Lądowanie w Garwolinie
Wygląd
Lądowanie w Garwolinie – humorystyczna powieść Joanny Chmielewskiej z 1995 roku. Cytaty za wyd. Kobra, Warszawa 2003.
Wypowiedzi postaci
[edytuj]- Helikopter przyklęknie? Co ty uważasz, że to jest wytresowany wielbłąd?
- Postać: satyryk
- Źródło: s. 84
- Zobacz też: helikopter, wielbłąd
- Mówi się na ogół gębą do przodu.
- Postać: sekretarz redakcji
- Źródło: s. 64
- Zobacz też: twarz
- Wiecie, że to świetna dziewczyna, nie zadaje głupich pytań i w ogóle zgodna…
- Postać: fotoreporter
- Opis: o sekretarce.
- Źródło: s. 53
Dialogi postaci
[edytuj]- – A jeśli jest to społeczeństwo agresywne…?
– Pocałuj mnie w społeczeństwo agresywne! Imperialiści może jeszcze do tego, co? Murzynów męczą…!!!- Źródło: s. 22
- – Chciałeś przecież żywego białka – zauważył spod okna fotoreporter.
– Ale nie tu, tylko w kosmosie! – sprostował z gniewem sekretarz redakcji. – Poza tym ono nie jest żywe, tylko surowe! Wytrzyj to, do cholery! Ja się brzydzę!
- – Ciotka w piwnicy nie bywa. Wyschła dokładnie, lekka…
– Rozumiem, że dynia, nie ciotka? – upewnił się doradca do spraw technicznych.- Źródło: s. 88
- – Człowiek zaczął chodzić na nogach, żeby mieć wolne ręce – przypomniał fotoreporter. – One zapewne do czegoś były potrzebne. Musiałaby ta plazma wykształcić jakieś chwytaki, może macki…
– W takim razie już dawno temu wylądowali i wysiedli – zauważył satyryk. – Plączą się po rozmaitych oceanach, głównie południowych. Lżymy ich mianem ośmiornic. Rezultaty ich pracy myślowej są raczej niezauważalne.
– Bo widocznie ta plazma jest po prostu głupia…- Źródło: s. 16, 17
- – Mamy Lema – przypomniał sobie doradca techniczny. – Mamy Wellsa. Bradbury pisał… Nie pamiętam dokładnie, co oni tam naszklili o wyglądzie zewnętrznym… I ten pisał, zdaje się najwięcej, ten… No, jakże on się nazywał? Na samo „H”… No!
– Horacy – podpowiedział życzliwie satyryk.
– Co…? Zwariowałeś, Horacy o pojazdach kosmicznych?!
– Chciałeś na samo „H”…
– O rany boskie, ten, jakże mu tam, no, ten, który pierwszy zaczął, wystrzelili się na księżyc w kuli armatniej…
– Verne – podpowiedział sekretarz redakcji. – Rzeczywiście, na samo „H” i przez „ó” kreskowane.- Źródło: s. 27, 28
- Zobacz też: Stanisław Lem
- – Pani Krysiu, co by pani zrobiła? Idzie pani przez las…(…) Nie, nie przez las. Schodzi pani ze schodów…
– Ja nie schodzę ze schodów (…). Mieszkam na dziesiątym piętrze i zjeżdżam windą.
– Doskonale, zjeżdża pani windą. Wieczorem. Na klatce schodowej słabe światło, półmrok, i na parterze widzi pani coś… Coś zupełnie niepodobnego do człowieka. Co by pani zrobiła?
Sekretarka patrzyła na niego w zadumie.
– Ominęłam ją – powiedziała po długiej chwili łagodnie.
– Co…?
– Ominęłam ją. Dziś rano na parterze stała drabina malarska. Zupełnie niepodobna do człowieka.- Źródło: s. 46
- Zobacz też: drabina
- – Podobno jeszcze nie było wypadku, żeby kto wysiadał [z UFO] – przerwał w zadumie fotoreporter.
– A znasz wypadki, żeby wylądowało? – zainteresował się gwałtownie satyryk.- Źródło: s. 15
- – Rozpisać ankietę…? – spytał z wahaniem doradca do spraw technicznych.
– Chyba że na przebitce – zaprotestował satyryk. – Zastąpi papier toaletowy. (…) w ankiecie większość zełga, każdy napisze, jak by chciał zareagować, a nie jak rzeczywiście zareaguje, nikt się nie przyzna, że zwyczajnie ucieknie. Te rzeczy trzeba sprawdzać doświadczalnie!- Źródło: s. 20
- – Wracając do żywego białka… – powiedział doradca do spraw technicznych. – Cholera, rozmazało mi się na rękawie… To w innych układach słonecznych nie wiadomo dokładnie, co się dzieje, i istnieje możliwość, że gdzieś tam plącze się taka sama planeta jak nasza. I na niej podobne istoty…
– Też tłuką surowe jajka o maszyny do pisania? – spytał zgryźliwie sekretarz redakcji.
– Na pewno – odparł stanowczo satyryk. – Niech cię pocieszy, że, być może, gdzieś w kosmosie siedzi taki sam facet jak ty i rozmazuje sobie takie gluty po klawiaturze…- Źródło: s. 10
Cytaty z narracji
[edytuj]- Aktualnym życiowym celem sekretarki było poślubienie fotoreportera. Jako kobieta całkowicie dorosła zdawała sobie sprawę, iż fakt zawarcia związku małżeńskiego o niczym właściwie nie świadczy i wcale nie załatwia całej reszty życia, w tym roku jednakże kończyła trzydzieści lat. Postanowiła, z chwilą przekroczenia tego progu, zmienić stan cywilny i w ankietach personalnych móc pisać raczej „rozwiedziona” niż „panna”. Własne nazwisko przestało się jej podobać, zdecydowała się je zmienić, w dodatku weszła właśnie w posiadanie dwupokojowego mieszkania spółdzielczego i oba te elementy razem sprawiły, że ślub z fotoreporterem stał się wydarzeniem w jej życiu niezbędnym.
- Źródło: s. 37, 38
- Zobacz też: małżeństwo
- Doradca do spraw technicznych podsuwał myśl o nakarmieniu ich jakimś specyfikiem, powodującym chwilową amnezję, specyfik, nader prosty, dostępny był w każdym sklepie i stał na półkach w przezroczystych butelkach, objętości najczęściej pół litra, obie te propozycje jednakże upadły, napotkawszy różne przeszkody. Poprzestano zatem na odebraniu od pracowników fizycznych uroczystej przysięgi dochowania sekretu.
- Źródło: s. 76
- Zobacz też: wódka
- (…) posiadał byłą niańkę, obecnie sprzątaczkę, która przez całe życie szła za nim krok w krok, utrzymując w nieskalanym porządku wszystkie noszone przez niego koszule. Zapewne także i gacie, ale tego sekretarka jeszcze osobiście nie stwierdziła. Już sama sprzątaczka stanowiła dostateczny argument, przemawiający za poślubieniem obsługiwanego przez nią osobnika.
- Źródło: s. 38
- Sekretarka dowiedziała się zatem, że jej ukochany posiada nie tylko babcie, ale także ciocie, nader liczne, wszystkie sparaliżowane, wszystkie opętane manią robienia na drutach, na domiar złego roztargnione w niewiarygodnym stopniu, gubiące ustawicznie rozmaite rzeczy, w szczególności właśnie te druty, co gorsza, wszystkie obdarowane niedawno gigantyczną ilością jednakowej wełny przez wujka z Australii i żeby nie było zawiści, trzeba im dać jednakowe druty…
W trakcie gadania przyszło mu na myśl, że mógł się posłużyć zwyczajnym domem starców, któremu załatwia prezenty z ramienia jakiejkolwiek instytucji charytatywnej, upłynniającej remanenty finansowe z zeszłego roku, zająknął się nawet, ale już było za późno. Babcie i ciocie opanowały świat.- Źródło: s. 42, 43