Przejdź do zawartości

Przeciwko babom!

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Przeciwko babom! – utwór Joanny Chmielewskiej.

  • Bez względu na to, czy babie rozsypuje się stos książek (…) czy też wszystko trzyma się kupy, on chce pomóc. Odruchowo i od razu usiłuje wyjąc jej z rąk ciężar…
    BŁĄD polega na tym, że ta kretynka protestuje dziko i namiętnie, nadęta i urażona, zraniona do głębi przypuszczeniem, że on ją uważa za gorszą, niezdolną do samowystarczalności, spragnioną pomocy…
    Głupia czy co…?
  • Koszulki w gołe tyłki, małpy, palmy i pikasy, barwy, od których przez wieki zęby ich bolały i nie wiem, dlaczego im przeszło, powiewające, rozkloszowane spodenki, fontazie, żabociki, falbanki, wory i farfocle wszelkiego autoramentu. Ubrali się w ten chłam dobrowolnie i jak zaczęli wyglądać?
    Nie powiem, bo ma to być utwór wytworny, w którym wyrażeń brutalnych należy unikać.
  • MĘŻCZYŹNI SWOIMI KOBIETAMI WOLĄ SIĘ ZACHWYCAĆ.
    I co…? Łatwo im?
  • Nawet najtępszy ćwok, do żadnej nauki niezdolny, wszelkiej pracy niechętny, ssak niższego rzędu, taki, co tylko żre, śpi i kopuluje, dwa zainteresowania gwarantowane posiada: mecz i piwko.
    I dla żadnej kobiety na świecie o jednym lub drugim nie zapomni!
  • Nie mam już cierpliwości do tych idiotek, które od, pi razy oko, czternastego roku życia pchają się chłopakowi, symbolicznie mówiąc, do łóżka, i całkiem nie symbolicznie domagają się od niego wtajemniczeń seksualnych. W pierwszej kolejności telewizja, w drugiej lektury, zachęcają… mało, pchają z wściekłą siłą…! do takich działań. Z żałością wielką należy stwierdzić, że jest ich dużo, tych idiotek, i możliwe, że coraz więcej.
  • Niegdyś mężczyźni istnieli po to, żeby nas bronić i obsługiwać.
    (I do tych celów powinni służyć nadal).
    Powyższy pogląd odziedziczyłam po mojej matce i starannie, acz nieudolnie, kultywowałam przez całe życie. Do dziś mi nie przeszło.
    Ponadto obawiam się, że nie jestem w tym mniemaniu odosobniona…
    My zaś przez długie wieki istniałyśmy po to, żeby karmić i obsługiwać ich. Po licznych wysiłkach obu stron udało nam się osiągnąć sukces: teraz służymy głównie do tego, żeby zatruwać im życie.
    A także odbierać resztki rozumu.
    (Co niezbicie dowodzi, że zgłupiałyśmy doszczętnie).
  • Powyższe ma stanowić zachętę, kontrastującą z informacją powszechnie znaną: żeby być piękną, trzeba cierpieć.
  • Psychika męska jest to kwiatuszek delikatny, wątły, wrażliwy, rzadko oglądający dzień biały i światło słoneczne, zazwyczaj skromniutko i cichutko przyczajony w cieniu, z przerażającą łatwością zdychający na zimnym wichrze, mrozie, w ogniu przeciwności i wśród zaburzeń atmosferycznych.
  • (…) zorientowałam się, że dziecko przeżywa jakieś rozterki (…) samo (…) słowa nie wykrztusi i należy mu pomóc. Zadałam zatem stosowne pytanie, obiecując (…), że rozmowa będzie poważna i bez awantury. Po przełamaniu wewnętrznych oporów, wśród straszliwych wysiłków, mój syn zdobył się na komunikat:
    – Zrobiłem coś okropnego!
    Spłoszona nieco, zapewniłam go, że pełne wyznanie mu ulży. (…) dziecko uderzyło w ryk potężny, stwierdzając wśród szlochów, iż nie może powiedzieć, przez usta mu nie przejdzie, przestępstwo jest po prostu straszne. Zaniepokojona bardziej, zaczęłam zgadywać.
    – Poszedłeś na wagary?
    – Nie, gorzej!
    – Pobiłeś mniejszego kumpla?
    – Nie, gorzej!
    – Jezus Mario, ukradłeś coś…?!
    – Nie! Gorzej!
    – Zabiłeś kogoś…?!
    – Nie! Gorzej!
    Rany boskie, to, co on zrobił?! Podpalił szkołę, wysadził coś w powietrze… Nie, w powietrze, to raczej jego brat… (…)
    Wpadłam w popłoch rzetelny, dziecko mi ryczy (…), wydusiłam z niego wreszcie:
    – Zapaliłem papierosa…!
    Ulgi, jakiej doznałam, nie da się opisać. Zaraz błyskawicznie spadł mi na głowę następny problem przestępstwo powinno zostać ukarane, kara jednakże nie ma prawa przerosnąć poprzednich męczarni.(…)
    Dowcip polegał na tym, że przed rokiem on już rzucił palenie i poprzysiągł, że więcej na papierosa nie spojrzy, a tu proszę, złamał przysięgę! Nie wiadomo, co gorsze, papieros czy łamanie. Wybrnęłam z sytuacji przemówieniem natury medycznej, umiarkowanie potępiającym, kładąc nacisk na wiek, stan zdrowia, rozwój fizyczny i tak dalej. Po czym mój syn nie palił, palił, rzucał palenie, podejmował na nowo i nigdy nie wiedziałam, w jakiej akurat jest fazie. Wyrósł nieźle.
  • Zważywszy, iż zaistniało i pogłębia się zjawisko nie tylko szkodliwe, ale zgoła przerażające, zważywszy, iż przyczyną zjawiska jest absolutna paranoja, jaka opętała kobiety, zważywszy, iż skutek ich bezrozumnych szaleństw (w dodatku pozbawionych metody) rychło może okazać się zgubą ludzkości, czuję się zmuszona przeciwdziałać katastrofie bodaj słowem pisanym, skoro inaczej się nie da.