Philip Pullman
Wygląd
Philip Pullman (ur. 1946) – angielski pisarz i wykładowca.
Mroczne materie I: Złoty kompas
[edytuj]- Niepokoić się o młodych to obowiązek starych – powiedział Bibliotekarz. – A zadaniem młodych jest lekceważyć niepokój starych.
- Wszyscy jesteśmy narzędziami w rękach losu, musimy jednakże postępować w taki sposób, jak gdyby było inaczej – odparła czarownica. – W przeciwnym razie pozostaje nam umrzeć z desperacji.
Mroczne materie III: Bursztynowa luneta (2000)
[edytuj](ang. His dark materials III: The Amber spyglass; tłum. Danuta Górska)
- (…) cała historia ludzkiego życia to walka pomiędzy mądrością a głupotą.
- Chciałem się stąd wydostać, ja i wszyscy inni zmarli, bo to straszne miejsce, Lyro, beznadziejne, nic się nie zmienia, kiedy nie żyjesz, i te ptaszyska… Wiesz, co robią? Czekają kiedy odpoczywasz… Nigdy nie możesz porządnie zasnąć, tylko jakby drzemiesz… i podchodzą do ciebie po cichu, i szepczą o wszystkich złych rzeczach, które zrobiłeś za życia, żebyś nie mógł ich zapomnieć. Wiedzą o tobie najgorsze rzeczy. Wiedzą, jak sprawić, żebyś poczuł się okropnie, myśląc o głupich i złych uczynkach, które ci kiedykolwiek popełniłeś. I znają chciwe, brzydkie myśli, które ci kiedyś przyszły do głowy, i zawstydzają cię, i sprawiają, że brzydzisz się sobą… Ale nie możesz przed nimi uciec.
- Co warto mieć, na to warto pracować.
- Dokądkolwiek pójdzie, moje serce podąża za nim; czujemy jak jeden, chociaż jest nas dwóch.
- I przez większość czasu mądrość musiała działać w tajemnicy, mówić szeptem, kryć się jak szpieg w najnędzniejszych miejscach, podczas gdy jej wrogowie zajmowali dwory i pałace.
- Kiedy człowiek się rodzi, śmierć przychodzi na świat razem z nim i ona zabiera go ze świata.
- Mamy obowiązek dotrzymywać obietnic, nawet najtrudniejszych.
- Może czasami nie postępujemy właściwie, bo niewłaściwa rzecz wydaje się bardziej niebezpieczna, a my nie chcemy wyjść na tchórzy, więc robimy niewłaściwą rzecz właśnie dlatego, że to niebezpieczne. Bardziej nam zależy na tym, żeby nie wyjść na tchórzy, niż żeby wybrać dobrze.
- – „Możesz” nie znaczy „musisz”.
– Ale jeśli musisz i możesz, nie masz żadnej wymówki.- Opis: rozmowa Lyry z Iorkiem.
- Nie mogę wybierać własnej natury, ale mogę decydować o swoim postępowaniu.
- Nie mogę znieść myśli o zapomnieniu. Wszystko tylko nie to. Dawniej myślałam, że ból byłby gorszy… wieczne tortury… Myślałam, że to dużo gorsze… Ale dopóki zachowujesz świadomość, to jest lepsze, prawda? To lepiej niż nie czuć nic, tylko odejść w ciemność, gdzie wszystko zniknie na zawsze.
- Nie myśl o „potem”. Wystarczy myśleć o „teraz”.
- Przestałam wierzyć w moce dobra i zła istniejące poza nami. I zaczęłam wierzyć, że dobro i zło to nazwy dotyczące ludzkich uczynków, nie samych ludzi. Możemy tylko powiedzieć, że jakiś czyn jest dobry, ponieważ komuś pomaga, albo zły, ponieważ komuś szkodzi. Ludzie są zbyt skomplikowani, żeby im przylepiać etykietki.
- Przydałoby ci się trochę rozsądku – padła odpowiedź. – Ta cecha pomaga rozpoznać mądrość, okazywać jej szacunek i posłuszeństwo.
- Teraz jednak coś prostszego zaprzątało jego myśli, coś jasnego, twardego i nieugiętego: zemsta.
- Twoja śmierć klepie cię po ramieniu albo bierze za rękę i mówi, choć ze mną, już czas. Może przyjść, kiedy leżysz w gorączce albo kiedy zadławisz się kawałkiem suchego chleba, albo kiedy spadniesz z wysokiego budynku; w samym środku bólu i męki śmierci przychodzi do ciebie łaskawie i mówi: już dobrze, dziecko, chodź ze mną, i odpływasz z nią łodzią po jeziorze we mgłę. Co tam się dzieje nie wie nikt. Nikt nigdy stamtąd nie wraca.
- Uwierzyłam, że byłam szczęśliwa, zadowolona i spełniona sama jedna, bez miłości kogoś innego. Zakochanie było dla mnie niczym Chiny: wiedziałam, że istnieje taki kraj, na pewno bardzo interesujący i ludzie tam jeżdżą, ale nie ja. Nigdy w życiu nie pojadę do Chin, ale to nie ma znaczenia ponieważ mogę zwiedzić całą resztę świata. A potem ktoś mi podał kawałek czegoś słodkiego i nagle przypomniałam sobie, że przecież była w Chinach. A potem o tym zapomniałam. Dopiero smak tych słodyczy przywołał wspomnienia…
- Widzisz, każdy ma własną śmierć.
Ona idzie za nami wszędzie, przez całe życie, krok w krok.
- Will zastanowił się, co robić. Jeśli wybierze jedną drogę z wielu, wszystkie niewybrane zgasną jak zdmuchnięty płomień świecy, jakby nigdy nie istniały. W tej chwili wszystkie wybory Willa istniały jednocześnie. Ale żeby zachować je wszystkie, należało nic nie robić. Musiał w końcu dokonać wyboru.
- W końcu, dziecko, wejdziesz do krainy śmierci bez trudu, bez ryzyka, odbędziesz spokojną, bezpieczną podróż w towarzystwie własnej śmierci, oddanej przyjaciółki, która była przy tobie w każdej chwili twojego życia, która zna cię lepiej niż ty sama…
- Znałam moją śmierć. Znałam ją przez cały czas, kiedy dorastałam. (…) Teraz za nią tęsknię, Już jej nie zobaczę. „Skończyłam i zrobiłam swoje”, to były ostatnie słowa, które do mnie powiedziała, a potem odeszła na zawsze. Dopóki była ze mną, zawsze wiedziałam, że mogę komuś zaufać, komuś, kto wie, dokąd odchodzimy i co mamy robić. Ale już jej nie ma. Nie wiem, co się teraz stanie.