William S. Burroughs

69. urodzin w 1983 r.
William Seward Burroughs (II) (1914–1997) – pisarz i poeta amerykański, także aktor, scenarzysta filmowy i malarz.
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
Nagi Lunch[edytuj]
- Jestem widmem i marzę o tym, o czym marzy każde widmo: o ciele. Długo płynąłem przez bez-wonne aleje przestrzeni, gdzie nie ma życia, tylko brak koloru i brak zapachu śmierci…
- Życie to szkoła, w której każdy uczy się innej lekcji.
- Kończą mi się żyły i pieniądze.
- Śmierć jest bezwonna... Nikt nie może czuć jej odoru przez różowe skręty ciała i jego czarne, krwiste filtry... Woń śmierci to kompletny brak zapachu... Brak zapachu zwraca uwagę, bo wszystko, co żyje, wydziela jakąś woń... Brak zapachu jest równie niepokojący jak absolutna ciemność, cisza, utrata orientacji w czasie i przestrzeni...
- Codziennie trochę śmierci. To zajmuje czas.
- Czemuś, ach, czemuś taki smutny, piękny pedale?
- Dobrze funkcjonujące państwo policyjne nie potrzebuje policji.
- Mieszkałem w nędznej klitce w tubylczej dzielnicy Tangeru. Nie kąpałem się od roku, nie zmieniałem odzieży ani nie zdejmowałem jej, chyba żeby wbić igłę w szare, drewniane, włókniste ciało, co powtarzało się co godzina. Nigdy nie porządkowałem ani nie odkurzałem pokoju. Puste pudełka po ampułkach i śmieci sięgały aż do sufitu. Już dawno wyłączono elektryczność i wodę, bo nie płaciłem rachunków. Nie robiłem absolutnie nic. Mogłem wpatrywać się przez osiem godzin w czubek własnego buta. Podrywałem się do działania tylko wtedy, gdy pojawił się głód morfiny. Kiedy odwiedzał mnie przyjaciel — a zdarzało się to nieczęsto, bo kto miał mnie odwiedzać? — siedziałem apatycznie, nie troszcząc się, czy wkracza w moje pole widzenia, czy je opuszcza — szary ekran stawał się coraz bledszy i coraz bardziej pusty. Gdyby padł nagle trupem, siedziałbym bez ruchu wpatrując się w czubek buta i czekając, aż będę mógł przejrzeć mu kieszenie.
- Źródło: Wstęp
- Igła wcale nie jest najważniejsza. Czy łykasz narkotyki, czyje wąchasz, czy wsadzasz je sobie w tyłek, skutek jest zawsze taki sam: uzależnienie.
- Źródło: Wstęp
- Czuję, że się zbliżają, szykują, rozstawiają kapusiów po peronach jak diabelskie pionki, mruczą nad łyżką i pompką, które wyrzucam na stacji metra Washington Square. Przeskakuje bramkę, zbiegam dwa piętra w dół żelaznymi schodami i łapię pociąg do centrum... Drzwi przytrzymuje mi młody, przystojny goguś jak z reklamy pasty do zębów — krótkie włosy, renomowany uniwersytet, niezła robota w biurze. Najwyraźniej uważa mnie za egzotyczny okaz robaka. Znacie takich fagasów — spoufalają się z barmanami i taksówkarzami, świetnie się znają na futbolu, zaraz przechodzą z wami na “ty" i klepią was po ramieniu. Prawdziwy dupek.
- Źródło: Rozdział otwierający
- To nie przypadek, że szefowie tego interesu są zawsze grubi, a narkomani chudzi.
- Źródło: Wstęp
- Będziesz kłamał, oszukiwał, donosił na przyjaciół, kradł, zrobisz wszystko, by zaspokoić głód. Bo znajdziesz się w stanie totalnej choroby, totalnego opętania, i nie będziesz mógł postępować inaczej. Wściekły pies nie może nie kąsać.
- Źródło: Wstęp
- Starzy ludzie jedzą bez odrobiny poczucia wstydu; człowiekowi chce się rzygać, jak na nich patrzy. Stare ćpuny zachowują się tak samo. Piszczą i skomlą na widok towaru. Po brodach cieknie im ślina, burczy im w brzuchu, aż człowiek spodziewa się, że za chwilę zmienią się w wielką amebę i pochłoną towar. Doprawdy, niesmaczne.“Cóż, moi chłopcy będą kiedyś tacy sami — pomyślałem filozoficznie. — Czy życie nie jest dziwne?"
- — Badanych można poddawać upokorzeniom seksualnym. Nagość, stymulacja afrodyzjakami, nieustanny nadzór, by nie dopuścić do masturbacji (w razie erekcji podczas snu włącza się automat, który wyrzuca badanego z łóżka do basenu z lodowatą wodą, co redukuje do minimum liczbę polucji). Można zahipnotyzować księdza i powiedzieć, że zjednoczy się wkrótce z Barankiem — a później wprowadzić mu do odbytu penis starego tryka. Śledczy uzyskuje w ten sposób kontrolę hipnotyczną — badany przybiegnie do nogi na jedno gwizdnięcie, będzie srał na podłogę, jeśli się powie: “Sezamie, otwórz się!" Naturalnie upokorzenia seksualne zupełnie nie działają na jawnych homoseksualistów. Pamiętam jednego chłopca, którego uwarunkowałem, by robił kupę na mój widok. Później myłem mu tyłek i przelatywałem go. Doprawdy, smakowite. Był zresztą ślicznym chłopcem. Czasami wybuchał płaczem, bo nie mógł powstrzymać ejakulacji, jak go pieprzyłem. Cóż, wyraźnie widać, że istnieją niezliczone możliwości, niczym kręte ścieżki w wielkim pięknym ogrodzie. Badałem te sprawy bardzo pobieżnie na życzenie bonzów partyjnych. Cóż, son cosas de la vida.
- Utrzymałem pewność ręki, dokonując aborcji po zaniżonych cenach w toaletach na stacjach metra. Upadłem tak nisko, że zaczepiałem ciężarne kobiety na ulicach. Kompletny zanik etyki.
- Koprofag prosi o talerz, sra na niego, zjada gówno i krzyczy: “Mniam-mniam! Pycha!"
- Drogi czytelniku, ohyda tego widoku nie da się opisać! Kim jest ten skulony sikający tchórz, złośliwy niczym mandryl, stale zmieniający panów? Kto sra na pokonanego przeciwnika, który konając zjada gówno i krzyczy z rozkoszy? Kto wiesza biernego homoseksualistę i łapie jego spermę ustami niczym wściekły pies? Łagodny czytelniku, chętnie bym ci tego oszczędził, ale moje pióro jest obdarzone własną wolą. O Chryste, co za widok! Czy język lub pióro może opisać te bezeceństwa? Bestialski młody chuligan wyłupił swojemu koledze oko i pieprzy go w mózg. “Ma uwiąd mózgu i jest suchy jak cipa starej baby". — Pieprzę tę starą cipę, jak w krzyżówce, co mi wynika, jak mi wynika? Już, mój stary, czy jeszcze nie? Nie mogę cię wypieprzyć, Jack, bo zostaniesz niedługo moim ojcem i lepiej by ci było poderżnąć gardło i wypieprzyć moją matkę, niż wypieprzyć ojca albo vice versa, mutatis mutandis i podciąć gardło matce, świętej cipie, choć to najlepszy sposób, żeby zamknąć jej gębę. Chodzi o to, że gość nie wie, że ma dać dupy “wielkiemu białemu tatusiowi" czy przelecieć staruchę. Dajcie mi dwie cipy i stalowego fiuta, trzymajcie swoje brudne paluchy z dala od mojego słodkiego tyłka. Czy myślicie, że jestem pawianem, uchodźcą z Gibraltaru? Mężczyznę i kobietę wykastrował. Kto nie rozróżnia płci? Poderżnę ci gardło, ty biały skurwysynu. Stań otwarcie jak mój wnuk i spotkaj się ze swoją nie narodzoną matką w wątpliwej walce. Zamęt spieprzy mu arcydzieło. Poderżnąłem dozorcy gardło całkiem przez pomyłkę, był takim paskudnym starym fiutem. W pierdlu wszystkie fiuty są takie same.
- Chrystus?! — szydzi złośliwy, pedałowaty święty, wyjmując ciasto z alabastrowej czary... — Myślisz, że poniżyłbym się do tego stopnia, by czynić cuda?! To doprawdy niesmaczne... — Chodźcie, markizy i markizowie, i przyprowadźcie małe markiziątka. Pokaz dla młodych i starych, dla ludzi i zwierząt... Jedyny prawowity Syn Człowieczy jedną ręką wyleczy chłopca z rzeżączki — tylko dotykiem, ludzie! — a drugą stworzy marihuanę, chodząc po wodzie i sikając winem z tyłka... A teraz trzymajcie się z dala, ludzie, bo elektryczna moc tego gościa może was napromieniować!...
- Joselito, pisujący kiepskie wiersze o tematyce społecznej, zaczyna kaszleć. Niemiecki lekarz zbadał chłopca, dotykając jego żeber smukłymi, delikatnymi palcami. Lekarz był także skrzypkiem, matematykiem, mistrzem szachowym i doktorem prawa międzynarodowego z prawem występowania w toaletach Hagi.
- Do kawiarni wślizgnął się wymalowany młodzieniec i chwycił jeden z wielkich czarnych szponów wydzielających słodki, mdlący zapach.
- Drugi leży na łóżku, pali keif i wydmuchuje kółka z dymu, usiłując trafić w swojego stojącego fiuta. Stawiają tarota o to, kto kogo przeleci.
- Mak otacza magia, zaklęcia, przesądy. W Mexico City trafiłem na dealera zupełnie na ślepo. “Następna ulica w prawo... teraz w lewo, teraz znowu w prawo". Był na miejscu: bezzębna twarz starej baby i puste oczy.
Ćpun[edytuj]
- Ćpuny (...) trzymały się razem, wymieniając bez końca swoje ćpuńskie gesty. W przód i w tył, ramię kołyszące się w łokciu z dłonią ustawioną wierzchem do góry, gest oddzielności i szczególnej wspólnoty, jak bezwładny nadgarstek pedała.
- Kiedy człowiek przestaje dorastać, zaczyna umierać.
- Prawo karne jest jedną z kilku dziedzin, gdzie klient kupuje czyjeś szczęście. Fartu większości ludzi nie da się po prostu przekazać, ale dobry adwokat może sprzedać swe szczęście klientowi, a im więcej szczęścia sprzedaje, tym więcej ma do sprzedania.
- Cisza to coś, co nie zdarza się często w barze dla pedziów.
- Gdy ludzie zaczynają rozprawiać o swoich wypróżnieniach, stają się równie niepohamowani, jak proces, który opisują.
Cień szansy[edytuj]
- Przybijany do krzyża Chrystus na pewno zrozumiał, że go wystawiono. Bez ukrzyżowania cała umowa była warta tyle, co zeszłoroczny śnieg. Ostatecznie jego misja miała polegać na takim użyciu potężnej symboliki, by niezliczone miliony istot ludzkich uwierzyły w kulawe kłamstwa.
- Nauki Chrystusa czyta się jak podręcznik biologicznego samobójstwa. Czy jeleń ma szukać geparda i nadstawiać gardło pod jego kły? Czy ryba ma się sama nabić na haczyk lub wskoczyć do sieci? Żadne zwierzę nie przetrwa, jeśli będzie szukało i kochało swego wroga. Szaleństwo jako praktyczna rada na poziomie somatycznym. Na poziomie psychicznym, jeśli możesz się zbliżyć do wroga, spróbuj uczynić zeń swego przyjaciela albo udusić go tymi obcymi mu więziami. Mądry stary magik powiedział mi kiedyś „Nie mam wrogów. Zamieniłem ich w przyjaciół". Był to najbardziej niebezpieczny praktyk, jakiego spotkałem. Nauki Chrystusa mają sens na poziomie wirusowym.
Inne[edytuj]
- Jeśli chcesz ujrzeć niebo, musisz znaleźć się w piekle.
- Jeśli robicie interesy z religijnym skurwielem, miejcie to na piśmie. Jego słowo jest gówno warte, sam dobry Bóg mówi mu, jak wyruchać was na tym interesie.
- Źródło: 9 porad dla młodych ludzi.
- W magicznym wszechświecie nie ma przypadków. Nic się nie dzieje, chyba że ktoś tego chce. Dogmatem nauki jest to, że wola nie może wpływać na siły zewnętrzne i myślę, że to po prostu śmieszne. Jest to tak samo złe jak kościół. Mój punkt widzenia jest dokładnym przeciwieństwem naukowego punktu widzenia. Wierzę, że jeśli wpadniesz na kogoś na ulicy, to nie bez powodu. Wśród ludzi prymitywnych mówi się, że jeśli kogoś ukąsił wąż, to ktoś go zamordował. Wierzę w to.