Uprowadzona
Wygląd
Uprowadzona (ang. Stolen) – powieść Lucy Christopher, napisana w formie listu; tłumaczenie – Anna Dorota-Kamińska.
- Gestem objąłeś dom.
– Wszystko jest w tym drewnie, w tym miejscu… Jaki inny może być pożytek z forsy?
– Czyli kiedy stąd odejdziesz, nie będziesz miał nic? Żadnych pieniędzy, żadnej rodziny, żadnej przyszłości…?
Spoważniałeś.
– Ja nigdy stąd nie odejdę. Nigdy.
- – Ludzie kochają to, do czego są przyzwyczajeni.
– Nie. – Pokręciłeś głową. – Ludzie powinni kochać to, co potrzebuje miłości.
- – Nie rób tego więcej – powiedziałeś.
Zamrugałam.
– Zrobisz sobie krzywdę.
– A to ma znaczenie? – Mój głos był tylko szeptem.
– Oczywiście.
Spojrzałeś na mnie uważnie. Nie mogłam wytrzymać twojego wzroku. To przez twoje oczy. Zbyt niebieskie.
- – Nienawidzę cię! – wrzasnęłam. – Nienawidzę cię, do cholery!
Natychmiast cofnąłeś rękę, jak oparzony.
– Może to się zmieni – mruknąłeś.
- No i spójrzmy prawdzie w oczy, ukradłeś mnie. Ale równocześnie uratowałeś mi życie. I gdzieś pomiędzy tym pokazałeś mi miejsce tak odmienne i piękne, że nigdy o nim nie zapomnę. I o tobie też nie. Tkwisz w moim mózgu niczym moje własne naczynie krwionośne.
- Opowiedziałeś mi kiedyś o roślinach (…) które czekają na deszcz, (…) że będą czekać latami, jeśli będzie trzeba, że prawie umrą, zanim znów urosną. Ale jeśli tylko spadną pierwsze krople wody (…) znów będą miały szansę. Pewnego dnia (…) wrócisz, beze mnie, i znów poczujesz deszcz. I tym razem wyrośniesz prosto do słońca. Wiem, że tak się stanie.
- – Piasek jest jak łono – stwierdziłeś. – Ciepły i miękki, bezpieczny.
- – Poddaj się, Gemmo. Nie widzisz, że nie ma dokąd uciec? – wysyczałeś mi do ucha.
- Podciągnęłam się, nie chcąc tracić cię z oczu. Uniosłeś rękę do ust. Rozprostowałeś palce i dmuchnąłeś w moją stronę. Wyglądało to jak przesłany pocałunek. A ja zobaczyłam piasek, który przez chwilę wisiał w powietrzu, zanim opadł na podłogę.
- Te niebieskie oczy, tak bardzo niebieskie, lodowato błękitne, patrzyły na mnie, jakbym to ja mogła je rozgrzac. Wiesz, te twoje oczy są piękne, a ich spojrzenie ma dużą siłę.
- – Tyler? – wypróbowałam toje imię. Podobał mi się jego dźwięk. – No więc jak tam jest? W Australii.
Uśmiechnąłeś się wtedy, cała twoja twarz się przy tum zmieniła. Jakby się rozpromieniła, jakby z wewnątrz ciebie zaświeciły promienie słońca.
– Zobaczysz – odpowiedziałeś.
- Wszyscy porządni faceci mają błękitne oczy.
- Wtedy uświadomiłam sobie, dlaczego moi kumple lubili się urżnąć… Chodziło o zapomnienie. Czar niemyślenia o przyszłości.
- Zabawne, ale zawsze myślałam, że niebieskim oczom mogę zaufać. Wydawało mi się, że są takie bezpieczne.
- Zobaczyłeś mnie, zanim ja zauważyłam ciebie.