Marta Robin

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów

Marta Robin (właśc. Marthe Robin; 1902–1981) – francuska tercjarka franciszkańska, mistyczka i stygmatyczka, duchowa matka wspólnot świeckich o charakterze religijnym „Ogniska Miłości” (fr. Foyers de Charité), Czcigodna Sługa Boża Kościoła katolickiego. Na swoim ciele miała nosić stygmaty upodobniające ją do Jezusa Chrystusa.

  • Byliśmy ludźmi z bardzo prostego środowiska, ale moi rodzice bardzo nas kochali. Błogosławię moich rodziców, którzy wychowując nas, mieli w zwyczaju nas wysłuchać, gdy bolała nas głowa i mówili: To przejdzie, jak się prześpisz. I to była prawda.
  • Jezus poprosił mnie najpierw, abym ofiarowała swoje ręce. Wydawało mi się, że grot strzały wyszedł z Jego Serca i że rozdzielił się na dwa promienie, aby każdy przebił jedną z moich rąk. Lecz w tym samym czasie ręce moje zostały przebite jakby od wewnątrz. Potem, Jezus zachęcił mnie, abym ofiarowała nogi, co natychmiast uczyniłam. Wówczas zobaczyłam grot strzały, który również podzielił się na dwie części i przebił moje nogi. Lecz wszystko to odbyło się bardzo szybko. Jezus poprosił mnie następnie, abym ofiarowała swoją pierś i serce… Ich przebicie dokonało się w sposób jeszcze bardziej intensywny… Jezus ofiarował mi jeszcze koronę cierniową. Umieścił ją na mojej głowie, wciskając ją mocno.
  • Kiedy przyjmuję Komunię św. to dzieje się to tak, jak gdyby żywa osoba wchodziła we mnie… Zwilżają mi usta, ale niczego nie mogę przełknąć. Hostia wnika we mnie, lecz ja sama nie wiem, jak. Eucharystia nie jest zwykłym pokarmem. Za każdym razem, nowe życie we mnie się wlewa. Jezus jest w całym moim ciele, jakbym zmartwychwstała. Komunia św. jest czymś więcej niż zjednoczeniem: jest stopieniem się w jedno… Mam ochotę krzyczeć do tych wszystkich, którzy ciągle mnie pytają, czy ja rzeczywiście nic nie jem, mówiąc im, że ja jem więcej niż oni, ponieważ karmię się Eucharystią Ciała i Krwi Pana Jezusa. Chcę im powiedzieć, że to oni sami blokują w sobie efekty tego pokarmu.
  • Moje życie jest nieustającą Mszą. Czuję, że moje łóżko nie jest łóżkiem, to raczej ołtarz.
  • Mój Boże, jestem biedną, maleńką służebnicą Twojej Służebnicy. Ona jest moją Matką. Ona jest moją Królową. Ona jest moją Panią. Ona jest moim wzorem. Ona jest moją gwiazdą. Ona jest moją podporą. Ona jest moją siłą i schronieniem.
  • (Nie można powiedzieć, aby podczas stanów mistycznych) dusza odrywała się od ciała; jest ona raczej jakoś dziwnie uniesiona. Bóg objawia się najpierw w trwodze. Jest to coś tak nowego, że nie można tego wyrazić! Potem doznaję pokoju, jest to stan poza czasem. Nie wiem, kiedy dokładnie ma to miejsce. Nie wiem jak to wyrazić… Zachodzi to poza mną i we mnie. Jestem uniesiona. Na darmo stawiam opór, jestem uniesiona w miłości. Nie ma w tym jednak żadnej konieczności.
  • Panie, mój Boże! Poprosiłeś Twoją małą służebnicę o wszystko – weź więc i przyjmij wszystko… O, Ukochany mojej duszy! Pragnę tylko Ciebie i dla Twej miłości wyrzekam się wszystkiego… Boże Miłości! Weź moją pamięć i wszystkie jej wspomnienia. Weź mój rozum i spraw, by służył on jedynie dla Twej największej chwały… Weź całą moją wolę… Weź moje ciało i wszystkie moje zmysły, mój umysł i wszystkie jego zdolności, moje serce i wszystkie jego uczucia… O Boże mojej duszy! O Boskie Słońce! Kocham Cię… Ukryj mnie w głębi Ciebie… Zabierz mnie ze sobą. Tylko w Tobie pragnę żyć.
  • Świeccy potrzebują więcej kapłanów, świętszych kapłanów.
  • Tak jestem szczęśliwa, o mój Ukochany, ponieważ czuję, że moje serce bije w Twoim, ponieważ czuję Ciebie w moim sercu, Ciebie żywego i wszechmocnego. Pan we mnie – jakie misterium! Czuję się jak w raju. Pewnego dnia umrę, czując Ciebie, o mój Jezu, jak bijesz w moim sercu. O mój Jezu, spraw, aby pewnego dnia powiedziano, że Twoja miłość mnie spaliła, nie na skutek moich wysiłków, lecz dzięki Twojej łasce… O mój Boże, jeśli już teraz obdarzasz mnie takim pokojem, czynisz mnie tak szczęśliwą na tej ziemi, co będzie w niebie?
  • W niebie (…) będę kontynuowała moją piękną misję „sprawiania, aby kochano Miłość”, zasiewania ziarna nadprzyrodzonych powołań (…) otwierania boskich skarbców dla wszystkich dusz. Z wysoka (…) usłyszę ich lepiej, będę jeszcze więcej robiła.
  • W tym roku miało miejsce intymne zjednoczenie się mojej duszy z Bogiem. Doznałam tajemniczej i głębokiej przemiany. Pomimo kalectwa moje szczęście jest głębokie i trwałe, ponieważ jest boskie. Co za praca! Co za wznoszenie się! I ile agonii mojej woli potrzebowałam, abym mogła umrzeć dla samej siebie.

O Marcie Robin[edytuj]

  • Chcę, żeby było to ognisko błyszczące światłem, dobrocią i miłością; ośrodek wielkich zmartwychwstań duchowych, żywa oaza dla dusz dobrej woli, dla dusz strwożonych i zniechęconych, dla zatwardziałych grzeszników i dla sceptyków, dom Mojego Serca otwartego dla wszystkich.