Zygmunt Kaczkowski
Wygląd
Zygmunt Kaczkowski (1825–1896) – polski powieściopisarz, poeta, działacz narodowowyzwoleńczy.
- Cóż to jest miłość? Czyż to nie jest najpiękniejszy afekt ludzkiego serca! nie najzieleńszy to listek rozkwitającej duszy ludzkiej! nie braterska to dłoń podana całej ludzkości za pośrednictwem kobiety? Nie pierwszy to, nie konieczny krok, zrobiony przez nieznanego światu młodzieńca na owej pięknej drodze, która go ma zaprowadzić pomiędzy ludzi, uczynić członkiem statecznej rodziny, osądzić na pewnem stanowisku w społeczeństwie, namaścić na ojca, na obywatela!.
- Każda miłość jest uparta jak koń narowisty, a kapryśna jak dziecko.
- Kiedy umiano cierpieć z miłości, ceniono wszystko, co miało związek z miłością
- Miłość jest to kamień drogi, nieoceniony, ale bez żadnej barwy i bez żadnego przymiotu i nabiera on tego obojga dopiero od tego, który go sobie przywłaszczy i włoży w swe serce.
- Miłość u mężczyzn jest tylko poczuciem błogości, zadowolenia i szczęścia, które im przynosi. Przeciwnie się dzieje u kobiet. Ich miłość poczyna się jakimś straszliwym niepokojem, niewysłowioną obawą i trwogą. I słusznie Albowiem dla nich miłość jest tylko bramą do nieskończonych cierpień i bólów, droga do ustawicznych poświęceń zdrowia i życia, czasem się staje rzutem w objęcia śmierci – szczęścia z niej mają li tyle, ile go może dąć poświecenie się dla szczęścia drugiego, ile go daje świadomość, że uszczęśliwiły tego, którego ukochało ich serce.
- Miłość, jakakolwiek ona jest, ma zawsze moc oślepienia i przytłumienia rozsądku.
- Mój ojciec miał dobrą perspektywę ze sobą, przez którą po kolei patrzyliśmy w tę kotlinę, otoczoną wieńcem gór, a którą dawnemi czasy nazywano Ziemią Sanocką – i dawał nam wyjaśnienia. Zamek Leski widzieliśmy jak na dłoni, obok niego kawałek Sanu, dalej Sanok, a jeszcze dalej jakieś inne gniazdeczko, może Brzozów albo też Dynów.
- Opis: o wycieczce na Łopiennik w 1833 roku – panorama ze szczytu
- Nazajutrz po rannem śniadaniu wyprawiliśmy się na Łopiennik. Było nas siedmiu czy ośmiu, wszyscy jechaliśmy na koniach, ja na kucu huculskim.(...) O zachodzie słońca przyjechaliśmy do samego podnóża tej góry i tam rozłożyliśmy się obozem. Wieczorem nałożono ogromny ogień z drzew szpilkowych i jałowcowych gałęzi, których ożywiający zapach jeszcze dziś mi się przypomina. Noc przepędziliśmy w szałasach, których nam odstąpili owczarze. Nazajutrz, na dobrą godzinę przed świtem, wstaliśmy, a owczarze poprowadzili nas dalszymi, lecz za to nie za bardzo stromymi ścieżkami na sam szczyt Łopiennika.
- Opis: o wycieczce na Łopiennik w 1833 roku
- Zobacz też: Łopiennik
- Nie znajdzie nigdy żony ten, kto jej szuka rozumem. Żona to nie jest węgiel kamienny.
- Panna jest jak towar: wolno każdemu przyjść, obejrzeć, nawet potargować, choćby nie kupił.
- (...) potem Pol zabrał głos i wskazywał nam i opowiadał, gdzie leżą i jak wyglądają wszystkie ziemie Rzeczypospolitej Polskiej.(...) pokazywał, gdzie leży Kraków (...), Kruszwica, Gopło i katedra Gnieźnieńska, gdzie Warmija, jego ziemia rodzinna, gdzie się rozlega piaszczyste Mazowsze i jak Pomorze uderzają fale morza bursztynowego, gdzie Litwa drzemie w lasach odwiecznych, gdzie Pińsk się topi w moczarach i kędy Kudak strzegł swego czasu kresów naszej Ojczyzny. Były to pierwsze nuty do „Pieśni o ziemi naszej”, z którą Pol już się nosił od roku.
- Opis: o wycieczce na Łopiennik w 1833 roku