Kabaret Limo
Wygląd
Limo – grupa kabaretowa z Gdańska założona w 1999.
Akademik
[edytuj]- – Która godzina?
– Nie wiem, klepsydra mi źle sypie…
- Ty wiesz, kiedy studenci mieli najlepiej? Przed wynalezieniem koła.
- Witamy w starożytnej Grecji. Jestem Adidas z Ortalionu. A to jest mój przyjaciel, Syfilis z Wenery.
Dres i anioł
[edytuj]- – Czekaj, Blacha, bo stanął koło mnie jakiś zbok.
– Jam jest anioł.
– Ty, hardcore, nie? Koleś mówi, że jest jakąś Anią.
– Przybyłem z posłaniem.
– O, stary, nie! I przyniósł własne łóżko!
- – Człowieku, czy ty kojarzysz, kto zrobił potop?
– Sienkiewicz.
- I co, masz jej telefon? Ale taki z klapką?
- – Pan kazał mi ostrzec ludzkość przed końcem…
– Ale co ty gadasz w ogóle? Przecież nic takiego nie mówiłem.
– Ojciec Niebieski!
– A to współczuję.
- Siema, Blacha! Na studia poszłem, nie? Się zapisałem, no, na ASP. A bo se chciałem rzeźbę zrobić. Wiesz, biceps, triceps, motyl, mucha. No, ty, ale się dowiedziałem, że tam na zajęciach jest glina…
- – Widziałem Armagedon – totalna masakra!
– A co ty gadasz?! Całkiem dobry film…
– Ludzkość musi się nawrócić, bo po wsze czasy będzie się smażyła na dnie piekła. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
– Cały czas! Że ludzkość będzie smażyła i piekła, czyli że jakaś wielka wyżerka.
Lesio i Mariolka
[edytuj]- Lesio: Byłem kiedyś u Darasa, jak sam został z dzieckiem… Wrzeszczał wniebogłosy!
Mariolka: Coś ty…?
Lesio: Uspokoił się dopiero, jak daliśmy mu klocki.
Mariolka: Jejuniu! To on musiał być strasznie szczęśliwy taki…!
Lesio: No na pewno bardziej niż właściciel golfa, z którego je wykręciliśmy…
Mariolka: Lesio, a co ty byś zrobił, jakbyśmy mieli takiego malucha?
Lesio: Bym przyciemnił szyby i założył spoilery.
Mariolka: Mówię o dziecku! Jak byśmy mu dali na imię?
Lesio: Pyton.
Mariolka: Pyton??? Nazwałbyś swoje dziecko „Pyton”?! I jak byś je wołał? Sssss…?! Jeszcze może karmił zdechłymi myszami!
Lesio: A on by je lubiał?
Mariolka: Nie lubiałby… A poza tym nie można dać dziecku na imię jak zwierzęciu.
Lesio: A twój stary się nazywa Pankracy!
Mariolka: To w ogóle coś innego. A w ogóle jakby to brzmiało z twoim nazwiskiem: Pyton Jajko! Ja bym mu tak dała bardziej światowo… Nie wiem, może „Robbie Williams”… (…)
Lesio: Robbie Williams Jajko…
- Mariolka: Dziecko mi chodzi po głowie…
Lesio: To jakieś powalone.
- I będzie piwo, twoje ulubione – Leszek w puszce.
- Postać: student.
Mecz
[edytuj]- I posłał Filip z bani piłę w światłość bramki. A była to odległość jak stąd dotąd. A Tomasz zawołał: „Ja cię! Nie wierzę!”
- Opis: pastisz w stylu biblijnym.
- I posłał (…) piłkę na pole Pana, a na polu tym siewca siał ziarno. I powstał chaos. I w zamęcie tym, i w chaosie noga czyjaś pchnęła piłkę w bramkę dwunastu. A tym kimś był Judasz Iskariota, co samobója strzelił.
- Zobacz też: Judasz Iskariota
Rap zakonny
[edytuj]- Każdy ma jakiegoś bzika,
każdy jakieś hobby ma,
a ja palę heretyków,
dziennie tysiąc albo dwa.
- Normalnie o tej porze
habit sobie włożę,
normalnie o tej porze
krzyżem się rozłożę.
Normalnie o tej porze,
normalnie o tej porze zwożę zboże.
Reniferu i dres
[edytuj]- Czesiek to był ten, co jako pierwszy nauczył się skradać w ortalionie.
- Postać: Reniferu (Leszek)
- Ej! A czemu ta czerwona pała jest Mikołaj, a ty tylko reniferu?
- Postać: Dres (Blacha)
- Dres: Fajne rogi. Możesz sobie coś powiesić… Co się wiesza?
Reniferu: Windows.
- Dres: Musimy zrobić jakąś kasę…
Reniferu: Na mnie nie patrz. Drukarka mi ostatnio padła.
- Reniferu: Reklama, ale taka branża. Ty! Siedzisz w biurze, dzwonisz…
Dres: (Wybucha śmiechem): Prrrr…! Szalony reniferu, hamuj! Siedzisz w biurze? Ty! Pamiętasz, jak twój stary kazał ci wysłać faks?
Reniferu: Oj! Zamknij się!
Dres: Stary wraca, patrzy, na ziemi same kable i faksu nie ma. Wysłał. (Wybucha śmiechem)
Reniferu: Ja to się przynajmniej znam na komputerach i jak zmieniam tapetę na pulpicie, to nie smaruje całego monitora klejem!
Złodzieje i dziewczynka
[edytuj]- – A co, kac?
– Jaki kac?
– No, po wczorajszej imprezie.
– Co ty, ja nigdy nie mam kaca, ty, wszystko pamiętam.
– Yhy
– Ty, pamiętam, jak Aneta tańczyła, jak Rysiek chlał, Jean Michel żarł… yyy… pamiętam, jak ksiądz Wiesław przybył, aby walczyć z grzechem.
– Ale…
– Ale Grzechu speniał i odpadł po drugiej rundzie.
– No, a nasz seksualny maraton do białego rana przy wtórze harfy… Żartowałem.
– Oho-ho…
– Nie było harfy.
- – Dziewczynko, jak ty masz na imię?
– Azazeeel… (Kaszle). Znaczy się Jadwinia.
- – Stary, czy ona ci kogoś nie przypomina?
– Kogo?
– Tej bestii z Ringu?
– Tysona?!
Zmiana nazwiska
[edytuj]- Urzędnik: Pańska godność?
Petent: Hitler.
Urzędnik: Przepraszam, bez wąsika nie poznałem.
- Urzędnik: Pan się nazywa Hitler Alfons?
Petent: No tak się nazywam.
Urzędnik: Cała masa ludzi musi sobie z pana robić jaja, co? Gdzie tam masa, rzesza! (Wybucha śmiechem)
Petent: No! No weź się pan! No…
Urzędnik: No dobrze, dobrze. W takim razie szybciutko… Nazwisko?
Petent: No Hitler!
Urzędnik: Yhm… Imię?
Petent: My musimy przez to przechodzić? Przed chwilką pan czytał.
Urzędnik: Wie pan, to jest bardzo śmieszne. Imię?
Petent: Alfons!
Urzędnik: Pytałem o imię, nie o zawód!
Inne
[edytuj]- – Co ty taki pognieciony jesteś?!
– Bo stary kazał mi palić w piecu.
– I co?
– Ciasno!- Źródło: skecz Telefon
- Aktor: I’m Batman.
Lektor: Jestem woźnicą.- Źródło: skecz Imax
- Jak mawiał mój mistrz Andrzej Wajda: „Spoko, szkoły przyjdą”.
- Postać: Yooreck Ogoorek.
- Źródło: skecz Janko muzykant
- Zobacz też: Andrzej Wajda
- Pytam się po raz ostatni: skąd Zeus miał Herę?!
- Źródło: skecz Terrorysta nieudacznik
O kabarecie
[edytuj]- Limo wzięło się z tego, że kiedy zastanawialiśmy się, jak możemy się nazwać, wpadł nam do głowy gag – wychodziłem na scenę w ciemnych okularach i mówiłem: „Witam serdecznie na występie kabaretu Limo”, po czym zdejmowałem okulary, a pod okiem miałem namalowanego siniaka. „Dlaczego Limo?” – pytałem retorycznie „A, bo tak nam coś do głowy strzeliło”. Dowcip słaby (śmiech), ale nazwa się przyjęła, bo była krótka i łatwo ją było zapamiętać.