S@motność w sieci

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

S@motność w sieci – powieść miłosna autorstwa Janusza Leona Wiśniewskiego.

A B C Ć D E F G H I J K L Ł M N O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż

A[edytuj]

  • A gdy już wrócisz, to usiądę Ci na kolanach, oprę moje dłonie na Twoich ramionach i będę całować Twoją twarz. Kawałek po kawałku. Obiecaj mi, że mnie nie rozbierzesz, zanim skończę...
  • (...) a ja prze­cież mogłabym z nim ko­pać stud­nie, gdy­by się oka­zało, że tam, gdzie mnie za­biera, nie ma jeszcze wo­dy.
  • Ale pamiętaj o jednym: ze wszystkich rzeczy wiecznych, miłość trwa najkrócej. Więc ty się nie nastawiaj na wieczność. Ty, Serce, nie jesteś czasoprzestrzeń.
  • Alicja chciała mieć płomienie co noc. Zapominała, że płomienie co noc mają tylko strażacy.
  • Anioły przecież nie umierają...
  • Ale zapisu bólu w jednym obszarze pamięci nie można wymazać zapisami szczęścia w innych.

B[edytuj]

  • Bądź mądrzejszym od innych i nie okazuj im tego.
  • Bez papierosa „zaraz po” seks jest jak „niedokończony”.
  • Bo czas jest (...) jak grawitacja, która marszczy wszechświat, albo jak spadająca kropla deszczu, która marszczy kałużę lub jezioro. Tylko, że niektórzy odchodzą, zanim ta kropla spadnie.
  • Bo Eljot miał być jak antrakt między pierwszym a drugim aktem opery. Ja wtedy piję najlepszego szampana, jakiego mają w barze. Jeśli mnie na to nie stać, to zostaję w domu i słucham płyt. On miał być jak ten szampan. Tylko na przerwę. Miał uderzyć do głowy. Miał smakować i miał wywołać ten rausz na następny akt. Aby muzyka była jeszcze piękniejsza.
    Eljot był taki. Jak najlepszy i najdroższy w barze szampan. Oszołomił mnie. Potem miała być jeszcze druga przerwa. A potem koncert miał się skończyć, i szampan też. Ale tak nie było. Po raz pierwszy w życiu z całej opery najlepiej zapamiętałam przerwę między pierwszym i drugim aktem. Ta przerwa tak naprawdę nigdy się nie skończyła. Zdałam sobie z tego sprawę dzisiaj rano w tym klubie. Głównie dzięki zmysłom wyostrzonym czwartym dniem głodówki i czwartej szklance guinnessa.
  • Bo ja lubię do Ciebie pisać. Z różnych powodów. Między innymi dlatego, że chcę, żebyś wiedziała, że myślę o Tobie. To dość egoistyczna pobudka, ale nie mam zamiaru się jej wypierać. A myślę dużo i często. Właściwie myśli o Tobie towarzyszą mi w każdej sytuacji. I nie masz pojęcia, jak bardzo jest mi z tym dobrze. A przy okazji wymyślam różne rzeczy. Z którymi też przeważnie jest mi dobrze. Bo bardzo wysoko cenię fakt, że zaistniałaś w moim życiu. Ostatnio zresztą trudno używać słów takich jak „cenię”. Ostatnio czasami wydaje mi się, że słowa są za małe. Dlatego dziękuję Ci. Dziękuję Ci z całą powagą i nieuchronnym lekkim wzruszeniem za to, że jesteś. I że ja mogę być.
  • [Rozumek:] Boisz się, że kiedyś będziesz biło nad urodzinowym tortem tragicznie pełnym świeczek i pomyślisz, że twój czas minął, a ty nic nie przeżyłeś? Żadnej prawdziwej arytmii, żadnej romantycznej długotrwałej tachykardii albo chociaż migotania przedsionków? Tego się lękasz serce?
  • Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.
  • Bóg ma za dużo ważnych spraw na głowie, aby ustalać przeznaczenie całego tego mrowiska ludzi.
  • Bo w Internecie najważniejsze są słowa i wyobraźnia.

C[edytuj]

  • Chociaż nie odważył się jej o to zapytać, był pewien, że się masturbuje. Była zbyt inteligentna, aby tego nie robić. Tylko kobiety, które się masturbują, dobrze wiedzą, co je podnieca i umieją o to poprosić. Ponadto akt masturbacji jest jedynie dodatkiem do prawdziwego aktu, który ma miejsce w mózgu. Podbrzusze jest tylko sceną, na której się to rozgrywa. Był pewien, że ona masturbuje się, myśląc o nim. Tak, to była właśnie ta wyłączność: być w jej mózgu i w jej palcach w takim momencie. Czy można być w ogóle bliżej kobiety niż wtedy, gdy ona rozładowuje napięcie swoich fantazji, wiedząc, że nic, absolutnie nic i przed nikim nie musi udawać?
  • Chciał, aby tylko o nim myślała, gdy przeżywa radość, podejmuje decyzje, jest wzruszona lub rozmarzona. Żeby tylko o nim myślała, gdy słucha muzyki, która ją fascynuje, gdy śmieje się do łez z dowcipu lub płacze rozczulona w kinie. Chciał, aby o nim myślała, gdy wybiera bieliznę, szminkę, perfumy lub odcień farby do włosów. Żeby tylko o nim myślała na ulicy, gdy odwraca onieśmielona głowę na widok całującej się pary. Chciał być jej jedyną myślą rano, gdy się budzi, i wieczorem, gdy zasypia
  • Chcę nagle wiedzieć, od którego punktu mój smutek ma sens, a radość ma swój powód. Chcę także wiedzieć, do którego punktu wolno mi dojść w moich nadziejach. W wyobraźni i tak byłem już we wszystkich punktach, nawet w tych najbardziej osobliwych.
  • On: Czekać. Czy to to samo, co tęsknić?
    Ona: Nie. Dla mnie nie. Przy czekaniu nie budzę się o 5 rano, rezygnując z najlepszych snów. Nie przychodzę także z tego powodu już przed 7 do biura. Przy czekaniu mleko nie traci dla mnie smaku. Przy tęsknocie tak...
  • Cierpiałam jak dziecko, które oddało się na tydzień do domu dziecka i potem zapomniało odebrać. Tęskniłam. Nieprawdopodobnie. Kochając go, nie potrafiłam mu życzyć nic złego i tym bardziej cierpiałam. Po pewnym czasie, z zemsty, przestałam słuchać Szopena. Potem, z zemsty, wyrzuciłam płyty wszystkich oper, których słuchaliśmy razem. Potem, z zemsty, znienawidziłam wszystkich Polaków. Oprócz jednego. Jego właśnie. Bo ja tak na dobra sprawę nie potrafię się mścić.
  • Cieszę się, że już za kilka snów będziesz znów bliżej.
  • Chcę mieć coś swojego. Coś co będę kochać. Bo ja tak naprawdę najbardziej w życiu chcę kogoś kochać.
  • Co mi dał ten „cholerny Polak”? No co?
    Dał mi na przekład ten optymizm. Nigdy nie mówił o smutku, a wiedziałam, że przeżył smutek ostateczny. Zarażał optymizmem. U niego deszcz był tylko krótką fazą przed nadejściem słońca.
  • Czuła się przy nim tak wyróżniona i tak jedyna, jak przy nikim innym na świecie.
  • Czy może być coś słodszego niż kobiecy prawdziwy mężczyzna, który sam przypomina ci, że jeszcze dzisiaj nie powiedział jak bardzo atrakcyjna jesteś dla niego?
  • Czy można się dziko pożądać, gdy zna się od kilkunastu lat i gdy widziało się go, gdy krzyczy, wymiotuje, chrapie, siusia i zostawia brudną muszlę klozetową?
  • Czy wiesz, że samotność to w przekonaniu ludzi najgorszy rodzaj cierpienia? To jest uniwersalne dla świata. W Nowym Jorku tak samo jak na Nowej Gwinei ludzie truchleją ze strachu przed samotnością i opuszczeniem. Czy wiesz, że według jednego z najstarszych hinduskich mitów stwórca powołał świat do istnienia tylko dlatego, że czuł się samotny?

D[edytuj]

  • Dla niego jej mąż był jak PESEL w dowodzie osobistym. Ktoś go przydzielił i po prostu czasami trzeba go gdzieś podawać. A poza tym jest ważny tylko przez decyzję jakiegoś urzędnika. Takiego samego jak ten, który na przykład udziela ślubu.
  • Dlaczego on się tak cholernie spóźnił. Zjawił się w moim życiu za późno – myślała. – O jedną obietnicę za późno.
  • Dlaczego wszyscy mnie zostawiają? Dlaczego?! Znajdź mnie dzisiaj. Tak jak przed rokiem. Proszę, znajdź mnie. Uratuj!
  • Dzisiaj spotka wszystkich, których kocha. Prawie wszystkich.

F[edytuj]

  • Faceci są jak niektóre radioaktywne pierwiastki: mają bardzo krótki czas połowicznego rozpadu. Potem już promieniują śladowo. I przeważnie tylko w innych laboratoriach. Chociaż niekoniecznie. Wystarczy, że laborantka jest obca i młodsza.
  • (...) faceci to w ogóle dziwne stworzenia. Boją się dentysty, wypadania włosów i tego, że ich telefon komórkowy nie będzie miał zasięgu.

G[edytuj]

  • Gdyby świat wybrał inny scenariusz rozwoju, dając na przykład wszystkim tę samą liczbę mutacji i gdyby także psy mogły mówić, to i tak nigdy nie zniżyłyby się do tego, aby odezwać się do ludzi.
  • Gdyby zakochanie trwało zbyt długo, ludzie umieraliby z wyczerpania, arytmii lub tachykardii serca, głodu lub syndromu odstawienia snu.
  • Gwiazdy się przecież wypalają.
  • Gdy się już zobaczymy, nie pozwól mi się zapomnieć. Przypominaj mi nieustannie, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Chyba, że i Ty się zapomnisz. Jeśli tak, to mi nie przypominaj. Takie zapomnienie może zdarzyć się nawet największym przyjaciołom.

I[edytuj]

  • Internet był taki. Przypominał trochę konfesjonał, a rozmowy – rodzaj grupowej spowiedzi. Czasami było się spowiednikiem, czasami spowiadanym. To czyniła ta odległość i ta pewność, że zawsze można wyciągnąć wtyczkę z gniazdka.
  • I wtedy zaczęła śnić. Wypijała mleko, szła do łóżka i śniła. Budziła się rano jak oczyszczona. Jak gdyby wszystko, co ją dręczyło lub niepokoiło, przepchnęła przez filtr podświadomości, która oczyściła to w snach. Kiedyś, później poruszyła ten temat w rozmowach z Jakubem. Napisał coś, z czym zgadzała się w zupełności. „Sen, każdy sen, jest jak psychoza. Ze wszystkim, co do niej należy: pomieszaniem zmysłów, szaleństwem, absurdem. Taka krótkotrwała psychoza. Nieszkodliwa, wprowadzana za zgodą i kończona z własnej woli poprzez przebudzenie. Oczyszczająca. Tak przynajmniej twierdził Freud. On się chyba na tym znał.”
  • I właśnie dzisiaj zdałam sobie sprawę, że mam plany wobec Ciebie. To on mi o tym powiedział, że mam. I że nie powinnam mieć. To też on. Bo to niemoralne. On nazwał to „perfidnym”. Naprawdę użył tego słowa. Powiedział mi, że łamię minimum dwa przykazania. Numer 6 i numer 9, czyli 69. Tego nie powiedział. To ja sama tak sobie skojarzyłam.

J[edytuj]

  • Jazz to zemsta Murzynów na białych za niewolnictwo.
  • Ja chciałam wiedzieć o tych Twoich kobietach z przeszłości tylko troszeczkę. Odrobinę. Tylko to, że były, miały takie oczy, takie włosy, takie biografie i że przeszły do historii. O tym, że przeszły bezpowrotnie do historii, chciałam wiedzieć przede wszystkim.
    Miało być ich dużo i miały być różne. Miały zostawić różne ślady. Ich znaczenie miało się rozłożyć. Abyś nie preferował żadnej konkretnej. Taki miałam plan. Każda kobieta na moim miejscu miałaby podobny plan. „Każda kobieta na moim miejscu” – Boże, jak to strasznie brzmi, gdy powie się to na głos.
    Ale Ciebie nie można tak zaplanować. Można na Tobie polegać. Jesteś spolegliwy – lubię to słowo – spolegliwy do bólu. Ale zaplanować Ciebie się po prostu nie da. Tak zresztą tylko przypuszczałam do dzisiaj. Od dzisiaj wiem to na pewno. Masz zbyt powikłany życiorys. Poza tym zmieniasz życiorysy innych ludzi.
  • Jednak najlepiej pamięta z tamtych dni w Nowym Orleanie entuzjazm graniczący z drapieżnością. Gdyby mógł cofnąć czas i być tutaj znowu, to wiedząc to, co wie teraz, najpilniej uczyłby się na pamięć, jak wiersza, właśnie tego entuzjazmu. Byli wtedy jak młode lwy. Przekonani, że świat będzie ich, byli wtedy tak blisko gwiazd na tym kawałku nocnego nieba nad tarasem hotelu Dauphine New Orleans.
  • Jedyne, co mogłem zrobić, aby przetrwać tę rozłąkę to zniknąć z Twojego świata zupełnie. Nie byłabyś szczęśliwa tutaj ze mną. Ja nie byłbym szczęśliwy tam.
  • Jestem jeszcze trochę zakochana resztkami bezsensownej miłości i jest mi tak cholernie smutno teraz, że chcę to komuś powiedzieć. To musi być ktoś zupełnie obcy, kto nie może mnie zranić. Nareszcie przyda się na coś ten cały Internet. Trafiło na Ciebie. Czy mogę Ci o tym opowiedzieć?
  • Jestem pijana. Od wina tylko trochę. Najbardziej od wspomnień.
  • Jest taki moment, kiedy ból jest tak duży, że nie możesz oddychać. To jest taki sprytny mechanizm. Myślę, że przećwiczony wielokrotnie przez naturę. Dusisz się, instynktownie ratujesz się i zapominasz na chwilę o bólu. Boisz się nawrotu bezdechu i dzięki temu możesz przeżyć.
  • (...) jesteśmy zanurzeni w eterze dźwięków i tak naprawdę cisza to tylko pojęcie poetów, pisarzy i głuchoniemych. Cisza nie istnieje. Gdzie nie ma próżni, czyli wszędzie tam, gdzie można oddychać i jest ruch, nie ma ciszy.
  • Jesteśmy z podzielonego świata.
  • Jeżeli nie wiesz co powiedzieć, mów prawdę.
  • Jedynie konfrontacja z fobią jest metoda na fobię.
  • Jedyne, co mogłem zrobić, aby przetrwać tę rozłąkę, to zniknąć z Twojego świata zupełnie. Nie byłabyś szczęśliwa tutaj ze mną. Ja nie byłbym szczęśliwy tam. Jesteśmy z podzielonego świata. Nawet nie proszę, abyś mi wybaczyła. Tego, co zrobiłem, nie można wybaczyć. To można tylko zapomnieć.
  • Jakby miał dwa serca zamiast dwóch płuc.
  • Ja zauważałam nanosekundy bez niego.
  • Jego serce było jak zamrożony kawał mięsa. Kiedyś nawet widział je w przerażającym śnie. Pomarszczone i sine, jak kawałek wołowiny wyjęty z zamrażalnika. Ogromne, ledwie mieszczące się w ciemnej dziurze, między kością miednicy a obojczykiem. Twarde pokryte gdzieniegdzie lodem, owinięte foliowym workiem, poprzerywanym w kilku miejscach.
  • (...) ja mam takie niesamowite myśli na myśli, że moja własna podświadomość się rumieni.
  • Jeśli nawet Bóg mu przebaczył, to nie przebaczyła mu kuria.

K[edytuj]

  • Każde cierpienie, które nie jest rytuałem jakiegoś odkupienia, nie stanowi kary za jakieś przewinienia, jest dla katolika niepokojące.
  • Każdy sen jest jak psychoza. Ze wszystkim, co do niej należy: pomieszaniem zmysłów, szaleństwem, absurdem. Taka krótkotrwała psychoza.
  • Kiedyś pytałeś, co to znaczy „tęsknić za Tobą”.
    W przybliżeniu to taka hybryda zamyślenia, marzenia, muzyki, wdzięczności za to, że to czuję, radości z tego, że jesteś i fal ciepła w okolicach serca.
  • Kliknęła na „Tak”. Nic się nie wydarzyło. Świat istniał dalej. Widownia odetchnęła z ulgą
  • Kopciuszek miał wyjątkowo trudne dzieciństwo. Wredne przyrodnie siostry, praca ponad siły i straszna macocha. Poza tym, że musiała zatruwać się, wyciągając popiół z popielnika, to na dodatek nie miała nawet kanału MTV.

L[edytuj]

  • Ludzie poruszają się po wytyczonych przez los albo przeznaczenie – obojętnie jak to nazwać – trasach. Na mgnienie oka krzyżują się one z naszymi i idą dalej. Bardziej niż rzadko i tylko nieliczni zostają na dłużej i chcą iść naszymi trasami. Zdarzają, się jednak i tacy, którzy zaistnieją wystarczająco długo, aby chciało się ich zatrzymać. Ale oni idą dalej.
  • Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się powrotem.
  • Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić.

M[edytuj]

  • Małżeństwo nie powinno być zawierane w stanie chorobowym, jakim jest tak zwane zakochanie. To powinno być prawnie zakazane. Jeśli nie przez cały rok, to przynajmniej od marca do maja, kiedy ten stan staje się z powodu zakłócania mechanizmu wydzielania hormonów powszechny i objawy szczególnie nasilone. Powinno się najpierw iść na odwyk, porządnie się odtruć i potem dopiero powrócić do myśli o małżeństwie.
  • Mały obskurny barak z zardzewiałymi kratami w oknach na dalekich przedmieściach Wrocławia. Oprócz garści różnokolorowych tabletek rano i wieczorem najbardziej – chcę Ci to powiedzieć, chociaż mi wstyd – leczyły mnie tragedie i opis cierpienia innych ludzi. Dzięki temu nagle to, co mi się zdarzyło, znajdowało swój układ odniesienia. Nie wypełniało już tak szczelnie całej przestrzeni i mojego mózgu. Nagle znowu na zewnątrz wydostały się współczucie, litość i sensowność istnienia. W tym bagnie smutku, absurdu, nienawiści i żalu do świata były jak lina, za którą można się kawałek po kawałku podciągać do góry.
  • Marihuana jest jak alkohol, człowiek woli zatruwać się nią w towarzystwie.
  • Marzyła o wielkiej miłości, jak dziecko marzy o prezentach pod choinką. Szukała jej wszędzie i zachłannie.
  • Mężczyźni w swej próżności także w Internecie, chcą być zaczepiani wyłącznie przez piękne kobiety.
  • Miał rację. Zupełną. Jak zawsze, nawet gdy nie miał.
  • Miał przecież nie czekać! Czekał.
    Miała przecież nie pisać! Pisała.
  • Miłość ma wpisane w siebie cierpienie. Nieuniknione, chociażby przy rozstaniach. Przyjaźń – nie. Miłość może istnieć i trwać nieodwzajemniona. Przyjaźń – nigdy. Miłość jest pełna pychy, egoizmu, zachłanności i niewdzięczności. Nie uznaje zasług i nie rozdaje dyplomów. Przyjaźń poza tym jest niezwykle rzadko końcem miłości.
  • Może nie najważniejsze jest chcieć iść z kimś do łóżka, ale chcieć wstać następnego dnia rano i zrobić sobie nawzajem herbatę?
  • Może to tak jest – myślała – że kobieta, jeśli ma taką szansę, chciałaby być najważniejsza w życiu jak największej liczby ludzi.
  • Może wiesz, jakim prawem, jakim cholernym prawem Eliot założył, że nie byłabym w tym kraju szczęśliwa? Bo co? Bo domy szare, bo tylko ocet w sklepach, bo telefony nie działają, bo papier toaletowy, którego nie ma, bo szklanki od wody sodowej są na pordzewiałych łańcuchach? Dlaczego mnie nie zapytał, czego ja tak naprawdę potrzebuję w życiu? Ja przecież w ogóle nie dzwonię. Nie piję wody sodowej, a octu używam do wszystkiego, nawet do fish’n’chips.
  • Myślisz, że chory rozum można odróżnić od chorej duszy? Pytam z ciekawości. Ja miałem chore wszystko. Każdą pojedynczą komórkę. Ale to już minęło. Może nie jestem całkiem zdrowy, ale z pewnością jestem uleczony.
  • Myślała o tym, że spotkała – zupełnie przypadkowo – niezwykłego człowieka. Że chciałaby, aby był na zawsze. Na wieczność. Czuła się przy nim tak wyróżniona i tak jedyna jak przy nikim na świecie.

N[edytuj]

  • Nagle pomyślał, że Bóg jednak istnieje. Tylko nie było go przez jakiś czas.
  • Nagle tak cicho zrobiło się w moim świecie bez Ciebie...
  • Na lęk bez imienia nie pomagają nawet strzykawki.
  • Należy ulegać swoim pragnieniom, wtedy kiedy nadchodzą, i nic nie odkładać na później.
  • Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że znam Ciebie. I że mogę Ci o tym powiedzieć. Nawet nie wiesz...
  • Nawet nie proszę, abyś mi wybaczyła. Tego, co zrobiłem, nie można wybaczyć. To można tylko zapomnieć.
  • Nic tutaj nie rozprasza. Ani zapach, ani wygląd, ani to, że piersi są zbyt małe. W Sieci obraz siebie kreuje się słowami. Własnymi słowami. Nigdy się nie wie, jak długo wtyczka będzie w gniazdku, więc nie traci się czasu i od razu przechodzi do rzeczy, i zadaje naprawdę istotne pytania. Zadając je, tak do końca chyba nie oczekuje się zupełnej szczerości.
  • Nie ma nic bardziej niesprawiedliwego niż nieodwzajemniona tęsknota. To nawet gorsze niż nieodwzajemniona miłość.
  • Nie miałem już łez. Zastanawiałem się, jak wytrwać milczenie Boga. Byłem pusty w środku.
  • Nie może być dla kobiety większej udręki niż mężczyzna, który jest tak dobry, tak wierny, tak kochający, tak niepowtarzalny i który nie oczekuje żadnych przyrzeczeń. Po prostu jest i daje jej pewność, że będzie na wieczność. Boisz się tylko, że ta wieczność – bez tych wszystkich standardowych obietnic – będzie krótka.
  • Nikt nie zaprzeczy, że Kopciuszek miał wyjątkowo smutne dzieciństwo. Wredne przyrodnie siostry, praca ponad siły i straszna macocha. Poza tym, że musiała zatruwać się, wyciągając popiół z popielnika, to na dodatek nie miała kanału MTV.
  • No tak. To Polak. Oni zawsze muszą coś burzyć i łamać jakieś reguły.
  • Najgorszy jest lęk przed czymś, czego nie można nazwać.
  • Nienawidziłem poranków. Przypominały, że noc ma swój koniec i trzeba znowu radzić sobie z myślami.
  • Nikt nigdy nie całował i nie całuje moich nadgarstków. Od żadnej strony. Nikt oprócz ciebie dotychczas nie interesował się nawet przez sekundę moimi nadgarstkami. Kiedy się spotkamy pocałujesz je – prawda?

O[edytuj]

  • Odkąd Cię kocham zawsze byłeś. I przedtem też. Bo tak naprawdę to nie było „przedtem” przed Tobą.
  • Odbierając sobie życie na stacji Berlin Lichtenberg, ma się wrażenie, że pozostawia się za sobą szary, brudny, śmierdzący moczem, obdrapany z tynku świat pełen śpieszących się smutnych lub nawet zrozpaczonych ludzi. Zostawić taki świat na zawsze jest o wiele łatwiej.
  • Otwórz butelkę czerwonego wina, którą na pewno masz. Uwiedziesz mnie dzisiaj.

P[edytuj]

  • Palce wskazujące obu rąk dwa razy pod obojczyk, potem dwa razy w kierunku rozmówcy. „Kocham Cię”.
    To takie proste...
  • Płacz przez cierpienie lub radość musiał być pierwszą umiejętnością ludzi. Zanim jeszcze nauczyli się mówić.
  • Po kokainie przeżywa się sny o potędze i jest się dzieckiem znacznie lepszego Boga.
  • Po pewnym czasie smutek był tak wielki, że nie mogłam sobie poradzić ze wstawaniem rano.
  • Po prostu położył sobie dłoń na sercu i zniknął z mojego życia.
  • Poczułem coś, co ludzie normalnie nazywają radością. Przez krótką chwilę tylko, ale wiem że znowu była we mnie. Wróciłem. Z jednym postanowienie: zapchać tę czarną dziurę w duszy. Zapchać, uszczelnić i tak żyć, aby się więcej nie otworzyła.
  • Podarowałeś mi coś, co nawet trudno nazwać. Poruszyłeś we mnie coś, o istnieniu czego nawet nie wiedziałam. Jesteś i zawsze będziesz częścią mojego życia. Zawsze.
  • Położył rękę na jednym z tych swoich dwóch serc i wyjechał. A ja przecież mogłabym z nim kopać studnie, gdyby się okazało, że tam, gdzie mnie zabiera, nie ma jeszcze wody.
  • Poranki są najgorsze dla ludzi dotkniętych depresją.
  • Potem, przez następne miesiące wydawało mi się, że żyję za karę. Nienawidziłem poranków. Przypominały mi, że noc ma swój koniec i trzeba znowu radzić sobie z myślami.
  • Potem zabijali tę miłość, jak się tylko dało.
  • Potrafiła milimetr po milimetrze dotykać ustami lub delikatnie opuszkami palców mojej skóry. Potrafiła ssać palce moich stóp jeden po drugim. Doprowadzała mnie tym do szaleństwa. Chociaż to absurdalne – przecież nie słyszała – prosiła mnie zawsze, abym szeptał, nie mówił, ale właśnie szeptał, co czuję, gdy jest mi szczególnie dobrze. W zasadzie szeptałem cały czas.
  • Później, gdy już stali się sobie niezbędni i ta przyjaźń, bez nazywania jej po imieniu, przeistaczała się powoli w coś pełnego czułości i intymności, zrozumiała, że tak było o wiele lepiej.
  • Prawda to bardzo ogólne pojęcie.
  • Przecież on zawsze był, zawsze, gdy potrzebowała. Nigdy nie chciał nic w zamian. Po prostu był.
  • Przecież samotność to najgorszy rodzaj cierpienia! Czyż Stwórca nie powołał świata do istnienia dlatego właśnie, że czuł się samotny? Niech już chrapie, zostawia brudne skarpety na środku pokoju i pali w sypialni. Niech tylko będzie.
  • Przeżyłam z nim niestety tylko 3 PMSy i trzy okresy.
  • Przypominaj mi nieustannie, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Chyba że i Ty się zapomnisz. Jeśli tak, to mi nie przypominaj. Takie zapomnienie może zdarzyć się nawet najlepszym przyjaciołom.

R[edytuj]

  • Rozum, zrobisz coś dla mnie? To bardzo ważne. Nigdy ci tego nie zapomnę. Zrobisz? Mógłbyś mi wyłączyć na jakiś czas Sumienie? Dokucza mi. Strasznie mi dokucza.

S[edytuj]

  • Samotnym jest się tylko wtedy, gdy ma się na to czas.
  • Sen, każdy sen, jest jak psychoza. Ze wszystkim, co do niej należy: pomieszczeniem zmysłów, szaleństwem, absurdem. Taka krótkotrwała psychoza. Nieszkodliwa, wprowadzana za zgodą i kończona z własnej woli przez przebudzenie. Oczyszczająca.
  • Serce: Ja przeskoczyłam tę wczesną fazę. Racjonalizm jest częściowy, jest (Rozum, sprawdziłeś?) zimny i nieprzytulny. Jak opuszczone igloo. Żyjącemu cały czas w igloo trudno zrozumieć, jak to jest na miękkim dywanie przy kominku w listopadzie, gdy za oknem pada. Przy Jakubie często jest tak jak przy kominku w listopadzie. W pewnym momencie jest ci tak dobrze, że zapominasz, że się zapominasz. U mnie jest jeszcze gorzej. Ja zapominam się wcale nie przez zapomnienie. Poza tym jest mi tak ciepło od tego płomienia, że najchętniej poleciłabym ciału, aby się rozebrało. Od tego można się uzależnić. Zastanawiałam się tyle razy, dlaczego tak jest. l wiesz, Rozum, co? Wyszło mi, że ja dla niego jestem cały czas najważniejsza. Przy nim jestem absolutnie jedyna. Takiego uczucia nie dał mi nikt od bardzo dawna.
    Rozumek: Nie ma nic bardziej przykrego jak kominek w pustym pokoju nazajutrz. Masz tylko popiół do wyniesienia. Często nie ma już nikogo, aby to zrobił za ciebie. Pomyślałaś, Serce, o tym? W igloo jest zawsze tak samo. Nudno? Zimno? Może, ale nie ma popiołu. Do popiołu potrzebne są płomienie.
  • Serce: Mówisz tam, bo nienawidzisz miłości. Wiem, że tak jest. Nawet Cię rozumiem. Bo gdy ona przychodzi, wyłączają Cię. Oboje Cię wyłączają. Przenoszą Cię do piwnicy, jak narty po zimie, która minęła. Masz tam przeczekać do następnego sezonu. Nie potrzebują Cię teraz. Przeszkadzasz im. Zrozum to. Ty jesteś przecież rozum, więc łatwo Ci coś zrozumieć.
    Po co im Ty? Oni nie mają czasu na Ciebie. Myślą o sobie bez przerwy. Zachwycają się wszystkim w sobie. Nawet swoimi wadami. Rozum dla nich, to obawa przed odmową, to drażniące pytanie, dlaczego akurat on lub ona. Oni nie chcą takich pytań. I dlatego Cię wyłączają. Pogódź się z tym.
  • Siedziała wyprostowana na krześle, z dłońmi położonymi na udach. Nie mogła się poruszyć. Stosy chusteczek higienicznych poplamionych rozmazanym makijażem, przykrywały zawartość torebki, wysypaną na blat stolika, na którym stał monitor. Sama torebka leżała na podłodze, przygnieciona nogą krzesła, na którym siedziała. Czuła pieczenie oczu i słoność łez spływających na wargi.
  • Słowami można zastąpić zapach i dotyk. Słowami też można dotykać. Nawet czulej niż dłońmi. Zapach można tak opisać, że nabierze smaku i kolorów.
  • Serce, ty mnie nie rozśmieszaj, ja mam ze śmiechem problemy. To odbiera mi powagę.

Ś[edytuj]

  • Śmierć minęła go o milimetr, szczerząc zęby w rechocie z tego dowcipu, który mu zrobiła na Manhattanie.
  • Świat się zmienia, ale na szczęście nie Bourbon Street. Niezmiennie tak samo zwariowana.
    • Opis: o jednej z ulic Nowego Orleanu

T[edytuj]

  • Tak to była właśnie ta wyłączność być w jej mózgu – i w jej palcach – w takim momencie
  • Taki także był Jakub! Potrafił od kwarków, glonów i idei Stworzyciela przejść bez najmniejszego wahania do trywialnej erotyki.
  • Trudno sprzedawać Eskimosom kremy utrwalające opaleniznę. Nawet jeśli są to kremy najwyższej jakości.
  • Ten dzisiejszy lęk był zupełnie inny. Uniwersalny, powszechnie znany, nazwany i zbadany dogłębnie. Wiedział dokładnie czego się bał. Najgorszy jest lęk przed czymś, czego nie można nazwać. Na lęk bez imienia nie pomagają nawet strzykawki.
  • Tutaj faktycznie ludzie przyjeżdżają, aby chociaż przez kilka dni zająć się swoim pożądaniem. Nawet gdy tego sobie wprost tak do końca nie uświadamiają.
    • Opis: o Nowym Orleanie
  • Tak bardzo się boję. Ale głównie tego, że pragnę Go za bardzo.
  • To nie było zakochanie. Wiedziała, że przy zakochaniu nie ma się aż tak silnych objawów.
  • To, co czuł myśląc teraz o niej, to była taka delikatna melancholia tęsknoty połączona z napięciem i niecierpliwością dziecka czekającego na koniec wigilijnej kolacji, aby wreszcie rozpakować te prezenty pod choinką.
  • To ciągle było. Powiedzmy, bywało. Ale bez tej dzikości. Tej mistycznej tantry z początku. Tego nienasycenia. Tego głodu, który powodował, że na samą tylko myśl o tym krew, szumiąc, odpływała w dół jak oszalała i pojawiała się jak na zawołania wilgotność. Nie!
  • To ma być inny ból. Ten kontrolowany i umiejscowiony. Zadany żyletką lub niedopałkiem papierosa. Zamieniasz przy tym swoje wnętrze cierpienie na dający się zlokalizować ból fizyczny. W ten sposób przejmujesz nad nim kontrolę.
  • Ty mnie serce nie rozśmieszaj, ja mam ze śmiechem problemy.
  • Ty zawsze byłeś. Po prostu przyszedłeś z ulicy i tak już zostało.
  • Tylko dla przeżyć warto żyć..
  • To tylko chwila słabości. Atak arytmii, który minął.
  • Ty się serce nie wywyższaj.

U[edytuj]

  • Uważaj na siebie uważnie.
  • Uwielbiała spać. Szczególnie ostatnio. Miała niezwykłe sny. Wieczorem z łazienki szła do kuchni, piła kubek ciepłego mleka i cieszyła się na sny, które miały nadejść. Czasami budziła się w nocy, pamiętając ostatni sen, piła mleko i wracała do snu. W to samo miejsce, w ten sam wątek, przy którym się obudziła.

W[edytuj]

  • W tym wszystkim, co pisał do niej lub robił dla niej, choć potrafił bardzo często przekraczać – trzeba przyznać, że z niespotykaną gracją – granice intymności, zawsze udowadniał, czasami nawet z przesadą, jak bardzo ją szanuje.
  • Wie pan, nawet fuck nie znaczy już dzisiaj tego, co kiedyś. Szkoda w zasadzie.
  • Wiesz, że książki mogą być jak bandaż lub gips?
  • Wiesz, że pisałam ten list minimum 1000 razy? Pisałam go w myślach, pisałam go na piasku na plaży, pisałam go na najlepszym papierze, jaki można było kupić w Zjednoczonym Królestwie, pisałam go sobie długopisem na udzie. Pisałam go na obwolutach płyt z muzyką Szopena. Pisałam go tyle razy... Nigdy go nie wysłałam.
  • Wódka była tej nocy jak tlen. Znowu można było oddychać.
  • Wpatrywałem się w białą tablicę z jej imieniem i nazwiskiem. Nie miałem już łez. Zastanawiałem się, jak wytrwać milczenie Boga. Byłem pusty w środku.
  • Wszystkie genialne pomysły biorą się z najprostszych podstawowych potrzeb.
  • Wyobrażasz sobie zdradę wobec wszechwiedzącego Boga? Tego nie można w żaden sposób ukryć. To nie chodzi o to, że nie można ukryć czynów. Nie można ukryć myśli! Pragnień, wzruszeń, marzeń.
  • Wiedziała, że wszystko jest ulotne, nietrwałe i trzeba to przeżywać „tutaj i teraz”.
  • Wiesz, że ja zawsze tęskniłam za Tobą już troszeczkę, nawet gdy byłeś blisko mnie. Tęskniłam już tak sobie troszeczkę na zapas.
  • W tamtych czasach kobiety i mężczyźni jeszcze ciągle kochali się w sobie.
  • Według większości immunologów, smutek i ból mogą zabić tak samo jak wirusy.
  • Wróciłem. Z jednym postanowieniem: zapchać tę czarną dziurę w duszy. Zapchać, uszczelnić i żyć tak, aby się więcej nie otworzyła.

Z[edytuj]

  • Zapisu bólu w jednym obszarze pamięci nie można wymazać zapisami szczęścia w innych.
  • Zastanawiałem się, jak wytrwać milczenie Boga.
  • Z jednej strony chcieli czuć tę bliskość. Z drugiej prosili Boga, aby wyzwolił ich z tego pragnienia.
  • Z kokainą przeżywa się sny o potędze. Po kokainie ma się lepsze geny. I jest się dzieckiem znacznie lepszego Boga.
  • Zostawiła go. Poprosiła o przebaczenie. Przebaczył, ale nie mógł jej zapomnieć. Więc pisał do niej e-maile. Każdego dnia. Tak jak gdyby była. Ani słowa żalu. Ani słowa pretensji. Pytania bez odpowiedzi. Odpowiedzi na pytania, których ona nie postawiła, ale on zrobił to za nią(…). Listy do kobiety, która ich nie czyta. Pełne czułości i troski. Wspaniałe historie opowiadane komuś, kto jest najważniejszy. Żadnej pretensji, czy skargi. Tylko czasami jakieś prośby lub błagania o coś dla niego.

Ż[edytuj]

  • Żaden mężczyzna nie miał tak mało czasu i nie dał mi tak wiele.
  • Żeby był, żeby chciał być, żeby nie zniknął.
  • Żeby odchodziła ode mnie powoli, krok po kroku, żeby mi łamała serce po kawałku, stopniowo, byłoby łatwiej.
  • Życie przeważnie jest smutne. A zaraz potem się umiera...
  • Życie to pożądanie. Cała reszta to tylko szczegół.
  • Życie według Jima składało się jedynie z tych dni, które zawierały w sobie wzruszenia. Inne się nie liczyły i były jak czas tracony w poczekalni dentysty, w której nie ma nawet gazet, choćby z przedwczoraj.