Trzepot skrzydeł
Wygląd
Trzepot skrzydeł – powieść Katarzyny Grocholi.
- Chcę sobie i Tobie dać czas, bo jak się mamy kochać, skoro za mało siebie znamy, a może nie znamy się w ogóle?
- Człowiek nie jest doskonały, popełnia błędy, te błędy go nie dyskwalifikują, przecież człowiek może się pomylić.
- I ten spadający meteor, który miał być marzeniem.
- Jestem na wyspie, na której wszyscy kłamią. Jeśli na niej jestem, to znaczy, że kłamię, mówiąc, że kłamią, czyli że mówię prawdę, ale jeśli prawdą jest to, że wszyscy kłamią, to ja też kłamię, kłamiąc, że wszyscy kłamią, czyli mówię prawdę…
- Nie czujemy się kochani, dopóki choć jedna osoba na ziemi nas nie pozna dogłębnie.
Takimi, jakimi jesteśmy naprawdę, a nie takimi jakimi chcielibyśmy być.
- Pamiętasz?
Jakie to piękne słowo, pod warunkiem, że ma się je do kogo powiedzieć.
- (…) skoro wyszłam za mąż, to mąż mnie ocali czy wybawi, czy uratuje, czy będzie chronił? Ale mężowie, których znałam, nie byli od chronienia, tylko od bicia i krzyków. Najpierw mówili: nigdy cię nie skrzywdzę. I to już powinno być dzwonkiem alarmowym, bo przecież człowiek, który nie ma zamiaru skrzywdzić, tak nie mówi.
- Wszystko miało zacząć się jutro.
Od jutra świat miał być dobry. Jutro miałam postanowić, zmienić, zobaczyć. Jutro miał być lepszy dzień.
Nigdy dzisiaj.