Witold Tauman
Wygląd
Witold Tauman – heteronim używany przez polskiego pisarza piszącego także pod heteronimami Jakub Dąbrowski oraz Samuel Kretes.
Surogat
[edytuj]- Pisarz toksyny swoje, żółci swoje, wypluwa na papier i potem plwocinami tymi kreśli na kartkach zdania. Śliną swoją i jadem pisze. He. A oni to kupują, ustawiają na półkach, może nawet czasem czytają. Idioci. Żywią się moją flegmą, a potem mówią dziękuję, smakowało, proszę o więcej i jeszcze autograf dla mojego bratanka, jeśli można. Pogardzałbym nimi, ach, jakbym chciał nimi gardzić. Gdybym tylko ich tak przeraźliwie nie potrzebował.
Taktotu
[edytuj]- Jak panowie wiedzą, bezczynność uprawiana w samotności jest tylko drobnym, w zasadzie pospolitym, występkiem przeciwko zasadzie maksymalizacji zysku z każdej przeżytej minuty. Bezczynność wśród ludzi to przewina większego kalibru. Nie robić nic, gdy czas nadszedł by robić coś wspólnie, to zawsze żenuje i upokarza.
- Krajobraz wiejski, wieś polska, kogut, jałówka, dwa drzewa, droga polna, mężczyzna czterdziestoletni, nieogolony, rower, płot, na płocie – znów kogut, traktor w polu, dwie krowy, pastwisko, zwój drutu, drzewo, znowu drzewo, i kolejne, dużo drzew, droga, dzieciaki wystające przy drodze ze słoikami pełnymi jagód, pies, dom, niewykończony, otynkowany do połowy, łąka, kobieta w polu, przy pracy. A wszystko to kneblowane, od lat kolonizowane, eksploatowane, metkowane, raz za razem zdradzane, poniżane, nazywane, drenowane, klepane pobłażliwie po głowie, milczące, wściekłe, umierające pomału, rok za rokiem, wyzbyte złudzeń, że ktoś przyjdzie na pogrzeb, bo u nas przecież wszyscy rodowody mają albo pańskie, albo żadne, deus ex machina po prostu, niepokalane poczęcie całego narodu, a co wcześniej, o tym nie mówmy.
- Nuda. Najpierwotniejsze z ludzkich doświadczeń. Głuche trwanie. Czyste, bezbarwne, przemijanie, bez zadań i podniet. Moment, w którym ujawnia się bezcelowość rzeczywistości, czas po prostu płynie, nic z tego nie wynika, nuda. A potem desperackie poszukiwanie zajęć, wrażeń, uczuć, byle tylko narobić trochę hałasu, zagłuszyć upływ czasu, nie patrzeć mu w milczące oczy.
- Mucha oderwie się od szyby, zacznie krążyć wokół jego twarzy. Rozdrażniony spróbuje odgonić ją machnięciem ręki. Doprawdy. Granic człowieczeństwa nie trzeba szukać aż w Treblince, wystarczy przyjrzeć się zwierzęcym grymasom człowieka odganiającego od twarzy insekty.