Czesław Odrowąż

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Rzeźba błogosławionego Czesława na fasadzie kościoła pw. Wszystkich Świętych

Czesław Odrowąż (1175–1242) – błogosławiony Kościoła katolickiego, prezbiter, polski dominikanin, w 1963 ogłoszony patronem Wrocławia.

O Czesławie Odrowążu[edytuj]

  • Brat Czesław z zakonu kaznodziejskiego, z pochodzenia Polak, pierwszy przeor klasztoru św. Wojciecha we Wrocławiu (...), modlitwą ze łzami wzniesioną do Boga odparł oblężenie. Kiedy bowiem trwał w modlitwie, ognisty słup zstąpił z nieba nad jego głowę i oświetlił niewypowiedzianie oślepiającym blaskiem całą okolice i teren miasta Wrocławia. Pod wpływem tego niezwykłego zjawiska serca Tatarów ogarnął strach i osłupienie do tego stopnia, że zaniechawszy oblężenia uciekli raczej niż odeszli.
    • Autor: Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego.T. Ks. VII. Warszawa: 1961-1985, s. 18–20, 24.
    • Zobacz też: Tatarzy, Wrocław
  • Był on jednym z pierwszych dominikanów, którzy przyjęli habit z rąk samego św. Dominika. W XIII wieku przyjeżdża do Wrocławia, buduje, staje się pierwszym przeorem, pierwszym rektorem nowego kościoła pw. św. Wojciecha. Bł. Czesława łączy z Wrocławiem również historyczne wydarzenie oblężenia miasta przez Mongołów. Dominikanin, jak wynika z przekazów, modlił się na murach miasta i wyprosił to, że Mongołowie wycofali się spod miasta. Legenda opowiada o tym, że nad Wrocławiem w czasie modlitwy bł. Czesława unosiły się ogniste kule czy słupy ognia, które odstraszyły najeźdźców.
  • Jeżeli przystało zakonnikowi odznaczać się cnotą, dojrzałymi uczynkami i łaską niebios, to wszystko znaleźć można u błogosławionego Czesława, który w samej rzeczy jest godny wielkiej sławy. Wszechpotężny Bóg nie przestaje go przyozdabiać wielkimi cudami, których z dnia na dzień przybywa coraz to więcej.
  • Nie zważając na ogromne niebezpieczeństwo, wyszedł na mury miejskie i poprowadził procesję. Szedł na jej czele. W ręku niósł Najświętszy Sakrament. Głośno wołał do Boga, błagając Go o ratunek. Jan Długosz pisze, że prosił o wstawiennictwo ze łzami w oczach. Czy pamiętał o zachowaniu założyciela braci kaznodziejów, który wieczorami zamykał się w kościele i płakał: – Boże, co się stanie z grzesznikami? Legenda głosi, że dzięki wstawiennictwu zakonnika kule zaczęły przelatywać nad miastem, nie wyrządzając krzywdy mieszkańcom. Więcej, zaczęły spadać na Tatarów, którzy, widząc cud, odstąpili od oblężenia.
  • Śląsk zasłużył sobie u Boga na ten dar, by posiadać Czesława, chwalebnego wyznawcę Chrystusa. Nie można było dać Śląskowi nic bardziej miłego, potrzebnego i Boskiego. Podobnie jak z oceanu, jak powiadają, wychodzi słońce, tak Czesław na kształt jaśniejącej gwiazdy przyszedł z Polski, aby zajaśnieć nie tylko nad Wrocławiem, ale nad całym Śląskiem. Swoim nieskalanym i niebiańskim życiem pociągnął zagubionych ludzi do godziwych i dobrych obyczajów, uczciwych zaś i zacnych zagrzewał kazaniami. Swoimi modlitwami wyświadczył Wrocławiowi wiele dobra. Jest on przykładem wszelkich cnót. Zacnością swego życia i głoszeniem Ewangelii odwrócił od nieprawości i zbrodni niemało ludzi występnych i niegodziwych, a skłonił ich ku miłowaniu Chrystusa i gorliwości w pobożnym życiu. Wielu również pociągnął do życia zakonnego. Kiedy napominał, jego słowa tchnęły łagodnością. A kiedy sławił cnoty, z jego ust promieniowała wielka mądrość i dar wymowy.