Gra w klasy

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Gra w klasy (hiszp. Rayuela) – powieść Julio Cortázara z 1963 roku; tłumaczenie – Zofia Chądzyńska.

  • Bez posiadania siebie nie można posiadać innych, a któż tak naprawdę posiada siebie samego? Któż miałby aż tak dosyć siebie czy też samotności, żeby nie zadowalając się własnym towarzystwem szukać rozrywek w kinie, w burdelu, u przyjaciół albo w absorbującej pracy czy też małżeństwie, po to, aby zostać chociażby samotnym – wśród – innych?
  • Bez wiary nie zdarza się nic z tego, co powinno nastąpić, z wiara też zresztą prawie nigdy.
  • Biedna miłość która musi karmić się myśleniem.
  • Bywają życia, jak artykuły literackie w periodykach i czasopismach, wspaniałe na pierwszej stronicy, lecz z ogonami ciągnącymi się wstydliwie gdzieś na stronach trzydziestych, wśród ogłoszeń i reklam pasty do zębów.
  • Chodziliśmy nie szukając się, ale wiedząc, że chodzimy po to, żeby się znaleźć.
  • Co innego muzyka, która wywołuje emocje, a co innego emocje, które pretendują do tytułu muzyki.
  • Człowiek jest rzeczywiście bydlęciem, które się może przyzwyczaić nawet do tego, że się nie może przyzwyczaić.
  • Człowiek żyje przeświadczony, że nie umknie mu nic interesującego, aż do chwili gdy jakieś drobne przesunięcie ukaże mu na przeciąg sekundy, niestety nie pozostawiając czasu na zrozumienie, o co chodzi ukaże mu jego rozczłonkowane ja, jego nieregularne nibynóżki podejrzenie, że tam dalej gdzie teraz widzę tylko przejrzyste powietrze, albo w tym braku decyzji, na rozdrożu wyboru w reszcie rzeczywistości o której nie wiem nic, sam siebie daremnie oczekuję.
  • Dla ludzi w jej stylu tajemnica zaczynała się w chwili wyjaśniania jej.
    • Opis: o Madze.
  • (…) dokładnie tam, gdzie się kończy nasza zarozumiałość, zaczyna się nasza pokuta.
  • Gdybyż było można wyobrazić sobie ekstrapolację tego wszystkiego, pojmować Klub i Cold Wagon Blues, miłość Magi i każdy sznureczek ciągnący się od przedmiotów do jego palców, każdą kukiełkę i każdego lalkarza jako epifanię; pojmować je nie jako symbole innej – może nieosiągalnej – rzeczywistości, ale jako przedstawicieli potęgi (ależ jeżyk, ależ brak umiaru), jako pasy na bieżni w wyścigu, który musiałby podjąć natychmiast, odrywając się od eskimoskiej skóry tak rozkosznie letniej, tak pachnącej i tak strasznie eskimoskiej, wyskoczyć na podest schodów, zbiec na dół, samotnie zbiec na dół, wyjść na ulicę, samotnie wyjść na ulicę, zacząć iść, samotnie zacząć iść, aż do rogu, do samotnego rogu, do kawiarni Maxa, samotnego Maxa, do latarni na rue Bellechasse, gdzie… gdzie samotnie. I być może zacząć od tego momentu.
  • Geniusz na tym polega, że ogłasza się geniuszem i nie myli się.
  • – Horacio, co to jest absolut?
    – To są chwile, kiedy coś osiąga maksimum swoich wymiarów, swojej głębokości, swojego zasięgu, swojego sensu i staje się kompletnie nieinteresujące.
    • Opis: rozmowa Magi z Horaciem.
  • Horacio jest słodki jak konfitury z guayaby.
  • I tak właśnie ci, którzy oświecają nas, sami są ślepcami.
  • I jeżeli całujemy się aż do bólu – jest to słodycz, a jeżeli dusimy się w krótkim, gwałtownym wspólnie schwyconym oddechu – ta sekundowa śmierć jest piękna.
  • I przez tę sekundę wiem, kim jestem, bo znakomicie wiem, kim nie jestem.
  • I to, co nazywaliśmy kochaniem się, znaczyło może, że stałem przed Tobą z żółtym kwiatem w ręce, Ty zaś przytrzymywałaś dwie zielone świece, a wiatr wiał nam w twarze deszcz wyrzeczeń, pożegnań i biletów metra.
  • Jakim cudem tu jesteśmy, jak mogliśmy spotkać się tu dziś, jeżeli nie przez prostą grę złudzeń, reguł przyjętych i uznanych, talią kart w ręku obłąkanego.
  • Każdy nieporządek był usprawiedliwiony, jeżeli przekraczał sam siebie, może przez zupełne szaleństwo można było dojść do jakiejś mądrości, innej niż ta, której słabością jest właśnie szaleństwo.
  • Logika przecież do czegoś służy.
  • Miłością jest ten, kto kocha.
  • Muszę znosić codzienny wschód słońca. To potworne. To nieludzkie.
  • Myśleć, że zobaczył Magę, było mniej gorzko, niż uświadomić sobie, że nieopanowane pragnienie wywołało ją z samej głębi tego, co określamy jako podświadomość, i wcieliło w sylwetkę pierwszej z brzegu dziewczyny na statku.
  • Największą zaletą moich przodków jest fakt, że nie żyją. Skromnie, ale dumnie, czekam na moment odziedziczenia tej cechy.
  • Nic nie jest stracone, jeżeli ma się dosyć odwagi, aby twierdzić, że wszystko jest stracone.
  • Nie można nigdy stać się tym, czego się nie zna.
  • Nie zdobywa się fortec uciekając przed nieprzyjacielem.
  • Nosić swój krzyż? Fatalnie nieprzenośny obiekt.
  • Patrzysz na mnie, patrzysz na mnie z bliska, jeszcze bardziej z bliska, oczy powiększają się, zbliżają do siebie, nakładają jedno na drugie, cyklopi patrzą sobie w oczy łącząc oddechy, usta odnajdują się i łagodnie walczą, gryząc się w wargi, leciutko opierając języki o zęby, igrają wśród tego terenu, gdzie przelewa się tam i z powrotem powietrze pachnące starymi perfumami i cisza.
  • Prawdziwa odmienność, zrobiona z najdelikatniejszych zbliżeń, z cudownych dostrojeń się do świata, nie może spełniać się jednostronnie: wyciągniętej ręce musi odpowiadać jakaś inna, z zewnątrz, skądinąd.
  • Prowadzić Magę za rękę, iść z nią w deszczu, jakby była dymem z papierosa, czymś, co jest częścią nas samych, w deszczu. Znów kochać Magę, ale już po trosze będąc po jej stronie, już nie po to, aby uczyć się zbyt łatwej obojętności, wyrzeczenia, które być może pokrywa zbędność wysiłku idioty, wykładającego algorytmy na jakimś mętnym uniwersytecie dla uczonych psów i córek pułkowników.
  • Przykro mi, że używam języka abstrakcyjno-alegorycznego, ale chcę powiedzieć, że Oliveira jest patologicznie wrażliwy na wszystko, co go otacza, na epokę, w której żyje; ładnie mówiąc: na „los”. W krótkich słowach: szlag go trafia na okoliczności. W jeszcze krótszych: boli go świat.
  • Przypadkowe spotkanie jest czymś najmniej przypadkowym w naszym życiu
  • Sam fakt zastanawiania się nad wyborem wykrzywia i zaciemnia to, co wybieramy.
  • Świat staje się obojętny (…), jeżeli człowiek nie ma dość sił, aby wybrać sobie coś prawdziwego i iść za tym.
    • Opis: list Magi do Rocamadoura.
  • Tak, jakby w miłości mogło się wybierać, tak jakby to nie był piorun, który strzela w ciebie i zostawia cię zwęglonego na środku patio.
  • To co wielu ludzi nazywa kochaniem polega na wybieraniu jakiejś kobiety i ożenieniu się z nią. Wybierają ją! Przysięgam ci, sam widziałem. Tak jakby w miłości mogło się wybierać, tak jakby to nie był piorun który strzela w ciebie i zostawia cię zwęglonego na środku patio. Powiedzą, że wybierają bo je kochają, ja myślę że jest na odwrót. Nie wybiera się Beatrycze! Nie wybiera się Julii!
  • Tylko żyjąc absurdalnie można wyłamać się z tego bezgranicznego absurdu.
    • Postać: Oliveira
  • W imię dawnych czasów robi się największe głupstwa w teraźniejszych.
    • Postać: Oliveira
  • W miarę upływającego czasu, będę czuł coraz mniej, wspominał coraz więcej, ale czymże jest wspomnienie, jeśli nie językiem uczuć, słownikiem twarzy i dni, i zapachów, które powtarzają się jak czasowniki i przymiotniki w przemówieniu, ukradkiem przemykając się poza samą rzecz, aż do czystej teraźniejszości, zasmucając nas lub moralizatorsko pouczając, do chwili kiedy sami stajemy się moralistami, twarz zwrócona wstecz otwiera szeroko oczy, zaś prawdziwa zaciera się powoli, tak jak na starych fotografiach, i nagle Janusem jest już każdy z nas.
  • Wszystko się powtarza. Dopasowujemy się do zużytych formułek, uczymy się jak idioci już dawno wykutych ról.
  • Wszystko można zabić poza tęsknotą do Królestwa, ona tkwi w kolorze naszych oczu, w każdej miłości, we wszystkim, co do głębi wzburza, co wyzwala i co łudzi.

O Grze w klasy[edytuj]

  • „Life” chciałby wiedzieć, czy Gra w klasy wpłynęła na twórczość powieściową młodszych pisarzy latynoamerykańskich i na czym ten wpływ polega. Prawdę mówiąc, dla kogoś, kto stara się być na bieżąco z literaturą współczesną, a poza tym żyje w Europie i gra na trąbce, nie jest rzeczą łatwą śledzić z bliska ewolucję tego gatunku na naszych ziemiach. Znam jednak wystarczająco wiele książek młodych twórców, aby podejrzewać, że bardziej niż doświadczeniem literackim Gra w klasy dla wielu osób była czymś w rodzaju szoku egzystencjalnego. Toteż jej wpływ, miast techniczny czy językowy, był raczej pozaliteracki, tak jak zamierzył sobie jej autor, pisząc tę, jak zwykło się ją nazywać, antypowieść.