego cyklu science fiction Douglasa Adamsa Autostopem przez galaktykę; tłumaczenie – Paweł Wieczorek.
- Błędem jest twierdzić, że każdy poważniejszy problem można rozwiązać za pomocą kartofli.
- Fakty, które warto zapamiętać z historii Galaktyki, nr 1 (według Popularnej historii Galaktyki „Codziennego Kuriera Gwiezdnego”):
Od początku istnienia Galaktyki swój wzrost i upadek przeżyły niezliczone kultury. Tak często następował wzrost i upadek, ruch w górę i w dół, że dość kusząca staje się myśl, iż życie w Galaktyce to:
a) coś na kształt choroby morskiej – choroby przestrzeni, choroby czasu, choroby historii czy coś w tym stylu – oraz
b) głupota.
- Latanie to sztuka, a raczej sztuczka. Dowcip polega na tym, by nauczyć się rzucać na ziemię i nie trafiać w nią.
- Mniejsza z tym, że jaskinia była zimna, że była wilgotna i smrodliwa, prawdziwy problem polegał na tym, że leżała w środku Islington, niedaleko centrum Londynu, a następny autobus odchodził za dwa miliony lat.
- Mój lekarz mówi, że mam zdeformowany gruczoł obowiązków obywatelskich oraz wrodzoną słabość kośćca moralnego i dlatego jestem zwolniony od ratowania wszechświatów.
- Zastanowił się więc, czym właściwie jest pozycja, jaką zajmuje, i następny szok spowodował, że prawie rozlałby drinka. Szybko, zanim mogłoby mu się przydarzyć coś złego, wlał go sobie do gardła. Natychmiast wypił następnego, który miał pomknąć za pierwszym i sprawdzić, czy dobrze mu się wiedzie. (…) posłał w dół gardła trzeciego drinka, który miał sprawdzić, dlaczego drugi nie wysłał jeszcze raportu o samopoczuciu pierwszego. (…) Czwartego drinka posłał w dół drugą krtanią z zadaniem przerwania trzeciemu wagarów, zawarcia z nim sojuszu i wspólnego nakłonienia drugiego, by wziął się w garść. Wszystkie trzy miały rozpocząć poszukiwania pierwszego, miło z nim porozmawiać, może nawet coś mu zaśpiewać. Nie był pewien, czy czwarty drink wszystko dobrze zrozumiał, dlatego posłał za nim piątego, który miał mu jeszcze raz dokładnie wytłumaczyć plan, i szóstego dla moralnego wsparcia.
- Artur leżał, ciężko dysząc w wilgotnym powietrzu, i próbował pomacać się to tu, to tam, by ocenić, czy jest ranny. Bolało bez względu na to, gdzie dotykał. Po chwili zdał sobie sprawę, że boli go ręka.
Zobacz też: