Paweł Soszyński

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Paweł Soszyński (1979–2021) – polski antropolog teatru, kulturoznawca, pisarz.

  • Dla całej twórczości Virginii Woolf rausz zdaje się bardzo dobrym określeniem. Wcale nie nadużywana przez interpretatorów kategoria melancholii, wyjątkowo poręczna z biograficznego punktu widzenia, ale właśnie rausz.
  • Największą – także, a może przede wszystkim, medialną – porażką w polskim teatrze w niedawnym czasie były chyba dwa ostatnie przedstawienia Krystiana Lupy, który wpierw zarzucił swój tryptyk „Persona” – jego druga część, „Ciało Simone”, była skandalem, a planowana część trzecia, o Gurdżijewie, nie powstała – a po tym niedokończonym dziele zrobił dwa przedstawienia: „Poczekalnię” i „Miasto snu”.
  • Nie podzielam opinii, że Warszawa jest brzydka, wręcz przeciwnie – uwielbiam to miasto, kocham ten chaos, brak centrum, tymczasowość przestrzeni, wszystkie warszawskie urbanistyczne wpadki, handlowe niezręczności, nowe wbite jak klin w stare, co czasem tworzy przedziwne, prawie że geologiczne formacje. Bardziej cenię ten „azjatycki” melanż, niż glanc – jakże nudny i przewidywalny – europejskich, ślicznych stolic.
  • Powiśle ma inny charakter – tu między pasiastymi leżakami stoi mgła z Wisły (…). Są tu ortaliony z Pragi i sztuczne futra z Nowego Światu, garnitury z Centrum i skóra, także naga – Ursynowa. A wszystko to trze o siebie i iskrzy. Kłębi się gwałtownie i niestrudzenie. Jest to bałagan doskonały – wzorcowa ekspresja wyjątkowego miasta. W potłuczonym szkle nad ranem odtwarza się jego historia, w ostrych zapachach i rozdzwonionych domofonach – spełnia się teraźniejszość: krnąbrna, niezrozumiała, również podszyta wandalizmem. Łobuzem jest to miasto, typem spod ciemnej gwiazdy.
  • Prawda Woolf nie leży przede wszystkim w języku i tu natrafiamy na właściwy rausz jej powieści – jej pisarskie odkrycie. Jest nim strategia samego opisu; ta literatura jest gęsta, ale rozkojarzona, pełno w niej lśniących ciągów: lamp i obić, luster i okien, nieważkich obrusów i krawędzi oglądanych jakby przez denka barwionych butelek. Wszystko to wypływa na chwilę na powierzchnię migotliwego, przytłumionego tła – zjawia się niespodziewanie, jest nienaturalnie wyraźne, drażni percepcję i przepada, by dać pole kolejnym asocjacjom.

Cytaty o Soszyńskim[edytuj]

  • Ktoś, kto chciałby nieco złośliwie streścić debiutancką minipowieść Soszyńskiego, pewnie napisałby, że jest to historia wyjątkowo nieudanej imprezki na podwarszawskim letnisku. (...) Soszyński pokazuje raczej metale kolorowe – porozbijane fragmenty języków „wysokich”. Autor Tajemnic Szumina miesza nawet w jednym zdaniu różne style i języki literackie, naukowe, filozoficzne. Tworzy frazy, w których każde słowo ciągnie w swoją stronę, przymiotniki nie pasują do określanych rzeczowników, a całość jest na tyle mglista, że może nawet sprawiać wrażenie logicznej. (…) Stylistyka, którą wykombinował sobie Soszyński, jest oczywiście kiczowata. Ale inna być nie może. Pisarz chciał pokazać przecież „biblioteczną gnojówkę”, „mentalny ściek”, czyli to, co powstaje w momencie, gdy zbytnio zawierzamy eklektyzmowi i beztrosko łączymy wszystko ze wszystkim, wychwalając pod niebo ponowoczesną swobodę, która zamienia się zwyczajną intelektualną hochsztaplerkę.