Ruhollah Chomeini

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Ruhollah Chomeini (1978)

Ruhollah al-Musawi al-Chomeini (1902–1989) – najwyższy przywódca Iranu w latach 1979–1989, szyicki imam, ajatollah, polityk i teolog, który na fali rewolucji obalającej szacha przejął władzę w Iranie.

  • Iran krwawi, by rewolucja była mocna.
    • Opis: w 1978.
    • Źródło: Michel Foucault, Nie ma sensu się buntować?, „Le Monde”, 17 maja 1979, tłum. Julian Kutyła.
  • Ludzie nie spoczną, póki zasady Pahlavich nie znikną tak jak wszelkie ślady tyranii. Dopóki panuje szatańska władza Szacha, żaden prawdziwy reprezentant ludu nie może zostać wybrany.
    • Opis: w odpowiedzi na ogłoszenie wyborów przez Szacha Pahlaviego.
    • Źródło: „Time”, 18 września 1978
  • W Islamskiej Republice prawa mniejszości religijnych są poważane i szanowane.
    • Źródło: wywiad dla austriackiej telewizji, Paryż, 6 listopada 1978
  • Żeby przepędzić szacha, jesteśmy gotowi umierać tysiącami. Aż żołnierze uświadomią sobie, że mordują własnych braci.
    • Opis: w 1978.
    • Źródło: Michel Foucault, Nie ma sensu się buntować?, „Le Monde”, 17 maja 1979, tłum. Julian Kutyła.

O Ruhollahu Chomeinim[edytuj]

  • Fundamentalizm Chomeiniego mówił o państwie panislamskim, które trzeba zbudować przeciwko zachodniej ekspansji militarnej, był autorytarną formą dyskursu, totalitarną retoryką duchownych muzułmańskich, którzy zawsze mają rację. (…) Opiera się na ślepej wierze w absolutne wartości doktrynalne. Dodatkowo fundamentalizm Chomeiniego to mit o końcu historii.
  • Nazywano go imamem. Skojarzenie było jasne – z dwunastym imamem zwanym Mahdim. Ten żyjący jakoby w IX wieku potomek kalifa Alego, zięcia proroka, zniknął wtedy, by powrócić kiedyś na ziemię.
    Liberalna i lewicowa inteligencja nie przypisywała Chomeiniemu cech nadprzyrodzonych, ale wszyscy: nacjonaliści z Frontu Narodowego, mułłowie, komuniści z irańskiej nielegalnej partii Tudeh, mudżahedini ludowi i fedajni, wierzyli, że pod przywództwem ajatollaha zbudują nowe, sprawiedliwe społeczeństwo.
  • Nie traktuję Chomeiniego jako fundamentalisty i fanatyka, ale jako pragmatycznego polityka, który potrafił stosować instrumenty fanatyzmu dla realizacji ważnych celów narodowych.
  • To prawdziwa ludowa rewolucja. Być może bardziej ludowa niż rewolucja bolszewicka. Chomeini zawsze sprzeciwiał się religijnemu konserwatyzmowi i dlatego jest mało prawdopodobne, żeby próbował go narzucić społeczeństwu.
  • W dwa tygodnie po wyjeździe szacha w pamiętnym 1979 r. Chomeini był już w Teheranie. Jego współpracownicy wchodzili w wolnych chwilach do pomieszczeń, gdzie w wielkich chłodniach znajdowały się głębokie szuflady, a w szufladach leżeli zamrożeni generałowie monarchy. Wyciągano szuflady, patrzono z niedowierzaniem na umundurowanych satrapów, medytowano nad wielkością imama, zasuwano szuflady i wracano do dalszych zajęć.
  • Zjechało parę tysięcy Azerbejdżanów z Tebrizu. Nocowali wokół domu Szariat-Madariego, wznosili modły i rozdzierające okrzyki, a rankiem zaczęli buszować po mieście, tłukąc sklepowe witryny, przewracając samochody, napadając przechodniów. Wreszcie groźną watahą ruszyli ku domowi Chomeiniego, rzucając słowa buntownicze i świętokradcze. Imam, któremu jeden mięsień nie drgnął na twarzy, ogłosił miastu przez megafony: „Nie wychodźcie na ulice. Zamknijcie się w domach. Gdybym nawet ja został napadnięty, nie wolno dopuścić aby przelała się choćby kropla krwi muzułmańskiej”. Potem Chomeini zasiadł na dywanie i czekał bez ruchu. Nie doszli. Sparaliżowała ich pusta ulica i lęk przed samotnym starcem. Gdyby napotkali opór, poszłyby w ruch noże i żelazne pały. Lecz nikt nie stanął na drodze. Cofnęli się w panice, odjechali do Tebrizu. Chomeini jeszcze raz zwyciężył.