Włodzimierz Ptak

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Włodzimierz Ptak (2014)

Włodzimierz Wojciech Ptak (1928–2019) – polski mikrobiolog i immunolog, profesor Instytutu Mikrobiologii Akademii Medycznej w Krakowie.

Wypowiedzi[edytuj]

  • Jeśli chodzi o liczbę ludzi mi niechętnych, to mieszczę się chyba w średniej krajowej. Może chodzi o otwarte mówienie tego, co myślę? Na przykład w 1980 roku w Dzienniku Polskim zrobiono wywiad z paroma profesorami, w tym ze mną – bardzo przeciwko ówczesnym władzom. Wszyscy byliśmy za daleko idącymi zmianami, ale każdy z nas widział je inaczej. Ja jestem człowiekiem niewierzącym. A tu „Solidarność” z mszami i pokropkami... Uważałem, że polityka uczelni, korzystna dla uczelnianej „Solidarności”, nie zawsze była korzystna dla samej uczelni. Od czasu do czasu życzliwi usiłują „dorabiać mi gębę”, mimo że do ZMP nie należałem, do partii nie należałem, nie miałem kontaktów z UB i SB. I w ogóle nie miałem odruchów stadnych.
    • Źródło: Andrzej Kobos, Po drogach uczonych. T. 4. Kraków: Polska Akademia Umiejętności, 2009, s. 383–398. ISBN 978-83-7676-021-6.
  • Jeśli przypatrzymy się wysoce wyspecjalizowanemu działaniu naszego systemu immunologicznego, to docenimy, w jak genialne narzędzie wykształciła nas ewolucja. Każdy z nas ma miliony komórek, które rozpoznają i niszczą obce antygeny. Mam oczywiście na myśli zdrowy, dobrze działający układ immunologiczny, bo niestety – on czasami szwankuje.
  • Kościół ma sporo grzechów na sumieniu w kwestii profilaktyki zdrowia. Mam jeszcze zachowany egzemplarz jakiegoś czasopisma przykościelnego z 1905 roku, które potępia używanie szczepionek. Jeszcze do niedawna Kościół uważał, że każda choroba jest skutkiem decyzji Pana Boga. Zatem jeśli choroba atakowała, to trzeba było przyjąć ją z godnością – jako wyrok Najwyższego.
  • Ludzie wydają niepotrzebnie grube pieniądze na leki czy suplementy wspierające odporność (na przykład modny miłorząb japoński – nie ma żadnych dowodów na to, żeby on działał), tymczasem bardziej szkodzą sobie stylem życia, chociażby nieodpowiednią dietą.
  • Mam chłopskie pochodzenie, to wyrabia twardość. Jeden dziadek był chłopem, drugi majstrem w fabryce papierosów. Całe życie trenowałem umysł. Uczyłem się np. wierszy na pamięć, począwszy od Mickiewicza, skończywszy na Majakowskim.
    • Opis: w odpowiedzi na pytanie, jak udało mu się pozostać aktywnym naukowo tak długo.
    • Źródło: Andrzej Kobos, Po drogach uczonych. T. 4. Kraków: Polska Akademia Umiejętności, 2009, s. 383–398. ISBN 978-83-7676-021-6.
  • Mama, którą bardzo kochałem, miała ze mną kłopoty. Świadectwa miałem bardzo dobre. Ale zadręczałem ją swoimi przeraźliwie smrodliwymi zbiorami. Nie wystarczały mi bowiem w domu pies, kot, kanarek, rybki, a nawet biała mysz, która choć mieszkała w klatce, to jednak uwielbiała spacerowanie po mieszkaniu. Do tej menażerii dodałem jeszcze pierwotniaki. Tradycyjne definicje uważały te drobne organizmy – takie jak na przykład ameby, wiciowce, gąbki, glony – za jednokomórkowce. Co w tych bezpłciowo rozmnażających się zwierzętach czy roślinach mogło zaintrygować małego chłopca na tyle, że permanentnie znosił to paskudztwo (jak mawiała matka) do domu?! Nie pomagały przecież ani prośby, ani groźby tej wyjątkowo tolerancyjnej kobiety, która na co dzień rzetelnie zajmowała się domem. Wyprawa na stawy, a właściwie na bajora przy Bonarce – tu, gdzie dziś znajduje się rondo Matecznego – były dla małego chłopca emocjonujące. A jeszcze bardziej cieszyły go chwile, gdy godzinami mógł obserwować, co się w akwariach, słoikach czy klatkach działo.
  • Nigdy nie byłem praktykującym lekarzem. Z wyjątkiem czasu, kiedy powołano mnie do wojska i kazano leczyć żołnierzy. Ani wcześniej, ani potem nie zajmowałem się medycyną praktyczną. Im bardziej wkraczamy w przyszłość, tym bardziej medycyna laboratoryjna staje się czym innym niż praktyczna. Wymaga specjalistów innego formatu niż ci, którzy służą przy łóżku chorego. Wymaga też zupełnie innych umiejętności. Ja się zajmuję alergią, ale moim zwierzęciem doświadczalnym jest mysz, a nie człowiek.
  • Odporność immunologiczna to ciągle, mimo tak rozległej wiedzy, pole pełne tajemnic. Fascynuje nas i popycha do opracowywania nowych strategii badawczych. Czasami przypomina to walkę z nieznajomym i niewidocznym przeciwnikiem, chociaż ostatnio, dzięki nowoczesnej technice, udało się już owo „pole walki” zupełnie nieźle rozpoznać.
  • Sądzę – jak wielu naukowców – że za rozwój alergii odpowiada nadmierna higienizacja życia. Unikamy kontaktu z drobnoustrojami, nasze dzieci żyją w niemal sterylnych warunkach, sami co chwilę myjemy ręce. Nasz układ odpornościowy prawie nie styka się więc z bakteriami, ale wciąż styka się z innymi antygenami. Więc, skoro się nudzi, to te inne antygeny, zupełnie nieszkodliwe – białko mleka, ryb, czy nawet truskawki – zaczyna traktować jak wroga.
  • Tadzik Gumiński (późniejszy docent pediatrii), którego też fascynowała astronomia, mieszkał przy ul. Szpitalnej, a ja przy ul. Garncarskiej. Niedaleko od naszych domów, na Podwalu, tam, gdzie teraz mieści się księgarnia naukowa, był sklep optyczny Maruńczak i spółka. I właśnie w tym sklepie zakupiliśmy soczewki i inne części niezbędne do budowy teleskopu. Ten teleskop, oczywiście, był prymitywny. Ale dzięki niemu wiele nocy spędziliśmy na obserwacji nieba, rozszyfrowywaniu układów gwiezdnych. To była naprawdę wielka frajda.
  • Trzeba przekonać ogłupiałych rodziców, że nie szczepiąc dzieci szkodzą im oraz całemu społeczeństwu. Bo jak znaczna część społeczeństwa nie uodporni się na dany patogen, to jest szansa, że pojawi się epidemia. Teraz na przykład powraca odra. Zupełnie niegroźna w wieku dziecięcym (za moich czasów przechodziły przez nią wszystkie dzieci i nic złego się nie działo), może prowadzić do bardzo groźnych powikłań u dorosłych pacjentów.
  • Układ odpornościowy człowieka nie walczy z drobnoustrojami, jakie mamy w monstrualnej ilości w przewodzie pokarmowym (w naszym ciele bytuje kilkaset gatunków bakterii o łącznej wadze około 1 kg!). Również nie odpowiada na mikroorganizmy kolonizujące naszą skórę. Reaguje w sposób racjonalny. Nie rozprasza swoich sił na walkę z tym, co dla ludzi nie jest szkodliwe, a co więcej może być pożyteczne. Postawiliśmy sobie pytanie: skoro przewód pokarmowy i skóra okazują się miejscami, gdzie stykając się z antygenami bakteryjnymi, organizm udaje, że ich nie widzi, to być może inne antygeny – nie tylko bakteryjne! – jeśli zostaną przez nas odpowiednio zaaplikowane układowi pokarmowemu czy skórze, zostaną potraktowane podobnie? Przez wiele lat w Katedrze Immunologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego prowadziliśmy badania zmierzające do określenia warunków wywołania stanu tolerancji w obrębie przewodu pokarmowego, uzyskując zadowalające wyniki.
    • Źródło: Teresa Bętkowska, Plaster z antygenowym pociskiem, Miesięcznik Kraków, 3 (77), marzec 2011, s. 32–33.
  • W dzieciństwie miałem przyrodnicze zainteresowania. Od kogoś dostałem mikroskop, sam zrobiłem sobie teleskop, bardzo kiepskiej jakości, ale mogłem oglądać Księżyc. Najpierw chciałem zostać astronomem. Czytałem książki z astronomii Jamesa Jeansa, czytałem nawet Arthura S. Eddingtona, którego jednak nie całkiem rozumiałem. Ogromne natomiast wrażenie zrobiła na mnie Historia naturalna jednego pierwotniaka Jana Dembowskiego. Zdecydowałem się, że pójdę w kierunku biologicznym, że zostanę lekarzem.
    • Źródło: Andrzej Kobos, Po drogach uczonych. T. 4. Kraków: Polska Akademia Umiejętności, 2009, s. 383–398. ISBN 978-83-7676-021-6.
  • W późniejszych latach spierałem się z profesorem Aleksandrowiczem, ponieważ stosował pewne działania terapeutyczne, które mi się nie podobały, jak dyskusyjne stosowanie leków supresyjnych. Kiedyś skrytykowałem go za to publicznie. Byłem już profesorem, gdy miałem ładną rozmowę z profesorem Aleksandrowiczem. Zacząłem, „Panie Profesorze, jako naukowiec, ja…”. Przerwał mi mówiąc – „Są trzy kategorie ludzi zajmujących się nauką: naukowcy, to są ci, którzy biorą próbówki, coś do nich nalewają; są uczeni, tacy jak pan; i wreszcie – proszę pana – są mędrcy”. Ktoś mi potem wytknął, że nie odpowiedziałem mu – tym mędrcem jest właśnie pan profesor”. Aleksandrowicz rzeczywiście miał w sobie coś z mędrca.
    • Opis: o Julianie Aleksandrowiczu.
    • Źródło: Andrzej Kobos, Po drogach uczonych. T. 4. Kraków: Polska Akademia Umiejętności, 2009, s. 383–398. ISBN 978-83-7676-021-6.
  • W Yale początkowo kontynuowałem problematykę przywiezioną z Polski. W ciągu kilku miesięcy zrobiłem pięć prac, opublikowanych następnie w czołowych czasopismach amerykańskich i brytyjskich. Polubili mnie, doszli do wniosku, że Ptak jest dobry i wydajny. Szefem Department of Pathology był wówczas Richard K. Gershon, niedoszły noblista, w trzecim pokoleniu polski Żyd. Zmarł na raka płuc w 1983 r., mając lat pięćdziesiąt. Byliśmy blisko zaprzyjaźnieni; spędziłem z nim ostatnie miesiące jego życia. Czasem żartował do mnie – „You’re too inteligent not to be Jewish”.
    • Źródło: Andrzej Kobos, Po drogach uczonych. T. 4. Kraków: Polska Akademia Umiejętności, 2009, s. 383–398. ISBN 978-83-7676-021-6.
  • Wbrew temu, co się często sądzi, nadmierna higiena, czyli przebywanie w środowisku bezbakteryjnym, niekoniecznie prowadzi do polepszenia zdrowia, niekiedy nawet powoduje jego pogorszenie. Pośrednim dowodem może być to, że wśród dzieci wiejskich chorób alergicznych jest mniej niż u dzieci miejskich. To dlatego, że dzieci na wsi stykają się z dużo większą ilością bakterii. Widać, że przesada jest niezdrowa w każdym zakresie.
  • Zadaniem komórek układu odpornościowego jest rozpoznać obcość. I walczyć z nią. Wszczepiony obcy organ, czy jego fragment, jest niewątpliwie ciałem obcym. Układ odpornościowy zaczyna więc z nim walczyć. Natomiast teraz już leki immunopresyjne – a więc obniżające odporność – są na tyle skuteczne, że odrzucenie przeszczepów jest zahamowane.
  • Żydzi to jedna z nielicznych grup etnicznych, gdzie uczenie się jest równoznaczne z chwaleniem Boga, co przynosi efekty. Pewien żydowski noblista zapytany, skąd się wzięło u niego zamiłowanie do nauki, wytłumaczył, że kiedy jego koledzy wracali do domu, pytano ich, o co dziś pytał nauczyciel. Mnie, powiedział ten noblista, matka pytała, o co ty dzisiaj zapytałeś nauczyciela. Uczono go pytać, a nie odpowiadać.

O Włodzimierzu Ptaku[edytuj]

  • Cóż, prawda jest taka, że choć w latach 80. wszyscy byli za zmianami w kraju czy na uczelni, to jednak drogę do tych przemian każdy widział nieco inaczej. Jeśli dobrze zapamiętałam jedno z bardziej burzliwych posiedzeń władz AM (obsługiwałam je dziennikarsko) w najbardziej gorącym, strajkowym czasie, to prof. Ptak zdecydowanie protestował przeciw temu, aby o wyborze rektora mieli decydować przysłowiowa sprzątaczka czy nawet studenci.
  • Urodził się w Krakowie i z tym miastem postanowił związać swoją naukową ścieżkę, choć z otwartymi rękoma przyjęłyby go najbardziej prestiżowe uczelnie świata, o czym dobitnie świadczy trwający dwadzieścia pięć lat romans z Yale University, gdzie był profesorem wizytującym. Mimo wieku (rocznik 1928) nie zwalnia tempa – nadal pracuje naukowo, publikuje.
    • Autor: Jerzy Vetulani, z wniosku o przyznanie Odznaki Honoris Gratia, 2016.