Piotruś Pan w czerwieni
Wygląd
Piotruś Pan w czerwieni (ang. Peter Pan in Scarlet) – baśń literacka Geraldine McCaughrean; oficjalna kontynuacja powieści Piotruś Pan i Wendy J.M. Barriego. W Polsce wydana w 2006 roku przez wydawnictwo Znak.
- (...) a grzbiety jego fal błyszczały jak diamenty rozrzucone w blasku świtu.
- Bo kiedy dziecko jest w Nibylandii, czas powinien stać bez ruchu.
- Druga gwiazda na prawo i prosto aż do rana! Nibylandia!
- Dzieci nigdy nie chcą iść spać, ale dorośli, tacy jak John, zazwyczaj marzą o poduszce i kołdrze, gdy tylko skończą kolację.
- Każdy wie, że kiedy się przebierasz, to stajesz się kimś innym. No więc wkładasz ubranka własnych dzieci i znów masz tyle lat co one.
- Koło bez obwodu, kwadrat bez rogów, wyspa bez granic: Nibylandia. Wyobraźnia wypchnęła ją z dna morza na światło dzienne. Teraz złe sny wezwały ich tam z powrotem: tam gdzie dzieci nigdy nie dorastają!
- Lecieli aż do rana, przez nocne niebo, obok księżyca i gwiazd, przez krainę utkaną z dziecięcych marzeń i wspomnień.
- Mamy, jak widzę, trzy problemy (...) Po pierwsze, wszyscy za bardzo wyrośliśmy. Tylko dzieci mogę polecieć do Nibylandii.(...) Po drugie, nie umiemy już latać, jak kiedyś (...) A po trzecie, abyśmy mogli polecieć potrzebujemy pyłku ze skrzydeł wróżki.
- Nie być dorosłym. Przypomnieć sobie latanie. Znaleźć wróżkowy pyłek. Wymyślić, co powiedzieć żonie.
- – Niech ci będzie, ale kimkolwiek jesteś, to wciąż ty. Tylko jedna osoba ma taki zapach.
– Jaki zapach?
– Zapach kogoś, kto dosiada wiatru. Zapach setek letnich pór przespanych na drzewach, zapach przygód z Indianami i piratami. Czy nie pamiętasz, Piotrusiu? To był nasz świat i mogliśmy robić wszystko, na co mieliśmy ochotę. To było wspaniałe, bo mogło to być cokolwiek, ale zawsze my to robiliśmy!
- Odwaga jest na wyciągnięcie ręki: nie trzeba jej kupować za pieniądze. Nie trzeba się jej uczyć w szkole! Odwaga to jest coś, no nie? Jeśli masz odwagę, to wszystko musi się udać!
- (...) Podstarzali Chłopcy znieśli ze strychów stare walizki i wydobyli stamtąd całą odwagę, jaką mieli. Poszli do banków i podjęli całą śmiałość, jaką zbierali przez całe życie. Obmacali wszystkie kieszenie wszystkich ubrań i sprawdzili za kanapą, by zebrać jak najwięcej męstwa.
- Przez chmury na chwilę przecisnęło się światło księżyca i zalało pokój. Miało dziwny, tajemniczy kolor i rzucało cienie, falujące i opalizujące niczym duchy. Światło powędrowało po podłodze i zatrzymało się na lustrach zdobiących drzwi starej, masywnej szafy, która mogła w sobie kryć marzenia lub koszmary.
- Spoglądał w niebo szeroko otwartymi oczami pełnymi podziwu i wspomnień lepszych czasów.
- Stawaliśmy często przy oknie i zdmuchiwaliśmy gwiazdy.
- Wróżki umierają, jeśli nie zwraca się na nie uwagi.
- Wszystkie dzieci, prócz jednego, dorastają.
- Wydawało się, że wszystko się skończyło. Dzieci państwa Darling wróciły szczęśliwie do domu. Zapodziani Chłopcy znaleźli rodzinę, kapitan Jakub Hak zniknął w paszczy krokodyla, a Piotruś Pan umówił się z Wendy, że będzie ją co roku zabierał do Nibylandii na wiosenne porządki. Tymczasem po wielu latach urzekająca kraina zaczęła wzywać swoich dawnych mieszkańców...
- Oczywiście, że cię znam Piotrusiu. Któż nie słyszał o Wspaniałym Chłopcu? O Chłopcu z Drzew? O Nieustraszonym Mścicielu? O Cudzie Nibylasu? Blask twej chwały rozświetla mój każdy pochmurny dzień. Jesteś już legendą!
- Nie zadajemy się z dorosłymi.
- Nie potrzebujemy dorosłych! Damy sobie radę sami!
- (...) nierozumienie zawsze powodowało, że Piotruś czuł ból.
- Dzień dobry. Dziękujemy bardzo. Miło państwa poznać. Oczywiście, że jesteśmy zaszczyceni. Prosimy uprzejmie rzucić łupy w naszym kierunku, a następnie położyć się twarzą w kierunku pokładu. W przeciwnym razie będziemy niestety musieli rozpruć państwu flaki i nakarmić wami ryby. Głęboko ubolewamy. Prosimy nie błagać o litość, gdyż odmowa może być uznana za zniewagę. Dziękujemy bardzo. Ładną dziś mamy pogodę.
- Praca jest tylko dla dorosłych!
- (...) wyszczerzył swe mlecznobiałe ząbki, tak, że nawet rekin by się zawstydził.
- Te zapleśniałe i zardzewiałe szkielety, które przed sobą widzicie, to pozostałości wielu smutnych historii. To dziecięce wózki, w których niegdyś nianie woziły po parkach, alejkach i ulicach małych chłopców. To są wózki, które nianie chcąc uciąć sobie drzemkę, pozostawiły w cieniu drzew. Albo na ulicy, gdy zaglądały na pocztę, żeby kupić znaczek albo żeby poflirtować z ukochanym. To są wózki, które wymknęły się spod kontroli, bo nie zaciągnięto w nich hamulców, przez co zjechały gdzieś po stromiźnie. Krótko mówiąc, to są wózki, z których wypadali chłopcy i zapodziali się na zawsze. To są wózki, które zmieniły małych chłopców w Zapodzianych Chłopców i rozpoczęły ich długą podróż do Nibylandii.
- To są wózki, które nianie szaleńczo przeszukiwały, jęcząc „och!” i „och, nie!”, a wyrzuciwszy pościel, zabawki, grzechotki i buciki, uświadomiły sobie, że dzieci w nich nie ma. Te puste wózki to wszystko, z czym pozostawiano te nieszczęśnice, gdy rozgniewani rodzice zwalniali je, beż żadnych referencji i bez słowa przebaczenia. To są wózki, które nianie przerobiły na łódeczki, jakimi wypłynęły na morze, postanawiając przebyć cały świat w poszukiwaniu dzieci. Kiedy usłyszały, że Zapodzianych Chłopców odesłano do Nibylandii, zrobiły zwrot przez rufę i pomknęły przez pięć oceanów, aż wreszcie smutno skończyły na Rafie Smutku.
- (...) w Nibylandii tęcza zawsze oboma końcami dotyka ziemi, gdy więc pogoda jest dobra, można podejść do jednego końca tęczy i wykopać stamtąd mnóstwo złota, jeśli ma się taką fantazje.
- Wyjce, Smętni Chłopcy, Smętnie Zapodziani Chłopcy. To są ci, których Piotruś Pan usunął za złamanie Zasady. Za to, że zaczęli dorastać. Wypędził ich i teraz włóczą się po jakichś dzikich zakątkach, żyjąc z rozbojów. Do cna okrutni.
- Opuszczonych i zapodzianych przez matki wysyła się do Nibylandii, z duszą na ramieniu. Ale – och, co za ulga! – znajdują schronienie w przytulnym podziemnym domu i domku na drzewie, w świecie przyjaźni i zabawy. Znów gdzieś przynależą! Życie układa się idealnie! A potem, któregoś dnia, nadgarstki wyskakują z mankietów, a spodnie robią się za krótkie. I za ten grzech zostają wypędzeni z Raju. Wygnani, wystawieni za drzwi, jak pusta butelka na mleko, wzgardzeni i odrzuceni – tym razem przez swojego najlepszego przyjaciela.
- Nie mogą wrócić do domu, bo są dorośli, a dorośli (jak wiecie) nie mogą latać. Są więc uwięzieni w Nibylandii, ale bez tych przyjemności i korzyści, które im się należą. Ich serca robaczywieją od Nienawiści i Żalu, jak jabłka zbyt długo wiszące na drzewie. Zastanów się. Miłości uczymy się przecież na kolanach matki, czujemy się zdradzeni, gdy się jej znudzimy i jej spódnica odchodzi od nas w dal. A jeśli przyjaciele się od nas odwrócą? No cóż. Czemu nie zająć się rozbojami? Podrzynaniem gardeł? Czemu nie zejść na przestępczą drogę? Rozpacz pozbawia serca każdego chłopca.
- A po czyjej jesteś stronie? Czy Niebieskiej czy Czerwonej? Szybko mów i nie kłam – o nie! – Po Niebieskiej czy Czerwonej?
- Spod Czerwonej jesteś flagi czy Niebieskiej? Mów bez blagi! Nie? To przyjdzie na cię kreska. Jest Czerwona czy Niebieska?
- Mów: czyś nasz, czy wróg walczący? Zimny jesteś czy gorący? Czyś Niebieski, czy Czerwony? Skłam, a zginiesz uduszony!
- Tyś przyjaciel czy wróg niemy? Powiedz, to cię zabijemy lub puścimy wolno może. W jakim flaga twa kolorze?
- Stań po którejś stronie w końcu. Niech twa flaga błyśnie w słońcu. Wznieś wysoko ją nad sobą! Jeśli nie – ŹLE BĘDZIE Z TOBĄ.
- Wróżki podróżują. Łapią różne rzeczy. Pamiątki. Katary. Pomysły. Przypuszczam, że ta ich Wojna to jakiś pomysł przywieziony z zamorskich krain... Podobnie jak dżuma przywieziona przez szczury!
- A może wróżki zostawiły na noc otwarte okna w Nibylandii. I tamtędy wdarła się Wojna.
- (...) jedyny kłopot ze snami jest taki, że nie można ich sobie wybierać. Pojawiają się jak pogoda, z północy lub południa, z przeszłości lub przyszłości, z miejsc mrocznych lub jasnych. Sny dryfują, każdy w siedmiu ósmych zanurzony pod wodą.
- Czasami zabawa wymyka się spod kontroli tego, kto ją wymyślił. W Nibylandii zabawy zawsze tak robią i zabawa nie jest zabawą, lecz staje się rzeczywistością – to jest cudowne i sprawia, że mózg nam zaczyna szaleńczo wirować, wysyłać do brzucha maleńkie fale gorąca i wysycha nam w ustach. I wszystkie ptaki stają się harpiami, wszystkie kłody – armatami, wszystkie zasłony są duchami, a wszystkie hałasy robią potwory... To jest najwspanialsza chwila i od razu wiadomo, że zapamięta się ją na zawsze.
- Nie każdy może być bogaty. Nie każdy może być silny i mądry. Nie każdy może być piękny. Ale wszyscy możemy być odważni! Jeśli powiemy sobie, że potrafimy; jeśli powiemy sobie w głębi serca „Nie denerwujmy się”; jeśli będziemy się zachowywać jak bohaterowie... wszyscy będziemy odważni! Wszyscy możemy spojrzeć Niebezpieczeństwu w twarz i z radością stawić mu czoło. I wyciągnąć miecze, mówiąc: „A masa, Niebezpieczeństwo! Nie przestraszysz mnie!” Odwaga jest na wyciągnięcie reki: nie trzeba jej kupować za pieniądze. Nie trzeba się jej uczyć w szkole! Odwaga to jest coś, no nie? Jeśli masz odwagę, to wszystko musi się udać!
- Nigdzielandia.
- Jakoś nigdy nie mógł się połapać, na czym polega nienawidzenie, a teraz kiedy był większy, nienawidzenie kogoś mniejszego od siebie wydawało mu się niehonorowe.
- Przecież to, kim się jest, tak bardzo zależy od tego, w co się jest ubranym.
- Od każdego smutku, który spada na człowieka, zwiększa mu się cień.
- Gdy dziecko odpowiada na pytanie: „Kim chciałbyś być, jak dorośniesz?”, jest już w pół drogi do dorosłości. Zdradza dzieciństwo, Patrząc Przed Siebie. Dołącza do tych wszystkich urzędników, skubaczek drobiu i pakowaczy, którzy przeglądają w gazetach ogłoszenia o pracy
- (...) chociaż dorosłość to same nieszczęścia i kłopoty, dorośli mają jedną zaletę: ciągle troszczą się o innych i nic na to nie poradzą.
- Za każdym razem jak kichnę, astrologowie w Chinach widzą na niebie nową planetę, kolorową jak bańka mydlana!
- (...) poszukiwanie skarbu to zawsze lepsza zabawa niż samo znajdowanie go.
- Czyżbyś nigdy nie grał w grę zwaną „Konsekwencje”?
- W miejscu tym matki Zapodzianych Chłopców starzały się, szukając dzieci, które im niegdyś zaginęły. Nie wszystko można było zwalić na lekkomyślność nianiek (wielu rodziców nie stać na niańki). Dzieci gubią się nawet pod okiem rodziców: wypadają z wózków, są wylewane z kąpielą albo wystawiane na zewnątrz zamiast kota. Pomyłki zdarzają się nawet w najlepiej zorganizowanych gospodarstwach domowych.
- Bo musicie wiedzieć, że każda matka , która szuka swojego Zapodzianego Chłopca, potrafi bezbłędnie znaleźć drogę do domu. Nawet jeśli w podróż jest długa i niebezpieczna, a tankowce i luksusowe statki pasażerskie potrącają wózek, gdy wpływa na szlaki morskie, to matki mają tak silny instynkt jak bernikle kanadyjskie lub gołębie pocztowe. Domy wysyłają do nich sygnały jak latarnie morskie na urwistych brzegach. Matki po prostu muszą trafić.
- (...) w głębi duszy wszyscy dorośli są dziećmi.
- Ludzie mają rację, że sen jest najlepszym lekarstwem.
- Może myślicie, że matki z Labiryntu poczuły się oszukane, widząc, jak ich Zapodziani Chłopcy nagle wyrośli na dorosłych mężczyzn, ale tak nie było. O wiele lepiej jest odnaleźć Zapodzianego Syna, bez względu na jego wiek, niż nie odnaleźć wcale.
- Wiecie, jak goją się siniaki? Najpierw są czarne, potem fioletowe, następnie zielononiebieskie, a w końcu żółte. No cóż. Nibylandia zagoiła się w taki sam sposób.