Grand Theft Auto V
Wygląd
Grand Theft Auto V – gra komputerowa wyprodukowana przez Rockstar North.
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
Michael De Santa
[edytuj]- Już raz dzisiaj umarłem!
- Codziennie zapominasz tysiąc rzeczy. Upewnij się, że jest to jedna z nich.
- Wiesz, zawsze uważałem się za dobrego człowieka.
- Przy bani masz półautomatyczną dziewiątkę. Jedź, gdzie zmierzałeś.
- Opis: celując bronią w głowę Franklina Clintona.
- Dam ci radę. Nie pakuj się w ten syf. Będziesz harował, umoczysz swoich bliskich, będziesz kradł i zabijał bez mrugnięcia okiem i może… przy odrobinie szczęścia… zostaniesz podrzędnym gangsterzyną. To chuja warte. Idź na studia. Wtedy będziesz mógł kantować ludzi i na tym zarabiać. To się nazywa kapitalizm.
- Opis: do Franklina Clintona.
Trevor Philips
[edytuj]- Całe życie na to pracowałem. Znaczy, już od maleńkiego ja… miałem wielkie marzenia. Wiesz, zawsze chciałem zostać międzynarodowym handlarzem narkotykami i… bronią.
- Teraz idź. Potrzebuje medytacji. Albo masturbacji. Albo obydwu.
- Tęskniłem za tobą. Byłaś grubsza. Niezłe nowe cycki, swoją drogą.
- Zobacz Mike! Nowe miasto, nowe problemy ale idioci ci sami.
Franklin Clinton
[edytuj]- Sztywniaków nie wycyckamy, wodzu Smętny Fiucie!
- Opis: do Lamara Davisa, aluzja do jego indiańskiego pochodzenia.
- Jakie cacy? Opylasz prochy i bawisz się w gangsterkę?
- Opis: do Lamara Davisa.
Lamar Davis
[edytuj]- Jak jest coś do wygrania, to ja, kurwa, chcę wygrać. Wyjebane co to. Kumasz mnie? Nie biorę jeńców. Wbijam na pełnej kurwie. Wielki ziom. Wielkie jaja. Jak na jebanej tablicy jest lista nazwisk, to moje ma być na szczycie. A obok niego ma być napis „Zwycięzca”.
- Ach, czarnuchu, nie nienawidź mnie, bo jestem piękny. Może gdybyś pozbył się tej frajerskiej fryzurki, którą masz, nawiną kilka dziwek na swojego kutasa. Och, jeszcze lepiej, może Tanisha zadzwoni do twojego psiego tyłka, jeśli kiedykolwiek przestanie pieprzyć się z tym chirurgiem mózgu lub prawnikiem, z którym się pieprzy. Czarnuchu…
- Ah, nigga, don’t hate me ’cause I’m beautiful, nigga. Maybe if you got rid of that old yee-yee ass haircut you got you’d get some bitches on your dick. Oh, better yet, maybe Tanisha’ll call your dog-ass if she ever stop fuckin’ with that brain surgeon or lawyer she fucking with. Nigga… (ang.)
- Opis: do Franklina Clintona, śmiejąc się z jego fryzury.
Jimmy De Santa
[edytuj]- Jak mam wykształcić swój kompas moralny, jeśli twój jest tak nieziemsko popierdolony?
- Opis: do swojego ojca, Michaela De Santy.
- Doszło do najzwyklejszego przekazania dóbr materialnych z odroczoną płatnością.
- Opis: o spowodowanej przez niego kradzieży rodzinnego jachtu.
- Niech Bóg ma w opiece tę biedną planetę, jeżeli to ty jesteś tu dobrym człowiekiem.
- Opis: do Michaela De Santy.
Lazlow Jones
[edytuj]- Nie widziałeś mojego programu? Ani to ciekawe, ani zabawne. To właśnie mój sekret. Za chuja nie mam talentu.
Jock Cranley
[edytuj]- Jestem dupkiem, ale twoim dupkiem.
- I am an asshole, but I am your asshole. (ang.)
- Sue Murry to zarozumiała jędza, która myśli, że najlepszym sposobem na pomaganie ludziom jest pomaganie im.
- Sue Murry is a know-it-all shrew who thinks that the best way to help people is actually helping people. (ang.)
Dialogi
[edytuj]- Michael De Santa (wskazując na salon samochodowy): To tu?
Franklin Clinton: Tak, to tutaj, stary.
Michael De Santa: Wjedź tam. Prosto przez jebane okno, nie ociągaj się. Albo wpakuję ci w potylicę dwie kulki i sam to zrobię.
Franklin Clinton: Gościu, ty chyba nie na serio?
Michael De Santa: A co, kurwa, wyglądam na pieprzonego komedianta?
Franklin Clinton: Stary, chuj z takim życiem.
(Franklin wjeżdża do salonu przez szybę)
Franklin Clinton: Kurwa!
Simeon Yetarian: Franklin! Co ty, do cholery, wyprawiasz?
Franklin Clinton (wysiadając z samochodu): Panie Yetarian, to niezupełnie tak, jak wygląda.
Michael De Santa (dając Franklinowi plik dolarów): Nigdy nie skąpię za dobrze wykonaną robotę. A teraz stąd spadaj, dzieciaku.
(dochodzi do bójki między Michaelem a Simeonem, którą ten pierwszy wygrywa)
Michael De Santa (uderzając Simeona drzwiami od samochodu): Poznajesz ten wóz? Poznajesz? Czy wygląda, jakby był wart kilka kafli miesięcznie?
Simeon Yetarian: Ty jebany rasisto!
Michael De Santa: Powiem ci coś. Ta kupa złomu musiałaby stać w warsztacie przez rok, źeby była warta pięć kafli miesięcznie.
Simeon Yetarian: Zgodził się na takie raty. Podpisał, co trzeba.
Michael De Santa: Tak? A podpisał zgodę na to, żeby jakiś frędzel wpierdolił mu się z burami do domu?
Simeon Yetarian: Tego nie wiem.
Michael De Santa: Z tego dzieciaka może być zwykły debil, ale ty jesteś jebanym oszustem. Rób tak dalej, to jeszcze tu wrócę.
- Michael De Santa: Ja tylko próbuję ci pomóc.
Jimmy De Santa: Nie ma to jak okazanie miłości przez rozpierdolenie telewizora. Czuję się taki kochany.- Opis: po rozbiciu przez Michaela telewizora należącego do Jimmy’ego, jego syna.
- Tao Cheng (po chińsku): Kurwa, ale faza!
Klient baru: Mówicie po hiszpańsku, to mówcie nim między sobą!
Tłumacz Chenga (zakłopotany): Pan Cheng bardzo cieszy się z możliwości spotkania.
- Trevor Philips: Nie miałeś nigdy matki?
Wade: Każdy miał. Co najmniej jedną.
- Terry Thorpe: Hej, widzieliście Ashley? Johnny jej szuka.
Trevor Philips: A wiesz, widziałem ją dziesięć minut temu. Była nadziana na koniec tego tu fiuta.
Terry Thorpe: Johnny nie będzie zadowolony, że znowu zadajesz się z jego dziewczyną.
Trevor Philips: Doprawdy? No to może go spytajmy, co? (do podeszwy swojego buta) Hej kowboju, nie przeszkadza ci, że jebałem twoją panienkę? Przepraszam, nie słyszałem, co mówiłeś? Nie? Nie masz nic przeciwko? Ach, bo jesteś martwy, a jedyna myśląca część ciebie to ten kawałek mózgu z chrząstką, która przykleiła mi się do podeszwy? Wielkie dzięki, kowboju! (zdejmuje kawałek mózgu z buta)
Terry Thorpe: Weź nie pierdol!
Trevor Philips: To mi się podoba! Zaprzeczenie! To pierwszy etap procesu żałoby, bracia. Weźmy się teraz wszyscy za ręce, co? (do Claya) Wygląda na to, że chcesz coś powiedzieć, tak? Masz coś do powiedzenia?
Clay Simons: Lepiej, żeby to było pierdolenie! (odjeżdżając)- Opis: o zabiciu przez Trevora Johnny’ego, szefa gangu motocyklowego, butem, po tym, jak ten odkrył, że jego dziewczyna, Ashley, ma romans z Trevorem.
- Fabien LaRouche: Namaste.
Michael De Santa: Namas-pierdol się.
- Trevor Philips (dając Denise plik dolarów): Masz, kup sobie coś fajnego. Dobra?
Denise Clinton: Dziękuję! To… tylko siedem dolców.
Trevor Philips: Powiedziałem coś fajnego, a nie drogiego. Chyba nie jesteś chciwą pindą, co?
Denise Clinton: Wszyscy faceci są tacy sami.
- Jimmy De Santa: Masz problem z szanowaniem innych ludzi.
Michael De Santa: No tak. A ty przecież szanujesz każdego, kto nie jest ciapatym, żydem czy cweluchem.- Opis: aluzja do używanych przez Jimmy’ego obelg.
(Franklin dzwoni do Trevora)
- Trevor Philips: Franklin, co jest?
- Franklin Clinton: Kurna, jak leci, ziomek? Musimy pogadać w spokojniejszym miejscu. Spoko?
- Trevor Philips: Jasne, co tylko zechcesz. Co powiesz na ten pusty teren przy El Burro na wschodzie miasta?
- Franklin Clinton: Dobra, ziomek. Zobaczymy się na miejscu. (kończy rozmowę z Trevorem i dzwoni do Michaela)
- Michael De Santa: Franklin. Co tam, ziomalu?
- Franklin Clinton: Mike, muszę pogadać z Trevorem. Sam wiesz, o czym.
- Michael De Santa: O kurde. Dobra. Kumam.
- Franklin Clinton: Goście z FIB chcą go udupić. Devin Weston chce udupić wszystkich, więc… czaisz, ktoś musi beknąć.
- Michael De Santa: No raczej, kurwa, nie ja.
- Franklin Clinton: No właśnie. Słuchaj, spotykamy się w El Burro Heights. Dasz radę pomóc?
- Michael De Santa: Nie wiem. To chyba twoje przedstawienie, Franklin. Zobaczę, co da się zrobić. (Franklin kończy rozmowę z Michaelem)
- Opis: Franklin decyduje się zabić Trevora. Prosi Michaela o pomoc w jego zabiciu; ten się waha, ale później zgadza się.
(Trevor przyjeżdża na pusty teren przy El Burro na wschodzie miasta i zastaje czekającego Franklina)
- Franklin Clinton: Siema, stary.
- Trevor Philips: Jak leci?
- Franklin Clinton: Zajebiście, Trev. A u ciebie?
- Trevor Philips: Przecudnie. Wiem, o co ci chodzi.
- Franklin Clinton: Naprawdę?
- Trevor Philips: Oczywiście! O Michaela! Chcesz nas pogodzić! Nic z tego, słyszysz? Nic z tego. Może, jak sprawa przycichnie trochę… nie, nic z tego. O to chodziło, prawda? Prawda? (warcząc) Prawda?
- Franklin Clinton: Michael nie jest tu problemem. (wyciąga pistolet i mierzy w kierunku Trevora) Trev, ja cię naprawdę lubię, chociaż czasami się ciebie boję. Naprawdę momentami mnie przerażasz. Ale… widzę to tak: każdy, komu nie brak piątej klepki, widzi, że tak być nie może. Chłopie, ty nas w końcu pozabijasz.
- Trevor Philips: Chcesz mnie odjebać? Hm? Mnie? Nikt nie był wobec ciebie tak uczciwy jak ja.
- Franklin Clinton: Przykro mi, stary. To fakt, byłeś wobec mnie uczciwy, ale mnie to już nie rusza.
- Trevor Philips: (szybko odjeżdża samochodem) Ty, pieprzony judaszu! Jesteś taki sam jak on!
- Opis: Misja Zdrowy rozsądek; Burzliwa dyskusja Franklina z Trevorem.
(Franklin dzwoni do Michaela)
- Michael De Santa: Cześć, dzieciaku! Jak leci?
- Franklin Clinton: Kurna, nie za dobrze, ziom. Musimy pogadać gdzieś na uboczu.
- Michael De Santa: Dobra. Słuchaj, jedziemy poza miasto. Spotkamy się przy trasie numer 68. Obok pola obsianego talerzami satelitarnymi.
- Franklin Clinton: Aż tam? Dobra, stary. Może być. (kończy rozmowę z Michaelem i dzwoni do Trevora)
- Trevor Philips: Frankie.
- Franklin Clinton: Mam przypał, Trev. Chyba muszę skasować Michaela.
- Trevor Philips: Musisz?
- Franklin Clinton: Taa, goście z FIB chcieli mnie napuścić na ciebie. A wtedy Devin Weston wyskoczył, że to Michaela mam udupić. I pomyślałem, że jak to zrobię, to może zyskamy trochę swobody, co?
- Trevor Philips: No to po co uderzasz z tym do mnie?
- Franklin Clinton: Obaj na tym zyskamy, stary. Pomyślałem, że możesz…
- Trevor Philips: (zdenerwowany) Nie, nie mogę. Wbijasz mu nóż w plecy? Miałem już w swoim życiu dość zdrajców!
- Franklin Clinton: No to może chociaż podziękujesz, stary. Cholera.
- Trevor Philips: Jesteście siebie warci. (Franklin kończy rozmowę z Trevorem)
- Opis: Franklin decyduje się zabić Michaela. Prosi Trevora o pomoc w jego zabiciu; ten oświadcza, że absolutnie nie ma takiej możliwości, bo Michael był dla Franklina dobrym człowiekiem.
(Michael przyjeżdża na miejsce spotkania i zastaje tam Franklina czekającego na niego)
- Michael De Santa: Cześć!
- Franklin Clinton: Siemanko! Co jest?
- Michael De Santa: Wyglądasz na poruszonego.
- Franklin Clinton: Posrało się wszystko…
- Michael De Santa: Przykro mi to słyszeć. (dzwoni telefon do niego; do Franklina) O kurde. Poczekaj. (rozmawia z jego żoną Amandą) Cześć, kochanie. Co tam? Poważnie? Tracey? Studia? Nasza Tracey? Prawdziwe studia? Chyba śnię… Super. Dobra, słuchaj, pogadamy później, dobra? Tak, muszę tylko coś tutaj załatwić. Dobra. Cześć. (kończy rozmowę; do Franklina) To Amanda. Mówiła, żebym cię kiedyś przyprowadził na obiad. Ale noc, co? Kurwa… Nie wiem, czym sobie zasłużyłem na taki jebitny fart. Odzyskałem dzieciaki. Żonę. Mam świetną pracę. Udało mi się. Nam się udało. Razem, brachu. Co…?
- Franklin Clinton: Lubię cię, ziomek, wiesz przecież. Ryzykowałem dla ciebie własną skórą, stary.
- Michael De Santa: Co jest?
- Franklin Clinton: Słuchaj. Obaj wiemy, że ten syf będzie się za nami ciągnąć. Jesteśmy realistami…
- Michael De Santa: (oburzony) Co jest, do chuja? C… Co? Przyszedłeś, żeby mnie odjebać? Ty? Kurwa! (biegnie do samochodu)
- Opis: Misja Przyszła pora; Burzliwa dyskusja Franklina z Michaelem.
- Michael De Santa: Zawsze lubiłeś paliwo, Trevor!
- Franklin Clinton: Kurwa, to był twój najlepszy kumpel!
- Michael De Santa: Pierdol się. (wzdycha; do Franklina) Wiesz, co, twardzielu? Czas… Czas najwyższy, żebyś, kurwa, dorósł. Przyznaję, że ze mnie niezłe ziółko. Ale ten gość to półkurwie! Nie zna granic. Nie zna hamulców. Nic nie zna! Szaleństwo przez całą dobę 7 dni w tygodniu! Świtem! I zmierzchem! Cały czas! Nigdy niczego nie żałował. Nigdy nic go nie obchodziło. I chuj mu w twarz! (do Franklina) No bo… muszą być jakieś granice, młody. Wiesz? Moment, kiedy nawet takie dupki jak my stwierdzają, że co za dużo, to, kurwa, niezdrowo. Potrawka z człowieka, to tu mówię dość. Teraz to wiem.
- Franklin Clinton: Czyli to by chyba było na tyle.
- Michael De Santa: Jest jak jest. (odchodzą)
- Franklin Clinton: Hej! Niewątpliwie było to kształcące!
- Michael De Santa: Przetrwać znaczy wygrać, Franklin! Cała reszta to pierdolenie! Bajeczki, pisane przez tych, którzy boją się spojrzeć życiu w twarz! Wszystkie chwyty dozwolone, młody! Przetrwać!
- Misja Zdrowy rozsądek; po zabiciu Trevora.