Harry Potter i Książę Półkrwi (książka)

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Harry Potter

Harry Potter i Książę Półkrwipowieść J. K. Rowling, szósta część cyklu o Harrym Potterze; tłum. Andrzej Polkowski.

Ten artykuł ma chronologiczny układ cytatów.

Ten inny minister[edytuj]

  • – Ale… na miłość boską… przecież jesteście CZARODZIEJAMI! Znacie się na MAGII! Na pewno możecie poradzić sobie z… no ze WSZYSTKIM!
    Scrimgeour odwrócił się powoli i wymienił zdziwione spojrzenie z Knotem, który teraz wreszcie się uśmiechnął, mówiąc:
    – Problem w tym, panie ministrze, że tamci też znają się na magii.

Spinner's End[edytuj]

  • – (…) Uwierzyłem, że zginął. Nie jestem z tego dumny, przyznaję, myliłem się, ale tak było… Rzecz w tym, że gdyby nie przebaczył nam wszystkim, którzyśmy wówczas utracili wiarę w niego, niewielu by mu pozostało zwolenników.
    – Miałby mnie! – zawołała z pasją Bellatriks. – Mnie, która spędziła tyle lat w Azkabanie! Dla niego!
    – Tak, doprawdy, to godne najwyższego podziwu – rzekł Snape znudzonym tonem. – Oczywiście nie miał z ciebie większego pożytku w więzieniu, ale sam gest był niewątpliwie bardzo szlachetny…
    – Gest! – wrzasnęła tak rozwścieczona, że sprawiała wrażenie niemal wariatki. – Kiedy ja znosiłam katusze dementorów, ty siedziałeś sobie w Hogwarcie, odgrywając rolę pupilka Dumbledore'a. Jakże wygodnie!
    • Opis: Snape odpowiada Bellatriks, dlaczego nie próbował odnaleźć Czarnego Pana, kiedy zniknął.
  • – A jaki z ciebie miał pożytek? – zadrwiła Bellatriks. – Jaką to cenną informację nam przekazałeś?
    – Moje informacje przekazywane były bezpośrednio Czarnemu Panu. Jeśli uznał za stosowne nie dzielić się nimi z tobą…
    – Dzielił się ze mną wszystkim! – wybuchnęła Bellatriks. – Nazywał mnie swoją najwierniejszą…
    – Czyżby? – przerwał jej Snape, z lekkim niedowierzaniem. – I nadal cię tak nazywa, po klęsce w gmachu ministerstwa?
  • – Unikasz odpowiedzi na moje ostatnie pytanie, Snape. Harry Potter. W ciągu ostatnich pięciu lat mogłeś zabić go w każdej chwili. Nie zrobiłeś tego. Dlaczego?
    – A rozmawiałaś na ten temat z Czarnym Panem?
    – On… ostatnio… my… Pytam CIEBIE, Snape!
  • Przypomnę ci, że kiedy Potter po raz pierwszy przybył do Hogwartu, krążyło już o nim wiele opowieści, szeptano, że sam jest wielkim czarnoksiężnikiem i właśnie dlatego zdołał przeżyć atak Czarnego Pana. Nawet wielu starych zwolenników Czarnego Pana uważało, że Potter mógł by się stać sztandarową postacią, wokół której znowu byśmy się zgromadzili. Ja też się wahałem, przyznaję i nie miałem najmniejszej ochoty zabić go, kiedy pojawił się w zamku. Oczywiście, się przekonałem, że wcale nie ma jakiś nadzwyczajnych uzdolnień. Udawało mu się wywinąć z wielu opresji tylko dzięki odrobinie szczęścia i pomocy bardziej uzdolnionych przyjaciół. To zwykła miernota, choć ma o sobie tak wygórowane mniemanie jak jego ojciec. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by go wyrzucono z Hogwartu, gdzie, według mnie, wcale nie powinien się znaleźć, ale żeby miał go zabić, albo pozwolić, by go zabito na moich oczach? Byłbym głupcem, gdybym pozwolił sobie na takie ryzyko, mając Dumbledore'a na karku.
    • Opis: Snape odpowiada Bellatriks, dlaczego nie zabił Harry'ego Pottera.
  • I pomijasz największą słabość Dumbledore'a: on zawsze ufa ludziom, zawsze dostrzega tylko ich dobre strony.
    • Postać: Severus Snape

Kto chce, a kto nie chce[edytuj]

  • – Nie chcę być nieuprzejmy, ale… – zaczął tonem, który zapowiadał nieuprzejmość.
    – …ale niestety, przypadkowe nieuprzejmości zdarzają się zaskakująco często – wpadł mu z powagą w słowo Dumbledore.
  • A teraz, Harry, wkroczmy w noc i dajmy się ponieść tej płochej pokusie, przygodzie.
    • Postać: Albus Dumbledore

Za dużo Flegmy[edytuj]

  • (…) ludzie o wiele łatwiej wybaczają innym omyłki niż to, że mieli rację.
    • Postać: Hermiona Granger
    • Opis: cytując Albusa Dumbledore'a.

Samotna przechadzka Dracona[edytuj]

  • Kto ci podbił oko, Granger? Chcę mu posłać kwiaty.
    • Opis: słowa Dracona Malfoya na ulicy Pokątnej.

Klub Ślimaka[edytuj]

  • – Cześć, Harry, jestem Romilda, Romilda Vane – oświadczyła głośno i śmiało. – Może byś usiadł w naszym przedziale? Nie musisz przecież siedzieć z NIMI – dodała teatralnym szeptem, wskazując na wystający spod ławki tyłek Neville'a i Lunę, która nałożyła widmokulary, co nadało jej wygląd zbzikowanej kolorowej sowy.
    – To są moi przyjaciele – odparł chłodno Harry.
    – Och… – powiedziała dziewczyna z bardzo zaskoczoną miną. – Och. Okej.
    • Opis: podczas podróży do Hogwartu.
  • Ten Harry Potter ma w sobie więcej ikry niż to całe ministerstwo!
    • Postać: Neville Longbottom
    • Opis: przytaczając słowa swojej babci.

Snape triumfuje[edytuj]

  • Po raz kolejny okazujesz delikatność tępego topora
    • Opis: słowa Prawie Bezgłowego Nicka do Rona.
  • – Ale jest przynajmniej jedna dobra strona tej nominacji – powiedział mściwym tonem. – To już jego ostatni rok w Hogwarcie.
    – Co masz na myśli? – zapytał Ron.
    – Na tym stanowisku ciąży jakaś klątwa. Nikomu nie udało się wytrzymać na nim więcej niż rok… Quirrell nawet postradał życie. Jeśli o mnie chodzi, to będę trzymał kciuki, żeby doszło do jeszcze jednej śmierci.
    • Opis: rozmowa Harry'ego z Ronem o objęciu przez profesora Snape stanowiska nauczyciela obrony przed czarną magią.

Książę Półkrwi[edytuj]

  • Czarna magia to mnogość najróżniejszych środków agresji, zmiennych jak kameleon i odwiecznych jak zło i dobro. Walka z nimi przypomina walkę z wielogłowym potworem: utniesz mu jedną głowę, a natychmiast wyrośnie inna, jeszcze groźniejsza i sprytniejsza. To, z czym przychodzi nam walczyć, nigdy nie jest ustalone raz na zawsze, wciąż podlega zmianom, jest niezniszczalne. (…) Wasza obrona (…) musi więc być równie elastyczna i wymyślna jak agresja czarnej magii, którą zamierzacie złamać.
    • Postać: Severus Snape
    • Opis: podczas pierwszej lekcji obrony przed czarną magią.
  • – Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?
    – Tak.
    – Tak, proszę pana.
    – Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, panie profesorze.
    • Opis: podczas lekcji obrony przed czarną magią.

Pomocna dłoń Hermiony[edytuj]

  • – Jak nie otworzysz, to wywalimy drzwi! – krzyknął Harry, wyciągając różdżkę. (…)
    – Jestem nauczycielem! – ryknął. – Nauczycielem, Potter! Jak śmiesz grozić, że wywalisz mi drzwi?!
    – Przepraszam, panie profesorze – powiedział Harry, wymawiając z naciskiem dwa ostatnie słowa, po czym schował różdżkę za pazuchę.
    Hagrid wytrzeszczył oczy.
    – A od kiedy to mówisz do mnie „panie profesorze”?
    – A od kiedy mówisz do mnie „Potter”?
    • Opis: rozmowa Hagrida i Harry'ego, po tym, jak Hagrid obraził się na nich, że zrezygnowali z jego przedmiotu.

Samotny i skryty Tom Riddle[edytuj]

  • (…) Tom Riddle już wtedy był osobą samowystarczalną, skrytą i samotną. Nie chciał, żebym mu towarzyszył na ulicę Pokątną. Nie chciał niczyjej pomocy. Dorosły Voldemort jest taki sam. Wielu śmierciożerców chełpi się, że tylko ich darzy zaufaniem, że tylko oni są mu bliscy, że tylko oni go rozumieją. To złudzenie. Lord Voldemort nigdy nie miał przyjaciela. I nie wierzę, by kiedykolwiek chciał go mieć.
    • Postać: Albus Dumbledore
    • Opis: o 11-letnim Tomie Riddle'u.
  • – Tak, Harry? – zapytał Dumbledore, widząc, że Harry nagle się zatrzymał.
    – Nie ma tego pierścienia – powiedział Harry, rozglądając się po gabinecie. – Ale… pomyślałem, że może ma pan tutaj te organki czy coś innego.
    Dumbledore uśmiechnął się, zerkając na niego sponad swoich okularów-połówek.
    – Jesteś bystry, Harry, ale organki zawsze były tylko organkami.

Przysięga Wieczysta[edytuj]

  • Irytek odleciał rechocząc i wrzeszcząc:
    – Pottuś kocha Pomyluną!
    – To miłe, że nikomu o tym nie powiesz – mruknął Harry.
    • Opis: gdy Harry zaprosił Lunę Lovegood na przyjęcie.

Bardzo mroźne Boże Narodzenie[edytuj]

  • – Jak im powiesz – zdenerwował się Ron, chowając szybko łańcuch pod poduszkę – to… to… to…
    – To zaczniesz się jąkać? – Harry wyszczerzył do niego zęby.
    • Opis: o złotym łańcuchu z plakietką ze słowami „Mój ukochany”, będącym prezentem gwiazdkowym od Lavender Brown.
  • No bo, mamo, coraz bardziej cię doceniamy, od kiedy musimy sami prać skarpetki.
    • Postać: George Weasley

Dziury w pamięci[edytuj]

  • Każdy z nas wierzy, że to co ma do powiedzenia, jest o wiele ważniejsze od tego, co mógłby powiedzieć drugi!
    • Postać: Albus Dumbledore

Skrzacie ogony[edytuj]

  • Jak gdzieś jest raban, to o każdej porze
    Wezwij Irytka, będzie jeszcze gorzej!
    • Postać: Irytek
  • – (…) Żadne zmartwienie, od razu to zlikwidowałam, ale zostaniesz tu do rana. Przez kilka godzin nie wolno ci się nadwyrężać.
    – Nie chcę zostać tu na noc! – krzyknął ze złością Harry, siadając i odrzucając koce. – Chcę odnaleźć McLaggena i zabić go.
    – Obawiam się, że to podpada pod kategorię „nadwyrężenia”.
    • Opis: dialog Harry'ego i pani Pomfrey w skrzydle szpitalnym.

Prośba Lorda Voldemorta[edytuj]

  • Wielkość wzbudza zawiść, zawiść rodzi złość, złość sprzyja kłamstwom.
    • Postać: Tom Riddle

Tajemny pokój[edytuj]

  • – Jak się pisze „w-stanie-wojny”? – zapytał Ron, potrząsając gwałtownie piórem i gapiąc się na swój pergamin. – Chyba nie razem?
    – Nie, nie razem – powiedziała Hermiona, przyciągając do siebie esej Rona. – A „wróżba” też nie pisze się przez „u” zwykłe. Co ty masz za pióro?
    – To jedno z samosprawdzających pisownię piór Freda i George'a… ale chyba się już zużyło…
    – Chyba na pewno – powiedziała Hermiona, wskazując na tytuł jego eseju – bo mieliśmy napisać jak sobie poradzić z dementorami, a nie demonstrantami, i nie przypominam sobie, żebyś zmienił swoje imię i nazwisko na Roonil Wazlib.
  • Nie spodziewałem się czegoś mądrzejszego po tobie, Ronaldzie Weasleyu, chłopcu tak bardzo materialnym, że nie jest w stanie deportować się choćby o cal.
    • Postać: Severus Snape
  • – Ale myślałam, że on mnie polubił – jęknęła żałośnie. – Może jak byście obaj wyszli, toby wrócił… tyle mamy ze sobą wspólnego… na pewno to wyczuł…
    I spojrzała z nadzieją na drzwi.
    – Jak mówisz, że macie ze sobą tyle wspólnego – odezwał się Ron nieco rozbawionym tonem – to masz na myśli, że i on mieszka w kolanku umywalki?
    – Nie – odparła ze złością Marta, a jej głos odbił się echem od wyłożonych starymi kafelkami ścian. – Mam na myśli, że jest wrażliwy, że i nad nim się znęcają, że też czuje się samotny, że nie ma z kim pogadać i że nie wstydzi się swoich uczuć i płakać!
    – Był tu płaczący chłopiec? – zainteresował się Harry. – Mały chłopiec?
    – Nie twój interes! – odpowiedziała Marta, utkwiwszy swoje małe oczka w Ronie, który teraz już rechotał na całego. – Obiecałam, że nikomu nie powiem i zabiorę jego sekret do…
    – …chyba nie do grobu? – przerwał jej Ron, parskając śmiechem. – Może do zlewu…

Horkruksy[edytuj]

  • Ale w końcu zrozumiał, co Dumbledore próbuje mu powiedzieć. Chodziło o różnicę, między daniem się zaciągnąć na arenę, by stoczyć na niej śmiertelny bój, a wkroczeniem na tę arenę z podniesioną głową. Niektórzy być może powiedzieliby, że to niezbyt wielka różnica, ale Dumbledore wiedział – a teraz wiem i ja, pomyślał Harry z nagłym poczuciem dumy, i wiedzieli to moi rodzice – że to największa różnica pod słońcem.

Sectumsempra[edytuj]

  • (…) w mózgu Harry'ego toczy się zażarta bitwa:
    Ona jest siostrą Rona.
    Ale zerwała z Deanem.
    To nie zmienia faktu, że jest siostrą Rona.
    Jestem jego najlepszym kumplem!
    To pogarsza sprawę.
    Gdybym najpierw z nim pogadał…
    Toby mnie rąbnął.
    No to co?
    On jest moim najlepszym kumplem!
  • Odwrócony plecami do drzwi stał tam Draco Malfoy, zaciskając dłonie na umywalce i pochylając nad nią nisko głowę.
    – Przestań – jęknęła Jęcząca Marta z jednej z kabin. – Przestań… powiedz mi, co cię dręczy… mogę ci pomóc…
    – Nikt mi nie może pomóc – odrzekł Malfoy, dygocząc na całym ciele. – Nie mogę tego zrobić… nie mogę… to nie działa… a jeśli szybko tego nie zrobię… on powiedział, że mnie zabije…
    I Harry zdał sobie sprawę – a wstrząsnęło to nim tak, że osłupiał – że Malfoy płacze, naprawdę płacze, łzy spływały po jego bladej twarzy i skapywały do brudnej umywalki.
  • – To jest egzemplarz Eliksirów dla zaawansowanych, który nabyłeś w Esach i Floresach?
    – Tak – odpowiedział stanowczo Harry.
    – Więc dlaczego na wewnętrznej stronie okładki jest nazwisko „Roonil Wazlib”?
    W Harrym na moment zamarło serce.
    – To moja ksywka.
    – Twoja ksywka – powtórzył Snape.
    – No tak… tak mnie nazywają moi przyjaciele.
    – Wiem, co to jest ksywka – wycedził Snape.
    • Opis: Harry pożyczył od Rona książkę Eliksirów dla zaawansowanych, ponieważ chciał ukryć podręcznik Księcia Półkrwi przed Snapem. Podręcznik był źle podpisany, bo samosprawdzające pióro Rona zepsuło się.

Podsłuchana przepowiednia[edytuj]

  • – (…) Romilda Vane zapytała mnie tylko, czy to prawda, że masz na piersiach wytatuowanego hipogryfa.
    Ron i Hermiona ryknęli śmiechem. Harry zlekceważył ich.
    – Co jej powiedziałaś?
    – Że nie hipogryfa, tylko rogogona węgierskiego – odpowiedział Ginny, przewracając bezmyślnie stronę gazety. – To o wiele bardziej pasuje do macho.
    – Dzięki – Harry wyszczerzył do niej zęby. – A co jej powiedziałaś o Ronie?
    -Że ma pufka pigmejskiego, ale nie powiedziałam gdzie.

Jaskinia[edytuj]

  • Jeszcze nigdy nie widział, by jakiś czarodziej odkrywał coś w taki sposób, ale już dawno się nauczył, że huki i dymy często są oznakami nieudolności, a nie doświadczenia.
  • Głupi i zapominalski jest stary, który nie docenia siły młodości…
    • Postać: Albus Dumbledore
  • Martwe ciało to tylko martwe ciało, nie ma co się go lękać, podobnie jak ciemności. Lord Voldemort, który w głębi serca boi się i martwych ciał, i ciemności, na pewno się ze mną nie zgodzi. Ale tym samym po raz koleiny okazuje brak mądrości. Kiedy patrzymy na śmierć albo na ciemność, lękamy się tylko nieznanego, niczego więcej.
    • Postać: Albus Dumbledore

Wieża rozjarzona błyskawicami[edytuj]

  • (…) w tym momencie drzwi otworzyły się z hukiem i stanął w nich Snape.
    Ściskając w ręku różdżkę, omiótł scenę swoimi czarnymi oczami, od Dumbledore'a słaniającego się pod murem, po czterech śmierciożerców, w tym rozwścieczonego wilkołaka, i Malfoya.
    – Mamy problem, Snape – powiedział Amycus, który już celował różdżką w Dumbledore'a. – Ten chłopak chyba nie jest w stanie…
    Ale to ktoś inny wypowiedział cicho imię Snape'a.
    – Severusie…
    Ten głos przeraził Harry'ego bardziej niż wszystko, co do tej pory się wydarzyło. Po raz pierwszy usłyszał Dumbledore'a błagającego.
    Snape nic nie powiedział, tylko podszedł do niego, odtrącając po drodze Malfoya. Śmierciożercy cofnęli się bez słowa. Nawet wilkołak wyglądał na przestraszonego.
    Snape popatrzył na Dumbledore'a, a na jego podłużnej twarzy odmalowała się odraza i nienawiść.
    – Severusie… błagam…
    Snape uniósł różdżkę i wycelował nią w Dumbledore'a.
    Avada kedavra!
    Z końca jego różdżki wystrzelił strumień zielonego światła i ugodził Dumbledore'a prosto w pierś. Krzyk przerażenia nie wydarł się z gardła Harry'ego. Niemy i nieruchomy musiał patrzeć, jak moc zaklęcia wyrzuciła Dumbledore'a w powietrze, gdzie przez ułamek sekundy zawisł pod jaśniejącą czaszką, a potem powoli, jak wielka szmaciana lalka, opadł, przewalił się przez blankę i zniknął mu z oczu.

Ucieczka Księcia[edytuj]

  • NIE NAZYWAJ MNIE TCHÓRZEM!!! – ryknął Snape, a jego twarz stała się nagle twarzą szaleńca, jakby targał nim ból tak nieludzki, jak wyjącym, skomlącym psem, uwięzionym w płonącym domu poza nimi.
    • Postać: Severus Snape
  • Do Czarnego Pana
    Wiem, że zanim to odczytasz, będę już dawno martwy, ale chcę, byś wiedział, że to ja odkryłem twoją tajemnicę. To ja wykradłem twojego prawdziwego horkruksa i postanowiłem go zniszczyć. Zmierzę się ze śmiercią w nadziei, że kiedy trafisz na godnego siebie przeciwnika, będziesz znów śmiertelny.
    R.A.B.
    • Opis: list Regulusa Blacka do Lorda Voldemorta umieszczony w fałszywy horkruksie.

Lament feniksa[edytuj]

  • Gdzieś w ciemności rozległ się przedziwny śpiew feniksa – lament pełen bólu i jakiegoś tragicznego piękna. A Harry poczuł tak jak kiedyś, że ten śpiew jest w nim, nie gdzieś na zewnątrz: to jego własny żal, przemieniony magią w pieśń, rozbrzmiewał po błoniach i wpadał przez okna do zamku.
  • – Snape zabił Dumbledore'a. – przerwał jej Harry. (…)
    – Snape – powtórzyła cicho McGonagall, opadając na krzesło. Wszyscy się zastanawialiśmy… ale on tak mu ufał… zawsze… Snape… nie mogę w to uwierzyć…
    – Snape znał się na oklumencji jak nikt – odezwał się Lupin nienaturalnie ochrypłym głosem. – Zawsze o tym wiedzieliśmy.
    – Ale Dumbledore przysięgał, że on jest po naszej stronie! – wyszeptała Tonks. – Zawsze uważałam, że wie o nim coś, czego my nie wiemy.
    – Wciąż napomykał, że ma niezbity dowód na to, że może ufać Snape’owi – mruknęła profesor McGonagall, osuszając kąciki załzawionych oczu kraciastą chustką. – To znaczy… znając historię Snape’a… ludzie musieli się zastanawiać… ale Dumbledore powiedział mi wyraźnie, że skrucha Snape’a jest absolutnie autentyczna… nie można było przy nim powiedzieć o Snapie ani jednego złego słowa!
  • – (…) Tonks zasługuje na kogoś młodego i zdrowego.
    – Ale pragnie ciebie – stwierdziła pani Weasley, lekko się uśmiechając. – A bywa i tak, Remusie, że młodzi i zdrowi mężczyźni nagle przestają tacy być. – Wskazała ze smutkiem na swojego syna leżącego między nimi.
    – To nie jest odpowiednia chwila, żeby nad tym dyskutować. – rzekł Lupin, unikając spojrzeń wszystkich obecnych i rozglądając się trochę nieprzytomnie po sali. – Dumbledore nie żyje…
    – Dumbledore byłby bardzo szczęśliwy, widząc, że na świecie przybyło trochę miłości – stwierdziła szorstko profesor McGonagall.
  • I kiedy tak leżał, uświadomił sobie nagle, że na błoniach jest cicho. Fawkes przestał śpiewać.
    I pojął, nie wiedząc jak i dlaczego, że feniks odleciał, opuścił Hogwart na zawsze, tak jak Dumbledore opuścił swoją szkołę, opuścił ten świat… opuścił jego.

Biały grobowiec[edytuj]

  • – Przeglądałam resztę starych „Proroków” i znalazłam maleńkie ogłoszenie, że Eileen Prince poślubiła kogoś o nazwisku Tobiasz Snape, a potem ogłoszenie, że urodziła…
    – …mordercę – burknął Harry.
    – No… tak. Więc… miałam trochę racji. Snape musiał być dumny z tego, że po matce nosi nazwisko Prince, rozumiesz? Z tego, co w „Proroku” napisano, wynika, że Tobiasz Snape był mugolem.
    – Tak, to by się zgadzało – rzekł Harry. – Robił z siebie zwolennika czystej krwi, żeby się zbliżyć do Lucjusza Malfoya… On jest taki sam jak Voldemort. Matka czarodziejka czystej krwi, ojciec mugol… Wstydził się swojego pochodzenia, robił wszystko, żeby się go bano, wykorzystując czarną magię, nadał sobie imponujące nowe nazwisko… LORD Voldemort… KSIĄŻĘ Półkrwi… Jak Dumbledore mógł przeoczyć, że…
  • To bardzo ważne, mówił mu wtedy Dumbledore, by walczyć, by ciągle walczyć, by nie ustawać w walce, bo tylko wtedy zło można powstrzymać, choć nigdy nie da się go całkowicie wyplenić…

Zobacz też[edytuj]