Ignacy Hołowiński
Wygląd
Ignacy Hołowiński (1807–1855) – arcybiskup mohylewski, teolog, tłumacz dzieł Williama Szekspira.
Pielgrzymka do Ziemi Świętej przez Ignacego Hołowińskiego, Arcybiskupa Mohylewskiego, Metropolitę Wszech Rzymsko-Katolickich Kościołów w Cesarstwie Rosyjskim (Petersburg 1853)
[edytuj]- Ach Golgota! Nigdy nie mogłem się oswoić z tym ołtarzem okupu: zawsze ze drżeniem wstępowałem na straszną opokę. Czytałżeś kiedy z rozwagą opisanie chwil ostatnich Pana Jezusa, i czy mogłeś czytać bez wielkiego wzruszenia? A teraz pomyśl, jakie uczucia muszą towarzyszyć na miejscu samego spełnienia. Serce najtwardsze z najmniejszą krztą wiary, musi się we łzach rozpływać! Klęcząc na tej skale, nie powiem, że mogłem czytać, ale raczej jękać po jednem słowie ten opis rozdzierający serce.
- Opis: wyrażenie uczuć pątnika na Kalwarii, w miejscu śmierci Chrystusa
- A widząc to połączenie różnych wyznań w tem miejscu, jako jedynem źródle, z którego te strumienie wypłynęły, i patrząc na gorliwe współubieganie się we czci tego, co nam najmocniej na sercu leży, nie podobna się nie rozrzewnić, nie podobna nie stracić nieprzyjemnych uprzedzeń wynikłych z rozdziału. Ach! Wtedy się wszystkich kocha, wtedy z miłością i przebaczeniem spogląda się na różnicę. O, jeżeli kiedy mogłyby te podziały zlać się w jeden pierwiastkowy Kościół, to nie gdzie indziej może to nastąpić, jak u najświętszego Grobu, który miłością i rozczuleniem usposabia do zjednoczenia się braterskiego.
- Opis: obserwacja dotycząca sporów o miejsca święte na terenie Bazyliki Bożego Grobu
- Chrystus Pan był ukrzyżowany twarzą na zachód.
- Kiedy wszystko się uciszyło, a kapłan grobowym głosem zawołał hic expiravit (tu skonał), wtedy jakby piorunem upadliśmy na twarz i drżącemi usty całowaliśmy straszną tę ziemię. Nie podobna opisać tego wrażenia, trwogi i smutku; wiem tylko, że mię przeszedł zimny dreszcz i że bieg własnej krwi czułem.
- Opis: wyrażenie uczuć pątnika na Kalwarii, w miejscu śmierci Chrystusa
- Nie mogę się wstrzymać od uwielbienia XX. Bernardynów, bo nadzwyczajna gorliwość ożywia ich w tak ustawicznej pracy: nigdy nie widziałem późniących się albo zaspanych, owszem wszelka gotowość w wszelkie zebranie ducha zawsze im towarzyszyły. Nic dziwnego, że raz pierwszy i na krótki czas zamknięty, mogłem wytrwać w tej pracy, ale przez trzy miesiące nie dać upaść ciału, jest rzeczą prawie nadludzką. Och, bo żywa wiara jakże podnosi człowieka!
- Opis: na temat pracy franciszkanów w Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie
- Nie myślałem o tem, że z tego grobu wykwitło życie milionów ludzi aż do nieskończonej wieczności, że na uderzenia Ojca wszechmocnej sprawiedliwości, wytrysnęły z tej twardej opoki nieprzebrane zdroje krwi przenajświętszej, która całą ziemię z grzechów obmyła: że to jest najdroższa i prawdziwa Arka nowego przymierza, z której dziwnie rozrodził się świat drugi, świat chrześcijański.
- Opis: wyrażenie uczuć po zobaczeniu pierwszy raz Grobu Pańskiego w Jerozolimie
- Powiem więc, że z nich wszystkich bardzo się budowałem: bo wszyscy jedynie myślą i marzą tylko o tych miejscach. Niech sobie świat się przewraca, niech państwa upadają i powstają, dla nich to rzecz obojętna; ale niech na cal jeden ktoś więcej zagarnie miejsca w kościele, wtedy umysły nadzwyczaj wzburzone. Z przyjemnością nieraz słuchałem jak Grecy i Katolicy nie pojmowali nawet, dlaczego monarchowie ich wiary mogą toczyć wojnę o rzeczy doczesne, a nie uzbroją się całą siłą na odzyskanie ich wyznaniu wszystkich miejsc świętych.
- Opis: obserwacja dotycząca sporów o miejsca święte na terenie Bazyliki Bożego Grobu
- W czasie tych kilku dni, dwa razy miałem szczęście odprawiać mszę św. u Grobu, raz na Golgocie, a drugi raz tamże przed ołtarzem Matki Bolesnej. Nie myślę ci opisywać stanu moich uczuć przy spełnianiu ofiar na tak świętych miejscach, to tylko nadmienię, że kiedy zawsze wyroki Ducha Świętego, to jest miejsca Pisma, albo natchnione modlitwy Kościoła, podnoszą myśl i serce, a cóż dopiero wtedy, gdy każde słowo odbija się o miejsce swego urodzenia, gdy każda myśl opisuje zdarzenie, co się stało na tem samem miejscu? A jeśli ja grzeszny kosztowałem nieopisanej słodyczy, jakież muszą zlewać się błogoście na świątobliwych mężów tu spełniających tajemnice Boskiej Miłości?
- W stanie prawdziwego rozrzewnienia w Bogu stajemy się nadzwyczaj czułymi na wszystko, i umiemy oceniać choćby najmniejszą łaskę! Czemuż ten stan trwa krótko, a z nim przechodzi i to święte usposobienie!
- Z tem wszystkiem, któryż kościół, choćby był ulany z samego złota, może się porównać z tą świątynią świątyń? Tam oko na nic nie zwraca uwagi, bo te święte miejsca tak silnie przemawiają do duszy, że człowiek w ciągłem zdumieniu i zachwycie zostawać musi.