Osip Mandelsztam
Wygląd
Osip Emiljewicz Mandelsztam (ros. Осип Эмильевич Мандельштам; 1891–1938) – rosyjski poeta żydowskiego pochodzenia, więzień i ofiara Gułagu.
- A kto odwiąże łódź, gdy łódź odpływa?
A kto usłyszy cień obuty w futra?
Kto w półśnie żywy przemógł kiedyś strach?
Nam co zostało? Tylko pocałunki,
A tak włochate niby pszczoły małe,
Co umierają, gdy wylecą z ula.
A szemrzą wciąż w przejrzystym gąszczu nocy,
A lecą pośród drzew Tajgetu sennych,
A żywią się lucerną, czasem, miętą.
A teraz weź, dziki jest mój podarek,
Suchy naszyjnik z małych martwych pszczół,
A one w słońce przemieniły miód.- Źródło: Listopad 1920, tłum. Jarosław Marek Rymkiewicz
- Zobacz też: mięta, pocałunek
- Był sobie skrzypek Hercowicz,
co grał z pamięci jak z nut.
Z Schuberta on umiał zrobić
– no, brylant, no, istny cud.- Жил Александр Герцович,
Еврейский музыкант,-
Он Шуберта наверчивал,
Как чистый бриллиант. (ros.) - Źródło: Skrzypek Hercowicz
- Zobacz też: skrzypek
- Жил Александр Герцович,
- Drożdże świata, drożdże drogie —
Każdy dźwięk i łza i trud —
Biją we mnie troski wrogie
Niby krople wrzących wód,
Zagubione dźwięki błogie —
Z jakich je wydobyć rud?- Źródło: Drożdże świata, drożdże drogie, tłum. Stanisław Barańczak
- Zobacz też: drożdże
- Nadchodzi czas pajęczej głuchoty,
Temu upadkowi już nie podołamy.- Źródło: Lamarck
- Zobacz też: głuchota
- Najczulsza z czułych
Opromieniona
Jest twoja twarz,
Najbielsza z białych
Twoja dłoń,
I obcy tobie
Cały świat,
I wszystko twoje –
Nieuniknione.
Nieuniknione
Twe zamyślenie
I palce rąk
Nie chłodniejących,
I cichy dźwięk
Twych niemilknących
Słów,
I twych oczu
Oddalenie.- Źródło: Najczulsza z czułych, tłum. Maria Leśniewska
- Zobacz też: czułość
- Porzuceni wśród bezmiarów,
Aby stać się garstką kości,
Mamyż sobie szczędzić daru
Przywiązania i wierności?- Źródło: ***, 1915
- Zobacz też: wierność
- Przyroda jest dziurawa,
Nie ma wzroku – patrzysz po raz ostatni.- Źródło: Lamarck
- Zobacz też: przyroda
- Więc za chwałę tych dni, co nadejdą w przyszłości,
I za ludzkiej godności sprawę
Pozbawiłem się miejsca przy stole mych ojców
I radości, i czci mojej nawet.
Wiek, jak brytan wilkowi, do gardła mi skacze,
Lecz ja wilkiem nie jestem, nie jestem.
Jak się czapkę pcha w rękaw, tak pchnij mnie już raczej
W duszny kożuch Syberii leśnej.
Byle tchórza nie widzieć i brudu nie widzieć
Ani kołem łamanych kości.
Niechaj z nocy polarnej błękitny lis wyjdzie,
Niech mi zalśni w swej mroźnej piękności.- Źródło: 1937, tłum. Kazimierz Andrzej Jaworski
- Zobacz też: przyszłość
- Zgadzam się tobie służyć,
Z zazdrości wyschniętymi
Wargami przyszłość wróżyć.
Nie zaspokaja słowo
Spierzchniętych z żądzy ust mi,
I gęsty świat na nowo
Bez ciebie jest mi pusty.
O wierność już nie proszę,
Chcę tylko zgnieść twój opór
I siebie sam przynoszę
Pod twój katowski topór.
Nie jesteś mi radością,
Miłością upragnioną,
Na jakąś dziką, obcą
Dziś krew mi zamieniono.
I jeszcze jedno mgnienie,
A powiem prawdę tobie:
Nie radość, lecz cierpienie
Znajduję dzisiaj w tobie.
I usta twe wiśniowe,
W rozterce pokąsane,
Wabią mnie wciąż od nowa,
Jak grzechy nie wyznane.
Wróć do mnie prędzej, miła,
Tak straszno mi bez ciebie,
Ja nigdy z taką siłą
Nie doznawałem ciebie.
I czego dziś pożądam,
Na jawie wprost przeżywam…
Niczego już nie żądam,
Po prostu cię przyzywam.- Źródło: A więc i ja z innymi…, tłum. Maria Leśniewska
- Żyjemy tu, nie czując pod stopami ziemi,
Nie słychać i na dziesięć kroków, co szepczemy,
A w półsłówkach, półrozmówkach naszych
Cień górala kremlowskiego straszy.
Palce tłuste jak czerwie, w grubą pięść układa,
Słowo mu z ust pudowym ciężarem upada.
Śmieją się karalusze wąsiska
I cholewa jak słońce rozbłyska.
Wokół niego hałastra cienkoszyich wodzów:
Bawi go tych usłużnych półludzików mozół.
Jeden łka, drugi czka, trzeci skrzeczy,
A on sam szturcha ich i złorzeczy.
I ukaz za ukazem kuje jak podkowę –
Temu w pysk, temu w kark, temu w brzuch, temu w głowę.
Miodem kapie każda nowa śmierć
Na szeroką osetyńską pierś.- Źródło: Listopad 1933, tłum. Stanisław Barańczak
- Zobacz też: Józef Stalin
O Osipie Mandelsztamie
[edytuj]- Po Archipelagu krąży dziwna fama,
Że mają wydawać Ośkę Mandelsztama.
Dziwi się bezmiernie urzędnik nalany:
Jakże go wydawać? On dawno wydany!
(…)
Powstał mały zamęt w pamięci strażników:
Którego Mandelsztama? Mamy ich bez liku!
(…)
W oczach urzędników rośnie płomień grozy,
Bo w szwach od poetów pękają obozy.
(…)
Patrzy z góry Osip na te wyspy krwawe
I gorzko smakuje swą spóźnioną sławę.
Bo, jak to być może, że ziemia go kryje,
Gdy w gazetach piszą, że Mandelsztam żyje!?- Autor: Jacek Kaczmarski, Zmartwychwstanie Mandelsztama (1987)