Mikołaj Lizut
Wygląd
Mikołaj Lizut (ur. 1973) – polski dziennikarz, publicysta, redaktor naczelny i dyrektor programowy Rock Radia.
- Dziś na świecie jak i w Polsce celebrytami stają się jacyś fordanserzy, krawcowe, kucharki czy panie od ścierania kurzu. To potwornie zabawne! Charakterystyczne dla polskiej kultury masowej jest to, że w odróżnieniu od zagranicznych celebrytów u nas te osoby prawie zawsze się nienawidzi. Traktuje się ich jak takie zabawki, z których można się pośmiać, a potem rozjechać w internecie. Jest to o tyle uczciwy układ, że wszyscy ludzie, którzy się do tego pchają, mają pełną tego świadomość. Są tacy, którzy nieźle z tego żyją. Mnie jednak potwornie śmieszy to, jak wiele osób jest gotowych kompromitować się publicznie właściwie za darmo, jeszcze dostając za to cięgi. W takich Stanach robienie z siebie idioty w mediach jest z reguły dobre płatną pracą. Tutaj na ogół nie. Ale chętnych nie brakuje.
- Nastały takie wspaniałe czasy, że każda pani i pan z tramwaju mogą stać się gwiazdami mediów. Niczego nie trzeba umieć, nawet uroda nie jest już istotna. To rewolucja, nie ma już telewizyjnej arystokracji.
- Są w Polsce wspaniali artyści, pisarze, reżyserzy teatralni, filmowi, aktorzy, muzycy, których status finansowy jest nieporównywalnie niższy od tych mainstreamowych celebrytów.
- U nas „pop” wcale nie jest „popular”. Jesteśmy świetni w kulturze niezależnej, niszowej. Mamy znakomitych jazzmanów, deathmetalowców. Ale nasze gwiazdy pop nie mają szans na światową karierę. U nas mainstreamem nikt się na poważnie nie zajmuje. Takich gwiazd pop, jakie mamy, są na świecie tysiące. (…) W polskiej muzyce dzieje się wiele dobrych rzeczy, ale na pewno nie w popie.
- Uczucia religijne to coś, co w ogóle trudno określić, coś bardzo subiektywnego. Uczuć nie można chronić kodeksem karnym, bo przecież każdy ma trochę inne. Z takich przepisów wychodzi absurd, sąd inkwizycyjny.