Marek Piwowski
Wygląd
Marek Piwowski (ur. 1935) – polski reżyser i scenarzysta.
- Dokument jest mi potrzebny po to, by przyjrzeć się ludziom. (…) Najbardziej frapują mnie w filmie dokumentalnym portrety ludzi, to co dzieje się w ich twarzach.
- Źródło: culture.pl
- Jest wiele ważnych problemów, które mnie obchodzą, ale starałbym się wybierać takie, które dają szansę stworzenia ciekawego widowiska filmowego – które można przedstawić w sposób budzący zainteresowanie ludzi.
- Źródło: „Kino”, 1970 nr 11
- Komedie są nam dziś potrzebne nie po to, żeby coś wykpiwać, ale żeby rozładować napięcia.
- (…) mogę obalić teorię, która ten fenomen tłumaczy zabawnymi dialogami. Kiedyś w warszawskim klubie Stodoła pokazałem japońską wersję Rejsu polskim studentom. Nie było tłumaczenia na język polski, a oni świetnie się bawili nawet na monologu o marności polskiego kina.
- (…) na przykład Andrzej Wajda koniecznie chciał wiedzieć dokąd ten statek płynie.
- Opis: o tym, że środowisko filmowe chłodno przyjęło film Rejs.
- Źródło: Dokąd ten statek płynie? Piwowski na 40-lecie „Rejsu”, Stopklatka, 18 października 2010
- [Rejs został przyjęty w USA] lepiej niż w Polsce. Na festiwalu w San Francisco po projekcji Rejsu przez kilka dni na ulicy krzyczano za mną: „Patataj, patataj!”. Ostatniego dnia festiwalu powstał fan club Rejsu, a zaraz potem w Los Angeles i w Nowym Jorku. Po festiwalu w Nowym Jorku zaproponowano mi wykłady w City University of New York.
- Źródło: Piotr Czerkawski, Drżące kadry. Rozmowy o życiu filmowym w PRL-u, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019, ISBN 9788380499171, s. 264
- Zobacz też: Rejs
- [Rządzący tak się bali komedii,] bo mieli kompleks nieautentycznego dojścia do władzy. Brak legitymizacji oznaczał słabość. A władza chciała być silna. Wolała już zarzuty, że jest groźna, nawet straszna, bo wtedy czuła się silna. A komedii się bała, bo kto jest śmieszny, ten niegroźny.
- Źródło: Piotr Czerkawski, Drżące kadry. Rozmowy o życiu filmowym w PRL-u, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019, ISBN 9788380499171, s. 262
- Zobacz też: Rejs
- W chaosie otwiera się autentyzm (…).
- W Polsce wykonuje się rocznie kilkadziesiąt wyroków śmierci. Na prywatne zlecenia. (…) Chciałem dotrzeć do rynku egzekutorów. Pośredniczył w tym prywatny detektyw. Egzekutorzy sprawdzali mnie pół roku. W końcu detektyw zawiózł mnie do Magdalenki. Po drodze wstąpił jeszcze do Komendy Głównej, gdzie z kartoteki „kupił” kilka danych potrzebnych egzekutorom. W Magdalence wylądowaliśmy w restauracji – okrągła, pusta sala, tylko w cieniu przy zastawionym stole siedziało kilkunastu niepozornych panów. Tacy powinni oni być – szczupli, szybcy, zwinni. Nie mogą rzucać się w oczy, mają zrobić swoje i zniknąć w tłumie. Tylko jeden z nich mógłby sprostać wyobrażeniom reżysera filmów kryminalnych. Wysoki, barczysty, wytatuowany, groźny, kruczoczarne włosy i ostre baki. Ale to właśnie on jeden z nich wszystkich „wpadł” i trafił do więzienia. Wyszedł na przepustkę, na jeden dzień, bo na pogrzeb. Miał wtedy zatrucie żołądkowe, więc nie jadł, nie pił. „Może jednak coś panu przyniosę” – zatroszczyła się kelnerka. „To może trochę ryżyku” – poprosił zabójca. Potem mnie upili, przesłuchali, a po czterech godzinach zaprosili do domu, poznali z rodzinami, a na koniec obiecali: „Panie Marku, jakby coś, to my panu bezinteresownie”.
- Opis: o pracy nad filmem Przyjmę zlecenie na egzekucję długów, osób itp. (2001).
- Źródło: Piotr Czerkawski, Drżące kadry. Rozmowy o życiu filmowym w PRL-u, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019, ISBN 9788380499171, s. 260
- W sprawie formy i dramaturgii chciałbym wyraźnie powiedzieć: zastąpiłem rozwijanie fabuły rozwijaniem tematu.
- Źródło: „Kino” 1971, nr 3
O Marku Piwowskim
[edytuj]- Paradokumentalna metoda Piwowskiego opiera się na 'wątkach znalezionych', strukturach epizodowych i obserwacji interpretującej. Nie można znaleźć klucza do jego filmów pomijając te czynniki.
- Autor: Ewa Wróblewska, „Film” 1977, nr 4
- Po nakręceniu Rejsu też mieliśmy ambitne plany. Marek Piwowski przymierzał się do adaptacji Wycieczki na południe Sławomira Mrożka oraz do filmu w rodzaju polskiego Greka Zorby z Himilsbachem w roli głównej. Niestety, po kolaudacji rozbito naszą paczkę. Janusz Głowacki długo nie mógł znaleźć pracy, Marek Piwowski też przez osiem lat nic nie robił. Na szczęście ja musiałem odrobić studenckie stypendium w telewizji i wróciłem tam do pracy.
- Autor: Andrzej Barszczyński
- Źródło: Michał Lewandowski, Jak płynął „Rejs”, Nowa Trybuna Opolska, 27 września 2002