Sławomir Pietras
Wygląd
Sławomir Pietras (ur. 1943) – polski działacz kulturalny, dyrektor naczelny polskich teatrów operowych, popularyzator opery i baletu, z wykształcenia prawnik.
Wejście dla artystów (rubryka felietonowa w tygodniku „Angora”)
[edytuj]- Do dziś utrzymuję kontakt z sędziwą Gisellą May, każdorazowo wyrażając jej wdzięczność za wspaniały gest wobec Barbary Kostrzewskiej. W dniu naszego przyjazdu do Berlina dla obejrzenia Dolly, Giselle spotkało wielkie nieszczęście. Kilka godzin przed spektaklem zmarła jej ukochana matka. Z oczywistych powodów postanowiono spektakl odwołać. Jednak gdy niemiecka gwiazda dowiedziała się o wizycie polskiej koleżanki, zdecydowała się mimo wszystko zagrać. Zagrała wspaniale, a po spektaklu przyjęła nas w garderobie. Obie z Barbarą najpierw płakały, a potem rozmawiały długo i serdecznie.
- Źródło: O czym myślałem podczas Hello Dolly, „Angora” nr 17 (1297), 26 kwietnia 2015, s. 9.
- Pewnego zimowego poranka maszerowaliśmy w mundurach na studenckie ćwiczenia wojskowe. Nagle zza rogu tuż obok Opery wyjechał peugeot, z którego wysiadła obsypana płatkami śniegu piękna jak sen czarowny Olga Sawicka. Na jej widok dowodzący nami major wydał komendę: kompania – padnij! W jednym momencie bractwo runęło przed artystką w zaspy śniegowego puchu, a zaskoczona gwiazda oniemiała z dumy i zachwytu.
- Źródło: Już Cię więcej nie zobaczę…, „Angora” nr 16 (1296), 19 kwietnia 2015, s. 9.
- Zobacz też: Olga Sawicka
- To jedna z tych niezapomnianych piosenek Tadeusza Sygietyńskiego, którymi „Mazowsze” przez całe dziesięciolecia rozsławiało naszą Ojczyznę, były jej najlepszym ambasadorem, a często nawet znakiem firmowym Polski. Regres tego wspaniałego zespołu zbiegł się poniekąd z upadkiem Polski Ludowej, której „Mazowsze” było oczkiem w głowie. Ale niech nikt mi nie wmawia, że był to symbol komunizmu i l’ancien regime’u. A opowiadania o tym, że folklor stał się przeżytkiem i wyszedł z mody, są tyle warte, co zapewnienia, że po pozbyciu się złotówki i wprowadzeniu euro będzie taniej i przyjemniej.
- Opis: o piosence Jadą goście, jadą….
- Źródło: Jadą goście, jadą…, „Angora” nr 21 (1301), 24 maja 2015, s. 9.
- To niebywałe w skali polskiej, ba – nawet światowej, aby Opatrzność jedną osobę obdarowała aż tyloma artystycznymi przymiotami, które odpowiednio ukształtowane legły u podstaw artystycznej kariery. Mowa o Ewie Iżykowskiej, śpiewaczce nieschodzącej ze scen i estrad począwszy od lat osiemdziesiątych, a już w naszym stuleciu pedagogu z coraz bardziej interesującymi rezultatami, obecnie Protektorze Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie. Od czasu do czasu śpiewa jeszcze repertuar pieśniarski, aby młodzieży dać przykład mistrzostwa interpretacji i kunsztu w posługiwaniu się głosem.
- Źródło: Śpiewane lata Ewy Iżykowskiej, „Angora” nr 19 (1229), 10 maja 2015, s. 9.
- Zobacz też: Ewa Iżykowska
- Turyn – gdyby nie patrzeć z perspektywy Całunu, Juventusu i Fiata – można by porównać do Łodzi. Jest miastem o wiele piękniejszym, ale niemal wszystkie włoskie miasta są piękniejsze od polskich. Gdyby jednak znalazły się pieniądze na rewitalizację Łodzi i jej secesji, zabytkowej infrastruktury przemysłowej, terenów zielonych (podobno największa w Polsce powierzchnia parków miejskich) a zwłaszcza potencjału kultury, nauki i sportu, to kto wie…
- Źródło: Maggio Musicale w Turynie i Florencji, „Angora” nr 20 (1300), 17 maja 2015, s. 9.
- Trzeba byłoby wiedzieć z jaką wrażliwością poznaniacy i Wielkopolanie odnoszą się do własnej historii i jak wiele są skłonni zdziałać, aby szereg niezwykłych, a zapomnianych zdarzeń stało się przedmiotem narodowych debat i wybitnych dzieł artystycznych w różnych kategoriach sztuki. Dlatego nie wolno na Hiszpankę, którą przed kilkoma dniami obejrzałem w zupełnie pustym kinie Pałacowym w poznańskim Zamku, sprowadzać wycieczek szkolnych (co już się zapowiada) dla zagłuszenia klęski tego obrazu i wstydu jego realizatorów.
- Opis: o filmie Hiszpanka.
- Źródło: Wielkopolska Hiszpanka, „Angora” nr 8 (1288), 22 lutego 2015, s. 9.
- W przeciwieństwie do sytuacji obecnej, o tym, co dzieje się w Operze Poznańskiej, mówiło się w latach moich studiów wszędzie na wykładach, w klubach studenckich, w akademikach, kawiarniach, a nawet podczas przerw w szkoleniu wojskowym studentów. Robert Satanowski – nowy dyrektor Gmachu pod Pegazem – przedstawił w jesieni roku 1963 i zaczął realizować rewolucyjny – jak na tamte czasy – program artystyczny. Jego ważnym elementem był powrót do rodzinnego miasta Conrada Drzewieckiego (po 10-letniej międzynarodowej karierze), pełnego energii, konceptów kadrowych, planów twórczych i niezłomnej woli stworzenia zespołu baletowego na miarę XX wieku.
- Źródło: Już Cię więcej nie zobaczę…, „Angora” nr 16 (1296), 19 kwietnia 2015, s. 9.
- Zjawisko koprodukcji pojawiło się w polskim życiu operowym stosunkowo niedawno. W wymiarach krajowych zaproponowałem je w latach 90. w Poznaniu i przyznaję, spotkało się to z nieufnością publiczności, drwiną nieprzyjaznej prasy i brakiem zainteresowania ewentualnych partnerów z Wrocławia, Bydgoszczy czy Łodzi. Więc zrezygnowałem. Po latach ten sposób konstruowania repertuaru przyszedł do nas z Zachodu i udaje atrakcyjność co najmniej z trzech powodów. (…) Działalność repertuarowa to priorytet pracy teatru operowego. Koprodukcje mogą być jedynie jej uzupełnieniem, a nie sprowadzeniem egzystencji teatralnej do maksymy emptio-venditio.
- Źródło: Koprodukcja a wybór repertuaru, „Angora” nr 10 (1290), 8 marca 2015, s. 9.
Inne
[edytuj]- To, że Violetta Villas jest magnesem dla publiczności, nie jest żadnym odkryciem. To, że jest w tej publiczności od początków kariery prezentowana nieudolnie – stanowi tajemnice poliszynela. Nawet programy prezentowane w „Syrenie” nie ujawniały całości jej talentu. Miałem, przyznam, odnośnie Violetty Villas dalekosiężne plany. Wciągnąłem ją na listę śpiewaków współpracujących z Teatrem Wielkim. W rozmowie ze mną pani Violetta wyznała, iż marzy o zaśpiewaniu partii Normy i Lakme. Sądziłem, że przy odpowiedniej ilości prób, ćwiczeń, wytrwałości uda jej się zrealizować to zamierzenie, bo głosowo nie ustępuje wielu śpiewaczkom.
- Źródło: Drogi i bezdroża kariery Violetty Villas, „Dziennik Zbliżenia” nr 123, 27 maja 1988