Nic śmiesznego

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Cezary Pazura,
odtwórca roli Adama Miauczyńskiego (2012)

Nic śmiesznegopolska tragikomedia erotyczna z 1995 roku w reżyserii Marka Koterskiego i z jego scenariuszem.

Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!

Wypowiedzi postaci[edytuj]

Ta sekcja ma chronologiczny układ cytatów.

Adam Miauczyński[edytuj]

  • (w myślach) Znowu drugi. Całe życie ciągle drugi. Nawet jak gdzieś pierwszy byłem, czułem się jak drugi, kurwa. W życiu wiecznym także drugi?
    • Opis: pierwsze słowa na początku filmu.
  • (w myślach) Nie spotkało mnie w życiu nic śmiesznego.
  • (w myślach) Każdy mój dzień składa się z jakichś takich gówien. No każdy.
  • (w myślach) Boże… Jak sobie pomyślę, że najlepsze lata mojego życia upłynęły mi w tym podskakującym, grzechoczącym, karłowatym pierdzielu.
  • (w myślach) Zacząłem nawet pisać ostatnio taką piosenkę: „Na wygnaniu w mieście Łodzi, gdzie nawet bieganie psom szkodzi”.
  • (w myślach) Codziennie na nowo ożywam nadzieją, że już dzisiaj, nareszcie przydarzy mi się to, co przydarzyło się Mistrzowi i Małgorzacie. Że… oto wyjdę z domu i spotkam mą nieznaną ukochaną. I że miłość napadnie na nas tak, jak napada wyrastający z zaułku morderca i porazi nas od razu.
  • (w myślach) Mówiono, mówiło się, że nie można było wskazać wymienić facetki panienki, której by Maciek nie przeleciał.
  • (w myślach) Codziennie wychodzę z domu, żeby spotkać swoją Małgorzatę. I wierzę, że spotkam ją. I będziemy rozmawiać ze sobą, tak jak byśmy się rozstali dopiero wczoraj. Jakbyśmy się znali od wielu lat. I że ona mi powie, że musieliśmy się kochać od dawna, jeszcze się nie znając. I że ona wyszła tego dnia z bukietem żółtych kwiatów właśnie po to, bym ją wreszcie odnalazł.
  • (w myślach) Co ja tu, kurwa, robię?! Czterdziestka na karku, ukończone 2 fakultety ukończone, a ja ganiam, zapierdalam, ze z tą z jakąś świecą dymną po planie jakiegoś chujowego filmu, jak pies, jak kundel…
  • (w myślach) Ciągle we wszystkim byłem drugi. Na 1500 drugi, z polskiego drugi, w nogę drugi, z zielnika drugi…
  • (w myślach) Gdzie jest właściciel tego psa? Może to wilk z tego lasu. Wygląda jak wilk.
  • Dobra! To chuj ci w dupę, stary! Ja tu na deszczu, wilki jakieś! Przyrzekaliśmy sobie ten film od lat, ale jak nie, to nie!!!
  • No i co, ty w mordę pierdolony bambusie, co ty? W chuja lecisz ze mną, czy się z własnym kutasem na łby zamieniłeś? To ja się właśnie, kurwa, pytam: „Co?!”, że się z tym tak brandzlujesz! Więc i załatw to dzisiaj, nie jutro. I nie jeb się z tym tyle, bo się pochlastać można. No, cześć. I trzymaj się ramy, to się nie posramy. Do it, bo inaczej urwę ci ryja.
  • (w myślach) Całe życie marzyłem, marzę o miłości na całe życie. Pragnę spotkać kobietę, z którą chciałbym się zestarzeć.
  • (w myślach) Czterdzieści lat z moich czterdziestu lat zmarnował mi komunizm. Nerwica, umysłu zniewolenie, rozpad osobowości, skundlenie. Dzieła zniszczenia dokończyła demokracja.
  • Stop, kamera! Co jest, kurwa, z tym chujem, kutasem się dzieje, przecież on się zachowuje jak dziurawa dętka!
  • (w myślach) A rano znów wychodzę z domu na spotkanie mej nieznajomej ukochanej. Jeszcze nie znam twarzy tej, na którą czekam, chociaż już ją kocham. Podobno nie sposób wyraźnie ujrzeć w myślach twarz ukochanej osoby. Pewnie dlatego nie wiem, jaka ona będzie.
  • (w myślach) Boję się szczytowania z obawy prykania. I tak oto prykanie wtrąca mnie w samotność.
  • (w myślach) W mojej śmierci też oczywiście nie widzę nic śmiesznego.
  • (w myślach) I jak ja stanę przed Bogiem? Czy bogami może? Co będę reprezentował, gdy zacznę przestawać być? Jaki będę miał bilans? Jakie winien i ma? Humanista, bez łaciny i greki, inteligent bez choćby angielskiego, rosyjski słabo i w razie czego danke schön, z ledwie liźniętą rodzimą klasyką, która mnie zresztą żenuje i nudzi, z nieprzeczytaną Biblią, ledwie zaczętym Proustem, Joyce’em, bez obejrzanych teatrów i filmów, bez prawie wszystkiego zresztą, czego nie było w telewizji, z niezbudowanym domem, niezasadzonym drzewem…
  • (w myślach) No co? Żarty się skończyły.
    • Opis: ostatnie słowa w filmie.

Inne postacie[edytuj]

  • I kiedyś pojechałyśmy kupić owieczkę. Jagnię na grilla. I ja poszłam z tym owczarzem do szałasu. Mu zapłacić. I on mnie nagle posssadził na stole i jak mi proszę ciebie za tego, to miałam orgazm raz za razem chyba ze cztery razy pod rząd!
    • Postać: dziewczyna
  • Drugi, lepiej zostań tu, bo jeszcze coś spieprzysz.
    • Postać: Reżyser
  • Zaczekaj, zgasła mi fajka, mi zgasła.
    • Postać: Waldi
  • Tak. Kasowe to to nie będzie.
    • Postać: Operator Waldi

Dialogi[edytuj]

Ta sekcja ma chronologiczny układ cytatów.
Pracownik domu pogrzebowego: Jasne. Bo to chyba jest ten klient co te filmy o tych dupach ciągle robił. O tych dupach.
Drugi pracownik domu pogrzebowego: Dżizus! Reżyser filmowy. Ten to musiał naobracać tych towarów naobracać.

Drugi pracownik domu pogrzebowego: Ty! I olka ma czarnego! Olka! Pa...
Pracownik domu pogrzebowego: Kurna! Olek! Czarny olek!
Drugi pracownik domu pogrzebowego: Od czego to, kurna?
Pracownik domu pogrzebowego: Od tego walenia tych wszystkich towarów, mu sczerniał...
Drugi pracownik domu pogrzebowego: Taki to pożyje. Se pożył...

Dentystka: Stefa, no zobacz, no cholera. No nic nie chce ciągnąć to wiertło.
Dentystka Stefa: Nic ci nie zrobię. Ja też muszę facetowi rwać tu korzenie kleszczami do siekaczy.

Dentystka: Muszę to panu tak zostawić niestety, no widzi pan, że nie daje rady. Za twardego ma pan zęba. Ale on już nie powinien boleć.
Adam Miauczyński: Co pani wyrabia?!
Dentystka: Takie jakieś pan miał długie, wystające to, podpiłowałam.
Adam Miauczyński: Ale… Co pani na głowę upadła, przecież to zdrowe zęby chyba, nie?
Dentystka: No tak.
Adam Miauczyński: No to żeby, piłować jak jakiemuś zającu!
Dentystka: Zającowi.
Adam Miauczyński: Zającowi?!
Dentystka: Eee, zęby ma pan wilcze, a zgryz taki jakiś zajęczy. Kiedyś to by się panu ta paszczęka zakleszczyła na amen.
Adam Miauczyński: Jak się pani do zająca. Do pacjenta. Co sobie pani wyobraża?!
Dentystka: No dobrze już. Idź pan.
  • Opis: Wizyta u dentysty.

Pirotechnik: Mam pomysł, jak wyleczyć go z tej sraczki. Moim zdaniem to jest u niego nerwowe.
Adam Miauczyński: Może być.
Pirotechnik: To nie fizjologia. To nerwy.

Pirotechnik: To podważymy… I oprzemy na dwóch sprężynkach. O tak. Z góry wbijemy gwózdek i od dołu damy gwózdek. Do gwózdków 2 przewody od baterii i petardy z detonatorem. I to wszystko zatopimy w gównie. Jak facet siądzie, gwózdki się zetkną, obwód się zamknie i wszystko pierdyknie.

(na zewnątrz sowy huczą)

Pirotechnik: Rzecz tylko w tym, żebyś szybciej zjadł zupę i przyszedł do klopa podłączyć przewody, zanim kierownik przyleci tu ze sraczką.
Adam Miauczyński: Ale ja? Dlaczego ja?
Pirotechnik: A ja?

Syn Adama: Tato, co to jest?
Adam Miauczyński: Gdzie to znalazłeś?
Syn Adama: U mamy, w szufladzie.
Adam Miauczyński: Yyy… Czego tam szukałeś?
Syn Adama: Pieniędzy.
Adam Miauczyński: Zrobiłeś lekcje zrobiłeś? (jego skwaszony syn wychodzi z pomieszczenia)
Adam Miauczyński (w myślach): W szufladzie mojej żony syn znalazł kwestionariusz z agencji Żona dla Obcokrajowca.

Adam Miauczyński (w myślach): Po tej stronie rzeki, na którą miało uciekać nasze wojsko, została tylko jedna z kamer i ja - drugi reżyser, od którego kompletnie nic nie zależało. Jak zwykle zapomniane pominięte jak piąte koło od wozu High. Przecież jeszcze najważniejsza osoba - kierownik produkcji, który obserwował wszystko z daleka. I ja w tym momencie postanowiłem zrobić wszystko coś, żeby wykazać przed nim swoją aktywność po wpadce w poprzednim filmie, o której na 100% wiedział i zapisać jakoś pozytywnie w jego pamięci.
Adam Miauczyński: Dzień dobry, panie kierowniku producencie.
Pan kierownik producent: Cześć. (on i Adam podają ręce) To jest ten most?
Adam Miauczyński: Tak, to. Ten, panie kierowniku producencie.
Kierownik produkcji filmu „Klęska”: Kiedy to kręcicie?
Adam Miauczyński: Niedługo zaraz at high noon.
Kierownik produkcji filmu „Klęska”: Co?
Adam Miauczyński: W samo południe. Wszystko jest już przygotowane, panie kierowniku. Najpierw wycofa się przez ten most nasze wojsko, nasi ułani. Potem odpalamy pod nim ładunki i most wszystko... Wylatuje w powietrze.
Kierownik produkcji filmu „Klęska”: A ładunki są już rozmieszczone?
Adam Miauczyński: Oczywiście, panie kierowniku producencie.
Kierownik produkcji filmu „Klęska”: A co ludzie odpalą?
Adam Miauczyński: Saperzy specjalni sprowadzeni. Zawodowcy.
Kierownik produkcji filmu „Klęska”: A gdzie oni siedzą?
Adam Miauczyński: Tam u podnóża góry. Są ukryci za palarką w krzakach.
Kierownik produkcji filmu „Klęska”: A skąd będą wiedzieli, kiedy wysadzić? Macie z nim jakiś umówiony znak?
Adam Miauczyński: Tak, oczywiście. Jesteśmy z nimi umówieni na umówiony znak-sygnał.
Kierownik produkcji filmu „Klęska”: I… Jaki to będzie znak?
Adam Miauczyński: Kierowniczka planu ma zdjąć z głowy czapkę i unieść ją w górę.
Kierownik produkcji filmu „Klęska”: (pociąga nosem) Zdjąć czapkę i unieść. W górę.
Adam Miauczyński (w myślach): W ogóle mnie nie zauważa, nie patrzy.
Adam Miauczyński: Wtedy odpalą.
Kierownik produkcji filmu „Klęska” I oni to zauważą tą czapkę? Tę?
Adam Miauczyński: Na pewno oczywiście, to bardzo widoczny znak będzie. Proszę łaskawie popatrzeć, spojrzeć.
Adam Miauczyński (w myślach): Teraz była okazja, by spojrzał wreszcie na mnie i zapamiętał mą szczerą oddaną twarz.
(Adam unosi czapkę z napisem Film „Klęska” do góry. Saper aktywuje ładunek wybuchowy)
(Most wybucha. Kierownik produkcji filmu patrzy przed siebie w bezruchu)
Kierownik produkcji filmu „Klęska” (po chwili) To nie był ten most...
Adam Miauczyński: Tak. Ten... Był.
Kierownik produkcji filmu „Klęska”: Nie...
Adam Miauczyński: Tak, niestety, panie producencie.
Kierownik produkcji filmu „Klęska”: Nie.
Adam Miauczyński: Ja tylko chciałem pokazać panu...
Kierownik produkcji filmu: Nie!
Adam Miauczyński: Jaki to będzie...
Kierownik produkcji: NIEEEE!!!
Adam Miauczyński: Znak!
Kierownik: NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!
(Kierownik produkcji wpada w szał i rzuca płaszcz na ziemię, a następnie depcze go, krzycząc ciągle słowo nie. Adam rzuca się do ucieczki)
Kamerzysta na planie: (śmieje się)
Adam Miauczyński: (w myślach) Nie zabili mnie, tylko dlatego, że cała ekipa została po drugiej stronie.

Adam Miauczyński (w myślach): 13 lat temu w mieszkaniu pode mną zamieszkał jakiś kretyn, zatrudniony gdzieś, podobno jako aktor, który codziennie od przyjścia z roboty przez resztę dnia i część nocy wierci dziury w ścianach i suficie.
Mężczyzna w windzie (z nieukrywanym entuzjazmem): Dzisiaj przychodzą do mnie koledzy z wiertłami udarowymi. Będziemy razem borować dziury. (Lekko się śmieje).

Adam Miauczyński (w myślach): Nie no, ja już chyba zgłupiałem, żeby patrzeć na talerz. No naprawdę, ja chyba jakiś debil jestem. W telewizji pokazują talerz, a ja tępo patrzę się w ten talerz.
Adam Miauczyński: Nie ma dźwięku, fonii?
Żona Adama: Nie ma.
Adam Miauczyński: A co się stało?
Żona Adama: Nie wiem, był przed chwilą… było. Była.
Adam Miauczyński (w myślach): Żaden tam kosmiczny talerz. Zwykły talerz, no! Pokazują w telewizji, jak się robi talerz widocznie. Taki jakiś z kwiatkami czy ptaszkami, no paranoja. Aż mówię do żony, znaczy byłej żony, tylko razem telewizję oglądamy.
Adam Miauczyński: Ty też patrzysz na ten talerz?
Żona Adama: Też.
Adam Miauczyński (w myślach): Przez kwadrans patrzyliśmy we dwójkę na talerz. Bez dźwięku, fonii.

Reżyser: Jak to „to ten”?! Chcesz powiedzieć, że ten obiekt znajduje się w zasięgu mojego wzroku? Pokaż go to palcem, bo chciałbym uwierzyć, że śnię.
Adam Miauczyński: No to.
Reżyser: To?! Co to jest?!
Adam Miauczyński: No jak to co? Las.
Reżyser: Możesz mi powiedzieć: po chuj mi las?
Adam Miauczyński: Jak to „po chuj”? W scenopisie pisze, że las, jest napisane…
Reżyser: W scenopisie? Znajdź mi to w scenopisie.
Adam Miauczyński: Proszę: „Kiedy wjechali na wyniosłość drogi, oczom ich ukazał się las”.
Reżyser: Przewróć stronę.
Adam Miauczyński: O kurwa…
Reżyser: Czytaj.
Adam Miauczyński: „Oczom ich ukazał się las krzyży”.

Chłopak z psem: Panie reżyserze! Hej, panie reżyserze. Ten piesek będzie dobry do spalenia, żeby leżeć spalony w chacie?
Adam Miauczyński: Jak to ten piesek spalony?
Chłopak z psem: No, uśpi się go, opali trochę, i położy do ujęcia w spalonej chacie.
Adam Miauczyński: Spierdalaj, bo ciebie zaraz uśpię, każę uśpić, opalić i położyć do ujęcia.
Chłopak z psem: Wszyscy wielcy humaniści kurwa jego mać. A skąd ja wezmę spalonego psa? Swojego, mam spalić? Przecież się sam tam kurwa nie położę!

Adam: O Jezu.
Pan operator: A ten twój asystent czemu nie pomoże dymić.
Reżyser filmu "Z dymem": No pomóż dymić, Miauczek. Pomóż dymić.
Adam Miauczyński: (w myślach) Nienawidzę, jak ktoś na mnie Miauczek mówi.
Reżyser filmu: Pirotechnik, daj no panu drugiemu reżyserowi jedną puszkę.

(wąsacz zapala świecę dymną i proszek skwierczy)

Operator: Dymić. Dym. (Adam ze świecą dymną zaczyna krążyć) Jeszcze. (Adam ze świecą dymną biegnie w kółko) Jeszcze. (Adam nadal biegnie ze świecą dymną) Dawaj, Miauczek. (Adam przystaje) Ty, ty. Dawaj. (Adam ze świecą dymną biegnie na szczyt górki, a następnie zejdzie) Miauczek, w lewo. (Adam biegnie w lewą stronę) W prawo. (Adam biegnie w prawą stronę) Dawaj, dawaj! Spierdalaj!

(po czym Adam wskoczy do rowu)


Adam Miauczyński: No wsiada pan czy nie? Na co pan czeka? Okrętu się pan spodziewałeś?
Mężczyzna w windzie: Na górę jedzie?
Adam Miauczyński: A gdzie ma jechać? W bok?!

Adam Miauczyński: A ty co tak szczerzysz zęby? Rozumiem, że grasz podniecenie, ale żeby zgrzytać zębami?
Aktor: Ale nie podniecenie, kurwa! Tylko te druty wbijają mi się w mojego własnego chuja!
Adam Miauczyński: Jakie druty?
Aktor: No te chuje zrobili tego chuja na drucie zbrojeniowym! I on mi przecina… chuja!
Adam Miauczyński: Pokaż to, kurwa…
Aktor: Jak to mi wyskoczy przez rozporek, to to mi… zgilotynuje! Utnie jaja!
Adam Miauczyński: Ja ich, kurwa, pozabijam… No nic, musisz to jakoś wytrzymać, może ci nie utnie. Nie zgilotynuje.
Aktor (z sarkazmem): Dziękuję. Za słowo pociechy.
Adam Miauczyński: Dobra. Kręcimy.
Aktor (zrezygnowany): Chuj…

O filmie[edytuj]

  • Niezborny i przegrany, dosyć nawet sympatyczny polski mazgaj i nieudacznik będący bardziej produktem zdarzeń niż ich kreatorem, niemal po obłomowsku bierny, ale pełen pretensji do życia.
    • Autor: Marek Koterski
    • Opis: o głównym bohaterze.
    • Źródło: „Rzeczpospolita”, 1–2 kwietnia 1995

Zobacz też[edytuj]