Czarne oceany
Wygląd
Czarne oceany – powieść science fiction autorstwa Jacka Dukaja z roku 2001.
Rozdział 4. Pająk nocą
[edytuj]- (...) jest wielka ciemność i jest koło światła, i średnica tego koła się powiększa. A na obwodzie robotnicy jasności, mróweczki prawdy, my, naukowcy.
- Myśl może „myśleć się”, nawet gdy nie ma nikogo, kto by ją myślał. „Myślę, choć mnie nie ma”.
- (...) oto załapał się na ostatni wagon pociągu do nowej ery, a doprawdy niewielu z jego pokolenia nań zdążyło.
- W razie reklamacji zwrot duszy gwarantowany.
- Zna pan teorię opisującą działanie mózgu w kategoriach darwinowskiego doboru naturalnego? Minikompleksy impulsów neuronowych konkurują ze sobą w walce o przewagę liczebną, mnożąc się i mutując dla najlepszej „przystawalności” do sytuacji, aż któraś wersja przytłoczy pozostałe – i wtedy w pana głowie zwycięża dana myśl, decyduje się pan zrobić to a to, lub rozpoznaje pan ujrzany przedmiot, zasłyszaną melodię.
Rozdział 8. Kolekcjoner pytań
[edytuj]- (...) całość postępu stanowi prostą pochodną aktualnych trendów gospodarczych.
- Postęp jest trwale sprzężony z chaosem wolnego rynku i stanowi jego bezpośrednie odbicie.
- W czasie epidemii – ciągnął Tito – władzę największą posiadają ci, którzy segregują ludzi: na wartych ratunku i na zdanych na łaskę zarazy. Ci, którzy rozdzielają skromne zasoby medykamentów.
Rozdział 10. Wrota piekieł
[edytuj]- (...) Instant Economic Wars: „wstrząsnąć i zagotować”.
- Kiedyś wreszcie przeważa nastrój chwili i sprzedajemy czterdzieści lat przyszłych za kilka najbliższych minut. Jest to gra o tożsamość, w zależności bowiem od wyniku rzutu redefiniujemy siebie samego.
Rozdział 15. Underground
[edytuj]- – Nie rozumiem pana. To paranoja. Z całym szacunkiem, sir. Trzeba patrzeć realistycznie. Nikt nie jest władny wydać służbom państwowym polecenia zamordowania na miejscu bezbronnego człowieka. Niezależnie od wysuwanych oskarżeń.
– Są sposoby.
– O?
– Są.
- Pewne systemy powyżej określonego stopnia złożoności przejawiają tendencję do popadania w stany homeostatyczne – niewątpliwie dotyczy to również ogółu powiązań politycznych, prawnych, finansowych i społeczno-kulturowych. System się uniezależnia i coraz silniej ciąży ku status quo. Nie ma cenzury, nikt nie wydał zakazu – a spróbuj się sprzeciwić, wystąp przeciwko: nikt nie usłyszy, nikt nie zwróci uwagi, nikt nie zapamięta. I wcale nie świadomie. Bez refleksji, bez zastanowienia, automatycznie. Elementy niekompatybilne odbijają się jak od ściany. Jeśli chcesz zobaczyć to według myślni: psychomemy trendów nierównoległych nie wchodzą do puli, nie mieszają się, nie łączą. Nie wiem nawet, jak to nazwać, nie istnieje słowo. Na pewno nie jest to już demokracja, nie oligarchia, nawet nie kryptokracja, no bo nie ma żadnego sekretnego gremium z ukrycia wydającego rozkazy stosownym wykonawcom. Wykonuje się samo. Pedekracja...? Pantokracja...? Metaksokracja...?
Rozdział 16. Necropolis
[edytuj]- Co innego – patrzeć czyimiś oczyma; co innego – widzieć jego wersję świata.
- – Dysponujesz, panie, Armią – tłumaczył cierpliwie czart. – Mówię o Wojnie.
Inne
[edytuj]- Bądź czujny; nie lekceważ; obserwuj; analizuj. Może to tobie pierwszemu dane będzie spotkać Obcych.
- Źródło: Rozdział 7. Pod obcymi sztandarami
- Kubuś Puchatek otwierał sobie żyły i zalewał rynek gorącymi bilionami dolarów. Konał; poświęcał swe życie. Był patriotą.
- Źródło: Rozdział 9. Śmierć w stolicy
- Każda nauka rozwija się wyłącznie w ramach obowiązującego paradygmatu, ogółu nie wyeksplikowanych założeń, na których się opiera i które wskazują jej cele: są to założenia przez naukowców nawet sobie nie uświadamiane, przyjmowane przez nich a priori gdzieś w trakcie procesu przyswajania sobie podstawowej wiedzy, osmotycznie, bez udziału świadomości.
- Źródło: Rozdział 5. Uwolnienie
- Nie domki z kart – a pałace z baniek mydlanych.
- Źródło: Rozdział 10. Wrota piekieł
- Nowa Etykieta, jak savoir-vivre każdych czasów, dotyczyła głównie elit. A w tej epoce – co też nie czyniło jej bynajmniej wyjątkową – elity definiowały się poprzez stan bankowych kont.[...] Poszło to stopniowymi przybliżeniami, cichą kumulacją sądowych precedensów i obyczaju prawnego. Sto pięćdziesiąt lat temu – komu przyszłoby do głowy podawać kobietę do sądu za uśmiechnięcie się do mijanego na ulicy mężczyzny?
- Źródło: Rozdział 3. Czerń
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
- Chciałbym zobaczyć minę tego kardiologa, który otworzy ci klatkę piersiową. Pieprzony wybryk natury.
- Źródło: Rozdział 2. Nicholas Hunt