Kabaret Limo

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Kabaret Limo (2007)

Limo – grupa kabaretowa z Gdańska założona w 1999.

Akademik[edytuj]

  • – Która godzina?
    – Nie wiem, klepsydra mi źle sypie…
  • Ty wiesz, kiedy studenci mieli najlepiej? Przed wynalezieniem koła.
  • Witamy w starożytnej Grecji. Jestem Adidas z Ortalionu. A to jest mój przyjaciel, Syfilis z Wenery.

Dres i anioł[edytuj]

  • – Czekaj, Blacha, bo stanął koło mnie jakiś zbok.
    – Jam jest anioł.
    – Ty, hardcore, nie? Koleś mówi, że jest jakąś Anią.
    – Przybyłem z posłaniem.
    – O, stary, nie! I przyniósł własne łóżko!
  • – Człowieku, czy ty kojarzysz, kto zrobił potop?
    – Sienkiewicz.
  • I co, masz jej telefon? Ale taki z klapką?
  • – Pan kazał mi ostrzec ludzkość przed końcem…
    – Ale co ty gadasz w ogóle? Przecież nic takiego nie mówiłem.
    – Ojciec Niebieski!
    – A to współczuję.
  • Siema, Blacha! Na studia poszłem, nie? Się zapisałem, no, na ASP. A bo se chciałem rzeźbę zrobić. Wiesz, biceps, triceps, motyl, mucha. No, ty, ale się dowiedziałem, że tam na zajęciach jest glina…
  • – Widziałem Armagedon – totalna masakra!
    – A co ty gadasz?! Całkiem dobry film…
    – Ludzkość musi się nawrócić, bo po wsze czasy będzie się smażyła na dnie piekła. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
    – Cały czas! Że ludzkość będzie smażyła i piekła, czyli że jakaś wielka wyżerka.

Lesio i Mariolka[edytuj]

  • Lesio: Byłem kiedyś u Darasa, jak sam został z dzieckiem… Wrzeszczał wniebogłosy!
    Mariolka: Coś ty…?
    Lesio: Uspokoił się dopiero, jak daliśmy mu klocki.
    Mariolka: Jejuniu! To on musiał być strasznie szczęśliwy taki…!
    Lesio: No na pewno bardziej niż właściciel golfa, z którego je wykręciliśmy…
    Mariolka: Lesio, a co ty byś zrobił, jakbyśmy mieli takiego malucha?
    Lesio: Bym przyciemnił szyby i założył spoilery.
    Mariolka: Mówię o dziecku! Jak byśmy mu dali na imię?
    Lesio: Pyton.
    Mariolka: Pyton??? Nazwałbyś swoje dziecko „Pyton”?! I jak byś je wołał? Sssss…?! Jeszcze może karmił zdechłymi myszami!
    Lesio: A on by je lubiał?
    Mariolka: Nie lubiałby… A poza tym nie można dać dziecku na imię jak zwierzęciu.
    Lesio: A twój stary się nazywa Pankracy!
    Mariolka: To w ogóle coś innego. A w ogóle jakby to brzmiało z twoim nazwiskiem: Pyton Jajko! Ja bym mu tak dała bardziej światowo… Nie wiem, może „Robbie Williams”… (…)
    Lesio: Robbie Williams Jajko…
  • Mariolka: Dziecko mi chodzi po głowie…
    Lesio: To jakieś powalone.
  • I będzie piwo, twoje ulubione – Leszek w puszce.
    • Postać: student.

Mecz[edytuj]

  • I posłał Filip z bani piłę w światłość bramki. A była to odległość jak stąd dotąd. A Tomasz zawołał: „Ja cię! Nie wierzę!”
  • I posłał (…) piłkę na pole Pana, a na polu tym siewca siał ziarno. I powstał chaos. I w zamęcie tym, i w chaosie noga czyjaś pchnęła piłkę w bramkę dwunastu. A tym kimś był Judasz Iskariota, co samobója strzelił.

Rap zakonny[edytuj]

  • Każdy ma jakiegoś bzika,
    każdy jakieś hobby ma,
    a ja palę heretyków,
    dziennie tysiąc albo dwa.
  • Normalnie o tej porze
    habit sobie włożę,
    normalnie o tej porze
    krzyżem się rozłożę.
    Normalnie o tej porze,
    normalnie o tej porze zwożę zboże.

Reniferu i dres[edytuj]

  • Czesiek to był ten, co jako pierwszy nauczył się skradać w ortalionie.
    • Postać: Reniferu (Leszek)
  • Ej! A czemu ta czerwona pała jest Mikołaj, a ty tylko reniferu?
    • Postać: Dres (Blacha)
  • Dres: Fajne rogi. Możesz sobie coś powiesić… Co się wiesza?
    Reniferu: Windows.
  • Dres: Musimy zrobić jakąś kasę…
    Reniferu: Na mnie nie patrz. Drukarka mi ostatnio padła.
  • Reniferu: Reklama, ale taka branża. Ty! Siedzisz w biurze, dzwonisz…
    Dres: (Wybucha śmiechem): Prrrr…! Szalony reniferu, hamuj! Siedzisz w biurze? Ty! Pamiętasz, jak twój stary kazał ci wysłać faks?
    Reniferu: Oj! Zamknij się!
    Dres: Stary wraca, patrzy, na ziemi same kable i faksu nie ma. Wysłał. (Wybucha śmiechem)
    Reniferu: Ja to się przynajmniej znam na komputerach i jak zmieniam tapetę na pulpicie, to nie smaruje całego monitora klejem!

Złodzieje i dziewczynka[edytuj]

  • – A co, kac?
    – Jaki kac?
    – No, po wczorajszej imprezie.
    – Co ty, ja nigdy nie mam kaca, ty, wszystko pamiętam.
    – Yhy
    – Ty, pamiętam, jak Aneta tańczyła, jak Rysiek chlał, Jean Michel żarł… yyy… pamiętam, jak ksiądz Wiesław przybył, aby walczyć z grzechem.
    – Ale…
    – Ale Grzechu speniał i odpadł po drugiej rundzie.
    – No, a nasz seksualny maraton do białego rana przy wtórze harfy… Żartowałem.
    – Oho-ho…
    – Nie było harfy.
  • – Dziewczynko, jak ty masz na imię?
    – Azazeeel… (Kaszle). Znaczy się Jadwinia.
  • – Stary, czy ona ci kogoś nie przypomina?
    – Kogo?
    – Tej bestii z Ringu?
    – Tysona?!

Zmiana nazwiska[edytuj]

  • Urzędnik: Pańska godność?
    Petent: Hitler.
    Urzędnik: Przepraszam, bez wąsika nie poznałem.
  • Urzędnik: Pan się nazywa Hitler Alfons?
    Petent: No tak się nazywam.
    Urzędnik: Cała masa ludzi musi sobie z pana robić jaja, co? Gdzie tam masa, rzesza! (Wybucha śmiechem)
    Petent: No! No weź się pan! No…
    Urzędnik: No dobrze, dobrze. W takim razie szybciutko… Nazwisko?
    Petent: No Hitler!
    Urzędnik: Yhm… Imię?
    Petent: My musimy przez to przechodzić? Przed chwilką pan czytał.
    Urzędnik: Wie pan, to jest bardzo śmieszne. Imię?
    Petent: Alfons!
    Urzędnik: Pytałem o imię, nie o zawód!

Inne[edytuj]

  • – Co ty taki pognieciony jesteś?!
    – Bo stary kazał mi palić w piecu.
    – I co?
    – Ciasno!
    • Źródło: skecz Telefon
  • Aktor: I’m Batman.
    Lektor: Jestem woźnicą.
    • Źródło: skecz Imax
  • Jak mawiał mój mistrz Andrzej Wajda: „Spoko, szkoły przyjdą”.
    • Postać: Yooreck Ogoorek.
    • Źródło: skecz Janko muzykant
    • Zobacz też: Andrzej Wajda
  • Pytam się po raz ostatni: skąd Zeus miał Herę?!
    • Źródło: skecz Terrorysta nieudacznik

O kabarecie[edytuj]

  • Limo wzięło się z tego, że kiedy zastanawialiśmy się, jak możemy się nazwać, wpadł nam do głowy gag – wychodziłem na scenę w ciemnych okularach i mówiłem: „Witam serdecznie na występie kabaretu Limo”, po czym zdejmowałem okulary, a pod okiem miałem namalowanego siniaka. „Dlaczego Limo?” – pytałem retorycznie „A, bo tak nam coś do głowy strzeliło”. Dowcip słaby (śmiech), ale nazwa się przyjęła, bo była krótka i łatwo ją było zapamiętać.